Główni aktorzy chcą podniesienia pensji z 350 tysięcy do 1 miliona dolarów za odcinek. CBS popełniło podstawowy błąd, najpierw przedłużyło serial, a dopiero potem wzięło się za przedłużenie wygasających umów głównych aktorów...jutro zaczynają się zdjęcia do nowego sezonu, aktorzy nie chcą wejść na plan, ten milion za odcinek to pryszcz w porównaniu do tego co zarabia telewizja na TBBT...ale, co tam dla nich, mogą zerwać umowę i dać kasę Lorry`emu na nowy projekt...zobaczymy.
Gdzie o tym piszą? Możesz podać link? Charlie Sheen też żądał miliona zanim go wywalili.
http://www.huffingtonpost.com/2014/07/18/big-bang-theory-season-8-_n_5599248.htm l?utm_hp_ref=entertainment&ir=Entertainment
Z najnowszych informacji wynika, że zaproponowano im po 800 tysięcy i wzrost o 100 co sezon...krążą też plotki, o tym, że Jim Parsons ma zrezygnować z roli po kłótni z Galeckim i Lorre...zobaczymy co z tego wyniknie, jutro zaczynają się zdjęcia.
Przecież Parsons będzie na panelu na CC gdzie będzie i Lorre i Galecki, jak i reszta obsady. Te plotki to kłamstwa. A co do przedłużenia, fakt. Nie wiem jak taka profesjonalna stacja jak CBS mogła wpaść na tak debilny pomysł by najpierw przedłużyć serial, a dopiero potem zajmować się kontraktami.
Prawda, że CBS popełniło duży błąd. Według mnie nie są warci bańki za odcinek. TBBT to nie Friendsi a oni dostawali bańkę dopiero w ostatnich 2 sezonach( w tym ostatni był krótszy miał chyba 18 odcinków). Zobaczymy co się stanie CBS jest znane z przepłacania aktorów, ale według mnie Jim Parsons wykreował wybitną postać Johny i Kaley są tacy zwyczajni jak na milion.
Chyba nie za bardzo rozumiesz mechanizmy... Jeżeli tyle im płacą, to dlatego, że SĄ warci. Nie wiem dlaczego czym sobie na taką popularność zasługują, ale nie podpisaliby takich kontraktów bez fokusów i bez badania ogólnego rynku.
Ja wiem, że są tyle warci rynkowo bo BTTB jest najpopularniejszym serialem w Stanach. Chodziło mi o to, że według mnie nie są tyle warci aktorsko bo milion za odcinek plus procent z zysków daje to wynagrodzenie pokroju Charliego Sheena, a on jest większą gwiazdą i znacznie lepszym aktorem.
Chyba, że tak.
Chociaż nie zgodzę się z oceną Sheena. Wcale nie jest dobrym aktorem, na pewno nie lepszym niż Parsons i Galecki. On po prostu w tym serialu był, pewnie nie odbiegał od siebie samego specjalnie. Oni postaciom dodali charakteru, który ludzie pokochali, mimo że mało kto lubi nadętych bardziej lub mniej naukowców :) Uroczych pijaczków na ekranie lubi każdy. Panienka jest osobną historią. Lubię tę postać, ale ona jest właśnie taka jak Charlie, jakakolwiek by nie była - jest ok. Ładna, beztroska, kłopotliwa.
Tak czy siak i oni i Sheen zapewne zarabiają dla stacji co najmniej 10krotność tego, co zarabiają... Chociaż nowy serial Charliego kiepsko sobie radzi...
Zgodzę się, że Parsons nadał Sheldonowi charakter, ale według mnie postać Leonarda jest najnudniejszą z całej piątki głównych bohaterów- dla mnie nie wnosi absolutnie nic do serialu a raczej mnie wkurza tym, że nie potrafi postawić się Penny i daje się tak wykorzystywać. Poza tym według mnie producentom zabrakło trochę odwagi, bo to była fantastyczna okazja na drobne zmiany w serialu i wprowadzenie kogoś nowego, gdyż odrobine zaczyna mnie ten serial nudzić. to przynajmniej tylko moja ocena.
Bo dobrzy ludzie zawsze są nudni :) No takie życie. Leonard wad nie posiada, więc co tu wytykać, a takie gagi wymagają właśnie wytykanie wad... Ale spajał fabularnie od początku ten serial. Gdyby nie on, Howard i Raj nie przyjaźniliby się z kimś takim jak Sheldon, który nie miałby przyjaciół wcale, więc jego interakcje ze światem nie byłyby takie zabawne. Leonard z Penny wyciąga dobrą osobę, a z Sheldona jakąkolwiek osobę :) Leonarda lubię, ale nie wiem nawet czy w tej chwili by go brakowało.
Wprowadzali do serialu nowe postaci i wyszło tylko niekiedy. Wyszła Amy i Bernadette, ale już ten jak mu tam sklepikarz i ten sepleniący się nie wpasowali jakoś. Gdzieś czytałam, że w kolejnym sezonie ma się pojawić jakaś nowa postać, ale nie wiem gdzie, więc możliwe, że to średnio news i średnio prawdziwy.
