Trzynaście powodów
powrót do forum 4 sezonu

Bardzo lubię ten serial, czekałem na ten finałowy sezon, właśnie zacząłem oglądać i gdyby nie znajome twarze (choć niektórzy troszkę zmienili wizerunek), to chyba w ogóle bym nie czuł, że to nadal "Trzynaście powodów".
Jak dla mnie ten sezon klimatem niestety odjechał od trzech poprzednich i póki co (po dwóch odcinkach) czuję trochę rozczarowanie tym sezonem. A jako że to finałowy, to obawiam się, że słabo skończy się ten świetny serial.
(ale obym się mylił)
Nie wiem, może po obejrzeniu wszystkich odcinków zmienią się moje odczucia. Bo póki co żałuję, że ten serial nie zamknął się w trzech sezonach.

A czy wam się on podoba?

ocenił(a) serial na 6
yuflov

Też obejrzałam dopiero dwa odcinki i jest dziwnie...
Mieszane uczucia, obawiam się że final może być zaskakujący ale i rozczarowujący....

jarani22

Ja już kończę 5 odcinek i te odczucia po dwóch niestety tylko jeszcze bardziej się pogłębiły. I jakoś nie spodziewam się, że druga połowa tego sezonu będzie lepsza i że przede wszystkim jakoś odmieni ten sezon na lepsze.
Co do potencjalnego zakończenia, to nawet nie wiem, czego się w tym momencie spodziewać. Pewnie czyjejś śmierci może.... może Clay'a? Albo wszystko się jakoś rozpłynie nijako i będą sobie żyć długo i mało szczęśliwie.
No jakby Clay zginął, to byłoby to jakimś zakończeniem,. Smutnym, przygnębiającym, ale dołączyłby do Hanny.

ocenił(a) serial na 6
yuflov

Jakby Clay zginął to może udałoby im się mnie zaskoczyć.... a umrze ktoś na pewno, tego nigdy nie brakuje... Jedno jest pewne, dobrze że to ostatni sezon. Idę oglądać dalej. Przekonajmy się co nowego wymyślili ;-)

jarani22

No wiesz, śmierć kogokolwiek innego miałaby raczej mały sens i byłaby wzięta tak w sumie z niczego. Ale za to Clay'a, to pasowałaby do tego jego mętliku, który przeżywa od pierwszych scen. Aczkolwiek patrząc (bo gdzieś siłą rzeczy rzuciły się one w oczy) na stopklatki przy kolejnych odcinkach, to nie jestem tak pewny, że Clay umrze, czy w ogóle ktokolwiek.
p.s. właśnie odpaliłem 6 odc :) ....i już coraz bardziej nie mogę się doczekać tego końca :D a planuję jeszcze dzisiaj zmęczyć całość :)

ocenił(a) serial na 8
yuflov

Jest powazniejszy, meoczniejszy... Czy to zle??? Mniej teen dramy, wiecej klimatu.

LukaszNST

To nie chodzi o to, że jest taki, tylko, że zaczął odbiegać od poprzednich, które bardzo lubię za to, jakie one są. A w tym czwartym, a jestem już po finale, to właściwie tylko ten ostatni odcinek i trochę przedostatni, przywróciły piękno tego serialu :)

ocenił(a) serial na 5
yuflov

ja jestem na 7 odcinku troche chyba za dużo jest tych wizji Clay'a, ale podoba mi sie, że w końcu zaczął mieć jaja w tym sezonie bo jak do tej pory był raczej leszczem a teraz to już był twardy i charakterny, ale dalej wrażliwy i to fajne bo czuć prawdziwość jego postaci i emocje jakie czuje

ocenił(a) serial na 7
yuflov

Obejrzałam prawie cały czwarty sezon i mnie podoba się bardziej, niż trzeci (w moim odczuciu kompletne nieporozumienie, zwłaszcza postać Ani). Klimat inny, niż poprzednie, ale tu akurat pasuje i jest to jakieś domknięcie całej historii... Zobaczymy, jak się zakończy, ale jak dla mnie póki co zdecydowanie na plus!

mrsangelene

Jeśli dotychczas podoba Ci się ten sezon takim, jaki jest, to finał pewnie Cię rozczaruje ;) Ale to tak pół żartem, bo jak chodzi o ten ostatni odcinek, to wreszcie powróciło w nim stare dobre "Trzynaście powodów" - ten klimat szczególnie z pierwszego sezonu, którego mi brakowało przez te kolejne obecne odcinki.
Obawiałem się zakończenia i na szczęście jest bardzo dobre :)

