Cóż to było? ;) Właściwie spodziewałem się powrotu Laury. Mieliśmy dużo. Cliffhanger jak nic. Mimo wszystko całość jest chyba dopięta. Nazwisko Tremond mnie ucieszyło :) To jakby odwrócenie perspektywy. Twin Peaks na opak. Zabrakło mi większej części z powrotu Coopera do Twin Peaks, spotkań ze starą zgrają ;) Ech, odleciało Twin Peaks. Na zawsze jednak zostanie gdzieś w środku. Finał szybki, ale właściwie takiego można było się spodziewać. Tajemnica zostanie.
Nie wiem co o tym myśleć. "Który mamy rok?" To pytanie pozostanie zagadką być może na zawsze. Tyle wątków chciałoby się dopiąć, jak na przykład Audrey. Co z nią? Gdzie się podziało miasteczko? Odwrócenie perspektywy owszem bardzo oryginalne, ale gdzieś jednak czuję OGROMNY niedosyt. 17 odcinek był niezwykły, 18 wręcz... smutny jakiś. Ciężko mi to ogarnąć.
Mnie najbardziej intryguje to pytanie bo dopiero po nim słyszymy wołanie z domu a Laura zaczyna krzyczeć. Czy dopiero wtedy Laura przypomina sobie swój koszmar? i czy wychodzi na to że śniącymi byli równocześnie Cooper i Laura? I czy może stojąc tam przed domem przenieśli się w czasie (pytanie czy krzyk jej matki był w jej głowie czy był na prawdę?)? Tyle pytań...Nic tylko udusić Lyncha za to :)
Akurat to, w przeciwieństwie do tysiąca innych niewyjaśnionych zagadek, nie wydaje się zbyt trudne do wytłumaczenia. Cooper cofnął się w czasie do nocy, w której zginęła Laura chcąc ją uratować, co mu się udało, bo było widać, jak znikają zawinięte w folię zwłoki Laury), ale sama Laura wymknęła mu się z ręki i zniknęła. Uratował jej życie, ale tym samym, zgodnie z teorią motyla, zmienił rzeczywistość, a więc albo sprawił, że cała historia opowiedziana w pierwszej i drugiej serii w ogóle się nie wydarzyła, albo stworzył się świat równoległy, w którym historia potoczyła się innym torem. Odnalazł Laurę, (która była nią tylko z wyglądu) i zawiózł ją do domu rodzinnego, ale tam się okazało, że żadna Laura, ani jej rodzina tam nie mieszka. Coś mu zaczęło świtać i pomyślał, że może wracając z podróży w czasie przeniósł się nie do swoich czasów, a np. 50 lat do przodu... To było przyczyną tego pytania.
Nawiasem mówiąc, próby racjonalnego wyjaśniania fabuły nie mają większego sensu, bo zapewne sam autor nie potrafi tego zrobić. Wątki są celowo poplątane, a zagadki i absurdy nagromadzone do niebywałych rozmiarów, by zostawić widzowi łamigłówkę i prawo do dowolnej interpretacji. Coś, jak w bunuelowskim "Aniele zagłady", tylko do sześcianu...
Trochę mają tylko w TP jest napakowany informacjami w każdej możliwej formie tak, że zebranie i rozszyfrowanie tego to materiał na studia albo długie śledztwo.
Pani Tremond już wycięła numer z podmianą mieszkańców Donnie. Lynch w filmie podpowiada, ze FWWM jest niezbędne do połączenia wszystkiego (albo czegokolwiek) w całość. Może to właśnie jego sposób na film. Serial się skończyła ale analizy będą trwały całymi latami.
Bo co np. miały oznaczać czerwone balony w scenach? W niektórych scenach widzimy też zielone i czerwone znaki EXIT. Np. na chwilę przed załatwieniem tulpy Diane, kiedy Jane-E z synem wychodzą ze szpitala po przebudzeniu Coopera (pytanie kogo albo czego ten znak dotyczy, Coopera czy państwa Jones). Taki sam znak jest przed przebudzeniem Audrey. Cały czas też widać taki znak w kawiarni Normy.
Dla odmiany gdy znalezione jest ciało Briggsa bez głowy znak jest czerwony.
Majora Briggsa, te bezgłowe (tzn. sam korpus, bo głowa należała do bibliotekarki). Znaleźli je w 1 odcinku.
Właśnie o to chodzi, że takich pytań możesz zadawać bez liku, a odpowiedzi na nie także samo możesz udzielać wielu, każda z nich będzie dobra i żadna z nich, zamiast rozwiać wątpliwości, będzie jeszcze mnożyć następne. Na tym ta zabawa ma polegać.
Nie. Są takie związki, które są jednoznaczne albo bardzo mocno sugerujące więc nie można mówić, że "wszystkie odpowiedzi są tak samo poprawne". Może być wiele hipotez i niejednoznaczności ale nie wszystko można sobie dowolnie interpretować.
No cóż, jeśli masz wiele hipotez wyjaśniających jakąś zagadkę, ale nie potrafisz udowodnić prawdziwości jednej spośród nich, wtedy wszystkie inne są równie dobre. Odpowiedzią pozostaje to, co ci się wydaje, że jest prawdziwe. Z tym, że tobie się wydaje jedno, a komuś innemu drugie...
Dokładnie, Lynch to mistrz pobudzania wyobraźni, a ci którzy próbują powiązać każdy szczegół i poskładać w jeden logiczny obraz, mogą zlasować sobie czerepy. Każda interpretacja jest dopuszczalna i zależy od na samych.
Dodatkowo - co Laura szepcze do ucha Dale'owi ? Ehh, wiedziałem że Lynch zakończy to po swojemu, niemniej jednak czuję niedosyt, tak samo jak How's Annie.
Nie potrafie okreslic czy mi sie podobalo czy nie. Przydal by sie kolejny sezon ale sam nie wiem jak mialby wygladac bo final odlecial tak daleko... Duzo watkow niedomknietych. Nie wiemy co z Audrey, ta dziewczyna krzyczaca w Roadhouse....
mieliśmy oceniać po oglądnięciu całości a nie po kolejnych odcinkach, w takim razie ja nie wiem co mam o tym sądzić. Jednak chyba nastawialiśmy się na coś innego, domknięcie większości wątków, a zostaliśmy olani. Ja jednak jestem zawiedziony, może nawet nie przez to co zobaczyłem, ale przez to że dałem się ponieść tłumowi w wiwatach nad tym sezonem, a skończyło się jakby Lynch chciał nam na przekór pokazać środkowy palec.
O wypalonego reżysera który ma tak wąską grupę docelową, że postanowił wszystkich wydymać i pomysły na które nie dostał hajsu od wytwórni wydał pod szyldem "Twin Peaks".
Mi najbardziej brakuje rozwiązania zagadki Lindy oraz Richarda. Muszą jeszcze jeden sezon zrobić- może być znacznie krótszy od tego; trzeba zaspokoić ciekawości i wyjaśnić jeszcze parę rzeczy.
PARĘ RZECZY. W tym sezonie nIc nie zostało wyjaśnione, ani nic z poprzednich sezonów a w tym jedyny zamknięty wątek to ten Dougiego. A to prowadzi do jednego prostego wniosku: każda tajemnica była pustą wydmuszką bez rozwiązania, więc zamrnowaliśmy czas na oglądanie czegoś, co może i miało klimat i fajnie wyglądało, ale kompletnie nie miało sensu.
Dziwię się ludziom którzy rzeczywiście spodziewali się w ostatnim odcinku wyjaśnienia wątków chociażby Reda, Shelly i innych czołgającej się dziewczyny w Roadhouse i wymiotującej dziewczyny w samochodzie itd. Wątek Audrey np, nie potrzebuje wg mnie więcej wyjaśnień, to co dostaliśmy w 16 odcinku w zupełności wystarczy. To chyba nie o to chodzi w tym serialu, nie po to go ludzie oglądają żeby dostać wyjaśnienie na tazy wszystkiego, tylko jak sam pisałeś żeby smakować styl Lyncha - krótko dla wrażeń estetycznych.
Sam finał był rewelacyjny, szczególnie sekwencja scen w pierwszej połowie 17 odcinka. To jak budowane jest napięcie poprzez montaż i muzykę od momentu przybycia Mr.C na posterunek do opuszczenia ponownie Twin Peaks. Co do treści to nie ma się czym przejmować za bardzo, to że nie dostaniemy wyjaśnień to było pewne właściwie coraz bardziej w miarę trwania sezonu. Logicznie nie było mozliwości wyjaśnić wszystkiego. Samych interpretacji tego co się stało w 18 epizodzie widziałem chyba ze cztery różne już w dwie godziny po emisji.
Oczywiście nie widzę opcji na czwarty sezon. O czym on miałby być?
Na pewno nie :) Lynch młody już nie jest, więc za 5 lat kolejne loty pokaże jak ktoś da kasę
Chyba raczej nikt już nie zaryzykuje. Drugą serię przerwali, bo gwałtownie spadła oglądalność, w trzeciej wyemitowali dwa odcinki na raz, żeby to już mieć za sobą, chyba nikt nie zaryzykuje czwartej.
A propos pytania: "o czym on miałby być?" A o czym była ta trzecia? Jak by mnie ktoś spytał, to nie umiałbym odpowiedzieć...
Sam Lynch powiedział, że 4 sezon może powstać, ale na jego przyjście trzeba czekać kilka lat. Niezły oszust. Teraz do końca życia będzie wydawal swoje filmy pod szyldem twin Peaks, bo zawsze ktoś to z ciekawości obejrzy, nie to co dzielą pokroju Inland Empire których nikt nie oglada i nie przynoszą zysku XD
Teraz to i ja jestem za kolejnym sezonem, bo tutaj w końcówce jak widzieliśmy zostaliśmy ze zbyt wieloma pytaniami. Owszem można tak zostawić, bo jako zakończenie całkiem jest zgrabne i mocne, ale powinien pomiędzy 16, a 17 odcinkiem być taki, co by skupił się na reszcie miasteczka i ich wątkach i je podomykał. Co z tymi ludźmi? Wiem, że w finale wszystko wywraca się do góry nogami, ale powinniśmy wiedzieć co się stało np. z córką Shelly, jej mężem, samą Shelly i jej toksycznemu narzeczonemu, Audrey... Można było jakoś to powyjaśniać. I ten Richard oraz Linda, jak wspomniałaś. Zbyt mało wiemy...
Ta kluczowa, największa tajemnica dotyczącą Laury i jej powrotu do TP może pozostać niewyjaśniona. Myślę, że te wątki należy doprowadzić do końca:
- istota Judy
- Richard i Linda (co dzieje się z Richardem, czy powróci, kim jest dla niego Linda i jakie jest ich przeznaczenie)
- co stało się z Becky i jej mężem Stevenem.
- co teraz będzie z prawdziwą Diane
-co dzieje się z Audrey (czy wybudziła się ze śpiączki)
plus jeszcze parę innych spraw.
Sezon 4 jest potrzebny. Może być znacznie krótszy od tego. Wszystko zależy od Davida.
W pewnym sensie jestem usatysfakcjonowany :) Twin Peaks to labirynt. To tak jest, że zostaliśmy z niczym. Pomyślcie. co mieli nasi poprzednicy jakieś 26 lat temu. Ten sam mętlik. Wielu obraziło się na Lyncha za finał. Tak już jest. Żałowałbym happyendu. Twin Peaks to legenda i to (czy chcemy czy nie) dzięki takim finałom. Totalnie nieogarniam od końcówki 17ego epizodu. Cóż.
Happy end by zabił cały serial.
Ten finał jest tak enigmatyczny, że zapewne kolejni widzowie obrażą się na reżysera. Sam mam z tym zakończeniem kłopot, ale po dokładniejszym przeanalizowaniu, coraz mocniej do mnie trafia. Nie dość, że przeraźliwie smutny, to jeszcze jakiś taki straszny.
Kompletny Happy End mógłby być 'policzkiem' dla widza/fana. Tak otrzymaliśmy 'oczko': nic nie jest przesądzone, czy do końca wyjaśnione. Enigma przyciąga jeszcze bardziej. W sumie walka Freddie'go z Kulą o twarzy Boba była pozytywna (osnuta mrocznym klimatem).
Ta cała walka - co tam, cały odcinek 17! pozytywny. No i jeszcze pojawili się starzy znajomi, jak np. Pete Martell, który poszedł spokojnie na rybki. Fajnie, że odcinek został dedykowany Jack'owi Nance'owi - znaczy pamięci jego.
Cieszę się ogromnie, że ważne sceny mieli Lucy i Andy. Uwielbiam ich. Zawsze byli moją ulubioną parą w Twin Peaks :)
Powiem szczerze, że w starym TP także ich uwielbiałem, ale już tutaj trochę mniej. Nie wypadli najlepiej, szczególnie Lucy. Sztucznie nieco. Ale ostatnie sceny, jak owa sekretareczka zastrzeliła Mr C. - bomba.
Dziadek Cooper i babcia Laura próbują wrócić do poprzedniej rzeczywistości...
Po sezonie 2 miał powstać 3, ale stało się tak jak się stało, że czekaliśmy ćwierć wieku. Zresztą Laura powiedziała do Coopera, że się spotkają za 25 lat, co nastąpiło. Tutaj nic nie zostało powiedziane, więc albo zostaniemy z tą historią bez odpowiedzi na kilka pytań, bez rozwinięcia porzuconych wątków, albo sezon 4 powstanie nawet niedługo. Nie jest określone kiedy.
Która opcja lepsza?
Coop w 17 odcinku, przed zamknięciem drzwi mówi: „Do zobaczenia po gongu!” (37:14)… hmm
Jeśli to było zdanie częściowo skierowane do widzów, to znaczy, że jednak coś może ruszy z kontynuacją. Ale pytanie kiedy?
Jeśli liczysz na to, że Lynch nakręci kolejne odcinki po to by domykać jakieś wątki to chyba wykazujesz się naiwnością. Nawet jeśli zrobi kolejną serię to nie po to by coś wyjaśniać, czy zamykać wątki, tylko po to by stworzyć nowe i dodać nowe zagadki. Ten typ już tak ma. Jakby kręcił normalne filmy, w których na końcu wszystko się wyjaśnia to nie byłby kultowym reżyserem, tylko zwyczajnym, jak tysiące innych...;-)
Szkoda, że wątek Richard- Linda pozostał bez odpowiedzi. Akurat był jednym najbardziej wyczekiwanym (oczywiście przeze mnie, ale może przez innych też). Ricky był świetnie rozplanowaną postacią i żałuję, że skończył tak a nie inaczej (albo jak nie skończył).
Mam takie same odczucie jak ty... Czuje lekkie rozczarowanie... Odcinek 16 chyba zbyt mocno rozbudził moje nadzieje i oczekiwania , szczególnie co do postaci Audrey. Strasznie byłam ciekawa jak zostanie wyjaśniony wątek Richard - Linda, który uchodził za kluczowy.
Liczyłem wcześniej, że poznam jego (Richarda H.) relacje z matką. Takie drobnostki, których zabrakło.
Dokładnie zabrakło tego, jedynie co było pokazane to relacje z dziadkami. A od samego Benjamina Horne mogliśmy się dowiedzieć , iż wychowywał się bez ojca. Jak zboczyłam Audrey w 12 odcinku to liczyłam na spotkanie Audrey - Richard.
No cóż mamy to co mamy.