Ja oglądam póki co, bo nieźle się ogląda (jestem po 6. odcinku), ale największym idiotyzmem jest dla mnie, że serial prezentuje wizerunek, że członkowie kultu to jakieś 1/3 ludzi i członków FBI. I w efekcie poszukiwani uciekają z domu, którego pilnuje setka FBI i wymyka się niepostrzeżenie, choć wszędzie robi się od FBI. Przychodzi dwóch gangsta i rozwala wszystkich FBI i nagle FBI okazuje się bezradne.

Może i we wpisie powyżej trochę za dużo żółci wylałem, ale właśnie o czymś takich pisałem. Tu naprawdę nic nie trzyma się kupy!

Po 2. sezonie wiem, że poziom idiotyzmów osiąga b. wysokie poziomy i z logiką serial ma niewiele wspólnego, jedynie końcówka nieco lepsza 2. sezonu (który jest słabszy niż pierwszy) sprawia, że jednak może zacznę 3. sezon. No i - SPOJLER - pewna "chłopczyca" nie żyje, co przyniosło mi pewną ulgę i przyznam, że jej śmierć choć tak wyczekiwana długo była satysfakcjonująca ;). KONIEC SPOJLERU. Poza tym już przesadzili z więzią między Joe'm a Ryanem - właściwie mogli by obaj pójść razem na piwo niż się bez sensu ganiać:D. Tematów wspólnych mieliby tyle do przedyskutowania i by mogli się bezstresowo i bez świadków droczyć ze sobą przy kielichu godzinami :).

MOŻLIWE DALSZEJ SPOJLERY!: Jeden nie chce zabić drugiego, bo jest jego kumplem i odpowiednikiem i "bromance" właściwie kwitnie na ekranie, jeden dzwoni, co słychać u drugiego itd. :) :D . Joe nawet żoną gotów jest się dzielić, bo przecież jego najlepszy kumpel zasługuje, by z nią spać :) . A co do absurdów wymieniać wszystkich absurdów nie chce mi się (tamto z Joe i Ryanem to tak z przymrużeniem oka, tak samo jak serial to pokazuje :)), bo w każdym odcinku od pewnego momentu znajdzie się jakaś perełka, a nawet w każdej scenie praktycznie.. Tutaj mogę z pewnością pochwalić przynajmniej grę aktorską Jamesa Purefoy, bo gra mordercę-psychola, ale w sposób taki, że nie sposób nie lubić tego gościa. Zastanawiam się czy to do końca tak powinno być, no ale jego postać częściej budzi sympatię niż odwrotnie.. ;). I prawdę mówiąc to jednak wolę lubić jakąś postać niż odwrotnie może, bo wtedy jednak chętniej coś nam się myślę częściej ogląda.

Co do całkowitego odbioru jeszcze nie jest taki słaby, znalazłem jak widać pewne zalety dla siebie, bo mimo wszystko 3. sezon sobie zacznę, no i trochę jednak zżyłem się z pewnymi postaciami - czy to Hardy'ego czy Carrolla - niewątpliwie da się ich lubić ;). Jak stwierdzę, że nie mam już żadnej przyjemności z oglądania to sobie daruję może :) ;).

A poza tym to tylko serial myślę i nie ma co też rwać szat też :). Pozdrawiam :).

Też pozdrawiam.
I życzę wytrwałości, której mi zabrakło!

przychylam się do pierwszego wpisu - może gdyby napisali że to gatunek fantasy nie miałbym problemów z oglądaniem a tak wytrwałem do połowy 6 odcinka to i tak rekord jak na taki kicz

wlasnie jestem po pierwszym odcinku i ciezko bylo mi przez niego przebrnac. naiwne, glupie zachowania czyli cos na co nie moge sie zgodzic, wasze opinie utwierdzaja mnie w kwestii przerwania tego syfu.

Ja właśnie dziś zacząłem oglądać i po jednym odcinku wszedłem tutaj poczytać opinie czy warto dalej w to brnąć bo moje odczucia są identyczne jak założyciela wątku. Nie idę w to, poszukam czegoś poważniejszego bo dla mnie takie głupoty to nie rozrywka.