ocenił(a) serial na 7
yuflov

Dobra, skończyłam i powiem tak: nieprzyjemne wrażenie po trzeciej części zostało zatarte. :D Zgadzam się w stu procentach - wrócił ten klimat, o którym mówisz i zakończenie też nie zawiodło. Po prostu trójka, ze względu na Ani, w ogóle nie trzymała się dla mnie kupy, brakowało mi tam jakiejś... logiki i sensu. Dlatego obawiałam się, czy robienie jeszcze kolejnego sezonu ma w ogóle sens. I tym razem wyszło naprawdę ok.
A jeszcze co do samego Clay'a i jego problemów psychicznych (bo widziałam wzmianki o jego dysocjacji w Twoich innych odpowiedziach) - czy ja wiem, czy to było tak zupełnie pozbawione sensu? Może nie do końca zostało to wyrażone, pokazane w dobry sposób (momentami przedstawiano to bardzo chaotycznie), ale w moim odczuciu pojawienie się tego wątku było dość ciekawe i wymowne. Po pierwsze, mogliśmy zobaczyć w pewnym sensie, jak mogą się skończyć duszone w siebie takie... ekstremalne i brutalne prawdy i tajemnice i jak czasem ludzki umysł potrafi na nie reagować. A po drugie, sam ten wątek mógł budzić dodatkowe emocje, ze względu na postawę jego przyjaciół. Jakby nie patrzeć, oni mogli na niego liczyć w każdej sytuacji, Clay pomagał im w różnych, ciężkich momentach, natomiast gdy sam zaczął mieć problemy, nie do końca je dostrzegali (albo dopiero w skrajnych sytuacjach - jego napad paniki/agresji po ćwiczeniach) i nie byli tak pomocni (np. moment, w którym Tony chce śledzić Tylera i nie podoba mu się brak zaangażowania Clay'a).

mrsangelene

Wiesz, tak po przemyśleniu co do Ckay'a i jego problemów, to zgodzę się z Twoimi odczuciami, że sens w tym był, a natomiast przedstawienie tego zbyt chaotyczne. Bo po wszystkim, co przeszedł, miał prawo zmagać się z tym w taki właśnie sposób - nawet jeśli w niektórych momentach wydawało mi się to przesadzone. Ale najważniejsze, że doszedł do siebie na koniec i jak wspomniałaś o Tony'm, to nawet było fajnym i dobrym zakończeniem, że oni razem pokazani. Aczkolwiek po ostatniej scenie zastanawiałem się chwilę, jaka mogłaby być taką najlepszą - ostatnią, która żegna się z widzem. Może np. jak "pochowali" kasety i byli tak razem, grupą, zjednoczeni. Ale na to pomysłów mogłoby być kilka.

Aż chyba muszę znowu obejrzeć 3 sezon, bo zbyt dużo osób na niego narzeka, a przyznam, że nie pozostało mi w pamięci po nim jakoś bardzo złe wrażenie. Ani i jej narracja niewątpliwie były słabą stroną, to na pewno. A reszta.... hmm... no chyba że było to aż tak słabe, że szybko ten sezon wyparłem z pamięci :) I co do jednego nie mam tylko wątpliwości, że najlepszy był pierwszy sezon i on tak naprawdę mógłby stanowić zamkniętą całość.
Ale koniec końców, jakby nie podsumowywać tych kolejnych części, dobrze, że udało im się zamknąć ten serial w sposób naprawdę dobry i niepozostawiający niedosytu. A to wcale nie musiało być oczywiste. Niejedna już produkcja zakończyła się tak, że człowiek żałował, że powstała kontynuacja.

Fajnie a jednocześnie szkoda, że to już koniec.

ocenił(a) serial na 7
yuflov

Masz całkowitą rację - czasem lepiej jednak zakończyć zbyt wcześnie, niż zbyt późno. Wierni fani produkcji pewnie nie byliby zadowoleni, no i liczą się tu też pieniądze, ale niektóre seriale czy kontynuacje filmów są robione tak bardzo na siłę, że aż ciężko je potem oglądać. Tutaj druga seria była jeszcze w miarę zrozumiała (choć istotą całego serialu były te tytułowe "powody", więc kontynuacja była niestety równoznaczna z odejściem od tego). Mogli sobie jednak darować dalsze części.
A jeszcze odnośnie tego nieszczęsnego trzeciego sezonu - sposób narracji aż tak mi nie przeszkadzał (forma zeznań), ale sama postać Ani - to po prostu było dla mnie nieporozumienie, stąd moje obawy o czwartą odsłonę.
Bądźmy szczerzy - to, w co się wszyscy tam wplątali, albo zostali wplątani, wbrew woli, to były poważne sprawy. Mogły ich za to czekać bardzo poważne konsekwencje, ale dzięki pewnym manipulacjom i utrzymywaniu wszystkiego w sekrecie, upiekło im się zawodowo. Było ciężko, ale mogli na sobie polegać, ufać sobie w swoim niewielkim gronie, natomiast rozpowiadanie o tym kolejnym osobom tylko zwiększało szanse na poważne kłopoty.
Ani pojawiła się tam w zasadzie znikąd, nagle jakimś magicznym sposobem nie tylko wszystko z nich "wyciągnęła", zjednała sobie ich pełne zaufanie (jednocześnie niewiele im o sobie mówiąc, szczególnie na początku), ale dodatkowo z każdym odcinkiem posuwała się coraz dalej w swoich działaniach - mam tu na myśli jej śledztwo.
Nic nie wkurzało mnie w tej postaci aż tak bardzo, jak właśnie to, że z jakiegoś dziwnego powodu tak się zaangażowała w szukanie winnego, prowadząc niemalże własne dochodzenie. Zwłaszcza na początku sezonu - było to sztuczne i wymuszone. Potem - ok, zaczęło jej zależeć na Clay'u, więc chciała znaleźć dowody na jego niewinność, to jeszcze miało ręce i nogi. Natomiast na początku, tuż po pojawieniu się informacji o śmierci Bryce'a, jej sposób wypytywania pozostałych o alibi był po prostu dziwny, niezrozumiały i pozbawiony sensu. Nie pamiętam już dokładnie, kogo tak szczegółowo "przesłuchiwała", chyba Justina lub Jess, ale był taki moment (chyba nawet więcej, niż jeden), gdy wręcz żądała odpowiedzi i wyglądała na święcie oburzoną, kiedy jej przyjaciel/przyjaciółka nie chciała tej odpowiedzi udzielić. Może to też sama gra aktorska Grace Saif sprawiała, że bohaterka wydawała się nie tyle zasmucona, czy przejęta, a wręcz wściekła, że ktoś śmiał jej odmówić tłumaczenia się, gdzie był w danym momencie, ale budziło to we mnie ogromny niesmak i irytację, aż momentami ciężko było to oglądać.

