dwa odcinki z pilkingtonem na majku zestawione z pięcioma odcinkami serii KP Radio pozwalają wszak mniemać, iż umysł karla należy czymś nieustannie zapładniać aby pozostawał żywotny, innemi słowy on sam z siebie niewiele może, bez prowokacji, bez pożywki z zewnątrz staje się cokolwiek skapcaniały i oklapły, ale wystarczy tylko postawić przed nim jakiegoś dziwaka, jakąś naczelną z rodziny czepiakowatych, jakiegoś, nie wiem, krasnoludka, karła, elfa, frika, a nawet, a niech tam już będzie, chińczyka - w ów czas otwierają się wrota nieba..
tutaj - z bólem serca to wyznaję - niewiele tego raju było, słowem fragmentaryczne odsłonięcie nieba.. sam karl jakiś taki małomówny, cichy, przygaszony, znudzony, większość czasu tylko siedzi i słucha, a szkoda, jako iż jedna jego wypowiedź warta jest więcej niż hektolitry wielosłowia produkowanego przez resztę.. potencjał niewykorzystany, panowie.. z karla można wycisnąć o wiele, wiele więcej, zwłaszcza przy dobrym i sprzyjającym wietrze północnym bądź północno-zachodnim (kiedy z południa wieje umie odróżnić tamaryna wąsatego od mistrza pai mei)