Schemat każdego z kilkuset odcinków był praktycznie identyczny. Któreś dziecko miało jakiś problem, następnie rodzice wymyślali sobie w głowie jego rozwiązanie i zaczynali działać by dziecko zachowało się po ich myśli. Pod przykrywką rodzicielskiej miłości pastorek z żoną niesamowicie wprost manipulowali dziećmi.

Serial niby rozrywkowy i nie z kategorii tych głębokich. Ale czy ktoś z was wyobraża sobie życie w domu, w którym każdy z rodzeństwa plus rodzice znają każdą Twoją tajemnice a ty nawet nie możesz nawet spokojnie iść do kibla bo wszyscy to analizują, dyskutują i próbują prawić ci morały? Takie sytuacje w realu to "Siódme Piekło" a nie żadne niebo.

Świetnie ujęte sedno sprawy :D:D:D. Mnie najbardziej rozwalało pilnowanie cnoty starszych dzieci. Ile razy ktoś miał okazje się z kimś przespać, to zaraz pojawiali się pastor z żonką, żeby strzelić wykład. Normalnie na kilometr wyczuwali możliwość uprawiania seksu przez swe pociechy i szybko musieli ratować je przed grzechem ;).

Serial był pomyślany jako pozytywny wzorzec w czasach gdy rodzice są zabiegani i dzieci właściwie wychowują się same przez TV, komputerem i różnego rodzaju gadżetami. Niestety jednak przedstawiony w nim wzorzec rodziny jest tak skrajny, że zakrawa raczej na karykaturę. Tzw. dobre wzorce wychowawcze są tu skrajnie przerysowane. Najbardziej groteskowy wydaje mi się tytuł- ja się przynajmniej z tego rodzaju "nieba" wypisuje :)

Karykatura to dobre słowo :). A tytuł serialu brzmi naprawdę przewrotnie ;).

Zupełnie się zgadzam ;) To też mój ulubiony serial z dzieciństwa zawsze leciał na tvp1 chyba jakoś chyba przed 9 czy 11 bo zawsze kiedy zaczynałam oglądać musiałam iść do kościoła. Hhaha potem się cieszyłam jak nie szłam i to tak mnie zawsze irytowała ta mała tzw najmłodsza jakoś nie podobał mi się jej filmowy charakter za to Matt i David ;) kto się w nich nie kochał oj.. miło było by jeszcze kiedyś do niego wrócić szczególnie teraz jak już wielu odcinków się nie pamięta.

Dokładnie! Serial mojego dzieciństwo i to przerywanie ze względu na kościoł... :)
Och, Matt! <3 :D

hahaha miło jest dowiedzieć się, że nie tylko mi kazano iść do kościoła kiedy serial miał się zaczynać. Szczerze powiedziawszy nie pamiętam go tak bardzo dobrze, że wiem, że zawsze czekałam na każdy odcinek i chyba w sumie mi się podobał. Z perspektywy czasu jednak zmieniam zdanie, bo wzorce mocno przerysowane i jakoś wścibski każdy był w tej rodzinie, ale sentyment na zawsze pozostanie :)