mrsangelene

ach ta Ani. Zalazła Ci ona za skórę ;) I chyba też po trochu to wina aktorki.
Ale pozwól, że zacznę tę odpowiedź od słów podziwu dla Ciebie, że mimo iż oceniasz tak a nie inaczej ten 3 sezon, to pamiętasz z niego tak wiele szczegółów, które mi zupełnie uleciały z pamięci. I jednocześnie żałuję, że w tym momencie nie potrafię pociągnąć tych niektórych wątków, które przypomniałaś. Jednakże z przyjemnością czytam Twoje odczucia i im więcej wspominasz o Ani, tym coraz lepiej przypomina mi się, że miałem bardzo podobnie co do niej. Pojawiła się z nikąd i tak jak to dobrze powiedziałaś, od razu potrafiła dotrzeć do każdego i wydobywać z nich informacje.
Ale wiesz, z tego 3 sezonu chyba najważniejsza jest ta kontrowersyjna sprawa niejako rehabilitacji Bryce'a z próbą pokazania go w lepszym świetle.
Nie wiem, jak sama to odbierałaś, zwłaszcza, że z punktu widzenia kobiety, natomiast ja powiem tak, że o ile przez 2 sezony naprawdę i szczerze go nie cierpiałem i był typem takiego kolesia, za którego aż chce się przepraszać, że ktoś taki chodzi po ziemi, to w 3 sezonie zrobiło mi się go żal, mimo ciągle pamiętania o tym, jaki był i co ohydnego zrobił.
Ale żal, to w żadnym razie nie wybaczenie, a co najwyżej danie mu drugiej szansy na choćby uświadomienie sobie, jak skrzywdził innych i do jakiej tragedii doprowadził. I choć tego naprawić nie mógł, to jedno mógł, a mianowicie przejść wewnętrzną przemianę i stać się choć trochę lepszym człowiekiem.
Ale to zawsze będzie kontrowersyjne i nigdy nie można zapominać, kto tak naprawdę był ofiarą i komu przede wszystkim należało współczuć.

Tak, ten drugi sezon, mogłoby się to tylko na tych dwóch skończyć. A jeśli nawet robić na siłę trzeci, to bardziej taki, jak ten czwarty.

ocenił(a) serial na 7
yuflov

Hmm, co do zapamiętywania – może po prostu ten sezon utkwił mi tak mocno w pamięci, bo był zupełnie inny od dwóch poprzednich serii. A może to właśnie kwestia nielubianej bohaterki... Faktem jest, że nie rozumiałam i nie rozumiem po dzień dzisiejszy (zwłaszcza po obejrzeniu tego ostatniego sezonu) wielu decyzji twórców, dotyczących postaci Ani. I wiem, że oceniam ją surowo (zarówno samą bohaterkę, jak i aktorkę), ale po prostu uważam, że jej wątek został pociągnięty w taki sposób, że serial tylko na tym stracił. A szkoda, bo sama produkcja miała naprawdę duży potencjał i spore walory edukacyjne i powinna dotrzeć do jak największej liczby odbiorców, a niezbyt udana trzecia seria zniechęciła wielu widzów do kontynuowania oglądania. Wydaje mi się, że to mogło mieć też wpływ na to, jak kontynuowana była historia Ani w czwartym sezonie. Jej rola została znacząco zmniejszona, w porównaniu do tego, jak to wyglądało w poprzedniej części. Z tego, co widziałam na różnych forach i portalach z recenzjami, polskich i angielskich, sporo innych osób miało podobne zdanie na temat tej bohaterki, więc kto wie – może twórcy wyciągnęli z tego naukę i stąd ta zmiana.
Co się tyczy samego Bryce’a – uważam, że twórcy minimalnie przegięli w kwestii wybielania jego postaci, ale mimo to, zgadzam się z Tobą, że mimo swoich okropnych czynów ten bohater zasługiwał na drugą szansę i podoba mi się to, że zostało to uwzględnione. Zdarza się w podobnych produkcjach, że bohaterowie są albo bardzo dobrzy, albo bardzo źli, ale nic pomiędzy, a tu zostało pokazane, że może być inaczej, że postać może łączyć w sobie i dobre i złe cechy. Myślę, że scenarzyści mocno popłynęli (tak, wiem, ale się do niej przyczepiłam

ocenił(a) serial na 7
mrsangelene

Aż mi ucięło mój komentarz z tej długości! No to jeszcze tylko dopowiem: Myślę, że scenarzyści mocno popłynęli (tak, wiem, ale się do niej przyczepiłam

ocenił(a) serial na 7
mrsangelene

Szlag by trafił brak edycji komentarzy! Okazuje się, że nie chodziło o długość, ale o emotkę, którą chciałam wstawić... Wybacz spam! Więcej już tu truć nie będę, skoro Filmweb próbuje mnie uciszyć ;) W uciętym fragmencie chwaliłam jeszcze tylko twórców za pokazanie relacji Bryce'a i jego matki. Tyle!

