Serial bardzo fajny, natomiast 8 sezon osobiście mnie nudził. Ostatni odcinek natomiast fajnie się skończył. Dobrze, że nie zrobili takiego happy endu, że Nancy zostaje parą z Andym.

Masz jakiś pomysł co teraz zrobić z życiem? :(

Bez przesady ten serial nie był moim życiem raz w tygodniu poświecić te 22 min to chyba nie jest aż taka duża strata czasu ;) a jak by nie było śmiech to zdrowie:) i do tego ta zielona roślina ehh a co do tych 8 lat napisałam że zleciały jak dla mnie szybko bo pamiętam jak zaczynałam oglądać ten serial a już jest koniec po prostu szkoda bo serial był zabawny i miło się go oglądała od czasu do czasu pzdr

Nie 8 lat to 7 lat

Weeds było epickie do momentu spalenia Agrestic, potem to tylko odcinanie kuponów.

To definitywny koniec tego serialu?

Tak, przed premierą tego sezonu było już potwierdzone, że to koniec.

Dzięki. Jak ja nie lubię kończyć seriali....

Najlepsze były pierwsze trzy sezony, potem nie było tragedii no i pozostał sentyment tak więc dobrnąłem do końca. Najgorzej ze wszystkich wylądował Shane - nasz kochany socjopata- chociaż Nancy też różowo nie miała. Została praktycznie sama. Ten skok czasowy niezły, zakończenie wg mnie całkiem udane. Główni bohaterzy podzielili się na ganku trawką (czyli tym co napędzało ich wszystkie perypetie i decydowało o ich losie) i tym sposobem się pożegnali z widzami.

Podobalo mi sie to, ze w ostatnim odcinku bylo pelno nawiazan do pierwszych sezonów. Ostatni odcinek zaczyna sie dokladnie tak jak pierwszy. Nancy przez swoje zachowanie przez ostatnie 2-3 sezony musiala zostac sama. Taka karma.

w ostatnim odcinku brakowało tylko Celi, szkoda, że zrezygnowali z jej postaci, bo fajna była z niej kreowana bohaterka

a Steve w ogóle teraz nie wyglądał jak Meksykanin, tak jak gdy miał te trzy czy pięć lat

zgadzam się w 100%, brak Celii był bardzo odczuwalny w tym "podsumowującym odcinku"

Jestem usatysfakcjonowany takim finałem.
Jeden genialny dialog z tego odcinka wypada tu zacytować:)

Doug:Słyszałeś,że córka Deana ma kuta.?
Andy:Tak,robił u mnie ściany,świetna robota.

Mi z Weeds przemineło 5 lat. Do tej pory pamietam jak razem z najlepszym przyjacielem obejrzałem 3 pierwsze sezony. To była ostra jazda (ile to razy niemal nie pospadalismy z krzeseł, przypominam sobię scenę w ! sezonie gdy Celia ogląda filmik z ukrytej kamery w miśku, którą chciała szpiegować córkę: "Włóż teraz!").
Później niestety było gorzej, ale sentyment do Nancy (M.L.P. - jej niesamowite oczy), Andego, Douga i Shane pozostał. A ich przygody dalej rozbawiały mnie do łez. Nie śledziłem produkcji serialu więc zakończenie było dla mnie lekkim zaskoczeniem, choć mogłem sie spodziewać (8sezon). Samo zakończenie muszę uznać za zbyt łagodne (w końcu to Trawka jedena z najostrzejszych serii w TV stać ich na więcej). Mimo wszystko mogę powiedzieć, że jestem zadowolony. Cóż mogę na koniec napisać będę trochę tęsknił za ich szalonymi przygodami w przyszłym roku.

Ps. Może wyjdę na jakiegoś kiepskiego romantyka, ale liczyłem /myślalem, że Andy i Nancy będą razem.
I myslę, że Nancy ostatecznie nie została sama w końcu w finale dołączyli do niej najblizsi: przyjaciele i synowie.

Taak. Choć zdecydowanie wolałbym happyend. Niekoniecznie Andy Nancy razem, ale nie wiem skąd przekonanie, że Nan zasłużyła sobie na taki koniec (samotność itd). Oczywiście ostatnią sceną scenarzyści dali nam do zrozumienia, że przyjaźń bohaterów przetrwa forever, ale jednak zbyt łzawe to wszystko. Nancy była chyba najlepszą serialową i filmową postacią kobiecą. Charyzmatyczna, piękna, odważna, cokolwiek chciała -brała, zawsze spadała na cztery łapy jakkolwiek źle by nie było.. Zawsze genialnie ubrana!(te buty). Oczywiście epicka kreacja MLP. Ktoś wspomniał, że musiała zostać sama...karma. Nie uważam. W którejś z ostatnich scen dowiadujemy się jaką złą matką była, Silas jej wyrzyguje. A przecież kochała te dzieci, dla nich zaczęła się cała przygoda z handlowaniem trawą, poszła nawet do więzienia za Shane'a. Pewnie gdyby była facetem zostałaby się bohaterem. No i w ogóle szkoda, że serial się skończył. Do drastycznego spadku formy w ostatnich sezonach scenarzyści i producenci zdążyli już nas przyzwyczaić, chyba nie ma serialu (z nowszych produkcji), który by trzymał poziom do samego końca, zawsze staje się coraz bardziej schematycznie, moralizatorsko i nudno. Ale fani zostają, przez sentyment oczywiście. A do Weeds można było się przywiązać jak do żadnej innej produkcji. Jak dla mnie, pierwszy taki serial. Całkowicie niepruderyjny, przezabawnie surrealistyczny, te kilka lat temu zrobił na mnie -kilkunastoletnim gówniarzu, ogromne wrażenie. Czekam już tylko na kolejną, mam nadzieje udaną, produkcję z Merry-L. A niech nawet będzie do dupy, patrzeć patrzeć patrzeć.

Pomiędzy "zostałaby" a "bohaterem" wkradło mi się "się", za co przepraszam, ale późna pora i emocjonalne podejście do sprawy. wiecie.. serial mi się skończył...

Dla mnie szkoda wielka, bardzo polubiłam głównych bohaterów nawet obleśnego Doug'a ;-). Będzie mi ich brakować.
Zakończenie moim zdaniem kiepściutkie. Ostatni odcinek tj. 12-13 był wypadł jakoś przygnębiająco, zabrakło ewidentnie czegoś,...może tego charakterystycznego żartu dla serialu, sama nie wiem ... po prostu zniknął gdzieś cały urok. Z Nancy scenarzyści zrobili płaczkę która straciła na koniec swój charakter, a stała się jakaś przybita, zmartwiona, strapiona, udręczona. Szkoda że takiego smuta zrobili na sam koniec.

Wzruszyłem się na ostatniej scenie, przez te kolejne lata obserwowałem losy bohaterów, i owszem niektóre sezony były może gorszę, ale i tak zawsze czekałem na kolejny odcinek, kolejny sezon. Teraz pozostaje oglądać powtórki, i pewnie z czasem będę wracał do tego serialu, a kto wie, może kiedyś twórcy zaskoczą nas jakimiś odcinkiem specjalnym...

Moim zdaniem był happyend, o co wam chodzi? Wszyscy cali i zdrowi i sie najarali, obrazek wszystkich bohaterow w jednej scenie, palanych jointa to chyba happyend.

No tak niestety i za szybko leci kończył się serial tv :( ale był polecam i tak dużo wydarzyło się.