Naprawdę bardzo się cieszę z tej wiadomości. Już się bałem o przyszłe losy tego tytułu. Ale na HBO można jednak liczyć (choć miewali już wpadki kasując szybko Rzym, Carnivale, czy Tell Me You Love Me).

Świetnie. Zwłaszcza, że obecny sezon jest rewelacyjny.

To prawda. Widzę, że idą odrobinkę w stronę tego, co znamy z "The Wire" - eskalacja przemocy i bezradna policja etc. Poza tym jeden z najlepszych jak dotąd numerów czyli Janette ze szklaneczką Sazeraca. ;-)

Cudowna scena. Tylko trochę mi szkoda, że straciliśmy przez to szefa Enrico "Listen to your fish" Brulard'a. Gość był niesamowity.

W ogóle ten sezon to zonk dla mnie straszny. Myślałem - kurde o czym tu robić serial. Katrina była, minęła. A tu dopiero się okazuje, że paradoksalnie jeszcze bardziej dramatyczny serial zrobili. Świetna ta gra interesów przy odbudowie Nowego Orleanu (bogaci dalej się bogacą, a poszkodowanym zwykłym ludziom kij w oko). Aż się krew w żyłach gotuje.

Polecam recenzje Larrego (wie o czym mówi, bo jest z NOLA) - http://www.youtube.com/watch?v=-aSZeLH4ZPA (w tym odcinku świetnie wytłumaczył jak wiele kontrowersji budziła kwestia odbudowy NO). Poza tym zaczął robić recenzje odcinków.

PS. Bonusik ode mnie: http://www.youtube.com/watch?v=C266mNf_riY (piosenka z ostatnich credits'ów - cudo!)

Na prawdę zakochałem się w muzyce i klimacie NO. Zawsze lubiłem bluesowo-funkowe klimaty, ale to jest wyjątkowe. Trzeba będzie zacząć ściągać płyty przez Amazon.

A Simon potwierdza klasę. Facet z (pozornie by zdawało się) niczego, wyczarował kolejne arcydzieło. "Bravo, maestro!"

Kajam się - 1. sezon mnie nie zachwycił - 6/10 było (był po prostu ok, ale sam już nie wiem - może musiałbym jeszcze raz przetrawić go na spokojnie). Ten jest niesamowity i wciąga jak cholera!!!

Pozdrawiam!

Mnie od razu spasowały te klimaty. A muzykę z serialu też muszę gdzieś zdobyć.

Dzięki za link do Larry'ego - niezły koleś. Na pewno będę tam od czasu do czasu zaglądał.

Ja mam malutką fazę na NO, gdy w liceum czytałem powieści Anne Rice (a zwłaszcza The Witching Hour i jej kolejne części). U Simona jest mniej magii ;-) ale za to więcej realizmu, "mięsa" i tak zwanego życia. Jak dla mnie - rewelacja.

Serial zacząłem oglądać tylko ze względu na produkcję HBO, które ubóstwiam wręcz w kwestii serialów. NO, blues, funk, Indianie - to nie moje klimaty, ale nie mogłem przejsć obojetnie obok serialu tak pełnego zaangażowania i świetnego. Magiczna dla mnie scena - gdy w s1 Indianie wychodzili z tego zniszczonego baru - to było coś!!!
Gorąco polecam.