PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=558695}
7,8 46 563
oceny
7,8 10 1 46563
Teen Wolf: Nastoletni Wilkołak
powrót do forum serialu Teen Wolf: Nastoletni Wilkołak

W końcu jest naprawdę GRUBO ! nie żeby jeszcze nie było przez te 6odc. ale tej nominuje jako najlepszy !

- Sporo walki , maxx humoru , ciekawości , zaskoczeń i to wszystko elegancko upnięte w x6 odc :)

Czekam na wasze wrażenie !

ocenił(a) serial na 5
nea_filmweb

Nawet nie taki zły ten odcinek. Na plus zdecydowanie flashbacki Scotta, Lydii i Stilesa(chociaż go nie lubię.) Malia nie irytowała, jej rolę przejął Theo i Hayden. Przyjemna marrishowa scena i nawet Brett mi trochę podchodzi, przynajmniej dopóki jest z Masonem. Oby coś między nimi zaiskrzyło.

Oczywiście pannica Liama jest czymś. Takie zaskoczenie, te tajemnice, wow!
Czy tylko ja czułam zażenowanie oglądając ich sceny? Ten "romans" jest tak niezgrabny, nawet w harlequinach czytałam lepsze. No i te tagi serwowane nam przez mtv. Puppy love, serio? Liam v Hayden? Bo to takie sprawiedliwe konkurować w sportach, które różnią się rozmiarami bramki. No ale dobra, przynajmniej dają pannie Hayden "Leo Messi" Romero jakąś osobowość. Co nie zmienia faktu, że tylko czekam aż Doktorzy ją ubiją. W tej sytuacji będzie mi żal tylko jej siostry, która jest urocza.
Dalej mi się śmiać chce z powodu focha harpii na Liama :D

Moshi Moshi, Kira desu! Coś z tobą nie tak koleżanko, radzę zaczerpnąć rady u mamy. Mało jest pomocna, ale zawsze coś, przynajmniej cosik wie.
Chciałabym, żeby Kira wpadła w szał zabijania, zrobiłoby się ciekawiej i wreszcie pokazałaby, na co ją stać.

Liam znów uratował Scotta, jak słodko! W poprzednich sezonach ze świecą szukać było porządnej relacji między alfą i betą, Derek z Isaaciem, Boydem i Ericą nie mieli takich wielce przykładnych relacji, a Peter i Scott nawet nigdy porządnie taką parą nie byli. Miło jest więc oglądać coś takiego z perspektywy Liama i Scotta, gdzie granice między betą a alfą się zacierają. Ani Scott nie traktuje Liama z wyższością, ani Liam nie szanuje Scotta tylko ze względu na jego status. Ba!, w tym odcinku nawet użył swoich mocy niczym alfa, żeby Scottowi pomóc. Więcej poproszę, więcej! No i powiedzcie mi, po co niszczyć coś tak pięknego na rzecz płytkiego romansidła z klonem Seleny Gomez?

No, to tyle jeśli chodzi o moją opinię. Czekam na rozwinięcie motywu flashbacków, chcę wiedzieć o co chodzi z mamą Stilesa i babcią(?) Lydii. U Scotta raczej już nic się nie rozwinie, bo jego astma to akurat nic nowego, o czym wcześniej nie wiedzieliśmy.

ocenił(a) serial na 8
deathmaster

Dobra wypowiedz ojj dobra !

---------

Tak teraz poza tematem mam wrażenia że Derek pojawi się w 5 sezonie "b" - pewnie zrobi dobre WEJŚCIE ! :) NA TO CHYBA najbardziej czekam :))

boże co ja bym dał żeby znowu był Alfą .....

deathmaster

Wg mnie ten odcinek był bardzo chaotyczny. Bohaterowie przemieszczali się po całym BH, po budynkach, skakali po nich, jakby mieli ogień w tyłkach. Bez ładu, bez składu, jakby nie mieli innego życia, niż tylko gonienie po wsi jak kot za pęcherzem. To się zaczęło robić bardzo męczące, każdy z nich zaliczył kilka lokacji w tym odcinku, szaleństwo! Moim zdaniem zupełnie niepotrzebne, bo przez ten Tur de Frans po całym BH serial traci na najważniejszym, czyli atmosferze, humorze i interakcjach.

