Czasem przerażający, a czasem nawet zabawny w swoim groteskowym, czarnym humorze. Czasem wzruszający.
Jest kolorowo: galeria potworów (chyba nie ma dwóch identycznych w tym sezonie), rozmaitych typów ludzkich i życiorysów.
Jest energia, jest świetna muzyka i ciekawie opowiedziana historia (czy raczej historie), także o lęku przed innością (potwór to zawsze potwór, nawet jeśli więcej w nim człowieka) i małej społeczności odizolowanej od świata. I o tym, że niektórzy dopiero w skrajnych sytuacjach odnajdują swoje miejsce, swój dom, tytułowy "sweet home".