2 razy podchodziłem do Teorii. Namawiał mnie do niej 30 lat starszy kolega, co z góry sugerowało mi, że to nie może być dobre. Netflix jednak postanowił rzucić mi wyzwanie, któremu bezgranicznie się oddałem. Nie przypominam sobie drugiego serialu, który wywoływał u mnie szczery śmiech, radość, uczucie bliskości z bohaterami. Sheldon jest genialnie napisaną postacią, z jeszcze lepszym wykonaniem. Jednak tak samo obdarzyłem uczuciem Howarda oraz Raja, którego akcent doprowadzał mnie do łez. Ostatni odcinek wzbudził we mnie głęboki smutek przepełniony jednocześnie poczuciem niesamowicie dobrze spędzonego czasu. Jest to moim zdaniem wzór pożegnania się z fanami serii. Mowa Sheldona ścisnęła mnie za gardło i do tej pory nie chce puścić.
Obejrzyjcie to ludzie, warto, w tym smutnym ostatnimi czasy świecie. Mi ten serial pozwolił naprawdę "odlecieć" i dał chwilę radości w bardzo ciężkim dla mnie czasie.