Obejrzałam sobie niedawno tak w ramach sentymentu i przypomnienia. Powiem szczerze, że żeńskie postaci to moim zdaniem największa słabość serialu. A prym wiodą w tym postacie Szeherezady i Bennu. W końcowym etapie serialu, szczególnie postać Bennu irytowała mnie najbardziej. I to tak, że czasami ciężko oglądało mi się sceny jej postacią. Bennu zniszczyła swoje małżeństwo, wepchnęła swojego męża w ramiona socjopatki, która prawie go zabiła, bo miała dziwaczne urojenia względem jego osoby. Infantylny, niedojrzały sposób w jaki Bennu postrzegała miłość sprawił, że Kerem nie był w stanie udowodnić jej swoich uczuć i nie byli w stanie podnieść się po tragedii, jaką była śmierć ich dziecka. Przez co ich wątek wyglądał tak jak wyglądał. W Bennu z końcówki 1000 i 1 nocy, najbardziej irytowało mnie to, że zachowywała się tak, jak by po śmierci dziecka, została porzucona przez męża (to że Kerem jej nie kocha, powtarzała bez względu na wszystko, jak zdarta płyta) i że chwilami wręcz na siłę, starała się pokazać że Kerem wcale jej nie kocha. Cóż nie sądziłam, że zmienię zdanie na temat tej postaci. Kerem nie był idealnym mężczyzną i popełnił wiele błędów, ale w ogólnym rozrachunku uważam, że Bennu na niego nie zasługiwała. Powinna związać się z mężczyzną pokroju Buraka, lub Alego Kemala, lub przez cały serial być samotna....no i oczywiście pijana.