Historia, jej ukazanie, polityka, rzymskie rozpasanie, zależności między postaciami powodują, że pod widzem uginają się nogi. Szkoda tylko, że ten cały misternie budowany efekt jest regularnie niszczony przez trzy rzeczy:
1. Najgorszą komputerową krew jaką miałem okazję widzieć w swym życiu. Co więcej rozumiem, że to był zabieg świadomy i celowy, miało to chyba wprowadzić jakąś awangardę i modernizm, ale wyszło tragicznie. Najgorsza była ta krew z ust, wygląda na to, że ludzie wciągu roku wypluwali wszystkie zęby.
2. Okropne komputerowe rendery, zwłaszcza miasta. Wyglądają jak z końca zeszłego wieku (przypominam, rok 2010)
3. Ciągłe sceny seksu. I nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic przeciwko nim tak długo jak ciągną fabułę do przodu. Jednak oglądanie z dziesięć razy jak Spartakus wchodzi w swoją żonkę, czy Kriksos w Lukrecję wcale nie rozwija fabuły, wręcz przeciwnie, to sceny bez żadnej wagi, żadnej głębi, nie mające nic do pokazania poza zwykłą cielesnością.