Być może narażę się fanom Parrisha i Lydii :) ale byłam bardzo zdegustowana ich wspólną sceną "nauki". Tak samo z Liamem i jego "szczenięcą miłością". Oba wątki są tak niewiarygodnie wprost sztuczne i żałosne, że aż szybkie bzykanko Stilesa i Malii wydaje się w porównaniu z nimi oryginalniejsze. Poważnie? Nauka walki, rozbieranki, przypadkowe wpadnięcie w ramiona? POWAŻNIE? "nie lubimy się, ale nieodparty pociąg zbliża nas do siebie" - jak rany, to jakaś bajka?

Właściwie to na plus Liam (nawet jak jest z tą dziwną osobą), Mason, Brett, Lydia (jak się nie drapuje malowniczo na Parrishu), Kira, relacja Liama ze Scottem.

Na ubicie harpii się nie nastawiaj, tu już pozamiatane, zostanie członkiem paczki i będzie miała romans z Liamem - wszak takie ciacho jak on nie może być singlem, DUH! No a harpia - przecież ona jest taka fajna, taka dzielna, pracuje w podejrzanych przybytkach po nocach między szkołą, piłką nożną i odrabianiem zadań domowych, pewnie nie dosypia bidula. Taki kolejny klon dziarskich Teen Wolfowych dziewczyn. Patrz, nawet Lydia się wyłamuje i też się zaczyna bić.

ocenił(a) serial na 5
emo_waitress

Tur de Frans, to dobre :D Szkoda tylko, że nie było komentarza Tomasza Jarońskiego i Krzysztofa Wyrzykowskiego. Ci to potrafią umilić oglądanie nawet najnudniejszego wyścigu :)

Ja może byłabym zdegustowana Marrishem, gdyby nie to, że nie potrafię patrzeć na Lydię jak na nastolatkę, którą jest. Dlatego nie gryzie mnie wcale ten ship i cały ten dubious consent wokół niego. Nawet bym to łyknęła, gdyby nie ten pośpiech niczym z Derekiem i Breaden, ale póki co ni to ziębi ni to grzeje i jest fajne do oglądania. Przynajmniej dopóki nie widzi się w tym wszystkim zastępcy szeryfa i osiemnastolatki :P

"jak rany, to jakaś bajka?"
Nope, Jeff Davis.

"No a harpia - przecież ona jest taka fajna, taka dzielna, pracuje w podejrzanych przybytkach po nocach między szkołą, piłką nożną i odrabianiem zadań domowych, pewnie nie dosypia bidula. "
Właśnie streściłaś przepis Jeffa na Mary Sue. Nic mnie tak nie wkurza w postaciach jak ich wykoksanie dla samego wykoksania. Widząc taką harpię lub Malię(choć ją już coraz mniej), mam przed oczami te wszystkie "ironiczne", nastoletnie smarkule o sześciu nazwiskach, posiadające wszystkie możliwe moce, z których i tak nie korzystają, tylko po to, by widzowie/czytelnicy myśleli sobie "wow, ale ona fajna i potężna". Szkoda tylko, że takie zagrania wywołują inny efekt niż zakłada twórca.

deathmaster

Harpia jest robiona na kolejną z tłumu dziewcząt tzw. "nowoczesnych", jakich to podobno oczekuje tajemniczy "target kobiecy". Nie będę się wypowiadać za "target kobiecy", ale jako kobieta oczekuję złożonych postaci kobiecych, a nie chodzących, kartonowych szablonów. Dlatego lubię (lubiłam?) Lydię, która chociaż została wprowadzona jako klasyczna queen bee, to z czasem zaczęto odkrywać jej więcej "warstw". Jest troszku arogancka, ale też szybko zaprzyjaźnia się z Allison. Jest królową szkoły, przykłada wagę do pozycji i wyglądu, ale równocześnie nie jest głupia, jak klasyczna mean girl. Jest silna psychicznie i nie musi udowadniać swojej siły co 5 minut w efektownych pokazach (zawsze mnie śmieszy, kiedy synonimem silnej kobiety w produkcjach jest babka, która umie się bić, zazwyczaj w jakichś seksownych wdziankach - dlatego Lydia w dziewczęcych sukienkach rozstawiająca wszystkich po kątach bez kiwnięcia palcem tak mi się podoba).
No ale to jest wyjątek. Bo niestety od tego czasu mamy wszelkiego rodzaju klony Allison, czyli Erikę, siostrę Dereka, której imienia nie pomnę, Malię, Kirę (choć ona przynajmniej jakoś ratuje swoją postać osobistym urokiem), starsze wersje czyli nową laskę Dereka, której imienia nie pomnę (Braeden?), oraz ukochaną ciotunię Allison. Wszystkie są łudząco do siebie podobne, z burzą loków, czymś skórzanym, obcisłymi dżinsami, lub spodenkami i butami pod kolano. Każda świetna wojowniczka, żadna nie ma oporów przed kopaniem, okładaniem pięściami, machaniem ostrym żelastwem, lub noszeniem broni.
A harpia jest następna. Dzielna dziewczyna, która dziarsko radzi sobie z problemami, jest oddana rodzinie, między szkołą i pracą wciąż ma czas na zadbanie o idealną fryzurę i mejkap. I absolutnie nie jest jedną "z tych dziewcząt", które się dają bałamucić chłopakom, co to to nie!
Nosz kurka, co jest w niej ciekawego? Jeżeli związek z Liamem sprowadzi się do "ech, a pamiętasz jak się kiedyś nie lubiliśmy? dawne czasy hłehłe" i do tego, że ona też jest spn, to padnę i nie wstanę. Rzeczywiście solidne fundamenty do budowania związku, widać to po Malii i Stilesie, którzy przeżywają właśnie swoje traumy i nigdy nie byli tak daleko od siebie. Porównaj ich ze Scottem i Kirą. Scott martwi się o Kirę, a złota para z piwnic psychiatryka zachowuje się od dwóch odcinków, jakby mieli siebie nawzajem w dupie.

ocenił(a) serial na 5
emo_waitress

Silna postać kobieta. Taa... Chyba według facetów, bo dziwnym trafem zawsze spełniają ich fantazje. Ja nie wiem, męskie postacie zawsze są takie różnorodne: są niewinni i mili(Scott), sarkastyczni i dupkowaci(Stilesa), sarkastyczni i po przejściach(Isaac), wiecznie obrażeni na cały świat, ale troskliwi wobec bliskich(Derek), zabawni i wspierający(Mason), ogarnięci rządzą władzy, ale z pewnym urokiem osobistym(Peter). A kobitki? Wszystkie na jedno kopyto: albo słodka idiotka, albo strong independent women. Who don't need no man! Ale dziwnym trafem zawsze go dostaje bo w głębi serca marzy o tym, o czym marzy każda kobieta: byciu przy boku faceta i urodzeniu mu gromadki dzieci.
Czasami nienawidzę tego, że jestem kobietą i tak mnie postrzegają na świecie.

A związek? Oj tam, oj tam. Ważne żeby słodko wyglądali razem, o to przecież chodzi w związkach. Ja i moje śniadanie mamy więcej chemii niż niektóre pary w telewizji.

Cholerka, brzmimy jakbyśmy nienawidziły kobiet i obchodziły nas tylko nagie klaty białych facetów!

deathmaster

O tak, szczególnie w TW to widać, klony klonów dziewczyn. I forsowanie związków. No ale cóż, to nie Mad Max.
A co do związków i chemii między bohaterami - ludzie się dziwią, że Sterek miał tylu fanów, ale ja osobiście na ten przykład znam lepsze krótkie sterekowe fanfiki i to bez seksu!, które miały lepszą fabułę i lepszy rozwój romansu, niż wszystkie związki TW razem wzięte. Z perspektywy czasu stwierdzam, że najlepsze związki w TW to: burzliwe relacje silnych osobowości Lydii i Jacksona, nieporadne początki zauroczenia Scotta i Kiry oraz o dziwo Allison i Isaac - dwóch doświadczonych przez życie, w pewien sposób dojrzałych i równych sobie młodych ludzi (do tej pory jestem wściekła końcowym rezultatem, bo to jest jeden z niewielu związków hetero w serialach, który wydał mi się całkiem naturalny i zupełnie nie przeszkadzał).

emo_waitress

kurde, następna rzecz wyjęłaś mi z ust! Szczerze, ja nawet nie uważam Kiry czy Malii czy Eriki czy Cory za silne laski, bo one nie uczyły się swojej ''siły'' tylko od razu ją ''dostały'', że tak powiem, rozumiesz no nie? :D Taka Malia np, miała świetny potencjał, który twórcy spieprzyli i tego niestety nie da się już naprawić. Zamiast najpierw zrobić z niej zachuchaną dziewczynę (która powinna być na samym początku zważywszy na jej historię) która z czasem nauczy sie jak o siebie zadbać, to oni od razu wybrali wskakiwanie do łóżka facetowi po 5 minutach rozmowy i walenie każdego po ryjach, ehhh. To samo Kira, na początku niewinna dziewczyna, nieśmiała, a nagle twórcy robią z niej nie wiadomo co? Mimo że jak napisałaś, jej postać ma fajny urok osobisty i jest po prostu urocza dla mnie i lubię ją ogólnie - to to sie kupy nie trzyma kompletnie.
Co innego Lydia i Allison, które z odcinka na odcinek stawały się barwniejszymi i silniejszymi babeczkami i to nie tylko dlatego, że posiadły jakieś moce czy coś i nagle mogą okładać kogo tylko chcą i wystawiać groźnie zęby. trochę czasu im zajęło żeby stać się takimi jakie są (lub były, *chlip* Allison) ale przez to jest to takie naturalne i super jak dla mnie :D

nutria_00

Zgadzam się :)
Co do Allison - ja jej nie bardzo lubiłam, ale ja w ogóle nie przepadałam za scenami z nią i Scottem. Potem, kiedy się rozstali, bardzo zaplusowała, zaczynała się rozkręcać, mieć coraz lepsze sceny. Jej związek z Isaakiem, który na szczęście nie spieprzył ani jej, ani jego postaci, nie czynił z nich irytujących ciućmoków, tylko fajnie podkręcił Allison.
No i kiedy wszystko stało na dobrej drodze, zrobiono TO.

W przypadku Kiry, Malii, cud-bogini Eriki, która z dziewczyny z kompleksami zamieniła się w pewną siebie modelkę w jedną noc nie ma mowy o żadnym rozwoju. Co mnie drażni, bo jako fanka mang i anime jestem wielbicielką DOCHODZENIA bohaterów do swoich umiejętności (oczywiście podszytym jakimś ukrytym talentem, ale to nie o to chodzi). Uwielbiam i trafiają prosto w moje serce historie o dzieciakach, którzy trenują , upadają ze zmęczenia, ale wciąż pracują nad sobą, rozwijają się, a także dzięki swojej pracy, zyskują przyjaciół, rozwijają również swoje umiejętności "społeczne". Dlatego bitna, wyszczekana, przeskakująca swój rozwój Malia, Kira zdobywająca swoje umiejętności szermiercze z powietrza nie są dla mnie wiarygodnymi bohaterkami.
I fajnie by było zobaczyć Erikę cieszącą się swoim wyglądem i przede wszystkim ZDROWIEM, zamiast wtłaczania ją od razu w rolę seks-bomby, w którą wpasowała się idealnie. Przecież to, że zmieniła się fizycznie nie zmieniło jej psychicznie z dnia na dzień. Jakoś Scott po przemianie pozostał sobą, a Erika stała się od razu super laską, pewną siebie itd. Ciekawe dlaczego - bo jest babą i nie miała prawa do bycia sobą? Czy wg scenarzystów jedyne o czym marzą dziewczyny, to stać się supermodelką i dążenie do fizycznej doskonałości jest jedynym celem ich egzystencji - a po osiągnięciu ideału, traci się lub zmienia swoją osobowośś?

emo_waitress

No ja właśnie Allison polubiłam w 3 sezonie, bo wcześniej też za nią nie przepadałam, ale uważam, że mimo wszystko twórcy nieźle prowadzili tą postać pod względem rozwoju itd :D Chociaż i tak uważam, że najlepiej prowadzoną postacią jest chyba.... Lydia? Pamiętasz, jaka była w 1 i 2 sezonie? A teraz? Kompletnie inna osoba, i to mi się podoba. I to nie było tak jak z Malią, Kira Eriką i innymi ''baddasowymi'' laseczkami, ona stawała się taka jaka jest naturalnie, a nie z dnia na dzień. Uważam, że serio przebyła długą drogę :P

Dokładnie! Dlatego też kiedyś oglądałam anime, a obecnie czytam kilka mang :P Możesz podać jakieś Twoje ulubione? :D

emo_waitress

Miałam napisać swój pościk, ale zgadzam się ze wszystkim co napisałaś, więc pozostaje mi tylko przyklasnąć :D
W ogóle to wszystko takie naciągane dla mnie...Przeczytasz tą głupią książkę i nagle pojawiają się jakieś wizje, halucynacje i zapamiętujesz co Ci zrobili ci ''straszni'' doktorzy? O to tu chodzi? Bo trochę przewijałam, przyznam sie :( No i czy tylko ja odniosłam takie wrażenie, jakby oni nigdy żadnej książki nie przeczytali? I to był ich pierwszy raz, kiedy z wielkim bólem muszą zasiąść i przeczytać te ileś stron? Biedaczki :(
Nie rozumiem, czemu dają Liamowi laskę, serio czy tutaj każda postać musi się koniecznie zakochać? Ehh, obeszłoby się... Ogólnie jak na razie ten sezon nie powala, na pewno lepszy niż 4, ale i tak jest średnio...

ocenił(a) serial na 5
nutria_00

Skoro o czytaniu książek mowa. Przynajmniej problemy Kiry z tym wyjaśnili!
you tried

Dołujące jest to, że w programie po odcinku Dylan(ten grający Liama) powiedział nieco o przyszłości związku jego postaci z Hayden. No cóż, będzie wymiana płynów ustrojowych. Nie że spodziewałam się czegoś innego.

Idę naszykować papierowe torebki. Dużo torebek. I wieniec. Złożę go na grobie Liama, bo niedługo ukatrupią jego postać.

ocenił(a) serial na 5
deathmaster

Ej, właściwie o co chodzi z tą naburmuszoną laską? Oglądam bez napisów i nie wczuwam się zbytnio, przez co nie mam pojęcia, dlaczego oni się ciągle kłócą? Kto to w ogóle jest i skąd się znajdą, skoro Liam został przeniesiony z innej szkoły?

Ech... Isaac to był ktoś... Dla tamtej postaci warto było oglądać serial :)

ocenił(a) serial na 5
robipati

Liam i ta laska(nazywana przeze mnie harpią) chodzili razem do poprzedniej szkoły Liama. Najwyraźniej w Stanach są tylko dwie szkoły, bo pech chciał, że z setek tysięcy innych liceów, harpia trafiła akurat do tego w BH. W nowym odcinku Mason wyjaśnił, że zaczęli się kłócić, gdy przed pamiątkowymi zdjęciami na koniec szóstej klasy Liam i jakiś inny chłopak się bili, a harpia przypadkowo dostała w nochala od Liama, przez co zepsuł jej nieskazitelną twarz przed zdjęciami. Biedactwo tak się załamało tym głupim zdjęciem, że boczy się do dzisiaj(trzy lata później!!!). Ale bez obaw, imperatyw narracyjny niedługo zmusi ich do zakochania się w sobie, bo... najwyraźniej chłopak i dziewczyna muszą być razem jeśli są hetero. Przyjaźń? Pff! Jeśli laska albo facet są singlami, to nie ma mowy o żadnej przyjaźni. Wszak wolne penisy i waginy się przyciągają i nie da się od tego uciec. To elementarne.