mrsangelene

Nie nie, długość komentarzy tutaj nie jest problemem (a przynajmniej mi nie udało się dobić do jakiegoś ewentualnego limitu. Ale z kolei emotki już niestety przerosły tutejszych programistów ;)
A tak serio, to i zupełnie nie przeszkadza mi, że tak dużo piszesz o Ani i że tak nie daje Ci ona spokoju. Przyjemnie i z uśmiechem to czytam i to co mogę powiedzieć o niej, to że i ona jako postać mi nie przypadła i także jako aktorka (choć w obu przypadkach próbowałem się do niej przekonać). I choć może ani jedno ani drugie nie jest jeszcze najgorsze, to przede wszystkim to wzięcie jej tak znikąd.
Na to ostatnie może nie ma reguły i też sam na pewno nie stwierdzę czegoś takiego, że nigdy nie lubię, jak wprowadza się ot tak nowe postacie, które z miejsca wszystko wiedzą i w ogóle pojawiły się tylko w jakimś konkretnym celu. Ale często jest to jednak bardzo ważne, jak i po co pojawia się dany bohater i na ile naturalnie wkomponowuje się w wydarzenia i ogólnie opowieść. Jako przykład mogę podać mój ulubiony serial Westworld, gdzie w 3 sezonie wprowadzili nowego bohatera (Caleba), który z początku wydał mi się właśnie taki znikąd i tym samym tworzył też jakiś inny klimat - niejako zaburzając dotychczasowy. Ale z czasem go bardzo polubiłem i aktualnie jego obecność jest dla mnie już bardzo naturalna. A obiektywnie nie było łatwe wprowadzić do takiego serialu nową postać i to jeszcze o dość ważnym znaczeniu.

Ale wracając do naszego serialu, na takie opinie, jak Twoja już właśnie trafiłem, że scenarzyści trochę przesadzili z wybielaniem Bryce'a.
Ale do tego trzeba po prostu odpowiednio podejść i przede wszystkim ze świadomością, że nikt nie miał zamiaru usprawiedliwiać tego, co zrobił i jaki był.
Oczywiście ktoś z oburzeniem może zapytać, jak inaczej to nazwać, jak nie pewną formą tłumaczenia go. Ale tu nie chodziło o to, aby go rozgrzeszać choćby w najmniejszym stopniu za popełnione czyny, lecz pokazać, że nawet ktoś tak zły także jest człowiekiem, który może zmagać się ze swoim problemami i tylko w odniesieniu do nich i tylko w tym wymiarze może być go żal, mimo że ktoś mógłby stwierdzić, że takiego człowieka w żaden sposób żal być nie może.
Osobną sprawą jest w tym również to, jacy sami jesteśmy, na ile empatyczni, na ile wrażliwi i tym samym czy potrafi poruszyć nas los kogoś, kto za swoje czyny dla reszty świata jest osobą tak naprawdę już dożywotnio przegraną, straconą, osobą której większość nigdy na nic nie da drugiej szansy. I choć takie podejście jest zrozumiałe, to warto zwrócić uwagę na to, co bardzo dobrze powiedziałaś, że można być kimś pomiędzy. Być choćby w 90% osobą złą, ale z cząstką siebie, która ma szansę się rozwinąć, gdy ktoś inni ją dostrzeże i da jej na to możliwość.
Pod tym kątem ten serial poszedł w dobrym, acz ryzykownym kierunku. Ale jeśli ktoś choć chwilę posłuchał wywiadu z tego twórcami, producentami, choćby z Seleną Gomez, to ostatnie co można by im zarzucić, że ktoś z nich chciał rozgrzeszać gwałcicieli i za nic miał ból i tragedię osób, będących ich ofiarami.
Na wielu płaszczyznach ten serial jest niezmiernie ważny.

p.s. a nie piszesz komentarzy gdzieś na brudno?
Mnie Filmweb niestety dość szybko do tego zmusił tą bardzo krótką czasowo edycją (zaledwie 5 minut, co po napisaniu czegoś długiego, jest praktycznie niczym sekundy). A do tego zawsze jest ta niewiadoma, czy np nagle ze stroną się coś nie stanie w trakcie pisania, a wtedy pozostaje tylko żal lub nawet złość, że człowiek coś napisał, wcięło to i potem drugi raz już dokładnie nie napisze tak samo z uwagi na to, że była to długa myśl, powstała często w konkretnym emocjach, których gdy potem już nie ma, to i ciężko ponowić napisanie czegoś (pomijając już w ogóle odejście chęci).
Tak czy inaczej z przyjemnością czyta się Ciebie i tak po prostu cieszy, że gdy mamy teraz ten ostatni sezon, można przeczytać czyjeś dłuższe przemyślenia.

ocenił(a) serial na 7
yuflov

Na szczęście nie straciłam z tamtego wpisu już zbyt wiele, samą końcówkę, ale teraz już będę zdecydowanie bardziej ostrożna, jeśli chodzi o emotki. Aczkolwiek twórcy forum mogliby pomyśleć o dodaniu jakichś opcji edycji wypowiedzi, bo trochę tego brakuje.
Też się cieszę, że możemy sobie podyskutować o tym serialu i że wywiązała się nam z tego naprawdę przyjemna i ciekawa rozmowa. Podoba mi się to, że mimo że jesteś fanem serialu, nie podchodzisz do niego zupełnie bezkrytycznie, chwaląc twórców za absolutnie każde działanie. Spotykałam się już w różnych innych miejscach w sieci, że osoby oglądające dane produkcje, zwłaszcza po zakończeniu emisji, wychwalały filmy czy seriale, przymykając oko na wszystkie niedociągnięcia, do których czasem przyznawali się nawet sami twórcy. Nie jestem krytykiem filmowym, nie posiadam wykształcenia w tym kierunku, ale po prostu uważam, że nie ma produkcji perfekcyjnych w każdym elemencie, nawet w najwybitniejszych filmach zdarzają się jakieś irytujące drobiazgi. Absolutnie nie umniejsza to ich wartości, czasem w ogóle nie przeszkadza w odbiorze, ale w każdym filmie lub serialu znajdzie się coś, co może się komuś nie spodobać, albo jakiś błąd techniczny. To oczywiście bardzo subiektywna sprawa, ale to, że np. jesteśmy ogromnymi fanami jakiejś serii, albo aktora, czy kreowanej przez niego postaci, nie powinno w mojej opinii sprawiać, że udajemy, że cała dana produkcja jest w stu procentach idealna, a mimo to są osoby, które to robią. Nie bardzo to rozumiem i się z tym nie zgadzam.
Jeśli chodzi o postać Bryce’a – tak, jak pisałeś – nie chodziło tu o usprawiedliwianie jego czynów, tylko pokazanie, że nawet osoba, która dopuści się takich rzeczy, zasługuje na drugą szansę, zwłaszcza, gdy przejawia szczerą skruchę. To naprawdę ważne, żeby o tym mówić i dobrze, że uwzględniono to w tak popularnym serialu, bo to daje szansę na skłonienie do refleksji wielu osób. Twórcy w moim odczuciu po prostu poszli trochę za daleko w kwestii jego relacji z Ani, bo przez ich „przyjaźń” wątek stracił sporo ze swojego realizmu. Mimo że Ani nie znała Bryce’a z tej najgorszej strony, nie widziała na własne oczy, jak się zachowywał, kiedy jeszcze uczęszczał do Liberty High School, wiele osób (w tym jego własna matka) ostrzegało ją przed zacieśnianiem z nim więzi zbyt mocno, poza tym, wiedziała o jego wyroku. Jeśli już producenci serialu chcieli ich koniecznie połączyć w taki sposób, myślę, że powinni trochę spowolnić rozwój akcji, zwłaszcza, że Ani była przedstawiona, jako ta inteligentna i bardzo racjonalna osoba. Mimo że widziała przemianę Bryce’a i jego chęć zmian, czysty rozsądek powinien jej nakazywać pewnego rodzaju ostrożność wobec niego, przynajmniej na początku, a tego w moim odczuciu zabrakło. Odwaga, którą Ani niewątpliwie posiadała, to jedno, ale „pójście na całość” z chłopakiem, skazanym za gwałt (jak się potem wszyscy dowiedzieli, na więcej niż jednej dziewczynie), a do tego po tak krótkim czasie znajomości… Te decyzje raczej nie należą do zbyt logicznych, zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę przyjaźń Ani i Jessici.
A jeszcze tak z czystej ciekawości, co sądzisz o wątku, który został wprowadzony już w ostatnim sezonie, o Diego i Winstonie i ich "śledztwie"?

mrsangelene

Z byciem fanem, to powiedziałbym bardziej tak, że po prostu ten serial bardzo mi się podoba i jest jednym z tych ulubionych. Natomiast ten stan nie pociąga za sobą żadnego bezkrytycznego zaślepienia, a tym samym zupełnie nie przeszkadza mi, gdy ktoś ma o nim nawet skrajnie krytyczne zdanie (czy o całym, czy tylko o jakichś wątkach, niektórych postaciach, obojętne). Każdy ma prawo do swojego zdania i własnych odczuć, szczególnie, gdy fajnie potrafi je wyrazić, a do tego ze zrozumieniem odmiennego zdania kogoś innego. To jest chyba klucz. Aby umieć spokojnie wyrazić swoją opinię i nie stawiać jej ponad opinię innych, tylko dlatego, że może być odmienna.

"nie ma produkcji perfekcyjnych w każdym elemencie, nawet w najwybitniejszych filmach zdarzają się jakieś irytujące drobiazgi". Absolutnie nie umniejsza to ich wartości, czasem w ogóle nie przeszkadza w odbiorze, ale w każdym filmie lub serialu znajdzie się coś, co może się komuś nie spodobać, albo jakiś błąd techniczny. To oczywiście bardzo subiektywna sprawa"

I poruszyłaś bardzo dobry temat, szczególnie tym ostatnim stwierdzeniem, którego wiele osób zdaje się nie rozumieć. Niestety bardzo często można trafić na sytuację, gdy ktoś nie potrafi nawet zaakceptować czyjegoś subiektywnego zdania, nie mówiąc o potrzebie usilnego wykazania, że ja to mam rację, a inni się mylą, jeśli nie uważają tak samo.
Bo czy można się mylić co do tego, że np ten nasz serial jest dobry lub słaby, skoro jest to tylko subiektywną oceną w zależności od tego, kto miał jakie oczekiwania, czego się spodziewał, jak wysoko zawiesił poprzeczkę albo w ogóle, na ile ważna była dla kogoś gra aktorska, albo na ile dobrze poruszono temat problemów młodzieży, tragedii, które z tego czasem wynikają, czy też ogólnie, że ten serial oglądało się lepiej lub gorzej, przyjemnie lub ze znużeniem cały lub do takiego czy innego momentu.
To wszystko to są indywidualne odczucia.

Co do Bryce'a i Ani, to tak dobrze to napisałaś, że aż chciałem zacytować ten Twój cały obszerny fragment temu poświęcony. Ale żeby już nie dodawać długości, to skłoniłaś mnie tym do zastanowienia, co mogło powodować Ani do nawiązania z nim tak bliskiej relacji?
Bo masz rację, że nie było to zbyt racjonalne, szczególnie w sposób tak szybki i jakby mało refleksyjny w stosunku do tego, czego Bryce się dopuścił.
Najprościej pewnie byłoby spróbować odpowiedzieć z własnej perspektywy, co mogłoby kierować mną będąc Ani i to, co przychodzi mi na myśl, to takie oto 2 podejścia. Pierwsze to pokazanie innym, że Bryce nie jest aż tak złym człowiekiem, za jakiego inni go uważali, co zrozumiałe oceniając po jego bezsprzecznie złych czynach i zachowaniu. Natomiast drugie, to pewne pokazanie, że ta osoba może być inna (była zła, a może być dobra) w zależności od tego, jak my do niej podejdziemy i jak ją będziemy traktować (choćby w oczach innych na naszą życzliwość nie zasługiwała). W tym przypadku Ani podeszła do Bryce'a w sposób otwarty, dając mu z miejsca szansę na pokazanie się z innej strony. On widząc i czując brak uprzedzenia z jej strony, dzięki temu potrafił być przy niej (i dzięki niej) kimś lepszym.
Choć postać Ani jako tako nie zaskarbiła mojej sympatii, to wydaje mi się, że pod tym kątem dobrze ją czuję, gdyż (choćby tylko na tym forum) swoim pozytywnym nastawieniem staram się wpłynąć na zmianę negatywnego zachowania kogoś (gdy np wcześniej widziałem, że ten ktoś wobec innych był taki, czy inny - niegrzeczny, mało kulturalny etc). I powiem Ci, że wielokrotnie przynosi to pozytywne efekty. Gdy dajesz komuś odczuć, że jesteś do niego pozytywnie nastawiona, to nawet gdy jeszcze początkowo ten ktoś zachowuje się wobec Ciebie tak, jak wcześniej do innych, to będąc cierpliwym, z czasem można wyczuć pewną zmianę.
W przypadku Bryce'a Ani tak naprawdę nie musiała się aż tak bardzo starać, aby ten odsłonił przed nią swoje inne oblicze.

"A jeszcze tak z czystej ciekawości, co sądzisz o wątku, który został wprowadzony już w ostatnim sezonie, o Diego i Winstonie i ich "śledztwie"?"

Najogólniej mówiąc ten wątek nie wywołał u mnie większych emocji i jak dla mnie mogłoby go nie być, aczkolwiek sens on miał, mimo że mnie jako widza nie udało im się zaangażować w to ich śledztwo. A jeśli nawet w jakikolwiek sposób, to nie chciałem, aby dotarli do prawdy, gdyż choć ona pod pewnymi względami dla kogoś mogła być prosta "Bryce zginął w takich a takich okolicznościach i czynnie przyczyniły się do tego dane osoby", to jedno, to odkryć te suche szczegóły, a drugie to dowiedzieć się i dodatkowo zrozumieć to wszystko, co nasi starszy bohaterowie przeżyli i jak skomplikowane były ich niektóre relacje, aby osoby nowe z zewnątrz miały tutaj kogokolwiek z nich oceniać i czynić winnym.
A sama jak odebrałaś ten wątek?

ocenił(a) serial na 7
yuflov

Jeśli chodzi o fragment Twojej wypowiedzi, poświęcony nastawieniu do innych – zgadzam się z Tobą w stu procentach i staram się postępować tak samo, jak Ty. Każdy człowiek zasługuje na szacunek, zwłaszcza, gdy dopiero daną osobę poznajemy, miłe i sympatyczne nastawienie jest „na miejscu”. Różni ludzie różnie reagują na takie zachowanie (kiedyś moje znajome z liceum uznały, że moje grzeczne i sympatyczne postępowanie względem jednej nauczycielki było zwykłym lizusostwem, choć nie robiłam naprawdę niczego spektakularnego, po prostu byłam kulturalna i miła!), ale to, jak ktoś do tego podejdzie, to też sprawa tej osoby i nie zawsze możemy coś z tym zrobić. Szczególnie na początku danej znajomości – po prostu nie widzę powodu, dla którego miałabym kogoś źle, czy nieprzyjemnie traktować. Nie zawsze mamy wpływ na to, jak nasze zachowanie zostanie odebrane i zinterpretowane, ale to nie powód, żeby z góry zakładać, że druga osoba jest zła i od razu traktować ją niesympatycznie. Sporo osób uznaje to za naiwne, ale takie po prostu wyznaję wartości i po Twojej wypowiedzi widzę, że masz podobnie – bardzo Cię za to szanuję! I zgadzam się z Tobą, że to rzeczywiście mogło przyspieszyć nieco nawiązanie tej relacji między naszą dwójką bohaterów serialowych. Ani faktycznie była praktycznie od samego początku dobrze nastawiona do wszystkich pozostałych, może też dlatego, że była w Liberty nowa i chciała w ten sposób zaskarbić sobie przyjaciół w szkole. Może rzeczywiście dzięki takiemu podejściu i Bryce szybciej się przed nią otworzył i powziął postanowienie zmiany.

Jeżeli chodzi o moje odczucia względem Diego i Winstona – uważam, że ten wątek miał akurat ręce i nogi i był poprowadzony może nieco chaotycznie, ale ciekawie. Nie do końca podobało mi się znów to, że uczniowie próbowali prowadzić własne śledztwo, dociekać prawdy na własną rękę. Oczywiście, rozumiem, że każdemu z nich zależało na Monty’m i chcieli oczyścić jego imię (bo miał przecież alibi), ale od tego przecież powinny być tam odpowiednie służby, a tu znów – nastolatkowie usiłowali znaleźć mordercę ich kolegi samodzielnie. Natomiast w moim odczuciu dosyć ciekawe było samo to, co robili, gdy już zdecydowali się na szukanie zabójcy Bryce’a.

Może trochę nadinterpretuję, ale wydaje mi się, że ich zachowania – momentami okrutne i przesadzone, mało subtelne, ale szczere, dobrze odzwierciedlają mentalność wielu młodych osób i kto wie, może właśnie dadzą trochę do myślenia widzom w podobnym wieku. Wiadomo, każdy jest inny, ale często ze względu na młody wiek i niewielkie doświadczenie życiowe, zachowania osób nastoletnich, choć powodowane szczerymi intencjami, bywają właśnie mało subtelne, a wręcz radykalne i czasami przynoszą pewne… nieoczekiwane skutki uboczne.

W czwartym sezonie było to widać świetnie w scenach, w których sportowcy dręczyli Clay’a telefonami, niemalże doprowadzając go do obłędu. Tak bardzo zaślepiała ich chęć dowiedzenia się, co naprawdę się stało, że nie zważali na konsekwencje, robiąc koledze krzywdę. Nie twierdzę, że w tym przypadku spokojna i szczera rozmowa przyniosłaby pożądane rezultaty, bo też niby czemu Clay i inni mieliby się komukolwiek do czegoś przyznawać i tłumaczyć się ze swoich czynów. Im więcej osób znało prawdę, tym większa była szansa, że sprawa „wypłynie” i spotkają ich poważne konsekwencje.
Natomiast zarówno Diego, jak i Winston mogli trochę inaczej do tego podejść, choć – jak mówiłam – rozumiem ten zabieg twórców, którzy być może chcieli pokazać, że czasem młodzi ludzie nie są w stanie przewidzieć wszystkich konsekwencji swoich zachowań. I było to widać także w poprzednich sezonach w wielu momentach (spontaniczna decyzja Clay’a o powstrzymaniu Tylera przed atakiem, która pociągnęła za sobą całą kolejną serię wydarzeń, próba samobójcza Alexa, którą przeżył, ale został kaleką etc). Może właśnie dlatego twórcy zdecydowali się, by pewne wątki, związane ze śledztwami, były momentami przerysowane.

mrsangelene

"Im więcej osób znało prawdę, tym większa była szansa, że sprawa „wypłynie” i spotkają ich poważne konsekwencje."
To powiem Ci, że ja ani przez chwilę nie czułem, że to wszystko miałoby wypłynąć i że mieliby ponieść jakieś konsekwencje. A gdyby nawet ktoś więcej się dowiedział, to tylko młodzi "śledczy" i żadnego prokuratorskiego dochodzenia by z tego nie było, żadnych rozpraw, sądów, skazań etc.
I czy to było jakąś słabością? Myślę, że nie, gdyż od początku ten serial nie był nastawiony na to, aby kogoś za cokolwiek miały spotkać konsekwencje prawne. I to nawet dobrze, że to wszystko kręciło się głównie między nimi, a jakakolwiek policja jeśli gdzieś się przewijała, to taki może straszak najwyżej, czy też po prostu, jak ktoś ginął, to głupio, aby się nie pojawili; to byłoby już przesadą :)
Dlatego też to nazwijmy "wewnętrzne śledztwo" uczniowskie, tak sobie było, bo było, ale ja przynajmniej od początku czułem, że nic wielkiego z tego nie wyniknie, a gdy nawet Diego i Winston się dowiedzą, to z takich, czy innych powodów z tą wiedzą pozostaną i nie ujrzy ona szerszego światła dziennego.
Bardzo ciekawy wątek sądowy z oskarżeniem nastolatka o morderstwo rówieśnika był ostatnio w "Defending Jacob" (nie wiem, czy widziałaś? jeśli nie, to serial jest naprawdę wart obejrzenia).
Swoją drogą trafiłem dziś na kilka recenzji tego naszego 4 sezonu i ogólnie ich autorzy nie pozostawili na nim suchej nitki (nawet na finałowym odcinku - wg nich zbyt patosowym, ckliwym, łzawym, i jeszcze tam inne określenia, których już nie pamiętam). I o ile w 90% mogę się z tym zgodzić, jak chodzi o sezon, to dla mnie ten finałowy odcinek uratował zakończenie tego serialu.

W nawiązaniu do tego wszystkiego, co napisałaś, to w większości podzielam Twoje odczucia.
(przepraszam, że tym razem nie napisałem czegoś więcej, ale nie mam dziś zupełnie głowy go dużo głębszych analiz i mówiąc też bardzo szczerze, im mijają kolejne godziny od zakończenia oglądania tego serialu, tym emocje z tym związane coraz bardziej przygasają). Całkiem sporo kwestii poruszyliśmy i mi już ciężko dodać coś ciekawego, nowego.
Bardzo się cieszę, że się tutaj pojawiłaś i podzieliłaś się tyloma naprawdę fajnymi i cennymi odczuciami i w kilku kwestiach sprawiłaś, że na pewne sprawy spojrzałem nieco głębiej, niż sam z siebie bym o tym napisał, gdyby nie właśnie czyjeś, a w tym przypadku Twoje opinie i spojrzenie.
Miejmy nadzieję, że pojawią się kolejne tego typu podobne seriale, skłaniające do refleksji, przemyśleń, do głębszego zastanowienia się nad takim czy innym problemem.

ocenił(a) serial na 8
yuflov

Bardzo rozczarowal mnie ten sezon. 3 byl o wiele lepszy mimo denerwujacej nowej bohaterki. Scenarzysci przesadzili. Na koniec zaserwowali cukier praktycznie nie do zniesienia. Za to z Clay'a zrobili kompletnego wariata. Wielokrotnie lapalam sie na tym, ze nudze sie ogladajac albo nie rozumiem motywow postaci. Niedopracowany sezon i chyba dobrze, ze juz ostatni.

wrongreason

Ale wiesz, ten jak to określiłaś "cukier" (sam bym tak tego nie nazwał, ale nieważne) mi z kolei bardzo uratował ten sezon i zamknął cały serial z pięknym wrażeniem i emocjami, których do co najmniej 8 odcinka obawiałem się, że takich nie będzie.
Bo właśnie zgoda co do tego, że ten 4 sezon (prawie że cały - bez finału) był dziwny, trochę nużący, męczący, i ja również nie do końca rozumiałem wszystko to, co komu przyświecało. Tak samo nie był to jakoś dobry pomysł, że z Clay'a zrobili wariata z dysocjacją. Te pierwsze odcinki oglądałem przez to jak nie ten serial, jakby to była dokrętna nie wiadomo czego.

Podsumowując, to ten sezon będę wspominał i dzielił go na 9 (a co najmniej 8, 8 i pół) dziwnych odcinków oraz na całe szczęście bardzo fajny, dobry, pełen emocji i od początku oczekiwanego klimatu super finał :)

Aż mnie nawet zastanawia, czy aby na pewno wszystkie odcinki kręciła ta sama osoba?
Bo naprawdę mam takie wrażenie, że chyba jakaś inna ekipa zabrała się za ten sezon i dopiero na finał wróciła ta prawidłowa :)

ocenił(a) serial na 8
yuflov

Finał sztos, nawet Hannah się pojawiła - to mnie akurat rozśmieszyło, homoseksualizmowy przerost? prawda? (nie mam nic przeciwko gejom) - to znak rozpoznawczy produkcji tej platformy , Clay to przecież wiadomo od pierwszego sezonu, że miał problemy psychiczne... pamiętacie, prawda? Justin dlaczego tak skończył - padło na jego postać, musiała być jedna tragiczna, wyobraźmy sobie scenarzystów jak pisali " dobra chłopaki/ dziewczyny też no ot teraz dajmy wyciskacz łez" tak się pisze seriale... żeby było potem co komentować :)

Brakło mi tej jednej piosenki... mogli ja dać na koniec... wiecie której, prawda? Tego Lorda... :) stali tam po zakopaniu tej skrzyneczki i wiecie leci muzyczka, kamera odjeżdża do góry koniec odcinka , pozamiatane :)

yuflov

Jestem na trzecim odcinku dopiero i starałam się nie czytać.komentarzy wyżej, ale mi się na razie bardzo podoba ten sezon. Trzeci to była tragedia, w tym widzimy stopniowo rozwijająca się chorobę Clay'a, najprawdopodobniej schizofrenię i jest to pokazane bardzo realistycznie. I oglądam i normalnie się boje ;) zaskoczyli mnie totalnie,co widzę się, że to coś innego!

Martine

Dopiero na trzecim? O, to fajnie i czekaj - już nie oglądaj dalej, już Ci spieszę zdradzić zakończenie! ;D
A mianowicie kończy się na tym, że..... ;p

p.s. miłego dalszego oglądania :)

yuflov

Zgadzam się, ogólnie bardzo przekombinowany ten sezon, ciężko się ogląda, szkoda...

yuflov

Imo choroba Claya jak najbardziej na tak - już od 1 sezonu "gadał z martwymi", kolejne wydarzenia to tylko zaogniły. I cóż - choroby psychiczne nie zawsze są ładne. Cieszę się, że tu depresja i lęki bohatera nie zostały uromantycznione i ugłaskane. Jest dziwnie i brzydko, bo w realnym życiu czasem tak to wygląda.
Wątek śmierci mi się totalnie nie podobał - trochę wciśnięty na siłę, właśnie na zasadzie "to teraz dajemy coś emocjonalnego!".
Wątek miłości Alexa - najpierw trochę mnie zirytowało, że raptem tylu bohaterów wyskakuje z szafy, ale został chociaż ładnie poprowadzony.
Generalnie to finał dobił mnie tak jak finał 2 sezonu, no umówmy się - mimo cukrowania to wesoły nie jest.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones