PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=547738}

Tysiąc i jedna noc

Binbir Gece
7,0 1 454
oceny
7,0 10 1 1454
Tysiąc i jedna noc
powrót do forum serialu Tysiąc i jedna noc

To moje własne fanfiction na temat serialu.

UWAGA - Mam ograniczony czas, pracuję i mam tylko jeden wolny dzień w tygodniu. Dla tego będę pisała najprawdopodobniej jedną część na tydzień. Dla tego też proszę o odrobinę łaskawości w ocenie tego co pisałam. Wasze komentarze i przemyślenia na temat mojego fanfiction nie piszcie tutaj, tylko w tym temacie :

http://www.filmweb.pl/serial/Tysi%C4%85c+i+jedna+noc-2006-547738/discussion/Tysi %C4%85c+i+jedna+noc+-+fanfiction.,2710467#post_13986411

ocenił(a) serial na 7
christinearron

Część 1:

Szeherezada Evryaolu, młoda wdowa, samotnie wychowująca poważnie chorego, 7 letniego syna Kaana. Od niedawna, dokładnie od 2 miesięcy pracuje w holdingu....nazwałam go "Eskishehir" . Mimo krótkiego stażu pracy w firmie, zdobyła spore uznanie zwierzchników za swoje umiejętności i talent. Ostatni z projektów firmy, prowadzony przez panią architekt okazał się wielkim sukcesem i zarząd firmy z tej okazji urządził spotkanie, taki jak by poczęstunek z szampanem, czymś słodkim dla wszystkich pracowników . Ludzie zaczynają się schodzić, ale ważniejsze od samego spotkania jest to co dzieje się przed nim.

Kerem Inceoglu, który jest w mojej historii jednym z członków zarządu siedzi w swoim gabinecie i kompletnie nie może skupić się na pracy. Rano zaczął pisać sprawozdanie, dla szefa. Minęło 6 godzin a on nie napisał nic! Myślami jest gdzie indziej. Rozmyśla o zdarzeniu sprzed miesiąca.......

Retrospekcja:

W mojej historii Kerem nie mieszka na łodzi tylko w jakimś np. jednorodzinnym domu. Mieszka sam akurat ma wolny dzień. I czeka na kogoś. W pewnym momencie widzi przez okno, że do brami podchodzi pewien młody chłopak. To Ali przedstawiciel firmy komputerowej która zakładała u niego całą sieć. Dzwoni a Kerem mu otiwera.

Ali: Dzień dobry. Dobrze trafiłem? To panu zawiesiła się sieć?

Kerem: Tak.

Ali: Może mi pan pokazać całą instalację?

Kerem: Tak prosze za mną.

Oboje idą w to miejsce gdzie jest wszystko (sorry jestem noga z tego więc tego nie opisze). Ali sprawdza co trzeba i stwierdza, że wszystko jest w porządku.

Ali: Ja nie widze tutaj nic. Powinno działać. Jest pan pewny, że to nasza firma to zakładała. Kiedy instalowano panu sieć?

Kerem: 18 lipca 2002.

Słysząc tę datę Ali zaczyna się denerwować.

Ali: Kiedy!?

Kerem: 18 lipca 2002 roku. Pamięta pan dobrze tamten dzień prawda? A właściwie to tamten wieczór.

Ali: Ja nie rozumiem o co panu chodzi?

Kerem: Pan może nie, ale cyfry na pana bankowym koncie tak. Nieźle pan zarabia jak na studenta informatyki. Pakt z diabłem się opłaca. Dostał pan moja wiadomość?

Ali: To pan? Te wszystkie anonimy?

Kerem: Tak jak pisałem. Wiem o wszystkim. Potrzebuję tylko nazwisko.

Ali: Ale to nie tak. Musi pan zrozumieć wszystko wyjaśnię.

Kerem: Mów!!! Albo pożałujesz!!

Kerem podchodzi do niego łapie go za koszulę i zaczyna szarpać. Ma szaleństwo w oczach i przez zaciśnięte zęby zaczyna grozić Alemu.

Kerem: Mów! Słyszysz!!! Albo tak cię urządzę.....będziesz błagać żebym cię zatłukł!!!!

Wtedy przerażony Ali wymawia nazwisko tej osoby....Onur Aksal. Wyrywa się Keremowi i ucieka.

Koniec retrospekcji.

Rozmyślanie przerywa Keremowi Zafer, który jest tutaj szefem firmy.

Zafer: Kerem...Kerem!!!

Kerem: Co?

Zafer: Spotkanie.

Kerem: Jakie?

Zafer: Całej firmy. Mieliśmy świętować sukces projektu Szeherezady.

Kerem: Tak....zapomniałem.

Zafer: Ogarnij się! Ostatnio żyjesz tak jak byś bujał w obłokach. Na pewno wszystko w porządku?

Kerem: Tak na pewno. Już idę, daj mi chwilkę.

Zafer wychodzi a Kerem w tym czasie chowa do szuflady coś co rozpraszało jego uwagę, przez ostatnie 6 godzin. Artykuł w gazecie mówiący o szefie holdingu Binyapi....Onurze Aksalu.

Nadszedł czas spotkania i na miejscu są już wszyscy. Kerem i Zafer rozmawiają o Szeherezadzie.

Zafer: Nie sądziłem że wasza współpraca okaże się taka owocna. Dawno nie mieliśmy tak udanego projektu. Trochę się bałem przydzielajac waszą dwójkę do tego projektu. Czułem się trochę tak jak bym posyłał księżniczkę na pożarcie bestii. Ale o dziwo pani Evryaolu spełniła twoje oczekiwania. Przy tak ładnej kobiecie każdy by zmiękł.

Kerem: Po prostu zna się na swojej pracy. Słyszałem, że sama wychowuje syna. A jej mąż?

Zafer: Z tego co wiem to nie żyje. A synek jest chory, wymaga poważnego zabiegu.

Kerem: Naprawdę?

Zafer: No tak! Wszyscy o tym mówią tylko ty jak zwykle nic o niczym nie wiesz. O proszę przyszła nasza najlepsza architekt. No idź do niej. W końcu to był wasz wspólny projekt. Wypadało by się z nią chociaż przywitać.

Kerem niechętnie podchodzi do Szeherezady. Nie ma specjalnie ochoty na przebywanie w towarzystwie. Podchodzi do niej. Podaje jej rękę. Gratuluje jej sukcesu i idzie sobie na bok. Ale jest na tyle blisko by słyszeć o czym rozmawiają obie kobiety.

Bennu: Co się dzieje? Taki sukces a ty jesteś przybita? Coś z Kaanem?

Szeherezad: Tak.

Bennu: Znowu źle się czuje. Byliśmy na badaniach, wyniki mu się pogorszyły. Bez przeszczepu się nie obejdzie. Lekarz powiedział, że mamy coraz mniej czasu. Jeśli w góra pół roku nie dokonamy przeszczepu szpiku to Kaan....wiesz.. A taki zabieg jest kosztowny.

Bennu: Ile?

Szeherezada: 200 tysięcy.

Bennu: Jakoś da się to zorganizować.

Szeherezada: Dolarów!

Bennu: O nie! Przecież to jest masa pieniędzy!

Szeherezad: Wiem. Sprzedałam już samochód. Sprzedałam resztkę biżuterii po babci.

Bennu: I ile masz?

Szeherezada: 12 tysięcy.

Bennu: Mogę ci pożyczyć 10. To wszystko co mam.

Szeherezada. Dziękuje, ale to i tak jest jeszcze 180 tysięcy. Nawet przy obecnej pensji i premii za projekt w pięc miesięcy zarobię tylko połowę sumy. A projekty takie jak ten nie zdarzają się często.

Bennu: Mam! Możesz poprosić firmę o pożyczkę.

Szeherezada: Tak? Ale ja pracuję tutaj tylko dwa miesiące.

Bennu: Ale jesteś współodpowiedzialna za sukces projektu. Wystarczy, że złożysz podanie. Opiszesz jaki jest twój stan majątku, czy jesteś sama czy nie itd. A szef na pewno się zgodzi.

Słysząc to w głowie Kerema narodził się pewien plan. Szeherezada jest piękna, utalentowana a w Binyapi szukają nowego architekta. Postanawia wykorzystać jej trudną sytuację na własną korzyść.

Mija kilka dni po firmowej imprezie. W między czasie Szeherezada próbowała uprosić Burhana by pożyczył jej pieniądze na leczenie synka. Jednak bezskutecznie (nie będę tego opisywać, bo pewnie domyślacie się jak by to wyglądało). Swoją ostatnią szansę widzi w pożyczce jaką może udzielić jej firma. I zanosi do szefa wypełnione już podanie. Zafer kładzie je na jeden stos, ponieważ osób ubiegających się o pożyczkę jest więcej. Razem z Keremem mają rozpatrzyć wszystkie wnioski. Kiedy ten drugi dowiaduje się, że również Szeherezada stara się o pożyczkę. Stara się wybić Zaferowi ten pomysł z głowy.

Kerem: Co za tupet! Pracuje tutaj niecałe 3 miesiące i już chce żebyśmy pożyczyli jej pieniądze. Niezła jest!

Zafer: Potrzebuje tych pieniędzy.

Kerem: Tak teraz potrzebuje tych pieniędzy a co będzie za pół roku? Zażąda Ferrari albo jakiejś innej pierdoły. Jak teraz dasz jej palec, to za jakiś czas odgryzie ci rękę.

Zafer: Ale wiesz o tym, że ona potrzebuje tych pieniędzy dla chorego syna?

Kerem: Na prawdę wzruszające. Chcesz się bawić w siostrę miłosierdzia? Ta firma to nie jest organizacja charytatywna ani Czerwony Krzyż. Poza tym, skąd masz pewność, że ona zwyczajnie nie kłamie? Tylko próbuje wziąć nas na litość abyśmy dali jej tę kasę?

Zafer patrzy na Kerema i kiwa przecząco głową.

Kerem: Co?

Zafer: Chyba pierwszy raz moge powiedzieć, że się na tobie zawiodłem. Nie spodziewałem się, że możesz być taki....bezduszny....tak to chyba dobre określenie.

Kerema ma już coś odpowiedzieć, kiedy przerywa im telefon. Zafer umówił się na spotkanie i musi na chwilę wyjść. Gdy Kerem zostaje sam postanawia zrobić coś, by Zafer nie dał Szeherezadzie ani grosza. Odnajduje jej podanie i korzystając z nieobecności szefa zanosi do swojego biura. Tak skanuje je, przerabia pewne dane, na takie, które dyskwalifikują Szeherezadę w staraniu się o pożyczkę. Drukuje a na koniec podrabia jej podpis i zanosi do biura Zafera. Kiedy Zafer wraca i przegląda jej podanie stwierdza, że niestety nie może dać jej pieniędzy. Kiedy Szeherezada się o tym dowiaduje, jest załamana. Siada na ławce przed firmą i zaczyna płakac. Widzi to Kerem który siada o bok i zaczyna robić swoje.

Kerem: Co się stało? Czemu płaczesz?

Szeherezada: Nic. Po prostu firma nie udzieliła mi pożyczki. Teściowie też. Nie mam pieniędzy na leczenie syna. Lekarze powiedzieli, ze jak w ciągu pół roku nie będzie mieć przeszczepu to umrze. Potrzebuje 200 tysięcy dolarów a mam tylko 20. Nie wiem skąd wezmę resztę.

Kerem: Może...ja ci pożyczę?

Szeherezada: Na prawdę? A co na to firma?

Kerem: Nic. Bo niczego się nie dowiedzą. Pożycze ci ze swoich, tylko może faktycznie uzgodnijmy to poza firmą, żeby Zafer nie suszył mi głowy?

Szeherezada nie może uwierzyć w to co słyszy. Myśli że zlapała pana Boga za nogi z radości aż pocałowała Kerema. Oboje uzgadniają, że Kerem przywiezie jej pieniądze wieczorem do jej mieszkania. Szeherezada zaprowadza Kaana do Bennu, by móc porozmawiać z nim w cztery oczy. Gdy się zjawia daje jej pieniądze i tu zaczynają się dla niej schody.....

Kerem: Prosze, przelicz czy się zgadza.

Kiedy Szeherezada kończy liczyć, stwierdza że nie ma całej uzgodnionej sumy.

Szeherezada: Tutaj jest tylko 50 tysięcy.

Kerem: Zgadza sie.

Szeherezada: Rozumiem, że resztę dostanę później?

Kerem: Tak....ale nie za darmo. Wyświadczysz mi pewną przysługę.

Szeherezada: Co!!! Jeśli pan myśli, ze ja z panem.....

Kerem: Nie chodzi o seks. Po prostu od jutra już nie pracujesz w Eskishehir.

Szeherezada: Jak to?

Kerem: Tak. Kiedy jutro przyjdziesz do firmy, od razu udasz się do działu kadr i powiesz, że rezygnujesz z pracy w trybie natychmiastowym. Potem postarasz się zatrudnić w Binyapi. Szukają nowego architekta a ty jesteś dobra więc masz szansę żeby cię tam zatrudnili.

Szeherezada: Żartuje pan!

Kerem: Czy ja wyglądam na kogoś kto żartuje?

Szeherezada: A co jak się nie zgodze?

Kerem: Nic . Po prostu, nie dostaniesz reszty pieniędzy. Zanim mi odmówisz, zastanów się jak zdobędziesz w pół roku 130 tysięcy dolarów hmmm? Chyba że liczysz na wygraną na loterii to w takim razie życze ci powodzenia.

Szeherazada zastanawia sie i wie że na obecną chwilę to jedyny sposób na zdobycie tej sumy.

Szeherezada: Dobrze. A jeśli mnie nie przyjmą?

Kerem: Nie obchodzi mnie to!!! Masz dostać tam pracę i koniec!!! Nie wiem jak to zrobisz? Napisz super CV, załóż najkrótszą sukienkę jaką masz i bluzkę z głębokim dekoltem z którego będzie ci widać cycki. Nie wiem, stań na głowie, ale masz dostać tę pracę!! Inaczej możesz się pożegnać z resztą!

Kiedy Kerem ma już wyjść Szeherezada rzuca w jego stronę komentarz na jego temat.

Szeherezada: Nie mogę uwierzyć, że jest pan taką kanalią. Miałam pana za porządną osobę.

Kerem: Zamiast gadać, zacznij pisać swoje CV i wybierać kieckę na rozmowę kwalifikacyjną w Binyapi. Jutro po rozmowie masz do mnie natychmiast zadzwonić i powiedzieć jak ci poszło. Spróbuj tylko to zawalić a nie dostaniesz reszty.

Koniec części 1.

ocenił(a) serial na 7
christinearron

Część 2

Dom Kerema godz. 5 rano. Kerem wstaje i idzie do kuchni. Wyciąga mąkę, jajka itd. I zaczyna przygotowywać ciasto. Trochę mu to zajmuje ale uważa, że jest warto. Chce nim poczęstować pewnego wyjątkowego gościa, którym jest pewna kobieta o imieniu Nimet. Kobieta zjawia się u Kerema około godziny 9. Kerem wpuszcza ją do środka, lecz jej wizyta przebiega dość....nietypowo.

Kerem: Witam. Siadaj zaraz zrobię kawę.

Niem: Nie przypominam sobie, żebyśmy przeszli na "ty"?

Nimet od razu w oczy rzuca się te stojące na stole ciasto.

Niemt: Wow. Gdzie pan je kupił? Jak wygląda tak jak smakuje, to chętnie się poczęstuje.

Kerem: Sam zrobiłem. Przecież dzisiaj jest....nasz rocznica.

Niemet: Co?

Kerem: No tak, dzisiaj mijają 3 lata jak się spotykamy. Zamiast kawy miało być wino, ale naprawię to kiedy przyjdziesz do mnie 18 czerwca. Kupię szampana, francuskiego, najdroższego jakiego można znaleźć w Stambule. Tego dnia na reszcie się od ciebie uwolnię, więc będzie co świętować.

Nimet: Pan sobie kpi ze mnie?

Kerem: A jak pani myśli?

Nimet: Nie rozumiem co się z panem ostatnio dzieje.?

Niemt otwiera torebkę i wyciąga z niej długopis i teczkę, która otwiera i zaczyna coś wypełniać.

Nimet: Niech pan powie jak pan sobie radzi? No wie pan w pracy w kontaktach z innymi? I najważniejsze.....jak pan zachowuje się w stresujących sytuacjach, czy raczej w sytuacjach konfliktowych, gdy jest pan na kursie kolizyjnym z inną osobą?

