Dla pierwszego książka stanowiła ogólny zamysł, wprowadzono nowe postacie, wydarzenia, dużo się działo, bo obraz był wypełniony, a do tego lekki klimat lata, jasny kadr, nadzieja, mimo trudności, raczej pokazywały serial z happy endem. W drugim scenariusz odwzorowuje w większości książkę, w której mało jest akcji, a dużo pojedynczych zdarzeń, które mają istotne znaczenie, a w dodatku pomiędzy którymi jest przeskok czasowy. Liczne retrospekcje pomieszane z teraźniejszością jeszcze zwalniają "akcję". Do tego wydarzenia sprawiają, że ogląda się go znacznie gorzej, tematyka śmierci, traumy, straty, bólu, tęsknoty, zupełnie odbiega od lekkiej atmosfery lata. Oba sezony bardzo różne, trudno je porównać. Widać wyraźnie chęć jak najwierniejszej adaptacji.

W 2 raczej nie odwzorowuje książki.... w książce nie ma żadnej ciotki i kuzynki które sprzedają dom xD robi to ojciec chłopaków , nie przyjeżdża Steven z Taylor i sama historia sprzedaży domu i walczenia o niego to weekend .....

Napisałam "w większości". Oczywiście wprowadozno nowych bohaterów, ale oni nei wpływają na zmianę akcji (jak w sezonie pierwszym), a stanowią dopełnienie samego obrazu, żeby nie był nudny - wypełniają luki. :) Wszystkie najważneijsze wydarzenia idą torem książki. Steven książkowy był postacią poboczną (bardzo rzadko się pojawiał), tutaj wiadomo, że serial rządzi się swoimi prawami, musi się coś dziać. Gdyby miał odwzorować jedynie książkę, skończyłoby się na krótkim filmie, a i tak bez tych "wypełniaczy" ciężko byłoby poprowadzić akcję (liczne retrospekcje, wyrwane historie, pojedyncze wydarzenia). Książka skupia się w w większości na emocjach, w serialu jest też akcja.