weeds jest kolejnym przykładem jak można totalnie skopać dobry zamysł. I to serial trwający 25 min/ odcinek z 13-oma odcinkami w sezonie! Ten serial się skończył, gdy złapali reyesa na lotnisku. Sezon 7 i 8 to już zmęczenie materiału, kręcenie na siłę serialu, zbędne sceny sexu w kółko, które co niby dają temu serialowi? Jestem facetem i już byłem trochę zniesmaczony tym wszystkim. Przed finałowym odcinkiem nancy mozna podsumować jako zwykła dziwkę i kiepską matkę z teoretycznie niezłym łbem do interesów. Jednak po tym jak się przespała z Andym to już było przegięcie. Sezon siódmy i ósmy to błądzenie, brak konsekwencji w scenariuszu, zamysł zmiany podejścia do życia przez nią po postrzale w głowę przez tima, po czym w następnym odcinku znowu podejmowanie tematu sprzedaży i uprawiania trawy. "Finał serialu", który miałem nieprzyjemność obejrzenia przed chwilą to jakaś totalna masakra. Krótko bo obejrzeniu, czułem jak zostałem obrabowany z godziny życia. Jenji Kohan niestety nie stanęła na wysokości zadania, nie potrafiła nawet tego jakoś sensownie skończyć. Zrobiła z tego jakiś gówniany reunion typu mody na sukces. Niby puentą jest, że nancy nie utrzymuje już kontaktu z rodziną i została sama, zmarnowała sobie życie, pochowała dwóch mężów, jest smutną i bogatą wdową. Najgorszy z możliwych końców.
Już serio mogli by ją zabić jacyś meksykanie.. miałoby to większy sens.
Nancy pochowała czterech, albo pięciu mężów :D
A ostatnie 3 odcinki finałowego sezonu wg mnie dobre, klimatem nawiązujące do pierwszych dwóch, trzech sezonów, które były najlepsze. Końcówka bardzo dobra, symboliczna. Co nie zmienia faktu, że po wyżej wspominanych sezonach serial zaczął rozmieniać się na drobne.
Ostatnie odcinki serialu to majstersztyk, ale kilka ostatnich sezonów woła o pomstę do nieba. Jednak jak dla mnie jedno z lepszych zakończeń serialu. Teraz chyba tylko czekam na finał Breaking Bad. Mam nadzieję, że nie zrobią happy endu.
Coś im nie wyszło. I właśnie uczynienie na końcu z gł. bohaterki: smutnej, udręczonej wdowy jakoś niezbyt mi pasowało do Nancy, która niczym kot zawsze lądowała na czterech łapach i korzystała z życia. Wolałabym jakieś bardziej spektakularne zakończenie tak jak zasugerowałeś /aś. Z pewnością nadałoby ono smaczku i przywołało uśmiech na twarz.
Zakończenie nieudane jak dla mnie.