Zakończenie nijakie jak 3 ostatnie sezony. Wszyscy się przeprowadzają ot tak. Frank umiera, co według mnie było niepotrzebne. Facet jest jak karaluch i powinien przeżyć wszystkich.

heh dooookładnie!

Chyba oglądałem inne zakończenie bo właśnie nie do końca było, że się wszyscy przeprowadzają. Po pierwsze to Kev plus nawet Vi nabrali wątpliwości do sprzedaży baru. Po drugie sprzedaż domu za 75k dolców gdzie obok były po 175k, trochę lipa tym bardziej, że ten domek z horroru był za 100k czy trochę więcej. Po trzecie właśnie to zakończenie przez tą nijakość daje możliwość interpretacji kto jak chcę, tutaj chyba list Franka oddaje najlepiej obraz. Sama śmierć Franka jak dla mnie była pewna w chwili kiedy okazało się, że ma demencje, raczej nikt starym pijakiem, który nie poświecił tygodnia na przykładne wychowanie dzieci, nie chce się zajmować. W zakończeniu bardzo brakowało mi Fiony (nawiasem aktorka odeszła bo chciała mieć wielkie role w Hollywood, a tymczasem będzie grać w innym serialu) i w ogóle jej zakończenie 2 sezony temu bardzo mi się nie podobało i chyba najbardziej rozczarowujący wątek w całym "Shameless", jak dla mnie.
Mamy koniec jak dla mnie jeden z lepszych seriali, na każdy odcinek czekałem z niecierpliwością. Ostatnie sezony nie były tak dobre jak pierwsze, ale według mnie to przez styl "AMERICAN DREAM" i zdecydowanie lepszym zakończeniem i byłem pewien, że to koniec serialu był, kiedy Philip szedł na spotkanie AA, Fiona postanowiła wziąć swoje życie w ręce i zacząć inwestować, Debbie poszła na kurs spawacza itd. Nie pamiętam, który to sezon był, ale nawet była scena po napisach z Fiona i Lipem, że zapraszają na następny sezon. Serial na pewno na plus i każdemu będę polecał, prawdopodobnie kiedyś do niego nawet wrócę z ogromną chęcią.

Frank nic nie wspomniał na koniec o Fionie. Ale za to były kadry z me starych odcinków. No i zainteresowala go prowadzona przez nią knajpa i mówił do lekarki myśląc że to ona

Naprawdę nie doszukuj się tutaj ukrytych przez twórców treści. Od kilku lat nie mieli pomysłu na ten serial i skończyli to w miarę bezboleśnie.

Kevi i Vi nie nabrali żadnych wątpliwości, a przynajmniej nie było tego odczuć.
Lip znowu dostał po głowie (a jakże) i został na lodzie. Swoją drogą co to za dziwna inwestycja że wykupuje się skrajne domy i zostawia ten w środku.

Nie śledziłem dat premier i ilości odcinków, po prostu oglądałem na biężąco i zasadzie jak Frank zamarł i po weryfikacji z Imdb, zrozumiałem, że to koniec. Zakończenie jako zwieńczenie całości dość słabo, chaotycznie, ale w sumie nie ma co się dziwić - gdzieś to musiało się urwać - coś jak nagła śmierć. Producenci na pewno nie mieli też łatwego zadania jeśli chodzi o samą produkcję od strony kadrowo-realizacyjnej- ciężkie czasy do kręcenia :) No ogólnie tak jak poprzednicy: ogólnie sezon słaby ale znośny, ale przynajmniej mamy cokolwiek i zostawili kilka niedopowiedzeń. Fajnie, że wątek z covid był przełożony na serial :) Też się wzruszyłem, ale to przez zżycie z bohaterami, a nie z powodu końca serialu jako tako, bo ostatnio sezon już trochę męczyłem.

Przecież osoba, która założyła ten wątek nawet nie oglądała finału XD Sprawdzałem jeszcze osobiście, temat był założony przed premierą w USA i kilka godzin przed tym jak odcinek pojawił się na tor rentach. Ani słowem autor też nie wspomniał co się stało w finale co jeszcze bardziej mnie utwierdza w przekonaniu, że go nie oglądał. Dlatego sam założyłem temat z odczuciami co do finałowego odcinka. :)

nie rozumiem... założyłam temat chwilę po obejrzeniu finału... specjalnie nie pisałam szczegółów, w razie jakby ktoś jeszcze nie obejrzał... może osobiście sprawdź jeszcze raz...

Podobne odczucia ... ostatnie sezony oglądałem z sentymentu, nie czekałem z niecierpliwością na kolejne odcinki ale pustka jest, że to już koniec.
Scenki z przeszłości mega, bohaterowie dorastali na naszych oczach.
Bardzo brakowało Fiony w finale, miałem nadzieję że przyjedzie ...
Ale może dobrze, że to już koniec.

Szczerze? Ja nawet nie zwróciłem uwagi, że jakieś słabsze sezony były.
Oglądałem serial na bieżąco od 2 sezonu. Dzisiaj obejrzałem finał i taką pustkę czułem tylko po zakończeniu Friends.
Jasne, smutno jak kończyło się Soprano, BB itp itd, ale to jakieś takie inne uczucie pustki.
Przez dekadę śmiech przez łzy, pokochałem Gallagherów jak własną rodzinę chyba.

No mnie też szkoda. Zdusiło mnie w gardle na końcu ;) ...i zdałem sobie dopiero sprawę że to koniec. Serial od początku oglądam z moją 66letnią mamą. Sporo śmiechu, smutku, zaskoczeń .... sami wiecie cały wachlarz odczuć. Tak różne emocję powinien każdy serial wzburzać. Uwielbiałem ich wariactwa i dobrze się z nimi bawiłem. Booyas dobrze to napisłeś : "....pokochałem Gallagherów jak własną rodzinę..."