Ahh, jak ja za tym tęskniłem...
Sam odcinek jak najbardziej trzyma poziom. Pionki są dopiero rozstawiane na planszy, więc nie spodziewajmy się od razu fajerwerków. Nie mam bladego pojęcia, w którym kierunku pójdzie serial. Logan się sypie, gdyż już w pierwszym odcinku zaczyna zastanawiać się nad swoim życiem, jakby nie dostrzegał już sensu swoich działań, dokąd go to wszystko doprowadzi. Jeszcze ugryzie, niemniej zjazd formy jest u niego widoczny, w sumie wszyscy wyglądają jakby wrócili z wojny. Kendall niemrawy, Shiv wykończona, Nawet Rom się uspokoił. Musimy poczekać na Matssona, by zobaczyć, jak rozwinie się fabuła, niemniej jestem pewien, iż Jessie dowiezie ten serial do efektownego finału.