Kerem: Zwyczajnie, jak każdy.

Nimet: Nie przychodzi panu przez myśl, by kogoś uderzyć?

Kerem: Nie.

Nimet: Jeszcze jedno o co pytam pana od jakiegoś czasu a na co ciągle nie mogę usłyszeć odpowiedzi.....Dla czego przestał pan chodzić na terapię?

Kerem: Bo nie jest mi już potrzebna.

Nimet: I to tyle?

Kerem: Tak.

Nimet: Liczyłam na bardziej obszerną odpowiedź. Pana okres warunkowego umorzenia postępowania karnego niedługo się kończy, sąd jest ciekaw jak pan sobie radzi i czy zasługuje na to by ostatecznie zrezygnować z postawienia panu zarzutów.

Kerem: Wiesz co? Ty i twoi koledzy powinniście zająć się łapaniem prawdziwych bandziorów, zamiast tracić czas na mnie.

Nimet: Ale sam pan sobie na to zapracował.

Kerem: To twoje zdanie......Czy to już wszystko? Chciał bym wyjść do pracy.

Nimet: Tak. Spotkamy się 18 czerwca.....ostatni raz...taką mam nadzieję. I mam nadzieję, że wtedy nie będzie pan wobec mnie taki arogancki.

Kerem: Spróbuje.

Tymczasem w do "Eskishehir" dotarła już Szeherezada, gotowa zrealizować pierwszy etap planu Kerema. Dzisiaj zwolni się z pracy! Idzie do działu kadr i wręcza pracownikowi swoje wypowiedzenie. Mężczyzna czyta je, zerka z niedowierzaniem na nia poczym niemal biegiem pędzi do biura Zafera. Szef nie może uwierzyć w to co widzi. Niedługo potem do firmy przychodzi Kerem i natychmiast zostaje wezwany do Zafera.

Kerem: Co się stało?

Zafer: Siadaj.

Kerem: Co to za ważna sprawa?

Zafer: Nie uwierzysz. Szeherezada odchodzi z firmy!

Kerem: Nie!

Zafer: Tak! Właśnie trzymam w ręku jej wypowiedzenie.

Kerem: Odchodzi? Powiedziała dla czego?

Zafer: Właśnie zamierzam o tym z nią porozmawiać.

Szeherezada wchodzi do biura i w tym momencie Kerem zaczyna mówić w jej kierunku fałszywe wyraz zdziwienia jej decyzją.

Kerem: Witaj Szeherezado. Nie wiedzialem, że jest ci tutaj aż tak źle, że odchodzisz po niecałych 3 miesiącach?

Szeherezada: <początkowo nie wie co ma powiedzieć i lekko się jąka> No....tak wyszło prosze pana.

Kerem: Przyznaję, że zszokowałaś mnie tą decyzją, nasza współpraca przy projekcie była, że tak powiem bardzo owocna, dla tego się trochę dziwię.

Zafer: No właśnie. Co się stało. Chodzi o to, że firma nie udzieliła ci pożyczki.

Szeherezada, znów nie wie co ma powiedzieć. Zerka na Kerema, który rzuca w jej stronę spojrzenie mówiące jasno "Spróbuj tylko pisnąć, chodź by słówko!".

Szeherezada: Między innymi. Skoro wiecie co i jak, to czy mogę już iść? Jestem umówiona w innej firmie na rozmowę kwalifikacyjną.

Zafer: To ostateczna decyzja?

Szeherezada: Tak.

Zafer: Szkoda.

Szeherezada i Kerem wychodzą z biura Zafera. Kerem daje jej do zrozumienia że jest zadowolony z jej postawy.

Kerem: Brawo. W pewnym momencie myślałem, że wymiękniesz. Ale przypomniałaś sobie o pieniądzach i ci się udało. Brawo....zuch dziewczyna!!!

Kerem łapie ją za ramię.

Szeherezada: Niech mnie pan puści!

Kerem: Dobrze....jaka drażliwa? Ale tak trzymaj. Jak tak dobrze pójdzie ci w Binyapi to nagroda cię nie ominie.

Kerem odchodzi od Szeherezady, ale ona po chwili zadaj mu pytanie.

Szeherezada: A co pan będzie z tego miał?

Kerem: Ja? Swoją nagrodę.

Kerem odchodzi a Szeherezada nie ma pojęcie co Kerem miał na myśli? W tej samej chwili podbiega do niej Bennu.

Bennu: Co się dzieje? Czemu się zwalniasz?

Szeherezada: Pan Zafer nie dał mi pożyczki.

Bennu: Co?

Szeherezada: Tak. Dla tego odchodzę do innej firmy.

Bennu: Ale teraz? Kiedy Kaan potrzebuje leczenia? A co jak cię nie przyjmą?

Szeherezada: Nie martw się, przyjmą.

Bennu: Dowiedziałam się wcześniej. Pan Kerem nam powiedział. Wyglądał na zmartwionego.

Szeherezada: He he.....uwierz mi pan Kerem jest ostatnią osobą, która będzie rozpaczać z powodu mojego odejścia.

Bennu zgłupiała. Nie wie co się dzieje, ani dla czego Szeherezada tak się zachowuje. I co miała na myśli mówiąc o Keremie? I zaczyna się zastanawiać.....

Po rozmowie z przyjaciółką Szeherezada, jedzie do Binyapi, gdzie ma się odbyć jej rozmowa kwalifikacyjna. Wchodzi do biura szefa Onura Aksala. Szehe podchodzi do jego biurka i siada na krześle co nie podoba się Onurowi.

Onur: Pozwoliłem pani usiąść?

Szeherezada: Przepraszam.

Onur: Dobrze przejdźmy lepiej do rzeczy. Mam do pani kilka pytań.

Onur przeprowadza dogłębne przesłuchanie Szeherezady, jedynak chodź nie daje sobie tego po sobie poznać jego największą uwagę przyciągają jej włosy i oczy. Onur przestaje słuchać Szeherezady i w głowie mówi sobie, jeden z tych swoich cytatów z "Baśni tysiąca i jednej nocy".

Onur: Cóż patrząc na pani osiągnięcia, mogę powiedzieć, że potrzebujemy takich ludzi jak pani. Ma pani tę pracę. Witam w Binyapi.

Wieczorem Kerem stoi przy oknie w swoim domu i pije kawę. Jest coraz bardziej zniecierpliwiony, bo wciąż nie ma żadnych wieści od Szeherezady. Nagle dzwoni jego telefon. Kerem odbiera i na wyświetlaczu widzi, że to Szeherezada.

Kerem: I jak?

Szeherezada: Przyjęli mnie. Zaczynam od poniedziałku.

Kerem: Świetnie! Wiedziałem, że dasz radę. Potrzebowałaś tylko odpowiedniej motywacji.

Szeherezada: To co mam robić dalej?

Kerem: Na razie nic. Rozeznaj się w firmie, zapoznaj z ludźmi. Spotkamy się po pracy w piątek. Wtedy powiem ci jaka jest dalsza część twojego zadania.

Kerem rozłącza się. Idzie do pokoju. Słychać tylko jego kroki i widać przybliżającą się na ujęciu szafkę. Kerem podchodzi do niej i ją otwiera. Wyjmuje z niej tekturowe pudełko. Siada na fotelu i je otwiera. Zaczyna przyglądać się czemuś co jest w środku. Na początku, przez chwilę jest smutny, jednak potem smutek ustępuje z jego twarzy dziwnemu uśmiechowi. I dziwnym słowom.....

Kerem: Mam go! Już niedługo za wszystko zapłaci......Onurze Aksal, zbliża się twój koniec.

Koniec części 2.

ocenił(a) serial na 7
christinearron

Część 3.

Późne popołudnie piątek. Szeherezada jest w domu sama z Kaanem. Ale poprosiła Bennu, żeby przez chwilę zajęła się chłopcem. Bedzie miała dzisiaj gościa i wolała by, by jej syn go nie wiedział.

Bennu: Wychodzisz gdzieś?

Szeherezada: Nie będę miała gościa.

Bennu: I co? Kaan nie może zostać z wami?

Szeherezada: Nie. Wolała bym, żeby nie był przy tym obecny.

Bennu: To co wy będziecie robić!?

Szeherezada: Nic. Tylko rozmawiać, ale lepiej żeby Kaan tego nie słyszał. To jak weźmiesz go? Góra półtorej godziny i wezmę go z powrotem.

Bennu: No dobrze.

Bennu zabiera Kaana na górę. Wprowadza go do mieszkania. Ale jest ciekawa kim jest tajemniczy gość Szeherezady. Idzie na schody i wygląda dyskretnie przez poręcz czy ktoś nie idzie. Nie mijają dwie minuty kiedy zaczyna być słychać odgłos kroków na schodach. Bennu ze zdziwieniem widzi, że gościem Szeherezady jest Kerem! Bennu jest zdziwiona. Po co on do niej przyszedł?

W tym samym czasie Szeherezada wpuszcza Kerema do środka. Siadają przy stole i zaczynaja rozmowę.

Kerem: I jak ci się podoba w nowej pracy?

Szeherezada: A obchodzi to pana!?

Kerem: Chciałem być tylko miły.

Szeherezada: Nie wychodzi panu! Poza tym, do tego trzeba być szczerym za z pana jest fałszywa gnida!

Kerem: Hehehe ja podły?

Szeherezdaa: Z czego się pan tak cieszy?

Kerem: Nie ważne. Mów lepiej jak w pracy? Zapoznałaś się już trochę z tamtejszymi realiami? Radzisz sobie?

Szeherezada: Tak. Szefostwo bardzo mnie chwali mimo że to tydzień, myślę, że nie długo przydzielą mi pierwszy poważniejszy projekt.

Kerem: To świetnie! A Aksal? Często go widujesz?

Szeherezada: Co dziennie.

Kerem: I jak myślisz, co o tobie sądzi?

Szeherezada: Nie wiem! Myślę, że ma o mnie dobrą opinię.

Kerem: Dobrze. Skoro tak, to jest druga część twojego zadania. Onur.

Szeherezada: Szef?

Kerem: Tak. Zdobądź jego zaufanie, zbliż się do niego najbliżej jak to tylko możliwe. Żeby nie miał oporów by przy tobie mówić.

Szeherezada: Ale co mam zrobić?

Kerem: Nie obchodzi mnie jak to zrobisz! Możesz mu się nawet wepchać do łóżka jak chcesz. Masz to zrobić i tyle, koniec dyskusji. Pamiętaj, że gra idzie o wysoką stawkę. Mam nadzieję, że i tym razem sobie poradzisz. Tylko się pospiesz.

Kerem kończy rozmowę wstaje i chce wyjść. Za nim zrywa się Szeherezada podnosi pięści do góry, zaciska zęby i już chce coś powiedzieć ale opuszcza ręce, wzdycha i odwraca się do niego plecami. Kerem widzi to jej zachowanie i podchodzi do niej.

Kerem: Co!?

Szeherezada: Nic.

Kerem: Tak? Mów! Chciałaś mi coś powiedzieć. Chcesz mnie obrazić? Zwyzywać!? No dawaj! Mów!!! Ulżyj sobie!!!

Szeherezada: Jest pan szmatą! Jak można być tak podłym i szachować życiem dziecka? A ta sprawa z panem Onurem? Za co go pan tak nienawidzi?

Kerem: Nie twój interes!!!

Szeherezada: A moze mój? W sumie to jest zupełnie inny niż pan.

Kerem:Masz czelność mnie z nim porównywać !? Mnie!!! Wiesz co? Kiedy diabeł pierwszy raz pojawił się na Ziemi miał skrzydła i aureolę. Oceniasz ludzi po pozorach.

Szeherezada: Tak oceniałam. Pana! Na początku myślałam, że jest porządnym facetem, dobrym, że pomaga mi pan bo nie może przejść obojętnie obok tego co dzieje się z moim synem. A pan co? Wykorzystuje chorobę dziecka dla własnych celów.

Widać że tekst Szeherezady zdenerwował Kerema. Ściska usta i przez zaciśnięte zęby mówi

Kerem: Masz trzy tygodnie by zbliżyć się do Aksala. Jeśli nie to zapomnij o kasie! Radzę ci się pospieszyć, bo czas ci ucieka.

Kerem wychodzi trzaskając drzwiami. Wściekły jedzie do siebie. Kiedy wchodzi do środka od razu nalewa sobie szklankę wódki i siada przy stole. Z nerwów ciągle tupie jedną nogą. Nie może usiedzieć na miejscu. Wstaje i podchodzi do szafki. Wyciąga z niej wcześniej wspomniane przeze mnie pudełko. Siada przy stole, kładzie na blacie i otwiera. Coś z niego wyciąga. Wpatruje się w tę rzecz aż w pewnym momencie zakrywa twarz ręką i zaczyna płakać.

Mija weekend. W poniedziałek Szeherezada przychodzi do pracy. Ma dość Kerema i postanawia, że poprosi Onura o pożyczkę. Wchodzi do gabinetu i próbuje szczęścia.

Szeherezada: Mogę wejść?

Onur: Tak proszę!

Szeherezada :Przepraszam szefie ale chciała bym porozmawiać. Chciałam prosić firmę o pożyczkę.

Onur: Że co? Pani chyba żartuje!?

Szeherezada: Nie.

Onur: Niech mi pani zejdzie z oczu.

Szeherezada: Ale.....

Onur: Wynocha!!!

Szeherezada wychodzi a Onur wykonuje telefon do sekretartki,

Onur: Tak. Prosze go wpuścić niech wejdzie.

Wychodząca z gabinetu Onura Szeherezada mija jego kolejnego gościa. Okazuje się, że człowiekiem z którym Onur umówił się na spotkanie jest Ali. Chłopak od komputerów na którego jakiś czas wcześniej naskoczył Kerem.

W tym samym czasie Szeherezada idzie do siebie i zastanawia się co zrobić? Nie dostanie pożyczki a akcja z Onurem oznacza, że może nie wykonać poleceń Kerema i tym samym straci szansę na pieniądze od niego. Ale rozmyślanie coś jej przerywa. Kątem oka widzi, że ktoś położył na jej biurku talerzyk z ciastem. Kiedy Szeherezada zerka w bok widzi Onura.

Szeherezada: Coś się stało?

Onur: Nic. To takie przeprosiny za to co stało się w biurze.

Szeherezada: Nie potrzebnie prosiłam o pieniądze, za krótko tu pracuję.

Onur: A ja nie potrzebnie na panią naskoczyłem. Widzi pani. Ostatnio przejechaliśmy się na pożyczkach dla pracowników. Jeden z naszych, na szczęście byłych już pracowników oszukał nas na milion tureckich lir. Od tamtego czasu bezwzględnie nie udzielamy pożyczek.

Szeherezada: Rozumiem.

Onur: A tak z innej beczki. Może w ramach przeprosin da się pani zaprosić jutro wieczorem na spotkanie? Tylko proszę bez żadnych podtekstów. Po prostu jest mi trochę głupio za to co się stało. Zgodzi się pani?

Szeherezada po chwili namysłu przyjmuje propozycję Onura. A on cieszy się że udało mu się ciut zbliżyć do kobiety, która mu się podoba.

Koniec części 3.

Końcówka między Szehe a Onurem trochę niemrawa, ale pod koniec jakos zabrakło mi weny.

christinearron

Szybko ci idzie , jak to bedzie powtorka z rozrywki i szeh ma byc z onurem to ja sie poddaje ;) ,pisalas juz kiedyś ff czy to twoj pierwszy?

ocenił(a) serial na 7
marta490

Już raz pisałam, ale nie umieściłam tego na ogólnym forum, tylko wysyłałam w prywatnych wiadomościach.

I co sądzisz o tej części?

ocenił(a) serial na 7
christinearron

Część 4.

Od czasu ostatniego spotkania Kerema i Szeherezady minęły 2 tygodnie i 3 dni. Kerem coraz bardziej się niecierpliwi bo jak dotąd nie otrzymał żadnych wiadomości od niej. Tymczasem ona realizuje kolejną część jego planu i chce się do niego zbliżyć, zdobyć jego zaufanie. W tym celu zgadza się pójść z nim wieczorem na kolację, którą zaproponował jej w ramach przeprosin za to jak na nią nakrzyczał kiedy poprosiła o pożyczkę. Szeherezada stara się zrobić na nim jak najlepsze wrażenie i to działa! Po posiłku Onur zaczyna opowiadać jej o kokursie na jakąś budowę (jaką to akurat nie istotne dla historii więc nie będe wymyślała) , oraz o projekcie który powstał na jego potrzeby.

