Serial o reality show w środku amazońskiej dżungli. Nagle zabawa zostaje przerwana pojawieniem się jakichś bestii. W pierszym odcinku, jak się zapomni, że serial jest o uczestnikach reality show, czyli o debilach, to nawet jest ciekawie. Ale w drugim okazuje się, że jedynym pomysłem twórców na podtrzymanie napięcia jest groźna muzyczka podczas scen, w których nagle na ekranie pojawia się czyjaś ręka i dotyka któregoś z antybohaterów. Właściciel ręki oczywiście skradał się bezszelestnie (będąc w dodatku na przodzie dotykanego), niczym cień i po wystraszeniu dotykanego mówi, że nie chciał go wystraszyć.
Na dodatek okazuje się, że ksiądz jest pedofilem, czy tam ukrywał innego księdza pedofila. No bo jakże by inaczej? Pewnie potem jeszcze będą jakieś elgiebety, beelemy i źli Polacy.