Wybacz szorstki ton, ale nie znoszę tego wątku i chcę żeby umarł śmiercią tragiczną.

ocenił(a) serial na 5
deathmaster

Hehe co racja, to racja :)

deathmaster

ehhhhh, świetnie - mogę się założyć że ta wymiana płynów ustrojowych nastąpi jeszcze w sezonie 5A. Ba, nie zdziwię się, kiedy okaże się, że pójdą ze sobą do łóżka w ciągu następnych paru odcinków! :)

Może mimo oczywistego związku z tą laską Liam nadal pozostanie słodki i kochany i nie będą na silę wpychać go w romantyczne macanki na każdym kroku... taaa, już to widzę.

ocenił(a) serial na 5
nutria_00

O mój boże, wypluj te słowa o pójściu do łóżka! Wymiana płynów ma póki co nastąpić tylko przez usta. Chyba nie wrzucą do serialu seksów piętnastolatków, przynajmniej mam taką nadzieję.

Swoją drogą, zasmuciła mnie odpowiedź Dylana, gdy prowadzący zapytał go, czy jest jakaś szansa na związek.
- A jak myślisz? To Teen Wolf.
- Czyli możemy się spodziewać zetknięcia się warg.
- Tak.
Tak bardzo przewidywalne to jest, że nawet stosunkowo nowi aktorzy w obsadzie to widzą :(

deathmaster

No skoro twórcy poszli na całość i postanowili z Malii która była mentalnie dzieckiem zrobić pierwszorzędną femme fatalle nie zdziwiłabym się :(

Kurde, musze obejrzeć ten wywiad z Dylanem, Smutno mi teraz :(

nutria_00

No z tą książka to jest jeszcze dziwniej, bo uj w końcu wie, co się komu roi - czy to ich wspomnienia, czy nie, czy dotyczą doktorów, czy nie. Może to wytłumaczą jakoś i ogarną temat, a może nie i wyjdzie jak z Benefactorem :)

Biedny Liamek nie może być po prostu uczniem, synem, przyjacielem, członkiem stada, betą, kolegą, współpracownikiem. Musi mieć też babę. Chłop bez baby - jak i baba bez chłopa - no tak się nie godzi! O czym tacy ludzie rozmawiają? JAK ŻYJĄ??? Trzeba by się wysilić jeszcze przy pisaniu scenariusza, a tak to proszę, można dać kilka minut na odcinek na długie sceny z paczeniem, zaraz dojdą całuski, macanki i już jest czas antenowy odhaczony, a scenarzysta się przynajmniej nie urobi. Jak pewnie zauważyłaś, chyba tylko nieodżałowany trener nie miał potrzeby sztucznego podsycania swojej glorii złudnym światłem romansu. Liamek nasz kochany mógł być takim drugim gwiazdorem, co jest zbyt zajęty swoją doskonałością, żeby się rozmieniać z jakąś dziunią, ale chyba scenarzyści nie widzą jego singlowego potencjału :/

emo_waitress

Dla mnie ten wątek z doktorami to po części debilizm i jakoś nie kupuję tego, żeby po przeczytaniu jakiejś głupiej książki pojawiały się wizje, wspomnienia czy co tam, nie wiem może tylko ja tak mam ale TW nigdy nie był szczególnie zachwycający pod względem fabularnym, moim zdaniem to postacie i humor ciągnęły ten serial. Teraz to już niestety co innego :P

Prawda?! Każdemu, dosłownie każdej postaci w tym serialu dają faceta/dziewczynę. Parrish od sezonu 4 ma ten swój wątek i zamiast prowadzić tą postać według niego i wgl to oni wrzucają mu jakieś hinty na pairing z Lydią! No komu to potrzebne!? Lydii, która w każdym sezonie dostaje nowego chłopa? Na pewno nie bo takie sceny z Parrishem nic nie wnoszą do jej postaci. Ja rozumiem gdyby mu chciała pomóc i wgl, ale po co na siłę robić z tego to co oni robią? To samo było z Derekiem i Braeden czy jak jej tam. W sumie to wszystkie związki w TW są debilne, chyba lubiłam tylko Isaaca i Allison (bo sie ładnie naturalnie, nie na siłę rozwijał) Stereka (chociaz tego zwiazkiem nie mozna nazwac) no i czekam na Stydię, a tak to szkoda gadać. To samo z Kirą. Przychodzi nowa dziewczyna do serialu, Scott jest wolny - oczywiście pojawia się jako love interest dla niego! I to samo z tą nową na Hayden czy jak jej tam. Bleh, za dużo tej miłosci wszędzie, porzygać sie można czasem :(

nutria_00

Wg mnie fabularnie to trzymał poziom tylko sezon nr 2 z nieodżałowanym, jedynym prawdziwym villainem, czyli Dziadkiem Argentem. I para-villianem, czyli Jacksonem, człowiekiem napędzanym prawdziwymi ambicjami i emocjami. Postaw teraz obok tej dwójki Benefactora, czy Nauczycielkę, pfft.
Tamto to było coś, były prawdziwe konflikty, zarówno między ludźmi i "potworami", jak i w rodzinie, była tajemnica. Do tego jakoś to się trzymało kupy, nie miałam co pięć minut łotdefaków, ani nie zastanawiałam się: ale o co cho. Nie było tego irytującego gonienia z kąta w kąt. Dodajmy humor dokładany szuflami, a nie sączony jak teraz i fantastyczne relacje miedzy bohaterami (gdzie się podziały wspólne sceny Scotta i Stilesa, nO GDZIE???).

No ale od tej pory to co sezon, to większy dziwy się pojawiają, choć fabuła na tym nie zyskuje. Doktorzy fajnie wyglądają, ale czy okażą się lepsi, niż osławiony elektroniczny morderca, którym okazał się magnetofonem szpulowym zamurowanym w czyjejś letniej daczy? Czy okażą się lepsiejsi od Petera, z którego zrobili na końcu ciężkiego idiotę i frajera wykorzystującego młode, chore psychiczne banshee?

Mnie się Issac i Allison również bardzo podobali, nie mieli tej spiny "musimy być razem, bo jesteśmy jedynymi niezajętymi genitaliami w promieniu 10 km". Do tego byli zabawni i uroczy i jakoś tak wyluzowani ze sobą.

ocenił(a) serial na 7
nea_filmweb

W sumie wszystko dosyć przewidywalne, Scott jak zwykle musiał "obskoczyć wpie*dol", Theo wie o wszystkim i teraz będzie szantażował Stillesa i rozbije jego związek z Malią (dzięki bogu). Kira się psuje, w końcu ze słodkiego kociaczka wychodzi wredny kocur :) I Liam całkiem spoko, fajnie pomógł Scottowi - Ci dwaj zachowują się jak bracia, fajnie gdyby pokazali więcej ich wspólnych scen, a co do tego romansiku to jakoś tak strasznie mnie nie kłuje w oczy, wybaczcie :P
A dlaczego olewam ten kiepski wątek Liama i Hayden? Bo nasz kochany głowny bohater jest wielkim nikim, nic nie potrafi - och przepraszam, potrafi dać się pobić i nagle wstać i pokonać przeciwnika który wysysał z niego życie albo wynieść naładowany i iskrzący akumulator (Kirę) bez większych kłopotów, aż tu nagle .... Astma! Wielki powrót choroby z dzieciństwa, a przecież wilkołactwo miało leczyć raka - mówił o tym dziadek Allison gdy chciał się przemienić.
Czyli w skrócie - wszystko jest naciągane i robione na siłę. Coś pominąłem?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones