minirecenzja
Uwaga: będą spoilery.
10/10
Odcinek ten zostanie uznany za kultowy, z uwagi na swą genialność. Musical wymaga bowiem mnóstwa pracy, piosenki trzeba skomponować, słowa napisać. Choreografię zrobić. Ogólnie przyłożyć się intelektualnie. Na tle Wiedźmina, gdzie gościu nie zrozumiał że Geralt nie sikał do doniczki i na tej podstawie pisze scenariusz wygląda to fantastycznie.
Założenie programowe takie, że oni spontanicznie śpiewają czyni wyznania ich amorów niezwykle autentycznymi. A amorów tych jest pełno: Pike z Pikową, Kaplica ze Spockiem, La'an z Kirkiem. Przy czym mamy tu tragedię antyczną bo wiemy skądinąd, że nie będzie z tego nic.
Piosenki są dopracowane i jak na musical fajoskie. Ładnie śpiewają i pląsają chociaż nie wiem czy niektórym nie podkłada głosu kto inny.
Jest technobełkot jakiegoś zawirowania podprzestrzeni, które jest bez sensu, bo jak je widać jak w podprzestrzeni jest? W każdym razie walczą z siłami natury, co się chwali. Dziwne Nowe Światy są dziwniejsze. Za tydzień finał. Ciekawe kto zginie?