Po dwóch odcinkach czuję się lekko zdewastowany. Lynch widać, że nie pitolił się w tańcu tylko z grubej rury atakuje widza. Czy to dobrze? Mnie prolog trochę przytłoczył. Sama historia pomimo chaosu w scenariuszu zapowiada się ciekawie. Sceny w Black Lodge czy w tym wieżowcu w NY majstersztyk. Mam nadzieję, że im dalej w las tym bardziej będzie odczuwalny klimat Twin Peaks, bo póki co z tym trochę słabo.