Ciężko mi się odnieść do tego czy mnie to nudzi, bo odkryłam ten serial w tym roku dopiero i nadrabiałam ciągiem, więc nie jestem obiektywna.
Przyznam się, że od 5 sezonu serial zaczął mi się nudzić. Od 4 zauważyć można sporą zmianę jeżeli chodzi o koncept serialu i rodzaj przedstawionego humoru i to nie wydaje mi się dobre. Z drugiej strony dzięki tym zmianom serial stał się nieco łatwiejszy w odbiorze i bardziej przystępny dla większej rzeszy ludzi w Usa przez co znacząco wzrosła oglądalność.
A daj spokój z tymi stereotypami amerykańskimi. Jest tam tyle samo debili co w Polsce, wierz mi na słowo. W Polsce wg badań w telewizji jedyne co przechodzi to telenowele, żałosne paradokumenty i dowcip w postaci: "nawaliłem się z kumplami i...". Już kryminalne seriale mają szczególną widownię, raczej przypadkową. Bardziej "skomplikowane" seriale to rynek online. Serial taki jak TBBT w Polsce by nie przeszedł. Widziałeś kiedyś polski serial komediowy? Dno, a najbardziej wyrafinowane gagi to ktoś komuś pyskiem wpadł pod spódnicę.
Oczywiście, że z sezonu na sezon serial ewoluuje. Nie można jechać niezmiennie na tych samych numerach. Ale z zacięcia "naukowego" nie zrezygnowali i na nim opierają często fabułę. I to im się chwali.
Zgadzam się z tobą w wielu kwestiach :) Charlie Sheen wcale dobrym aktorem nie jest. Nadrabiam teraz "Two and a half men" i komediowe sceny mu wychodzą spoko, ale kiedy ma pokazać poważniejsze emocje, tu już tak dobrze sobie nie radzi. Jak dla mnie jest stanowczo przereklamowany, a taki Alan jest co najmniej tak samo ważną i charakterystyczną postacią jak Charlie, ale tego mało kto potrafi docenić.
Oglądam też teraz po raz kolejny Big Banga, jestem na piątym sezonie i dobrze to określiłaś/eś - serial ewoluuje. Wcale się nie pogarsza, tylko ewoluuje. Mnie sezony 4 i 5 podobają się tak samo jak pierwsze trzy, a niektóre odcinki sezonów 4-6 uważam wręcz za kultowe.
A na ten argument, że od sezonu 4 serial jest tworzony również pod debili nawet mi się nie chce patrzeć. Tak jakby sezony 1-3 to było jakieś intelektualne wyzwanie. Taaa, oczywiście. Niektórzy to sobie lubią schlebiać :D
No a Leonard spoko jest. Smutne, że żeby jakaś postać była dla większości ludzi atrakcyjna, to musi chlać na umór i co wieczór zaliczać inne panienki. Po prostu smutne. Nic więc dziwnego, że taki Leonard w rankingu popularności nie ma szans z takim Charlie'm :/
Sheen kiedyś był świetnym aktorem, przejmującym, nie wyobrażam sobie nikogo innego np. w Plutonie, ale gdzieś tam po drodze wychlał i wywąchał swój talent :)
Leonard jako bohater pojedynczy byłby nudny, szczerze powiedziawszy. Ale jako część barwnego zespołu jest jak najbardziej na miejscu.
Po nicku domyślam się, że imię też dzielimy, choć moje w oryginale ma brytyjskie brzmienie :)
To powiedz mi w jaki sposób ewoluuje postać Penny, która przez ostatnie 2 sezony tylko chla i narzeka na swoje nieudane życie.
Penny schodzi na psy, kiedyś była znacznie ciekawsza, jak i zabawniejsza, to się zgadza. Tylko że serial to nie tylko Penny.
Oczywiście, że nie tylko Penny, ale z tym właśnie mam problem w tym serialu. Dla mnie duża część tych postaci staje się mniej ciekawa, przede wszystkim Leonard i Penny a w szczególności nie są ciekawi razem. Dodatkowo mam nadzieje, że rozwiną postać Raja bo ostatnio też mnie irytował. Uważam, że ostatnio najmocniejszymi postaciami tego serialu jest Amy, Howard i Bernadette.
Zgadzam się Stuart ma większy potencjał niż np. Penny z którą nie wiadomo co zrobić. Po nieudanej karierze aktorskiej znowu zrobić ją kelnerką czy zrobić z niej pasożyta Leonarda. Ewentualnie podobnie do Joeya z przyjaciół wcisnąć ją do jakieś telenoweli. Wracając do Stuarta chciałbym żeby zrobiono z niego tak ważną postać jak Amy czy Bernadette.
Ja też chciałabym bardzo:) ale nie rozumiem też, dlaczego z uporem maniaka robią z Penny taką niedorajdę życiową. Gdyby coś osiągnęła w aktorstwie, mogłoby to wygenerować wiele ciekawych sytuacji jak również zweryfikować jej związek z Leo.
Tylko wiesz ciężko to przedstawić w serialu. Można zrobić z niej drugorzędną lub trzeciorzędną aktorkę. Zrobienie z niej gwiazdy wiązałoby się ze zmianą stylu życia, zmianą mieszkania itp. Natomiast też żałuję, że jej postać tak zmieniono. Na początku obok Sheldona była moją ulubioną postacią (na równi z Howardem) teraz po prostu mnie irytuje.
Prawda. Kiedyś stanowiła świetne uzupełnienie nerdowskiego świata, jako spontaniczna, bezpretensjonalna, wesoła osóbka. Dzisiaj alkoholiczka-desperatka z wykrzywioną twarzą. Ratuje ją wyjątkowa relacja z Sheldonem, bo chyba nikomu nie udało się lepiej do niego trafić.
Prawda. Sheldon i Penny mają wyjątkową relację. Ich wspólne sceny to jeden z jaśniejszych punktów serialu. Bardzo dobrze się uzupełniają na zasadzie przeciwieństw. Czasami mam taki problem z Amy i Sheldonem razem, dla mnie oni są zbyt podobni. Bardziej ich lubię oddzielnie, natomiast nie za bardzo wierzę w związki tak podobnych osób.
Poza tym nie napisałem, że to jest serial dla debili, ale nie mówcie mi że nie widzicie różnicy w humorze z 3 pierwszych sezonów a późniejszym.
Nie bierz moich słów tak do siebie, nie pisałam tego do ciebie. Taka po prostu tu panuje opinia - sezony 1-3 to rozrywka dla inteligentów, a 4-7 to rozrywka dla trochę bardziej nierozgarniętych, może tak to nazwijmy. Ja takiego rozgraniczenia nie kupuję, w sezonach 1-3 rownież były słabsze odcinki, tak samo jak w 4-6 były mocniejsze. 7-ego jeszcze nie oceniam, muszę drugi raz obejrzeć, żeby nabrać perspektywy :) Choć do ostatniego sezonu jestem raczej sceptycznie nastawiona :/
Charlie Sheen zarabiał za odcinek pod koniec swoich występów blisko 2mln dolarów. Nie widzę w tym absolutnie nic dziwnego, bo "Dwóch i pół" to mega popularny i kasowy serial oparty właściwie na jednej postaci. Nie ma co tutaj porównywać tych dwóch sytuacji.
Parsons, Cuoco i Galecki podpisali kontrakty...dostaną po milionie za odcinek i jeszcze jakiś procent od zysków, wciąż negocjują Hellberg i Kunal, ale już na ukończeniu, dostaną między 400, a 700 tysięcy za odcinek....będzie godzinny start sezonu i....prawdopodobnie 11 sezon.
Ja nie będę zły jak powstanie sezon 11, bo najwyżej go nie obejrzę, a komuś może się spodobać. Mnie nie przynudza. Nadal nie jest nawet w połowie tak irytujący, jak na siłę przeciągany HIMYM.
11 sezon?? wow skad masz to info...chociaż moim zdaniem trochę za dlugo będzie. Co moga jeszcze wymysleć?? wszyscy poderwali jakies laski :) Co dalej?? Moga tylko zrywac i powracac do siebie :).....ale co ja tam wiem, nie jestem scenarzystą, zobaczymy ich kreatywność :)
Dla mnie serial wymiata i tak. W 3 tygodnie obejzalam 7 sezonów .
lubiłam ten serial ,ale bez przesady .. nie jest to świetne tylko dobre. Jeszcze porównują się do obsady Friends bo oni tyle wzięli. No dobra ,ale wtedy oglądalność 20-30 milionów to było naprawdę COŚ . Po drugie oni wzięli milion tylko za ostatni sezon i przeskoczyli z 700 tysięcy a nie z 350 tysięcy no i co najważniejsze negocjowali jako grupa a oni się podzielili na dwa obozy co jest okropne moim zdaniem.
"nie jest to świetne tylko dobre"
No a moim zdaniem ten serial to najlepszy sitcom ostatnich lat. Oglądam po raz kolejny powtórki i tylko przekonuję się w stwierdzeniu, że uwielbiam ten serial :)
Porównywanie do Friendsów też nie uważam za trafne. Kiedy ten serial się skończył? Z 10 lat temu? Sytuacja na rynku seriali była wtedy diametralnie inna. Były 3 seriale na krzyż, a teraz jesteśmy nimi wręcz zalewani, więc o wiele trudniej jest się wybić. Piszesz, że wtedy 20-30 milionów przed tv to było COŚ. Dla mnie "COŚ" to 20 milionów oglądających teraz. 20 miliononów, które zamiast oglądać 100 innych seriali, ogląda Big Banga. Widz ma teraz o wiele większy wybór, więc zebranie 20 milionów osób przed tv to jest dzisiaj nie lada wyczyn.
Poza tym, nawet jak te miliony dostaną, to serial i tak zarobi mnóstwo kasy, bo jest to obecnie najpopularniejszy sit-com. Ja nie widzę problemu.