Onur: Wiem, że to trochę tak na ostatnią chwile, ale chciał bym byś dołączyła do niego.

Szeherezada: Naprawdę? Ale nawet nie brałam udziału w jego przygotowaniach!

Onur łapie ją za rękę i głęboko patrzy w oczy....wiecie co w jego przypadku to oznacza ;)

Onur: Ale jesteś świetnym architektem i będę szczęśliwy jeśli to ty, będziesz nadzorowała prace.

Szeherezada: Ale przetarg nie jest jeszcze rozstrzygnięty.

Onur: To tylko formalność. Opowiadałem zleceniodawcy co chcemy zrobić, jest zachwycony. Wystarczy, że prześlemy mu projekt.

Szeherezada: A inni kandydaci?

Onur: Inni? Oczywiście też są. Najpoważniejszym była firma "Eskishehir", ale ich oferta w porównaniu z naszą bledła.

Szeherezada, słysząc nazwę firmy w której wcześniej pracowała, zaczyna denerwować, domyśla się o co chodzi Keremowi. I spodziewa sie, czego będzie od niej oczekiwać podczas następnego spotkania. Próbuje ukryć swoje zdenerwowanie zagadując Onura. Ale on nie słucha jej wpatruje się w nią i w myślach mówi sobie ten jeden z tych głupich cytatów z "Bajek 1000 i jednej nocy".

Sorry, ale Onur jest dla mnie tak nudnawą postacią, że jakoś nie mam specjalnie pomysłu na tekst dla niego....nawet najdurniejszy XD

Następnego dnia w firmie Szeherezada dowiaduje się, że w "prezencie" od Onura dostała kierowcę, który będzie do jej dyspozycji w czasie pracy.....nazywa się Jaman. Szeherezada prosi go aby zawiózł ją na spotkanie z Keremem. Jamanowi tłumaczy, że jest on jednym z przedstawicieli firmy, która prowadzi przetarg. Razem z nim siada na ławce.

Szeherezada: Więc o to cały czas panu chodziło?

Kerem: Nie rozumiem o czym mówisz.

Szeherezada: O przetargu! Binaypi i Eshkisehir konkurują o wykonawstwo tego samego zleceania a pan każe mi się u nich zatrudnić i zaprzyjaźnić z szefem.

Kerem: Skoro tak uważasz.

Szeherezada: I co teraz? Mam panu skopiować plan ich projektu i wykraść go żeby mógł go pan przerobić i wystawić jako ten z Eshisehir?

Kerem: Brawo! W końcu zrozumiałaś coś bez tłumaczenia. Kiedy będziesz mogła to zrobić?

Szeherezada: Nie ma mowy!

Szeherezada wstaje i odchodzi a wściekły Kerem zaczyna krzyczeć w jej kierunku.

Kerem: To ty zapomnij o pieniądzach! Nie obchodzi mnie skąd je weźmiesz możesz nawet stanąć pod latarnią!

Szeherezada słysząc to zawraca, podchodzi do Kerema i chce go spoliczkować. Ale Kerem się nie daje. Łapie ją za nadgarstek jednej ręki a potem za ramiona. Przyciąga do siebie i zaczyna nią potrząsać.

Kerem: Co chcesz mnie uderzyć!? Spróbuj a pożałujesz!!! Masz zdobyć dla mnie kopię tego projektu albo się z tobą policzę!!! Rozumiesz?.....

Przestraszona Szeherezada milczy.

Kerem: Pytam czy rozumiesz do cholery!!!!!!!!

Szeherezada: Tak zrozumiałam.

W tej chwili zza pleców Kerema dochodzi pytanie "Pani Szeherezado wszystko w porządku?".

Kerem odwraca się i staje jak by zobaczył ducha. To był Jaman. Nie minęła sekunda kiedy Kerem bez słowa odszedł.

Jaman: Wszystko w porządku?

Szeherezada: Tak.

Jaman: Na pewno?

Szeherezada: Tak. Odwieź mnie do domu, dzisiaj już nie wracam do firmy.

Kiedy Jaman już to zrobił. Pojechał w pewne miejsce. Chciał kogoś odwiedzić, kogoś kogo dawno nie widział. Chodzi o Kerema. Kiedy podjeżdża pod jego dom widzi wychodzącą od niego Nimet. Kiedy ją mija, widzi że na koszuli ma przyczepiona plakietkę z legitymacją kuratora sądowego. Zaciekawiony postanawia dowiedzieć się o co chodzi.

Jaman: Przepraszam panią. Była pani u Kerema Inceoglu?

Nimet: Tak. Ale nie wiem co to pana obchodzi?

Jaman: Prosze panią ja jestem jego szwagrem. On od dawna się do nas nie odzywał, rodzina martwi się o niego. Niech mi pani powie po co pani do niego przychodzi?

Kobieta wyjaśnia mu o co chodzi. A Jaman jest w szoku.

Postanawia porozmawiać z Keremem i kiedy chce podejść do drzwi wychodzi Kerem. Odwraca się. Kiedy dostrzega Jamana nie jest zachwycony.

Kerem: Czego tu chcesz!?

Jaman: Chciałem się z tobą spotkać. Dawno się do nas nie odzywałeś.

Kerem: Bo nie mam na to ochoty!

Jaman: Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?

Kerem: Heh! Nie udawaj że to cię obchodzi! Powiedz lepiej ile chcesz?

Jaman: Nic. Po prostu martwię się o ciebie. Tamta kobieta......

Kerem; A miałeś okazję poznać Nimet. To moja kurator.

Jaman: Wiem. Rozmawiałem z nią. Zastanawiałem się za co ją masz? Nie spodziewałem się tego......pobicie policjanta!!!! Odbiło ci!!??

Kerem: Nie pobiłem go, tylko go uderzyłem,

Jaman: Pięścią, tak że złamałeś mu nos!

Kerem: Sprowokował mnie.

Jaman: Ciekawe czym?

Kerem: <milczy>

Jaman: No czym!?

Kerem: Powiedział że....że umarzają śledztwo.

Jaman: I dla tego to zrobiłeś? Przecież to nie jest powód.....

Kerem: Nie będziesz mnie pouczać co mam z tym robić!!!!! Nie masz prawa!!!! Ty, twoi rodzice....wszyscy jesteście tacy sami!!! Spłynęło to po was jak woda po kaczce!!! Jak by zdechł wam pies!!!

Jaman: Uważaj na to co mówisz!

Kerem: A co? Może tak nie jest!? Popłakaliście dwa dni a później co? Żyjecie jak by nic się nie stało!!! Ja tak nie umiem!!!

Jaman: Heh.....a co z panią Szeherezadą?

Kerem: Nie twoja sprawa!

Jaman: Jak nie moja? Pracuje z nią. Widziałem jak się szarpiecie. Po spotkaniu z tobą zachowywała się, tak jak by uszło z niej całe życie. Kerem....co ty jej zrobiłeś?

Kerem: Ona nic mnie nie obchodzi. Nic a nic. Ale pewna osoba z którą pracuje tak.

Jaman: Co?

Kerem: To już nie jest twoja sprawa. Wynoś się! I nie próbuj mi wchodzić w drogę!

Jaman z niedowierzaniem kreci głową by pokazać,że nie może uwierzyć w to jak bardzo zmienił się Kerem. Postanawia zostawić Kerema w spokoju....na razie.

Koniec części 4.

Nie miałam za bardzo dzisiaj weny. To wszystko napisałam w niecałe 20 minut i pisałam pierwsze co przyszło mi do głowy. Mam nadzieję, że nie najgorsze to jest?

ocenił(a) serial na 7
christinearron

Część 5

Ostatnie spotkanie z Keremem odbiło się bardzo negatywnie na Szeherezadzie. Ma problemy ze snem, nie może jeść. Ciągle zastanawia się co ma zrobić? Z jednej strony chce ratować syna, ale z drugiej coraz bardziej lubi Onura i zaczyna mieć wątpliwości, czy to dobry sposób. Gdy jest już w pracy spotyka się z Onurem, który ma jej pokazać plan projektu, który zostanie wystawiony do konkursu.

Onur: Zobacz. Usiądź i przejrzyj. Co o nim myślisz?

Szeherezada: Faktycznie jest świetny. Kiedy go zgłaszamy?

Onur: Za tydzień. Musimy jeszcze wprowadzić drobne poprawki. Ale to tylko "kosmetyczne" zabiegi.

Onur jest w tym momencie pochylony nad siedzącą Szeherezadą. Gdy kończy mówić oboje zerkają sobie głęboko w oczy i po chwili Onur nieśmiało całuje Szeherezadę w usta ;)....Ale romantyczną scenkę przerywa niespodziewany gość. Którym jest Jasemin :) Widać, że nie jest zachwycona zastaną sytuacją.

Jasemin: Onurze musimy porozmawiać....na osobności!!!

Onur: Szeherezado, poczekaj 10 minut i jestem z powrotem.

On i Jasemin wychodzą a Szeherezada, zostaje sama w biurze....razem z całym projektem Binyapi. Przez chwilę zastanawia się co ma zrobić. Wie że taka okazja do zwinięcia go może się nie nadarzyć. Wyciąga z torby pendrive, kopiuje go i wgrywa do siebie. Kiedy jest już po wszystkim, siada tak jak by nigdy nic. W tym samym czasie na korytarzu trwa cicha ale bardzo ciekawa rozmowa Onura z Jasemin.

Jasemin: Możesz mi wyjaśnić co to ma znaczyć?

Onur: Niby co takiego?

Jasemin: To że obściskujesz się w biurze z nową panią architekt. Ona cię bzyka?

Onur: Daj spokój!....Zresztą nie musze się tobie spowiadać!

Jasemin: Jasne nie musisz. Ale ja? Kryje ci dupę....zresztą nie pierwszy raz i nic z tego nie mam. Kocham cię, pomagam ci a ty nie dajesz mi nic od siebie. Może w takim razie ja powinnam się wyspowiadać komuś z tej....i innej sprawy co? Skoro tak to już idę! Pa!

Onur: Poczekaj! Nie idź błam cię nie!

Jasemin: Dobrze nie pójdę. Ale zacznij w końcu okazywać mi wdzięczność.

Onur: Daj mi trochę czasu a coś wymyślę.

Kiedy Jasemin to słyszy, rozgląda się dookoła, sprawdza czy nikt nie patrzy. Po czym zawiesza się na szyi Onura i namiętnie go całuje.

Jasemin: Na razie to mi wystarczy. A później zobaczymy. Mam nadzieję, ze kiedyś pocałujesz mnie równie czule jak ja ciebie.

Onur wraca do biura, chce zaprosić Szeherezadę na wieczorne spotkanie, ale nie da rady. Szeherezada wykręca się, że spieszy się na spotkanie z nieistniejącą kuzynką. Wychodzi z pracy i postanawia że poprosi Jamana o podwiezienie do pracy. Po drodze dzwoni do Kerema. Informuje go że może się z nią spotkać. Nie chce jednak zdradzać przy Jamanie o co chodzi. Nie wiem, co jest między nim a Keremem. Jaman słyszy do kogo dzwoni i zaczyna wypytywac o co chodzi.

Jaman: Kerem? Pani Szeherezado to nie jest czasami ten sam mężczyzna, który poszarpał się z panią w parku? Czego on od pani chce?

Szeherezada: Nie! Nie! To nie był on.

Jaman: Ale słyszałem jak wtedy mówiła do niego pani "panie Keremie" jak się witaliście.

Szeherezada: Nie to nie był on!!!

Jaman: Dobrze. Niech się pani tak nie denerwuje.

Szeherezada: Przepraszam. Ostatnio w ogóle jestem jakaś taka spięta.

Jaman: Ciekawe dla czego?

Szeherezada: Nie wiem.

Jaman: A ja chyba tak.

Szeherezada: Słucham?

Jaman: Nie nic. Tak sobie mamrotałem pod nosem.

Kiedy są już na miejscu. Jaman poznaje stojący przed blokiem samochód Kerema. Postanawia, że odczeka chwilkę i pójdzie za Szeherezadą. Liczy, że może uda mu się podsłuchać o czym rozmawiają.

Kiedy Szeherezada wchodzi na górę widzi czekającego pod drzwiami Kerema.

Kerem: Masz?

Szeherezada: Wejdźmy do środka.

Kerem: Po co? Dawaj mi to!

I tutaj bardzo ciekawa rzecz. Może lekko naciągana. Rozmowę Kerema i Szeherezady podsłuchuje nie tylko Jaman, ale także Bennu. Akurat schodziła na dół i zobaczyła ich spotkanie. Była zwyczajnie ciekawa o co chodzi?

Szeherezada daje pendrive Keremowi. Kiedy go bierze na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech.

Kerem: Wreszcie. Taki mały a tyle może. Pomoże mi dokopać Aksalowi.

Szeherezada: Pewnie jest pan z siebie dumny co?

Kerem: A żebyś wiedziała że jestem! I z ciebie też jestem dumny. Jak na razie spełniasz wszystkie moje oczekiwania.....Grzeczna dziewczynka.

Szeherezada: Niedobrze mi.

Kerem: Źle się czujesz?

Szeherezada: Kiedy na pana patrzę?....Tak!

Kerem: O rety! Tak mi przykro. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Dobrze wiesz o co mi chodzi. Na razie to tyle. Odezwę się za jakiś czas.

Kerem schodzi na dół. Widząc to Jaman zbiega na dół i postanawia rozmówić się z Keremem. Również Bennu chce pójść za Keremem. Czeka więc aż Szeherezada wejdzie do domu i schodzi na dół. Kiedy wychodzi widzi rozmowę Kerema z Jamanem.

Kiedy Kerem podchodzi do swojego samochodu i kiedy zerka w bok. Widzi stojącego obok jego auta Jamana,

Kerem: O nie!!! Znowu ty!!!! Czego!!!???

Jaman: Musimy porozmawiać.

Kerem: Mówiłem ci już że masz się ode mnie odwalić i nie wchodzić w drogę!? Nie rozumiesz po turecku!? Mam ci to napisać wielkimi literami na ścianie!? Albo na kartce i przykleić ci ją na czoło, żebyś lepiej widział?

Szeherezada: Czego chcesz od pani Szeherezady?

Kerem: G*wno cię to obchodzi!!!

Jaman: Po co ty to robisz?

Kerem: Bo tak mi się podoba! A tobie nic do tego. Spadaj!!!

Kerem wsiada i bez słowa odjeżdża. Bennu która widziała tę rozmowę podchodzi do Jamana i zaczyna go wypytywać.

Bennu: Przepraszam. Pan zna pana Kerema?

Jaman: Tak, to mój szwagier.

Bennu: Szwagier? Nie wiedziałam, że ma żonę.

Jaman: Bo nie ma.

Bennu: Jak to?

Jaman: Nie ważne. A pani go zna?

Bennu: Pracuje w tej samej firmie co ja i moja koleżanka. No ona jakiś czas temu się zwolniła i przeniosła do innej firmy. Ale on ostatnio co jakiś czas tu przychodzi.

Jaman: Jest pani koleżanką pani Szeherezady?

Bennu: Tak.

Jaman: Ja pracuję jako kierowca w firmie w której pracuje..... Słyszała pani o czym rozmawiają?

Bennu: Słyszałam przed chwilą.....

Jaman: Ja też Martwię się o niego. Boję się, że może zrobić coś głupiego.

Bennu: Ja się martwię o Szeherezadę.

Jaman: Wie pani co? Może pójdziemy gdzieś porozmawiać. Bo chyba mamy ten sam problem.

Bennu i Jaman ida do niej porozmawiać o Keremie i Szeherezadzie.

A w tym czasie do podminowanej Szeherezady dzwoni Onur, który chce zaprosić ją na wspólny wyjazd na weekend. Onur coraz bardziej się jej podoba, więc po chwili namysłu postanawia się zgodzić.

Koniec części 5

ocenił(a) serial na 7
christinearron

Część 6.
Piątkowy ranek w Binyapi. Szeherezada przychodzi od Onura. Przy wejściu sekretarka ostrzega, że szef nie jest w najlepszym nastroju. Szeherezada postanawia zaryzykować i wejść do środka. Gdy wchodzi widzi Onura siedzącego przy biurku. Jest ponury, smętny i gapi się w blat. Podchodzi do niego i wita. Ale on nie odpowiada.

Szeherezada: Coś się stało?

Onur: Nic.

Szeherezada: Na pewno?

Onur: Przegraliśmy przetarg.

Szeherezada: Jaki? Ten którego projekt mi pokazywałeś?

Onur: Tak.

Szeherezada: Ale jak!? Przecież mówiłeś, że firma ma go praktycznie w kieszeni!

Onur: Ale ma go teraz Eskishehir.

Szeherezada domyśla się, że to sprawka Kerema i kopii która mu dostarczyła.

Szeherezada: Dali lepszy projekt?

Onur: Gorzej! Podobny do naszego! Nie jest identyczny, ale podobieństwa są spore. To wina naszej a właściwie mojej zbyt dużej pewności siebie. Byłem tak pewny wygranej, że nawet nie zatwierdziłem naszego projektu jako oficjalny po jego złożeniu.

Szeherezada: A to oznacza że...?

Onur: Że nasz projekt jest traktowany jak...szkic. Jest nieoficjalny, więc w każdej chwili może zostać wycofany i zmieniony na inny i dla tego jest rozpatrywany w drugiej kolejności. Oczywiście nie przejmował bym się tym, bo już kilka razy zdarzało nam się wygrywać konkursy takimi projektami. Ale ten z Eskishehir jest tak podobny do naszego, że zostali byśmy posądzeni o plagiat. Zresztą już zaczęły krążyć plotki, co niektórzy inwestorzy zastanawiają się, czy nie zerwać z nami współpracy stracimy sporo pieniędzy.

Szeherezada: A co jeśli....

Onur: Co?

Szeherezada: Nie nic.

Onur: No mów! Chciałaś zadać pytanie. Nie bój się.

Szeherezada: A co jeśli....ci z Eskishehir jakoś zgapili co niektóre elementy tego projektu?

Onur: Tylko jak?

Szeherezada: Też nie wiem.

Onur nawet nie podejrzewa, że to co się stało jest w pewnym sensie zasługą Szeherezady. Z kolei ona widząc przygnębionego Onura ma wyrzuty sumienia. Jest jej go żal i po chwili namysłu postanawia nakłonić go na wspólny wyjazd. I to zaraz.

Szeherezada: Pamiętasz jak mówiłeś mi o tym wspólnym wyjeździe ?

Onur: Nie mam na to ochoty.

Szeherezada: Czemu? Możemy jechać, chodź by dzisiaj....zaraz. Zapomnisz o pracy. I spędzimy razem całe 2 dni. A w niedzielę wrócimy.

Onur: Tak? A twój syn?

Szeherezada: Koleżanka się nim zajmie. Zadzwonię do niej i będzie ok.

Onur: Dobrze, ale musimy jechać jeszcze do tamtej firmy. Urządzają takie spotkanie, nagrodę pocieszenia dla przegranych. Nie wypada nie iść.

Szeherezada: Pojadę z tobą.

Onur i Szeherezada opuszczają firmę i jadą na spotkanie. Tymczasem w Eskishehir Bennu, która ma w pamięci spotkanie z Jamanem i ich rozmowę na temat Szeherezady i Kerema postanawia coś sprawdzić. Od początku była zdziwiona tym, że szefostwo nie dało Szeherezadzie pożyczki. Pomagała jej pisać podanie i postanawia je przejrzeć. Kiedy udaje się jej zdobyć zaczyna je przeglądać. Sprawdza wszystko co jest w nim napisane. I nagle zauważa, że niektóre dane nie zgadzają się z tym co pisały.

Bennu: Nie zgadza się! Co ona napisała to jeszcze raz i zmieniła informacje!?

Rozmyślanie przerywa jej Kerem.

Kerem: Witaj Bennu!

Bennu przestraszyła się i szybko zamknęła teczkę w której są podania.

Kerem: Właściwie co ty tutaj robisz?

Bennu: eeee....pan Zafer prosił mnie o jeden dokument stąd.

Kerem: Ciebie!?

Bennu: Tak.

Kerem: A jaki?

Bennu: Już nie ważne. Mam co trzeba.

Bennu chce wyjść i wyminąć Kerema. Ale on niechętnie ustępuje jej miejsca. Kiedy wychodzi widzi, że zapomniała teczki, która leży na stole. Woła ją, ale ona nie słyszy. Wydało mu się to dziwne. Zwykle po dokumenty z archiwum wysyła sie gońca. Z ciekawości zagląda do środka. Zauważa, że są to podania pracowników o pożyczki. Na samym wierzchu jest podanie Szeherezady. Zaczyna rozumieć o co chodzi.

Kerem: Proszę, nasza mała Benia bawi się w Sherlocka Holemsa. Nie ma sprawy! <zerka na zegarek i widzi że jest spóźniony na spotkanie>....Dam sobie na luz. Policzę się z nią w poniedziałek.

Bennu korzysta z tego, że skończyła już pracę i do domu wróci ze znajomym z którym musi obgadac pewną sprawę. To Jaman. Niestety, wsiadającą do jego samochodu Bennu widzi Kerem.

Jaman: I co dowiedziałaś się czegoś?

Bennu: Chyba tak.

Jaman: Tzn.?

Bennu: Znalazłam wniosek Szeherezady o pożyczkę. Wiele rzeczy się w nim nie zgadza. Wiem, bo pomagałam je jej pisać. Zupełnie tak, jak by napisała inny i pozmieniała w nim informacje.

Jaman: Jesteś pewna?

Bennu: Tak! Byłam pewna że dostanie pożyczkę, ale informacje sa pozmieniane tak, że za Chiny firma nie pożyczyła by jej nawet grosza.

Jaman: To faktycznie coś jest nie tak. Do tego te spotkania Szeherezady z Keremem. To jakieś dziwne.

Bennu: A właśnie. Kerem nakrył mnie w archiwum.

Jaman: Tak? I co?

Bennu: Zmyśliłam, że szef przysłał mnie do archiwum, nie wiem czy to kupił.....O nie!!! Zapomniałam odłożyć teczkę. Jak ma coś wspólnego z tym co dzieje się z Szeherezadą to mógł się połapać.

Jaman: Na razie nie panikuj. Za jakiś czas się z nim spotkam. Jak coś jest na rzeczy, to spróbuje przemówić mu do rozsądku może coś do niego dotrze.

Na spotkaniu ktore Onur określił "nagrodą pocieszenia dla przegranych" widać, że nie specjalnie się cieszy. I że chce jak najszybciej zwinąć się stamtąd razem z Szeherezadą. Kiedy chcą już się oddalić, podchodzi do nich Kerem. Wita się z Onurem, podaja mu dłoń, przedstawia się i patrzy na niego w bardzo specyficzny sposób. Jak by chciał powalić go wzrokiem. Szef firmy która prowadziła przetarg chciał zamienić słówko z Onurem, obaj odchodzą na bok przez co Kerem i Szeherezada mają okazję do porozmawiania w cztery oczy.

Szeherezada: Ma pan to czego chciał. Wykonałam zadanie, teraz pana kolej. Pieniądze!

Kerem: Nie tak szybko! To jeszcze nie koniec.

Szeherezada: Nie tak się umawialiśmy!

Kerem: A czy ja powiedziałem, że po tym twoja rola się kończy? Powiedziałem tak? Nie! Działaj dalej. Urabiaj go tak jak tylko możesz i....uważaj na to co ci teraz powiem. Staraj się go wypytywać o to co działo się latem 2002 roku. Pytaj go co wtedy robił? Jak spędzał wolny czas? A przede wszystkim, czy przypadkiem nie przytrafiło mu się coś ciekawego. Spróbuj go upić, po alkoholu człowiekowi rozwiązuje się język. Wyśpiewa ci wszystko.

Szeherezada: Dobrze.

Kiedy Szeherezada chce odejść, Kerem na chwilę ją zatrzymuje.

Kerem: Aha! Czy przypadkiem nie wymsknęło ci się przy kimś o nas? O tym jaki mamy układ?

Szeherezada: Nie.

Kerem: Na pewno?

Szeherezada: Tak.

Kerem: Wiesz że ja i tak się dowiem. A jak się okaże że kłamiesz to nie dostaniesz ode mnie nic!

Szeherezada: Wiem. Mogę już iść?

Kerem: Teraz tak.

Onur i Szeherezada wychodzą i od razu jadą za miasto do domku, który wynajmuje Onur. Po drodze Szeherezada, dzwoni do Beni by zajęła się przez 2 dni Kaanem....Domyślcie się jaka była reakcja Bennu :)......Kiedy oboje sa już na miejscu, Onur rozpala w kominku. Szeherezada chce coś mu powiedzieć, ale nie zdążyła. Onur od razu zaczyna całować Szeherezadę. Ona to odwzajemnia i po chwili padają....na łóżko.

Koniec części 6.

ocenił(a) serial na 7
christinearron

Część 7

Uwaga! Przedstawiona sytuacja może być drastyczna! :

Jest wieczór, za oknami jest już ciemno. Onur położył się na kanapie i śpi słuchając swojej uspokajającej muzyki. W tym czasie na dole słuchać chrobot w zamku od drzwi, które po chwili się otwierają. Do środka wchodzi Kerem! Zamyka drzwi, a po wejściu zaczyna się rozglądać dookoła. Słyszy dochodzącą z góry muzykę i postanawia iść na górę. Wchodzi powoli, delikatnie stawiając stopy na schodach, cały czas się rozgląda. Kiedy dochodzi na szczyt schodów staje pod ścianą i zza rogu wychyla się, próbując podejrzeć czy ktoś jest na górze. Widzi śpiącego Onura. Patrzy na niego przez chwilę, po czym zaczyna ostrożnie iść w jego kierunku. Podchodzi coraz bliżej, aż w końcu staje mniej więcej półtora, może dwa metry od niego. Staje przed nim i zaczyna się w niego wpatrywać. Potem zaczyna rozglądac się po pokoju. W pewnym momencie dostrzega leżącą na znajdującej się niedaleko półce, sporą bryłkę bursztynu w którą wtopiony jest jakiś duży owad. Kerem podchodzi do półki, bierze bursztyn do ręki i podchodzi coraz bliżej do Onura. W końcu staje nad nim i się nad nim pochyla. Ostrożnie wyciąga do niego lewą rękę i w pewnym momencie, szybkim ruchem łapie go za gardło. Bierze zamach i z całej siły zaczyna bić go bryłą bursztynu w głowę. Uderza raz, potem drugi, trzeci....czwarty. Krople krwi Onura zaczynają spadać na twarz Kerema i jego koszulę. Kerem bierze następny zamach i chce zadać Onurowi następny cios. Jego ręka zaczyna pędzić w kierunku zakrwawionej głowy Onura............

.....w tym momencie Kerem z krzykiem zrywa się z łózka! Jest spocony, roztrzęsiony, sapie i drży. Zaczyna rozglądać się dookoła. Widzi, że jest w sypialni swojego domu a to co się wydarzyło było TYLKO SNEM!!! Roztrzęsiony Kerem pochyla się, zakrywa twarz dłońmi, wzdycha i pada na poduszkę. Chwilę wpatruje się w sufit, bierze głęboki oddech, zamyka oczy i próbuje zasnąć.

Również Szeherezada nie może usnąć. Leży w łóżku razem z Onurem. To dla niej wyjątkowy moment, bo pierwszy raz od dawna spała z mężczyzną. Obejmuje Onura, zaczyna go całować. Postanawia, że wstanie pierwsza i przygotuje śniadanie. Kiedy jest w kuchni jej błogi nastrój psuje bez przerwy dzwoniący telefon. Szeherezada sprawdza i okazuje się, że to Kerem.

Szeherezada: No nie! Nawet teraz musisz mi wszystko psuć!?

Szeherezada rozłącza się. Zauważa że dostała też sms od Bennu. "Co się z tobą dzieje do cholery!!?? Jest już poniedziałek a ciebie nie ma! Kiedy wracasz!?". Szeherezada wysyła jedynie wiadomość, że wróci dzisiaj po południu. Kończy robić śniadanie i idzie do Onura, który właśnie się obudził.

Onur: Dzień dobry kochanie.

Szeherezada: Dzień dobry.

Onur: Co to? To dla mnie?

Szeherezada: Śniadanie dla nas. Takie podziękowanie, za dzisiejszą noc.

Onur: Było wspaniale....wiesz co?

Szeherezada: Tak?

Onur: Kocham cię! Już dawno chciałem ci powiedzieć.

Szeherezada: Ja....ciebie też.

Onur: <jest wyraźnie szczęśliwy dzięki temu co powiedziała>....Nawet nie wiem, jak długo czekałem na te słowa.

Onur obejmuje Szeherezadę i oboje zaczynają się całować.

W tym samym czasie Jaman korzysta z tego, ze wziął sobie wolne. Pomaga Bennu zająć się Kaanem, bo ona musi iść do pracy a Szeherezada jest zajęta Onurem i nie wróciła w umówionym terminie i nie ma z kim zostawić chłopca. Zanim jednak do tego dojdzie, Jaman idzie do kawiarni na spotkanie z Keremem. Który zadzwonił i poprosił go o spotkanie. Jaman ma nadzieję, że uda mu się w końcu pogodzić i spokojnie porozmawiać ze szwagrem. Nie wie co Kerem ma mu do powiedzenia. Już na miejscu Kerem przechodzi do rzeczy.

Kerem: Nie dotarło do ciebie, jak mówiłem, że masz mi nie wchodzić w drogę?

Jaman: Nie rozumiem o czym mówisz?

Kerem: Masz mnie za idiotę? Widziałem cię w piątek pod firmą. Szpiegujesz mnie!? Powtarzam ostatni raz....odczep się ode mnie albo.....

Jaman: Grozisz mi?

Kerem: Odbieraj to jak chcesz. Oczywiście możesz dalej bawić się w te swoje gierki nie odczujesz mojego gniewu....ale ktoś inny tak.

Jaman: Niby kto?

Kerem: Hehe nie udawaj, że nie wiesz! Mówię o Bennu!

Jaman: A co ona ma z tym wspólnego?

Kerem: Pomaga ci w szpiegowaniu mnie.....Posuwasz ją?....Na pewno tak! Bo inaczej nie zgodziła by się tak szybko na tę twoją gierkę. Jeśli ci na niej zależy odpuścisz i zostawisz mnie w spokoju a jeśli nie to bądź pewny, że już od dziś Benia będzie mieć w firmie pod górę. I to nie są żarty! Będziesz jej pomagać szukać pracy, nie zwolnią jej....ale ja postaram się by zwolniła się sama.

Zapanowała cisza. Jaman wpatruje się w Kerema.

Kerem: Co? Zatkało cię?

Jaman: Nie.

Kerem: To czemu się nie odzywasz?

Jaman: Zastanawiam się...zadaję sobie pytanie....Gdzie się podział ten miły, zabawny chłopak, dla którego straciła głowę moja siostra!?

Kerem: Umarł i już nie wróci!

Kerem wstaje od stolika i odchodzi. Zostawia Jamana, który jest wyraźnie zszokowany postawą Kerema.

Kilkanaście minut później w Eskishehir Kerem wchodzi do firmy i zderza się z pędzącą Bennu, spóźniła się do pracy. Ma do oddania jedno sprawozdanie z budowy a musi szybko jeszcze coś załatwić. Kerem oferuje, że wyręczy ją i zaniesie je do szefa. Bennu się zgadza. Nie wie na co stać Kerema i uważa, że zachowa się uczciwie i zaniesie dokument. Tymczasem on zanosi go do siebie i wsadza....do niszczarki! Potem postanawia zrobić coś jeszcze.

Jakiś czas później Bennu zostaje wezwana do szefa. I dostaje reprymendę od szefa za nie oddanie sprawozdania. Wyjaśnia mu sytuację a Kerem zostaje wezwany do szefa.

Zafer: Kerem gdzie jest sprawozdanie z tej budowy?

Kerem: Jakie sprawozdanie?

Zafer: Te które dała ci Bennu.

Kerem: Bennu nie dała mi żadnego sprawozdania, dała mi tylko zestawienie planowanych kosztów i to tyle. Ale mam ostatnio sporo na głowie. Przypilnuję jej. Obiecuję, że jutro o 8 będziesz mieć elegancki raport na biurku.

Kerem wzywa do siebie Bennu.

Bennu: Panie Keremie, ja na prawdę dałam panu sprawozdanie z budowy nie wiem co się stało z mojego komputera zniknęły dane jakie miałam do jego pisania.....Nie wiem jak napiszę kolejny raz te sprawozdanie!

Kerem: Wiem to.....<pisze coś w notesie i po tych słowach podnosi wzrok w kierunku Bennu>....W piątek zapomniałaś odłożyć teczkę na miejsce.

Bennu: Teczkę no bo ja....ale....co?

Kerem: Oj Bennu! Bennu! Biedna mała Benia!

Wstaje z fotela podchodzi do Bennu staje obok niej. Lekko pochyla się do niej i patrzy głęboko w oczy. Szeroko się do niej uśmiecha i mówi spokojnym głosem....niemal pół szeptem.

Kerem: Nasza mała Benia jest bardzo wścibska. I lubi zadawać się z nieodpowiednimi ludźmi.

Bennu: Co?

Kerem: Kiedy skończysz pracę spotkaj się z Jamanem i opowiedz mu co się dzisiaj stało w firmie a potem przekaż mu ode mnie, żeby nie zapominał kim jestem w tej firmie i jeśli się nie odczepi, to będzie dopiero początek twoich kłopotów w pracy!....Zrozumiałaś?

Bennu: <patrzy na niego wielkimi oczami, jest wyraźnie przestraszona> yyyy tak zrozumiałam.

Kerem: To dobrze. Możesz iść do domu....miłego dnia Beniu!

Koniec części 7.

ocenił(a) serial na 6
christinearron

Część 8.

Jest późne popołudnie i zdenerwowana Bennu wraca do domu. Przy okazji bezskutecznie próbuje się dodzwonić do Szeherezady. Miała wrócić w poniedziałek rano, ale do tej pory jej nie ma. W końcu wchodzi do swojego mieszkania, gdzie jest już Jaman razem z Kaanem.

Bennu: Gdzie jest Kaan?

Jaman: W dużym pokoju, ogląda bajkę. Nie martw się dobrze się nim zajmuję.

Bennu: Nie o to chodzi. Chciałam z tobą porozmawiać w cztery oczy, żeby Kaan nie słyszał.

Jaman: Co się dzieje?

Bennu: Kerem przyczepił się dzisiaj do mnie w pracy.

Jaman: Jak?

Bennu: Spieszyłam się i nie miałam czasu dać szefowi sprawozdania z budowy więc on powiedział, że mnie wyręczy. Potem szef wezwał mnie na dywanik, dostałam ochrzan za to że nie oddałam sprawozdania. A ta szuja wyparła się, że dawałam mu papiery! Dzięki swojej "łaskawości" przekonał szefa żeby dał mi czas na napisanie drugiego.

Jaman: Nie mów tak....A powiedziałaś szefowi, ze dawałaś mu sprawozdanie?

Bennu: Tak! Wyparł się, a szef oczywiście uwierzył jemu! Mało tego! Po wszystkim Kerem zawołał mnie do swojego gabinetu i powiedział wszystko wprost. Kazał ci przekazać, że jeśli się od niego nie odczepisz, to zrobi mi piekło w pracy. Rozmawiałeś z nim wcześniej!?

Jaman: Tak, rano.

Bennu: I co?

Jaman: Nic. Groził mi a właściwie tobie. Mam dać mu spokój bo inaczej odegra się na tobie.

Bennu: Nie mogłeś mu przemówić do rozsądku!!! To w końcu twój szwagier!!!

Jaman: Ale co ja mogłem zrobić!? To nie miało sensu! Nic do niego nie dociera!

Bennu: I co teraz zrobimy?

Jaman: Nie wiem. Chyba nie będę do ciebie przychodził, bo jeśli przyjdzie do pani Szeherezady to mnie zobaczy. Nie chcę, żebyś miała przeze mnie więcej kłopotów.

Bennu: Nie mam kłopotów przez ciebie, tylko przez twojego parszywego szwagierka.

Jaman: Nie mów tak o nim proszę.

Bennu: A jak mam mówić? Może mam mu podziękować, za to że zmarnował moją pracę i dzisiaj zawalę noc? Dobrze że przypomniałam sobie, że mam potrzebne kobie w domu inaczej nie dała bym rady napisać drugiego sprawozdania. I co? Mam paść na kolana i ucałować mu buty!?

Jaman podchodzi do Bennu, przytula ją i całuje.

Jaman: Spokojnie, nie denerwuj się.

Bennu; Łatwo ci mówić. Kerem się mnie uczepił i jeszcze Szeherezada nie wraca.

Jaman: Nie martw się. A co do nas. To wciąż mogę cię odwiedzać jeśli chcesz?

Bennu reaguje szerokim uśmiechem na te pytanie. Przerywa im jednak sms, którego Bennu dostaje na swoją komórkę. Szeherezada pisze, że już wróciła i niedługo przyjdzie odebrać Kaana. Wkurzona Bennu nie zamierza na nią czekać.

Jaman: Gdzie ty idziesz?

Bennu: Przywitać Szeherezadę, już ja jej dam weekend za miastem!

Bennu staje pod drzwiami i czeka na Szeherezadę. W końcu Szeherezada się pojawia.

Bennu: Proszę, nasza księżniczka była łaskawa wrócić do domu! Czym zawdzięczamy ten zaszczyt!?

Szeherezada: O co ci chodzi?

Bennu: O to, że miałaś wrócić wcześniej. Nie jestem twoją prywatną opiekunką do dziecka! Poza tym chyba zapomniałaś, ze masz syna!

Szeherezada: Po prostu musiałam odpocząć.

Bennu: Niby od czego? O swojego dziecka!?

Szherezada: Od choroby Kaana, od martwienia się, czy zdążą mu zrobić przeszczep zanim umrze i od pana Kerema. Po prostu to wszystko zaczyna mnie przerastać!

Bennu: Jak to od pana Kerema?

Szeherezada zaczyna płakać, otwiera drzwi i wchodzi do domu.

Szeherezada: Daj mi spokój! Odbiorę Kaana rano.

W tym samym czasie w domu Onura pojawia się niespodziewany gość, to Jasemin. Przyszła rozmówić się z Onurem w pewnej sprawie.

Jasemin: Słyszałam, że miałeś udany weekend z panią architekt.

Onur: Nie muszę ci się tłumaczyć.

Jasemin: Mi nie, ale innym tak. Mogę opowiedzieć co nieco o twoich wyczynach.

Onur: Nie zrobisz mi tego!

Jasemin: A czemu?

Onur: Jak to zrobisz bedę skończony! Ja i firma!

Jasemin: A pomyślałeś o mnie? O tym co ja czuję? Że zadowalam się tylko twoim towarzystwem? Może chcę czegoś więcej?

Onur: Wiesz, że cię nie kocham.

Jasemin: Wiem. Ale, możemy to załatwić. Ty mi coś dasz a ja dam coś tobie.

Onur: Nie rozumiem.

Jasemin siada obok Onura i szepce mu do ucha.

Jasemin: Spędzisz ze mną jedną noc, jedną, jedyną, upojną noc i o wszystkim zapomnę. Gwarantuje ci, że twoja pani architekt o niczym się nie dowie, a inni nie dowiedzą się o tym. Wiesz o czym.

Onur chwile się zastanawia.

Jasemin: I co postanowiłeś.

Onur: Zgoda.

Wstaje i zaczyna rozpinać spodnie.

Jasemin: Ejj! Ejjj! Nie tak szybko!

Onur: Zgodziłem się. Załatwmy to teraz.

Jasemin milczy.

Onur: No na co czekasz? Rozbieraj się!

Jasemin: Nie zrobię tego na odwal się. I ty też. To ma być romantyczna noc Chcę przez jedną noc poczuć się dla ciebie wyjątkowa, najważniejsza, najpiękniejsza. Masz się ze mną kochać! A nie na odczepnego pyknąć, ze mną szybki numerek na kanapie.

Onur: To jak mamy to zrobić?

Jasemin: Spotkamy się w sobotę u mnie. Przygotuję kolację, wino no i oczywiście założę coś seksownego;) Aha i nie zapomnij przynieść kwiatów.

Onur: Dobrze. Zgoda. Jedna noc i koniec.

Jasemin: Będziesz mój, tylko jedną noc. Masz to jak w banku.

Jasemin wychodzi. Mruczy sobie pod nosem:

Jasemin: Jedna noc, przynajmniej na razie.


Rano Bennu odprowadza Kaana do Szeherezady. Zapadło jej w pamięci to co powiedziała jej wieczorem koleżanka. I postanowiła zapytać ją wprost o co chodzi.

Bennu: Szeherezado mogę cię o coś zapytać?

Szeherezada: O co? Chcesz się znowu czepiać?

Bennu: Nie. Powiedziałaś wczoraj, że chciałaś odpocząć od pana Kerema. Co miałaś na myśli? Co między wami zaszło?

Koniec części 8

ocenił(a) serial na 6
HotChocolate90

Część 9.

Rano Bannu przyprowadza Kaana do Szeherezady. Kiedy mały idzie do pokoju oglądać bajki, Bennu zaczyna rozmowę o tym co koleżanka powiedziała jej wczoraj na temat Kerema. Szeherezada, na początku nie chce nic powiedzieć.

Bennu: Co zaszło, między wami?

Szeherezada: Nic. Nie ważne.

Bennu: Jak to nic!? No mów!

Szeherezada: Ja.

Bennu: Tak?

Szeherezada: To się zaczęło 4 miesiące temu. Nie dostała pożyczki od firmy i pan Kerem zaproponował, że sam pożyczy mi pieniądze.

Bennu: Serio?

Szeherezada: Tak. Ale kiedy spotkaliśmy się, by dał mi tę pieniądze, okazało się, że ma tylko 50 tysięcy. Potem zaczął stawiac warunki.

Bennu: Jakie?

Szeherezada: Miałam się zwolnić z Eskishehir i zatrudnić w Binyapi. Miałam być kimś w rodzaju jego szpiega. Ostatnio kazał mi wykraść plany projektu. Zrobiłam to, dałam mu je. Przez to Binyapi przegrała przetarg, myślałam, że po tym da mi pieniądze, ale on daje mi kolejne zadania. Teraz mam zbliżyć się do Onura. Nie podoba mi się, to co on chce zrobić.

Bennu: Co!? Co za świnia! Nie obchodzi go to, że Kaan potrzebuje pieniędzy na leczenie!?

Szeherezada: Nie obchodzi go to. Kiedy miałam wątpliwości czy przyjąć jego ofertę, doradził mi, że jeśli się nie zgodzę mogę iść na ulicę, albo spróbować szczęścia na loterii.

Bennu: Co za bydle!!! I co zamierzasz dalej?

Szeherezada: Nie wiem. Nic. Nie będę już robić nic dla tego człowieka.

Bennu: Powiedz to Onurowi.

Szeherezada: Nie mogę! Jest dla mnie, kimś bardzo ważnym, rozumiesz? Jak się dowie, to nie będzie chciał mnie znać!

Bennu: Więc co zamierzasz?

Szeherezada: Nic. Po prostu, nie zrobię już nic dla tego człowieka. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Ale boję się, że tak łatwo mi nie odpuści.

Bennu wpadła na pewien pomysł, kazała poczekać Szeherezadzie, wyszła i zawołała do siebie Jamana.

Bennu: Pamiętasz Jamana?

Szeherezada: To kierowca z Binyapi.

Bennu: I szwagier pana Kerema.

Szeherezada: Szwagier? Nie wiedziałam, że ma żonę.

Jaman: heh Bo nie ma.

Szeherazada: Jak to?

Jaman: Nie ważne. Lepiej niech pani powie co takiego zaproponował pani Kerem.

Szeherezada opowiedziała mu wszystko, ze szczegółami. Jaman jest wstrząśnięty tym co usłyszał. Z wrażenia wstał i podszedł do okna.

Jaman: To niemożliwe. Kerem zrobił coś takiego?

Bennu: Tak. Twój szwagier to łajdak, uwierz w to w końcu!

Jaman: Proszę cię nie mów tak o nim.

Bennu: A jak mam mówić!? Bawi się życiem małego chłopca, dręczy mnie w pracy co mam o nim myśleć!?

Szeherezada: Jak to cię dręczy w pracy?

Bennu: Nie ważne. Wyjaśnię ci później.

Jaman siada z powrotem i wyjaśnia im więcej, na temat szwagra.

Jaman: Kerem kiedyś nie był taki. To był na prawdę miły, wesoły, fajny chłopak.

Szeherezada: Właśnie, był!

Jaman: Jansel, moja siostra, to znaczy żona Kerema nie żyje! Zginęła w wypadku 4 lata temu. Potrącił ją samochód. Nie wiem czy kierowca był pijany, czy za szybko jechał. Jansel wracała od koleżanki a auto wjechało na chodnik i ją potrąciło. Zginęła niemal na miejscu. Jansel wyglądała po tym wypadku strasznie, miała rozbitą czaszkę. A to własnie Kerem musiał zidentyfikować jej ciało. Do dziś nie wiadomo kto to zrobił. Sprawca jej śmierci jest bezkarny. To właśnie dla tego Kerem tak się zmienił. Zupełnie, jak by stał się inną osobą. Pobił policjanta, który powiedział mu, że śledztwo w sprawie śmierci Jansel zostało umorzone. Oskarżył mnie i rodziców o to, że jej nie kochaliśmy, bo żyjemy dalej normalnie, że nie staramy się odszukać mordercy. Zerwał z nami całkowicie kontakt. Wcześniej przez prawie 3 lata nie mieliśmy z nim kontaktu.

Bennu i Szeherezada są wyraźnie przygnębione tym co usłyszały.

Szeherezada: Ale to nie usprawiedliwia tego co robi. Poza tym czego on chce od Onura?

Jaman: Nie mam pojęcia.

Jaman dochodzi do wniosku, że czas zakończyć na razie dyskusję. Postanowił, dać trochę odpocząć Szeherezadzie. Kiedy Bennu i Jaman wychodzą i idą do jej mieszkania rozmawiają o tym, co powiedział Jaman.

Bennu: Rozumiem, że po śmierci żony trochę mu odbiło, ale to niczego nie zmienia. Czuje, ze on jej tak łatwo nie odpuści. Musimy jakoś ochronić Szeherezadę, przed Keremem.

Bennu wyprzedza Jamana i otwiera drzwi a Jaman mruczy pod nosem:

Jaman: Tak. I musimy ochronić Kerema, przed nim samym, póki nie jest jeszcze za późno.

Następnego dnia w firmie Kerem siedzi w swoim biurze i nerwowo przewraca komórkę w dłoni. Wybiera numer Szeherezady, chce z nią porozmawiać bo już od dłuższego czasu się nie odzywa. Dzwoni do niej raz, drugi, trzeci, czwarty ale nikt nie odbiera, za piątym razem połączenie zostało przerwane. Szeherezada widząc, kto dzwoni przerwała połączenie.

Kerem: Odbieraj! No odbierz! Odbierz! Obierz to k*rwo! Odbieraj!!!

Zdenerwowany rzuca telefonem o podłogę i rozpada sie. Po tym, zakrywa twarz rękoma i opiera się łokciami o biurko. Bierze głęboki oddech, wstaje i każe sekretarce zawołać do siebie Bennu.

Kerem: Siadaj!

Bennu siada.

Kerem: Szeherezada już wróciła do domu?

Bennu: Co to pana obchodzi?

Kerem: Coś ty powiedziała!? Jak się pytam, to masz odpowiedzieć jasne!? Wróciła czy nie!?

Bennu milczy.

Kerem uderza dłońmi o blat biurka tak, że Bennu podskoczyła do góry i zaczyna na nią krzyczeć.

Kerem: No wróciła czy nie odpowiadaj!!!

Bennu: Wróciła.

Kerem: Aha. To teraz myśli, że zbędzie mnie milczeniem, że jak nie będzie się do mnie odzywać to odpuszczę! Za długo czekam aby to odpuścić!

Bennu jest coraz bardziej zaniepokojona zachowaniem Kerema i ma ochotę się jak najszybciej ewakuować z jego biura.

Bennu: Przepraszam ale spieszę się, muszę iść.

Kerem: Nigdzie nie pójdziesz, póki ci na to nie pozwolę!

Bennu: Nie no. Pan oszalał? Powinien się pan leczyć!

Kerem: Nie będziesz mi mówić, co mam robić! A jak wrócisz do domu powiedz Szeherezadzie, że ma się ze mną natychmiast skontaktować, bo jak nie to się z nią policze i ty też mnie popamiętasz. Jak nie chcesz mieć kłopotów zrób jak ci każę.

Bennu: Nic nie będę jej mówić. Ona nie chce ani z panem rozmawiac, ani pana widzieć. Ja zresztą też!

Kerem: Coś ty powiedziała!?

Bennu: To co pan słyszał! Cokolwiek pan zamierza, nie uda się panu! Nie pozwolę się dłużej zastraszać i mam nadzieję, że Szeherezada też nie!

Kerem: Zobaczymy czy będziesz taka cwana, jak wezmę cię w obroty!? Sama złożysz wymówienie z pracy! Gwarantuję ci to!

Bennu: Nie koniecznie, tym razem przygotowałam się na nasze spotkanie.

Bennu postanowiła zablefować. I wyciąga z kieszeni telefon.

Bennu: To moja komórka. Włączyłam dyktafon i nagrałam wszystko co pan mi powiedział teraz. Jak pan myśli, jak szef zareaguje kiedy usłyszy nagranie?

Oczywiście nic nie nagrała, ale blef się opłacił, bo Keremowi zrzedła mina.

Bennu: Teraz będzie tak. Pan da mi spokój i zapomni o Szeherezadzie a ja zapomnę o tym nagraniu. Na wszelki wypadek zachowam je sobie, gdyby przyszło panu coś głupiego do głowy. Poza tym będę miała czego słuchać na urlopie. Także na razie.

Bennu wychodzi kiedy się odwraca słyszy:

Kerem: Myślisz, że to koniec!? Kiedyś wrócisz z tego urlopu szm*to!

Bennu: Jeszcze raz i szef to usłyszy.

Bennu wychodzi. Oddycha z ulgą. Cieszy się że udało jej się zgasić Kerema i ma nadzieję, że była na tyle przekonująca, że Kerem odczepi się zarówno od niej jak i od Szeherezady.


Kerem jest w biurze sam. Zdenerwowany siada na fotelu i uderza pięścią w blat biurka. Przekonany, że Bennu mówiła prawdę o nagraniu decyduje się jej odpuścić. Ale postanowił, że będzie śledzić Szeherezadę by sprawdzić czemu się nie odzywa i być może, znaleźć coś dzięki czemu znów mógł by ją szantażować i nakłonić do współpracy.

Koniec części 9.

ocenił(a) serial na 6
HotChocolate90

Część 10.

Jest ranek. Bennu idzie do Szeherezady. Po ostatnich zajściach, dość niechętnie zgodziła się na to, by zaopiekować się Kaanem, kiedy przyjaciółka będzie w pracy. Obie zaczynają rozmawiać o ich problemie, czyli o Keremie. Bennu opowiada Szeherezadzie, co zaszło między nimi wczoraj w firmie.

Szeherezada: Żartujesz!? Naprawdę tak zrobiłaś!?

Bennu: No jasne! Skłamałam, że włączyłam w komórce dyktafon i zagroziłam, że jak dalej będzie mnie dręczyć, to pójdę do szefa i puszczę mu te rzekome nagranie. Żebyś widziała, jaką zrobił wtedy minę!

Szeherezada: Ha! Ha! Faktycznie, szkoda, że mnie tam nie było. Oddała bym wszystko, żeby zobaczyć jaką minę tego bydlaka.

Bennu robi minę, która ma pokazać jak wyglądał wtedy Kerem.

Szeherezada: Ha! Ha! Ha! Dobre! Ale to nie to samo.

Bennu: Nom. Na szczęście mi odpuścił, bo już chciałam stamtąd uciec.

Szeherezada: Co? Tak krzyczał?

Bennu: Też. Ale, zaczynałam się go bać. Było widać szaleństwo w jego spojrzeniu. Cały się trząsł, sapał, walił rękoma w biurko. Myślałam, że zaraz podejdzie i coś mi zrobi. Nie jest z nim najlepiej, on może być nieobliczalny! Powiedz o tym panu Onurowi. Zrobi coś z nim.

Szeherezada: Zwariowałaś!? Wtedy dowie się, że to ja wykradłam projekt i pomyśli, że ja z nim, tylko po to by pomóc Keremowi.

Bennu: Może tak. Dziwi mnie jednak postawa Jamana.

Szeherezada: Dla czego?

Bennu: On się z nim strasznie cacka. Tzn. z Keremem. Tak jak by, chciał się bawić w zbawcę i go uratować. Sam mi kiedyś powiedział, że nie chodzi tylko o to, by cię przed nim obronić. Ale też o to, by ochronić Kerema, przed nim samym, póki nie jest za późno.

Szeherezada: W sumie się nie dziwię, to przecież jego szwagier.

Bennu: Tak, ja bym go najchętniej zdzieliła po gębie.

Szeherezada: Daj spokój!

Szeherezada zerka na zegarek. Widzi, że musi już iść do pracy. Wychodzi z mieszkania i wsiada do samochodu. Nie zauważa, że jest pilnowana. Kerem, który wziął wolne w pracy postanowił śledzić kobietę, by sprawdzić czemu nie zamierza się z nim kontaktować i znaleźć coś co sprawi, że znów będzie mu pomagać. Nie spuszcza jej auta z oka i jedzie za nią, aż do Binyapi.

W firmie Szeherezada spotyka się z Onurem w jego gabinecie.

Szeherezada: Cześć kochanie.

Onur: Hej.

Szeherezada: Co się dzieje?

Onur: Nic.

Szeherezada: Ktoś tu się boczy.

Onur: Mam zły dzień. Jestem zmęczony.

Szeherezada: To może spotkamy się w weekend?

Onur: W sobotę nie mogę, jestem zajęty.

Szeherezada: A co będziesz robić.

Onur: Jadę do starego znajomego. Strasznie upierdliwy typ. Lepiej żebyś się z nim nie widziała. Strasznie nudny gość.

Szeherezada: W przyszłym tygodniu?

Onur: W przyszłym tygodniu będziesz mnie miała tylko dla siebie.

Szeherezada: Dobrze, liczę na to ;)

Szeherezada, korzysta z przywileju przyjaznych stosunków z Onurem ;) I postanawia się zwinąć wcześniej do domu. Onur postanawia odprowadzić ją. Ale przerywa mu telefon, od Jasemin. Prosi Szeherezadę, by na niego chwilę poczekała. A on dołączy do niej kiedy skończy rozmowę.

Onur: Co chciałaś?

Jasemin: Jesteś już gotowy?

Onur: Tak zarezerwowałem nam pokój w hotelu. Zjemy razem kolację a potem pójdziemy do pokoju. Będzie tak jak chciałaś.

Jasemin: To świetnie! Tylko nie zapomnij być romantyczny :)

Onur: O to możesz być spokojna. Przyjadę po ciebie o 18. Na razie!

Onur wychodzi z gabinetu. I odprowadza Szeherezadę. Postanawia pocałowac ją na pożegnanie.

Szeherezada: Daj spokój ludzie nas zobaczą i będą gadać.

Onur: Niech gadają.

Onur i Szeherezada, zaczynają się czule całować. Całą sytuację widzi siedzący w samochodzie Kerem. Jest zszokowany. Ale zdziwienie, szybko ustępuje miejsca wściekłości. Kerem zaczyna nerwowo ściskać kierownicę i zaciska zęby. W końcu włącza silnik i odjeżdża.

Podjeżdża pod dom Szeherezady i tam czeka na nią. Szeherezada dociera domu i wysiada z auta. Jest zaniepokojona, bo dostrzega, że na przeciwko stoi karetka pogotowia. Zaczyna bać się, że coś mogło stać się Kaanowi i czym prędzej idzie do swojego mieszkania. Wchodzi na górę, staje pod drzwiami swojego mieszkania i kiedy ma już otworzyć drzwi, słyszy głośny łomot dobiegający zza jej pleców. Jak by ktoś biegł po schodach na górę. Szeherezada odwraca się i widzi pędzącego w jej stronę Kerema. Mężczyzna wbiega na górę. Łapie ją za ramiona i popycha na ścianę. Porem łapie ją za ręce i zaczyna ściskać.

Szeherezada: Aaa! Co pan robi! Niech mnie pan puści! To boli!

Kerem: Ty dz*wko! Ty fałszywa, sprzedajna kanalio!!!

Szeherezada: Nie wiem o co panu chodzi!?

Kerem: Nie kłam!!! Ile!? No mówi ile ci dał!!!? A może puszczasz się z nim za darmo co!!!? Taki układ. Parę razy zrobisz mu dobrze a jak się spiszesz do da ci kasę tak!!!

Szeherezada: Niech mnie pan puści. Proszę! Muszę wejść do środka!

Kerem: Zapłacisz mi za to! Nie pozwolę ci tak sobą pogrywać! Pożałujesz to! Ty i ten cholerny Onur!!! Popamiętacie mnie do końca życia!!!

Szeherezada zaczyna się szamotać, próbuje się wyrwać Keremowi. Próbuje wykręcić ręce z uścisku Kerema. Kiedy się jej udaje, odpycha go a potem zaciska rękę w pięść i uderza Kerema w twarz. Kerem odchodzi kilka kroków w tył. Przykłada rękę do twarzy i widzi, że z wargi leci mu krew. Zaczyna patrzeć się na Szeherezadę. Ma zaciśnięte zęby i taką minę, jak by chciał ją rozszarpać na kawałki.

W tej chwili otwierają się drzwi mieszkania Szeherezady. Ze środka wychodzą sanitariusze, którzy wynoszą nieprzytomnego Kaana.

Szeherezada: Boże Kaan! Co się stało?

Sanitariusz: Stracił przytomność. Pani znajoma mówiła, że syn choruje na białaczkę. Niestety choroba postepuje a organizm coraz gorzej sobie z nim radzi. Chłopiec musi mieć jak najszybciej przeszczep. Zabierzemy go do szpitala. Postaramy się żeby jak najszybciej doszedł do siebie, ale tak jak mówiłem, bez przeszczepu ani rusz.

Obserwując całą sytuację Kerem, nagle zaczyna się inaczej zachowywać. Z jego twarzy znika cała złość. Ma otwarte usta, a jego spojrzenie sugeruje, że jest tym bardzo zaskoczony.

Płacząca Szeherezada schodzi na dół razem z lekarzami.

Kerem: To? To jest jej syn?

Bennu: Co to pana obchodzi!? Jak pan śmie w ogóle wykorzystywać zdrowie małego dziecka do własnych gierek!? Jak panu nie wstyd!? Niech pan stąd już idzie!

Kerem nie reaguje.

Bennu: Nie słyszał pan? Niech pan się stąd wynosi! Wynocha! Już!!!

Kerem schodzi na dół. Zdąża jeszcze dostrzec widok, odjeżdżającej karetki. Wraca do siebie.

Wieczorem Kerem siedzi w domu. Znów ogląda coś, co chowa w swoim tekturowym pudełeczku. Na stole stoją dwie butelki po piwie. Poza tym Kerem kończy też pić butelkę wódki. W końcu wstaje i idzie do łazienki. A po drodze mówi sam do siebie.

Kerem: Brawo Keremie wszystko spieprzyłeś.

Wchodzi do łazienki i wchodzi pod prysznic, nawet nie zdejmując ubrań. Odkręca wodę i opiera się o ścianę, opuszczając głowę w dół. Po kilkunastu minutach, wychodzi spod prysznica i w przemoczonych ciuchach staje przed lustrem. Opiera się o zlew. I patrzy na swoje odbicie. Po chwili mówi do siebie.

Kerem: Dobrze Keremie. Wiesz co musisz zrobić.

Koniec części 10.

ocenił(a) serial na 6
HotChocolate90

Część 11

Od całego "incydentu", między Szeherezadą a Keremem minęło kilka dni. Kaan wciąż leży w szpitalu. Jego stan nieco się poprawił, ale przeszczep szpiku jest konieczny i trzeba go przeprowadzić, jak najszybciej w przeciwnym razie chłopczyk umrze. Szeherezada całe dnie spędza z nim w szpitalu. W tym samym czasie Bennu odwiedza jej mieszkanie. Obiecała, że nieco tam posprząta, przyjaciółki prawie w ogóle nie ma w domu, bo jest przy dziecku. Kiedy Bennu kończy już zamiatać, słyszy dzwonek do drzwi. Kiedy je otwiera, ku swojemu zaskoczeniu widzi Kerema. Wygląda inaczej. Zwykle elegancki, zadbany mężczyzna, ma podpuchnięte oczy. Widać, że od kilku dni się nie golił. Wydaje się, że jest niewyspany.

Kerem: Zawołaj Szeherezadę.

Bennu: Nie ma jej w domu.

Kerem: A gdzie jest?

Bennu: Jak by pan tego nie wiedział! Jest w szpitalu, przy chorym synu!

Kerem: Kiedy wróci?

Bennu: Nie wiem.

Kerem: Dzisiaj?

Bennu: Ehhh, może.

Kerem: Zadzwoń do niej. Chcę z nią porozmawiać.

Bennu: Nigdzie nie zadzwonię! Dla pana jej nie ma! Mało im pan zrobił krzywdy!? Ma pan ochotę na więcej!?

Kerem: Nie rozumiesz.

Bennu: Rozumiem wszystko. Niech pan stąd idzie! I da w końcu spokój Szeherezadzie!

Kerem: Nie, to nie. Poczekam na nią.

Bennu: A niech se pan czeka.

Bennu trzaska drzwiami, przed nosem Kerema. Odwraca się i wzdycha. Podchodzi do schodów i siada na ich szczycie, mając nadzieję, że Szeherezada się zjawi. Po pół godzinie Bennu, wygląda z mieszkania przyjaciółki i widzi, że Kerem wciąż czeka. Wychodzi z jej mieszkania. Zamyka drzwi na klucz i bez słowa idzie do siebie. Mija kolejna godzina. W końcu pojawia się Szeherezada. Dostrzega Kerema siedzącego na szczycie schodów. Nie jest zachwycona jego widokiem i od razu zaczyna się denerwować.

Szeherezada: Czego pan chce!? Mało panu jeszcze!? Cios w twarz, to za mało!? Mam pana teraz zrzucić ze schodów, by się pan ode mnie odczepił!?

Kerem wstaje i stara się wyjaśnić jej, motywy swojej wizyty.

Kerem: Nie przyszedłem tutaj, żeby cię dręczyć, czy do czegokolwiek zmuszać.

Szeherezada: A to coś nowego.

Kerem: Chciałem z tobą porozmawiać. Proszę wysłuchaj mnie. Nie zajmę ci dużo czasu.

Szeherezada zgadza się, wchodzi z Keremem do siebie i każe mu mówić o co chodzi.

Szeherezada: Ma pan 5 minut, więc niech się pan streszcza, bo nie mam czasu!

Kerem kładzie na stole torbę.

Szeherezada: Co to jest?

Kerem: W środku są pieniądze, 130 tysięcy jakie brakuje ci na leczenie synka. To nie jest pożyczka, tylko darowizna. Nie musisz mi oddawać pieniędzy. Ani tych, ani 50 tysięcy, które dałem ci wcześniej. Nie musisz już też brać udziału w tym wszystkim w co cię wciągnąłem. Nie będę cię już do tego zmuszał.

Szeherezada: Nie będę bawiła się w te pana gierki. A te pieniądze, oddam panu.

Kerem: Ale ja ich nie przyjmę.

Szeherezada: To wszystko, co ma pan mi do powiedzenia? Jeśli tak, to żegnam! Niech pan stąd wyjdzie, nie mam ochoty na pana patrzeć, nie dobrze mi się od tego robi.

Kerem wychodzi. Szeherezada oddycha z ulgą. W końcu uwolniła się od Kerema. I przy okazji zdobyła pieniądze na leczenie Kaana. Ale ma problem. Onura. Od dwóch dni, nie ma dla niej czasu. A w ten weekend, gdzieś wyjechał. Nie ma pojęcie gdzie i w jakim celu.

W pewnym eleganckim hotelu Onur i Jasemin są w trakcie, finiszu swojej "randki" Zjedli kolację, porozmawiali. A teraz są w sypialni. Onur leży na Jasemin aż w końcu kładzie się obok niej.

Jasemin: Byłeś cudowny kochanie. Szkoda, że tak nie może być zawsze. Czemu jesteś taki przybity? Nie podobało ci się? Bo mi bardzo.

Onur milczy dalej.

Jasemin: Rozumiem, tobie dogodzić może, tylko pani architekt. Ale nie zapominaj, że to mnie zawdzięczasz to, że możesz prowadzić firmę.

Retrospekcja:

Onur wraz z Jasemin jadą wieczorem na spotkanie do domu, na przedmieściach Stambułu. Onur wchodzi do środka sam a Jasemin zostaje w aucie. Okazuje się, że Onur spotyka się z Alim, chłopakiem od komputerów z którym w 1 części spotkał się Kerem.

Onur: Czego ty jeszcze ode mnie chcesz? Dałem ci pieniądze, załatwiłem mieszkanie, stypendium dla siostry. A ty dalej prowadzisz te gierki!

Ali: Potrzebuję więcej kasy. Chcę wyjechać do Niemiec, razem z siostrą. Muszę mieć dużo pieniędzy, dużo więcej niż mi dałeś.

Onur: Nie ma mowy!

Ali: Ok. W takim razie idę na policję i powiem co widziałem. A raczej co nagrałem.

Onur: Nie odważysz się!

Ali: A założysz się?

Onur łapie Alego za rękę i żąda by oddał mu owe nagranie. Ale Ali każe mu spadać i idzie po coś ze stolika.

W tym czasie Jasemin siedzi w samochodzie, zaczyna się denerwować, bo Onur długo nie wraca. W końcu decyduje się wejść do środka. Kiedy wchodzi do mieszkania idzie do dużego pokoju a widok jaki zastaje nią wstrząsa. Onur stoi roztrzęsiony i sapie. A przed nim, na podłodze leży Ali z nożem wbitym w plecy.

Jasemin: Onur! Coś ty zrobił!

Onur: Ja. Ja nie chciałem! On chciał wiecej pieniędzy, nie chciał oddać nagrania, nie chciałem. Nie wiem, jak to się stało!

Jasemin zastanawia się, co ma zrobić. Kocha Onura i nie chce by poszedł do więzienia. Postanawia działać.

Jasemin: Szybko! Pomóż mi go wynieść! Wsadzimy go do bagażnika i wywieziemy.

Wynoszą ciało chłopaka i upychają w bagażniku.


Jasemin: Teraz słuchaj. Idź go kuchni i umyj ręce. Potem znajdź jakąś szmatkę i detergent. Wytrzemy podłogę. I przy okazji klamkę od drzwi.

Onur robi to co kazała Jasemin. Po zmyciu krwi z podłogi wychodzą i odjeżdżają. Przez pewien czas krąż po okolicy, szukając miejsca na ukrycie ciała. W końcu decydują się wrzucić chłopaka do stawu w lasku przy drodze.

Koniec retrospekcji.

Jasemin się ubiera i wychodzi z pokoju. A Onur leży w łóżku z taką miną jak by go ktoś, zbrukał.

Wieczór siedzi w szpitalu przy Kaanie. Nagle zauważa, że do sali wchodzą jej teściowie Burhan i Nadide.

Burhan: Boże Kaan! Dla czego nic nam nie powiedziałaś?

Szeherezada: Mówił pan, że nie ma pan wnuka prawda?

Burhan zwiesza głowę i nie mówi nic. Myśli, jak wytłumaczyć jej to co się stało.

W tym samym czasie pewien Bułgar nazwiskiem Atanasov zamyka swój sklep niedaleko bazaru. Kiedy ma już wyjść, słyszy że ktoś puka do drzwi. To jego przyjaciel. Ma dla niego specjalnego klienta.

Kolega Atanasova: Mam dla ciebie klienta.

Atanasov: Czego chce?

Kolega Atanasova: Klamkę, ale tak wiesz, pod stołem.

Atanasov: Czyli chce spluwę na lewo? Dawaj go tu!

Do środka wchodzi mężczyzna ubrany w bluzkę z kapturem. Daje Bułgarowi spory plik pieniędzy, on daje mu broń. Po czym mężczyzna chowa ją i wychodzi, po czym wsiada do samochodu. Dojeżdża do pewnego domu i wchodzi do środka. Kiedy włącza światło, okazuje się, że to dom Kerema. A mężczyzną, który tam wszedł jest właśnie on. Kładzie broń na stole. Podchodzi do półki, na której stoi zdjęcie, jego wspólne, razem z żoną. Siada przy stole. I zerka, raz na broń, raz na zdjęcie. I mówi:

Kerem: Nie ma innego wyjścia. Robię to dla was.

Koniec części 11.

ocenił(a) serial na 6
HotChocolate90

Część 12

W szpitalu Szeherezada denerwuje się z powodu nagłego pojawienia się rodziców Ahmeta. Oczywiście nie ma nic przeciwko Nadide, ale nie ma ochoty widzieć Burhana.

Szeherezada: A od kiedy pan się tak strasznie przejmuje wnukiem co? Jak chciałam pożyczyć od pana pieniądze, na leczenie to pokazał mi pan drzwi. To wszystko przez pana! Ta cała chora sytuacja, nie miała bym żadnych problemów !

Szeherezada mówiąc problemy, miała na myśli pewnego mężczyznę. Wiemy dobrze o kogo chodzi ;)

Burhan: Jakie problemy? Chodzi o brak pieniędzy na leczenie?

Szeherezada: Nie ważne.

Burhan: No mów!

Szeherezada: Chodzi o to, że przez pana.

Szeherezada nie zdąża skończyć, ponieważ przerywa jej lekarz, który akurat wszedł w sali. Prosi by poszła z nią do gabinetu, ponieważ ma jej coś ważnego do powiedzenia.

W tym samym czasie do sali wchodzi Bennu, wita się z małżeństwem, wyjaśnia kim jest. A Burhan próbuje wypytać ją, jakież to kłopoty miała jego synowa. A Bennu wyjaśnia mu to.

Bennu: W pierwszej firmie w której pracowała nie dano jej pożyczki na leczenie syna. Pracuje tam Kerem Inceoglu, zaproponował że pożyczy jej te pieniądze. Ale to okazał się podstęp z jego strony. Powiedział jej, że dostanie pieniądze, jeśli zwolni się z firmy, zatrudni w Binyapi i pomoże mu zaszkodzić Onurowi Aksalowi. Zły człowiek. Krzyczał na nią, szarpał nią. Kiedy pogotowie zabierało Kaana przyszedł. Krzyczał na nią a Szeherezada go uderzyła.

Burhan: Co!?

Bennu: Tym bardziej, stało się coś dziwnego. Jakiś czas temu Kerem znów przyszedł do Szeherezady. I dał jej wszystkie pieniądze, jakie jej obiecał i powiedział, że nie musi już brać udziału w tym jego całym planie, ani oddawać mu tych pieniędzy.

Nadide: No i widzisz! Do czego doprowadziłeś!? Przez ciebie życie naszego wnuka było w rękach, jakiegoś łotra bez serca.

Burhan: Mówiłaś, że jak się nazywa ten człowiek?

Bennu: Kerem Inceoglu.

Burhan: Gdzie pracuje?

Bennu: W firmie Eskishehir.

Burhan kiedy się o tym dowiaduje wychodzi.

Nadide: A ty dokąd idziesz?

Burhan: Mam jedną sprawę do załatwienia.

W tym samym czasie w gabinecie lekarskim, Szeherezada czeka na to, co powie jej doktor. Spodziewa się najgorszego, bo przecież w innym wypadku, nie rozmawiał by z nią w cztery oczy. Jednak jej obawy okazały się bezpodstawne.

Szeherezada: Co chciał mi pan powiedzieć? Coś z Kaanem? Pogorszyło się?

Doktor: Nie pani Szeherezado. Jego stan jest stabilny. Ale mam za to, dla pani dobrą wiadomość.

Szeherezada: Jaką?

Doktor: Udało nam się znaleźć dawcę szpiku dla pani synka.

Szeherezada: Naprawę!!!

Doktor: Tak. Osoba ta zgłosiła się do nas jakiś tydzień temu. Przeszła pozytywnie wszystkie badania. I może być dawcą. Właściwie, to pobraliśmy już od niego szpik w ilości odpowiedniej do przeszczepu. Także zabieg pani synka jest kwestią kilku najbliższych dni. Myślę, że za dwa dni w piątek będziemy mogli już przeprowadzić zabieg.

Szeherezada czym prędzej idzie do sali by podzielić się nowiną z teściami.

Szeherezada: A gdzie jest pan Burhan?

Bennu: Powiedziałam mu o Keremie.

Szeherezada: Co?

Bennu: Pytał. Powiedziałam mu też gdzie pracuje. Chyba do niego pojechał.

Szeherezada: Oby nie zrobił nic głupiego.

Bennu: A czemu nie? Mógł by np. obić gębę Keremowi. No co!? Przyznaj sama, należy mu się!

Szeherezada: Mniejsza o Keremie. Znaleźli dawcę dla Kaana! Pobrali już ilość szpiku odpowiednią do przeszczepu i w piątek przeprowadzą zabieg!!!

Nadide zasłabła.

Szeherezada: Proszę pani! Co się dzieje?

Nadide: Nic. To z nerwów. I ze szczęścia. Mój wnuczek w końcu będzie zdrowy, nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo się cieszę.

Szeherezada: Szkoda, że pani mąż się tak tym nie przejmuje.

Nadide: Przejmuje się tym. Jak dowiedział się, że Kaan jest w szpitalu, to nie spał całą noc. Na prawdę kocha Kaana, daj mu szansę.

W tym samym czasie w Eskisehir Kerem kończy pisać sprawozdanie z budowy i zamierza iść do domu. Dzwoni telefon, sekretarka informuje go, że ma gościa, który koniecznie chce się z nim widzieć. Kerem postanawia się z nim spotkać, jest ciekawy kto o tak późnej godzinie chce się z nim widzieć. Drzwi się otwierają a do środka wchodzi Burhan.

Kerem: Słucham pana.

Burhan: Jestem Burhan Evryaoglu. Teść Szeherezady.

Kerem: Teść? Ja <Kerem nie wie co ma powiedzieć>

Burhan: Niech mnie pan słucha. Niech się pan odczepi od mojej synowej i wnuka. Nie wie pan jak to jest kiedy traci się kogoś bliskiego, ja straciłem syna, teraz nie chcę stracić wnuka.

Słowa Burhana uderzyły w Kerema. Burhan dalej coś tam mówi, ale Kerem zamyślił się, patrzy nieobecnym wzrokiem na blat biurka.

Burhan: Czy pan mnie w ogóle słucha!?

Kerem: Co? Nie słyszałem co pan powiedział.

Burhan: Powiedziałem, że masz się odczepić od mojej synowej i wnuka. Jak na ciebie patrzę. To mam ochotę takiego łotra jak ty rozszarpać na kawałki, albo udusić gołymi rękoma! Masz się do nich nie zbliżać! A jeśli kiedykolwiek zobaczę cię w ich pobliżu, to cię zabiję!

Wychodzi a Kerem spuszcza głowę w dół. Po chwili ją podnosi, łapie głęboki oddech i widać, że próbuje powstrzymać się od płaczu.

Jakiś czas później Kerem przyjeżdża na polankę w środku lasu. Wychodzi z auta i kładzie na powalonym drzewie kartkę z tarczą strzelniczą wyciąga broń i zaczyna do niej celować. W tej chwili zaczynają wracać do niego wspomnienia.

Retrospekcja:

Kerem idzie długim korytarzem i staje przed drzwiami. Po chwili drzwi się otwierają, z wewnątrz wychodzi dwoje ludzi ubranych w kitle, pchają łóżko z czymś leżącym w czarnym worku. Jeden z nich podchodzi do Kerema i pyta "Jest pan gotów?". Kerem odpowiada, że tak. Po chwili druga z osób rozpina suwak worka, a Keremowi ukazuje się twarz jego Jansel, jego żony. Kerem stoi z boku, po jej lewej stronie. Kobieta na pierwszy rzut oka wygląda normalnie, jednak Kerem postanawia przejść na jej druga stronę. Kiedy spogląda na jej twarzy widzi przerażający obraz. Pękniętą czaszkę i całą prawą stronę jej twarzy zabarwioną na czerwono od krwi. Widząc to Kerem odwraca się i szybko wychodzi. Osoby pracujące w kostnicy, pytają z czasem coraz głośniej, czy Kerem poznaje swoją żonę, ale on nic nie odpowiada. Idzie przed siebie i wychodzi stamtąd.

Koniec Retrospekcji.

W tej chwili Kerem zaciska zęby, pociąga za spust i w krótkiej chwili wystrzeliwuje cały magazynek tarczę. I jeszcze przez kilka sekund po tym, jak ostatni nabój opuszcza lufę broni, Kerem strzela na pusto. Pociąga za spust chodź nic się nie dzieje.

Tymczasem Szeherezada wychodzi z imprezy jaka została urządzona w firmie. Postanawia porozmawiać z Onurem.

Szeherezada: Co się stało, że w weekend się nie odzywałeś. Pytam teraz, bo jakoś w tygodniu nie było czasu.

Onur jest trochę wstawiony więc stara się powstrzymać, przed szczerością.

Onur: aaa Miałem jedną sprawę do rozwiązania. Ale mi się udało!

Szeherezada: Wracamy do domu?

Onur: Tak. Ale weź wezwij taksówkę, nie chcę prowadzić. Jeszcze kogoś przejadę. Kiedyś wjechałem w taką jedną.

Szeherezada: Jak to?

Onur: Eee tam. Było. Minęło.

Szeherezadzie wydało się dziwne, to co powiedział Onur. Ale jest zmęczona imprezą a poza tym, pojutrze jest zabieg Kaana. Więc nie zastanawia się, nad słowami Onura, wsadza go do taksówki. A sama zamawia druga i jedzie do siebie.

2 dni później w szpitalu dochodzi w końcu do przeszczepu Kaana. Zabieg chłopca kończy się pomyślnie. Lekarze są optymistyczni. I uważają że na 90% chłopiec wyzdrowieje. Szeherezada jest wniebowzięta. Musisz jeszcze porozmawiać o czymś z lekarzem.

Szeherezada: Panie doktorze? Może mi pan powiedzieć, kto to?

Lekarz: Kto?

Szeherezada: Kto oddał szpik dla Kaana. Uratował życie mojemu synkowi, to tak jak by uratował je mnie. Chciała bym mu podziękować.

Lekarz: Przykro mi ale nie mogę. Ta osoba prosiła o pozostanie anonimowym.

Szeherezada: Ale prosze pana. No niech pan będzie człowiekiem. Tylko mu podziękuję, nic więcej.

Lekarz: Dobrze.

Wyciąga dokumenty, otwiera na stronie dotyczącej dawcy.

Lekarz: Proszę, tu są dane dawcy.

Uśmiechnięta Szeherezada zaczyna czytać. Nagle uśmiech znika z jej twarzy. A zastępuje go przerażenie, pomieszane z szokiem.

Lekarz: Ten człowiek sam się do nas zgłosił. Powiedział, że pani syn czeka na przeszczep i chciał by się zbadać i sprawdzić, czy nadaje się na dawcę. Zrobiliśmy badania i kiedy okazało się, że się nadaje, od razu kazał pobrać sobie szpik do przeszczepu. Nic za to nie chciał. Nie wziął nawet czekolady, którą dostają w prezencie osoby oddające na ochotnika krew i szpik. Wspaniały człowiek! Bezinteresowny! Gdyby w naszym kraju, było więcej takich jak on, to nie było żadnych problemów z dawcami krwi i szpiku. Pani i pani synek macie szczęście, spotkaliście na swojej drodze prawdziwego anioła.

Szeherezada, jest zszokowana słowami lekarza. Wychodzi i siada na krześle. Zakrywa usta rękoma. Bierze głęboki oddech i mówi

Szeherezada: To nie możliwe. To jakaś pomyłka. To nie może być on!

Szeherezada wraca domu. Po chwili do środka wpada Bennu a za nią Nadide z Burhanem. Pytają jak przebiegł zabieg. Szeherezada opowiada im o dawcy szpiku. Powtarza również to co powiedział o nim lekarz.

Burhan: Lekarz ma rację. Prawdziwy anioł. Ma u mnie dozgonny szacunek. Wiesz kto to? Ja też chętnie bym go poznał. I podziękował.

Szeherezada posmutniała.

Nadide: Co się córciu dzieje.

Szeherezada: Dawca.

Bennu: Co z nim?

Szeherezada: Lekarz pokazał mi dokumenty. Dawcą szpiku był. Nie wiem jak wam to powiedzieć.

Bruhan: Po prostu mów.

Szeherezada: Dawcą szpiku dla Kaana był <dramatyczna pauza ;)> był Kerem Inceoglu!

Po tym co powiedziała Szeherezada jednocześnie krzyknęli "Co!?"

Koniec części 12.

ocenił(a) serial na 6
HotChocolate90

Część 13.

Mieszkanie Szeherezady. Szeherezada przed chwilą wróciła ze szpitala. Opowiedziała wszystkim o tym, jak doszło do tego, że Kaan otrzymał szpik. Wszyscy obecni w mieszkaniu są w szoku. Nie mogą uwierzyć, że to Kerem jest dawcą.

Bennu: Żartujesz!

Szeherezada: Nie.

Burhan: Ale, ale jesteś pewna że to on?

Szeherezada: Tak. Ubłagałam lekarza, żeby zdradził mi kto oddał szpik dla Kaana. Widziałam dokumenty z danymi dawcy. I tam jest napisane jak byk. "Dawca - Kerem Inceoglu".

Nadide: Niewiarygodne! Burhan mi opowiadał o tym człowieku. Jak cię męczył, do czego cię zmuszał. A teraz nagle oddaje szpik dla Kaana. To nie ma sensu!

Burhan: Nie wiem co mam teraz o nim myśleć. Spotkałem się z nim i zagroziłem, że mnie popamięta, jak jeszcze się do was zbliży. A teraz? Wygląda na to, że mimo wszystko będę musiał mu podziękować. W końcu uratował życie naszemu wnukowi.

Szeherezada: Co pan zrobił!? A od kiedy my pana cokolwiek obchodzimy!?

Burhan: Ehhh. A co ja ci mam dziecko powiedzieć? Bądź zła, masz prawo. To wszystko moja wina. Nie mogłem pogodzić się z tym, że Ahmet mnie nie usłuchał i ożenił się z tobą. A mój upór sprawił, że stało to co się stało. Gdyby nie ja, nic by się nie stało. Nie spotkała byś tego mężczyzny i nie wciągnął by cię w tę całą chorą sytuację. ale jak usłyszałem że Kaan trafił do szpitala, to jak by piorun we mnie strzelił. Nie mogłem spać, jeść, nie mogłem sobie spojrzeć w twarz w lustrze. Gdybyś tylko dała mi szansę wszystko naprawić, wynagrodził bym wam to wszystko.

Szeherezada jest zdziwiona. Wiedząc jaki charakter ma Burhan, nigdy nie spodziewała się, że przyzna się do błędu i będzie kogoś przepraszać, tym bardziej ją. Zaczyna zastanawiać się co zrobić. Wie, że jej rodzice nie żyją. I chciała by, by syn miał kontakt z dziadkami więc decyduje się dać teściowi szansę. Ma przy tym cichą nadzieję, że zmieni swoje zachowanie, również względem jej.

Bennu ma wątpliwości w stosunku do Kerema.

Bennu: A skąd wiesz, czy to nie jest jakaś kolejna gierka Kerema?

Szeherezada: Nie wiem. Lekarz powiedział, że sam się zgłosił, by oddać Kaanowi szpik. Nic za to nie chciał. Oddał szpik kilka tygodni, przed zabiegiem Kaana w tym czasie nie odzywał się do mnie. Muszę z nim porozmawiać.

Bennu: Co?

Szeherezada: Muszę! Chce go zapytać dla czego? Co się stało, że nagle zaczęło mu zależeć na zdrowiu mojego syna. Chcę żeby prosto w oczy mi powiedział. I może, osobiście mu podziękuję.

Bennu: Zwariowałaś?

Szeherezada: Możliwe.


W tej samej chwili do mieszkania wchodzi Jaman. Bennu zadzwoniła po niego, bo ten news na pewno by go zainteresował. Kiedy tylko wchodzi, Szeherezada pyta go czy wie, gdzie mieszka Kerem. Kiedy mówi jej adres. Szeherezada jak piorun wybiega z mieszkania.

Jaman: Co się dzieje?

Bennu: Nie uwierzysz co się stało!

Jaman: Co?

Bennu: Kaan miał przeszczep szpiku a Kerem jest dawcą! Sam się zgłosił! Uwierzysz w to!?

Jaman słysząc to zaczyna się uśmiechać.

Bennu: Z czego się cieszysz?

Jaman: Wiedziałem!

Bennu: Co?

Jaman: Nic. Chyba wrócił dawny Kerem.

Jakiś czas później Szeherezada dojeżdża pod dom Kerema. Jest już późno, zapada zmrok. Ale widzi palące się w oknach światło. I domyśla się, że Kerem jest w środku. Postanawia wejść. Wysiada z auta. W tym samym czasie Kerem otwiera zamek od drzwi i chce wyjść, ale orientuje się, że czegoś zapomniał. Podchodzi do stołu i sprawdza czy wszystko ma. Ma broń, ma kartkę z adresem, ale zapomniał magazynków od pistoletu. Idzie w głąb domu by je przynieść.

W tym samym czasie Szeherezada podchodzi do drzwi i dzwoni, ale nikt nie reaguje. Naciska na klamkę i okazuje się, że drzwi są otwarte. Postanawia wejść. Wchodzi i zaczyna się rozglądać. Nikogo nie ma. Nieśmiało woła, ale nikt nie odpowiada. Zauważa, że na stole coś leży, więc podchodzi bliżej by się temu przyjrzeć. Zauważa że na stole leży broń. A obok jakaś kartka. Szeherezada czyta i z przerażeniem widzi, że to adres Onura! Nagle słyszy kroki zmierzające w jej kierunku. Nie wie co ma zrobić. Łapie za pierwszą rzecz jaka leżała na stole. W tym przypadku kluczyki od samochodu, które roztrzepany Kerem również zostawił na stole. Bierze je, biegnie kilka kroków i chowa się za rogiem.

Wchodzi Kerem. Szeherezada obserwuje co robi. Ma już wszystko, chce wyjść, ale zauważa brak kluczyków od auta. Zaczyna ich szukać z czasem coraz bardziej nerwowo. W końcu Szeherezada wychodzi zza rogu.

Szeherezada: Szuka pan czegoś?

Kerem odwraca się, jest zaskoczony obecnością Szeherezady.

Kerem: Co ty tu robisz? Jak weszłaś?

Szeherezada: Drzwi były otwarte. <wyciąga rękę i pokazuje kluczyki>. Zgubił pan też kluczyki.

Kerem: Oddawaj!

Szeherezada: Nie.

Kerem: Oddawaj słyszysz!!!

Szeherezada: Nie pozwolę panu nigdzie jechać. Nie pozwolę, żeby pan zabił Onura.

Kerem: Muszę to zrobić!

Szeherezada: Nie musi pan. Zabije go pan, ale przy okazji zniszczy sobie życie.

Kerem: Moje życie skończyło się 18 lipca 2002.

Szeherezadę przeszły dreszcze. To znajoma data. Tego samego dnia, zginął jej mąż.

Kerem: Nic nie rozumiesz. On zabił moją żonę. Rozumiesz to! Ten śmieć nie zasługuje na to by żyć!

Szeherezada nie wie co o tym myśleć. Po tym co zrobił dla Kaana. Jej uczucia względem Kerema polegają na nienawiści, pomieszanej z wdzięcznością i niewielką sympatią. Postanawia uspokoić mężczyznę i odwieść go, od popełnienia jej zdaniem największego błędu w życiu.

Szeherezada podchodzi bliżej.

Szeherezada: Nawet jeśli to prawda. To czy to coś zmieni? Czy to wróci życie pana żony? To nie jest sprawiedliwość. Powinien pan to załatwić zgodnie z prawem.

Kerem: Przestań pieprzyć! On ma pieniądze, wynajmie najlepszych adwokatów. Jego proces będzie się ciągnął w nieskończoność. Minęły 4 lata. Ile mam jeszcze czekać!? No ile!!??

Szeherezada: Może warto poczekać? To co chce pan zrobić to nie jest sprawiedliwość. Tylko samosąd. To półśrodek, poczuje pan ulgę, tylko przez chwilę. I niech pan pomyśli co powiedziała by na to pana żona?

Kerem: Przestań!

Szeherezada: Myśli pan, że była by dumna z męża mordercy? Nawet takiego, który zabija by ją pomścić? Niech pan pomyśli? Była by dumna? Proszę niech pan odda mi broń.

Kerem: Ale ona nie żyje. Potrącił ją i zostawił jak śmiecia. To mu nie może ujść na sucho!

Szeherezada: Nie ujdzie. Niech pan odda broń.

Mężczyzna chwile się zastanawia. Zakrywa twarz dłońmi. W końcu bierze głęboki oddech i każe jej zabrać broń. Szeherezada, zabiera ją i magazynki. Wychodzi i wyrzuca je do studzienki kanalizacyjnej przed jego domem. Wraca i zastaje Kerema siedzącego pochylonego na kanapie.

Kerem: Dla czego to robisz?

Szeherezada: Wiem, że to pan oddał szpik Kaanowi. Uratował pan mojemu dziecku życie. Jednak ma pan sumienie i dobre serce. Nie sądziłam, że to o panu powiem. Ale nie jest pan złym człowiekiem i nie zasługuje na to, by skończyć w taki sposób.

Kerem: Heh, nie jestem zły. Kaan. Prawie go zabiłem!

Szeherezada: Ale potem go pan uratował.

Kerem: To wszystko moja wina. To przeze mnie nie dostałaś pożyczki. Zrobiłem kopię, zmieniłem dane i podrobiłem podpis. Nadal uważasz, że nie jestem zły?

Szeherezada: Proszę, niech pan już nic nie mówi.

Szeherezada wstaje i chce wyjść, bierze z półki torebkę, którą tam położyła i przy okazji, zwala na ziemię wielokrotnie wspominane tekturowe pudełko Kerema. Wieko się otwiera a ze środka coś wypada. Szeherezada pochyla się i widzi, że to zdjęcia USG płodu. Widząc to Kerem zrywa się z kanapy.

Kerem: Zostaw to! Nie ruszaj!

Klęka na podłodze i zaczyna nerwowo zbierać zdjęcia.

Szeherezada: Pana żona była w ciąży?

Kerem: 6 tydzień.

Słysząc to Szeherezada poczuła coś w stylu, bolesnego ukłucia w sercu. Postanawia, że zostanie na noc u Kerema. A Kerem zaczyna opowiadać o dziecku. Szeherezada siada obok i słucha.

Kerem: Moja żona wracała od koleżanki, szła chodnikiem i wtedy on w nią wjechał. <kręci głową i opuszcza ją na dół, śmierć małżonki jest dla niego za trudna by mógł o niej mówić, przechodzi do kwestii dziecka>. Była w ciąży, cieszyłem się jak wariat. Najgorzej jest kiedy widzę na ulicy ludzi, spacerujących z dziećmi. Od razu zaczynam wtedy myśleć o naszym. Zastanawiam się, czy urodził by się chłopiec, czy dziewczynka. Jak by wyglądało, jaki miało by głos. Czy było by grzeczne, czy rozrabiało. Zatrzymałem te zdjęcia. Oglądam je codziennie. Je i zdjęcia moje z Jansel. Tylko tyle mi po nich zostało. Bo tamten szmaciarz musiał sprawdzić, przy ilu kilometrach na godzinę mu stanie!!! <spogląda na Szeherezadę>. Myślisz, że jestem nienormalny?

Szeherezada: Nie. Myślę, że jest pan po prostu nieszczęśliwy i bardzo samotny.

Kerem: Śledziłem cię. Widziałem jak całujesz się z Aksalem. To wtedy podjąłem decyzję, że go zabiję.

Szeherezada: Co?

Kerem: Tak. Myślałem wtedy, że trafi mnie szlag. Ma firmę, pieniądze, zdobył ciebie. Jest szczęśliwy, prowadzi normalne życie, jak by nic się nie stało. Nie mogłem tego znieść. Ja też dobrze zarabiam, mam ładny dom, pracuje w wielkiej firmie. Ale bez Jansel i naszego dziecka, bez nich to wszystko nie ma sensu. Nie umiem się tym cieszyć. I po prostu <Keremowi zaczyna łamać się głos>, po prostu nie mam już na to wszystko siły!

Kerem zaczyna płakać, z każdą sekundą coraz mocniej. Zakrywa twarz dłońmi próbując ukryć łzy, ale to nie możliwe. Szeherezada widząc to, kładzie swoją dłoń na jego ramieniu. Potem przysuwa się do niego bliżej, aż w końcu przytula go. Płaczący Kerem, obejmuje Szeherezadę i kładzie głowę na jej ramieniu. Natomiast Szeherezada, zaczyna się zastanawiać, czy to możliwe, by jej mężczyzna, okazał się zabójcą?

Koniec części 13.

ocenił(a) serial na 6
HotChocolate90

Część 14.

Późny wieczór. Dom Kerema. On i Szeherezada siedzą objęci. Załamany Kerem wypłakuje się jej w ramię. W pewnym momencie puszcza ją, podnosi głowę i ociera łzy.

Kerem: Przepraszam.

Szeherezada: Nie ma pan za co.

Szeherezada wstaje, kładzie swoją torebkę na stole i zerka na kanapę.

Szeherezada: Ma pan gdzieś zapasowe poduszki i kołdrę, albo koc?

Kerem: Po co?

Szeherezada: Zostanę dzisiaj u pana na noc.

Kerem: Co!?

Szeherezada: Muszę pana przypilnować, żeby przypadkiem nie zrobił pan nic głupiego.

Kerem: Nie trzeba.

Szeherezada: A ja myślę, że trzeba. To gdzie ten koc?

Kilkanaście minut później on i Szeherezada siedzą przy stole w kuchni. Dała mu tabletkę uspokajającą, które od jakiegoś czasu bierze, głównie z jego winy. I robi herbatę z lipy ;)

Szeherezada: Proszę. Poczuje się pan po tym trochę lepiej.

Kerem patrzy na Szeherezadę dłuższą chwilę.

Szeherezada: Co się stało?

Kerem: Wiem co sobie teraz myślisz.

Szherezada: Niby co?

Kerem: Jesteś tutaj, tylko ze względu na Kaana. Twoim zdaniem nie zasługuję na współczucie, ani na troskę. Gdyby nie ten przeszczep pewnie przestrzeliła byś mi nogi, tym pistoletem, zamiast go wyrzucać. Szczerze nie dziwię ci się.

Szeherezada: To nie tak. Przyznaję, że nienawidziłam pana z całego serca. A teraz? Nie wiem co mam o panu myśleć. Ale zmieniając temat. Skąd pan wie, że to Onur zabił pańską żonę?

Kerem: Wiem. Kiedy umorzyli śledztwo postanowiłem, że sam go znajdę i zacząłem szukać. Ali Cengiz był naocznym świadkiem, ale twierdził że nie wiele widział poza momentem potrącenia. Odkryłem, że mniej więcej pół roku po wypadku zaczął otrzymywać spore sumy pieniędzy na konto. Ma ładne mieszkanie, drogi motor a jest tylko studentem i pracuje jako serwisant w firmie komputerowej. Wysyłałem do niego anonimy, żeby go nastraszyć i zmusić do wyznania prawdy. W końcu zwabiłem do siebie. Przycisnąłem do ściany i powiedziałem, że jak nie powie kto to zrobił, to go załatwie.

Szeherezada: I powiedział?

Kerem: Tak. Jedno nazwisko. Onur Aksal. A potem mi się wyrwał i uciekł. Nie wiem co się z nim teraz dzieje.

Szeherezada: No ale skąd ta pewność, że to Onur?

Kerem: Sprawdzałem to. W dniu w którym zginęła Jansel odbywał się bankiet w hotelu "Palace". Skończył się o 19. Wypadek miał miejsce około 19:10. Miejsce wypadku, leży na trasie z hotelu do jego domu. Poza tym jest jeszcze sekcja zwłok. Jansel umarła na skutek urazów wewnętrznych i pęknięcia czaszki. Siła uderzenia była tak wielka, że była już martwa, nim zdążyła upaść na ziemię. Biegły, stwierdził, że kierowca musiał jechać co najmniej 130 km/h! Jadąc z taką prędkością Aksal zdążył by w takim czasie dojechać z hotelu do miejsca wypadku.

Kerem znów zaczyna się denerwować, zaczyna drżeć, zakrywa twarz dłońmi. I mamrocze pod nosem na Onura "Wstrętny, nędzny, parszywy pies!".

Widząc, że mężczyzna znów się denerwuje nakłania go by położył się spać. