Ten serial naprawdę, choć to strasznie wyświechtany zwrot, budzi kontrowersje. Sama po obejrzeniu go byłam po dużym (pozytywnym) wrażeniem, choć parę rzeczy mnie zirytowało - i ogólnie nie uważam, żeby to było jakieś arcydzieło. Potem poczytałam forum, zwróciłam uwagę na te zarzuty wobec , które się tutaj najczęściej pojawiają - i w dużej mierze się z nimi zgodziłam - ale też zaczęłam myśleć, że każdy z nich można odwrócić - na korzyść. Pomyślałam, że je spiszę - dla siebie i tu, żeby jakiś ślad został i żeby zaliczyć udział w dyskusji :).
1. Samobójstwo (a wcześniej zachowanie) Hannah było głupie, niewiarygodne i nieuzasadnione.
Za wykreowanie tak niejednoznacznej, skomplikowanej historii należy się twórcom piątka. Po pierwsze: pokazali, że samobójstwa się zdarzają - i całkiem często, o ile nie najczęściej, są potem niezrozumiałe dla otoczenia. Samobójstwo w ogóle jest czymś sprzecznym z naturą człowieka, wynika z zablokowania instynktu samozachowawczego i zawsze będzie, dla wszystkich żyjących, nawet tych z myślami samobójczymi, wielką tajemnicą. Gdyby Hannah była w bardziej "ostry" sposób zastraszana, gdyby pochodziła z patologicznej rodziny, gdyby miała stwierdzoną chorobę psychiczną, gdyby sama była kryształową postacią itd., to łatwiej przyszłoby nam pogodzić się z jej decyzją, ale po pierwsze, cała historia zrobiłaby się czarno-biała, a po drugie, każdy z nas odetchnąłby z ulgą (no bo przecież w moim otoczeniu czegoś takiego nie ma). A zachowanie Hannah było, niekiedy, dziwne, ale ludzie zachowują się dziwnie! Zwłaszcza kiedy są bardzo młodzi, pod wpływem alkoholu, emocji, kiedy coś się dzieje bardzo szybko i nie ma czasu na zastanowienie... Wielkim atutem tego serialu jest to, że pokazuje - w pewnym przerysowaniu, ale jednak - to, że coś takiego może się wydarzyć wszędzie, każdemu - i że łatwo jest wyobrażać sobie, że można się było lepiej zachować, że można było pomóc itd. - ale życie nie jest prostą układanką. A przy tym pokazuje też - i za to także chwała - że zawsze warto starać się bardziej, uważniej przyglądać innym itd.
2. Kwestia winy. Ten serial nawet winnych nie piętnuje zupełnie jednoznacznie. Bezsprzecznym złoczyńcą jest Bryce - ale dostajemy też informację o tym, że robił dobre rzeczy (dla Justina, oczywiście, choć być może była to tylko uzależniająca gra bogacza z biedakiem), a co ważniejsze, że jego zachowanie jest, częściowo, wynikiem działania systemu nierówności społecznych (pojawiają się pod koniec słowa o gloryfikowaniu sportowców, którym się od tego w głowach przewraca - to nikogo nie usprawiedliwia, ale nie jest bez znaczenia). Inne postaci są jeszcze bardziej złożone. Justin robi podłe rzeczy, ale widzimy też, z jakiego domowego piekła się to bierze (a z innej jeszcze strony: to dzieciak z patologicznego domu, ale jednak potrafi zyskać w szkole popularność, potrafiłby odnosić sukcesy i być może się z tego wyrwać). A już piętnowanie szkolnego pedagoga za to, że nie pomógł uczennicy, jest nadużyciem. Ta rozmowa, którą przeprowadził z Hannah, a także zainteresowanie, jakie jednak okazywał przez cały czas uczniom, były wzorowe! Jasne, że mógł starać się bardziej. Zawsze można bardziej, ale człowiek jest niedoskonały - a kiedy ktoś jest już (prawie) zdecydowany z sobą skonczyć, to tylko szuka drobiazgów, które upewnią go w tej decyzji (zwróćmy uwagę na scenę, w której Hannah przychodzi do sklepu rodziców po kasetę - mama wita ją serdecznie, rozmowa jest zabawna, nie pokazuje niczego innego jak tylko dobry kontakt, a dziewczyna i tak bierze żyletki). Do pedagoga idzie już tak zła na cały świat, że prowokuje go do tego, żeby jakoś zawiódł, choćby żeby - nie domyśliwszy się, że tego potrzebuje - nie wybiegł za nią.
Reasumując: serial jest świetny, choć trzeba go oglądać rozważnie i nie wolno oceniać pochopnie. A to - moim zdaniem - co z tym zrobią oglądające film dzieciaki, zależy od tego, jakie są. Jeśli ktoś ma skłonności samobójcze i tysiąc (a nie 13) czynników złoży się na to, że w końcu zdecydują się na śmierć, to serial tylko je utwierdzi w słuszności tej decyzji - ale dlatego, że tak go sobie zinterpretują, a nie dlatego, że tkwi w nim destrukcyjne przesłanie. Jeśli są zdrowe, szczęśliwe, dorastają w fajnych rodzinach, w dobrym otoczeniu itd. (czyli mają fart), to prawdopodobnie serial uwrażliwi je na to, że ktoś obok być może cierpi, a w każdym razie nigdy nie wiemy, co czuje i trzeba być delikatnym. Nam wszystkim może przypomnieć, że nie tylko "przyjaźń jest skomplikowana", ale w ogóle życie takie jest.