ale po obejrzeniu trzech odcinków tak jakby zaczyna mi się nawet trochę podobać. W zasadzie tylko z powodu postaci Stana - John C. McGinley naprawdę perfekcyjnie potrafi zagrać chamskiego zrzędę.
niektore sceny faktycznie jada zrzynka, ale jest tez sporo rzeczy inaczej zupelnie zapodanych, ash jako serial lepszy choc niestety w drugim sezonie podobnie jak w pierwszym naprawde dobre byly tylko pierwsze trzy odcinki a dalej to juz zaczyna sie miotanie w kolko i smecenie (beznadziejne postaci ashley pablo i "xeny"), wracajac do Stana - tak jak pisales John McGinley super, reszta mocno sredniawa ale przez ta schizofreniczne nieraz podobienstwo z Ashem idzie paradoksalnie ogladac jako tansza ale mimo wszystko ciekawa konkurencje
W sumie w tej chwili oglądając drugą połowę drugiego sezonu Stana bawię się lepiej niż przy Ashu. Drugi sezon Asha mocno mnie rozczarował, a Stan mam wrażenie, że coraz lepiej się rozkręca.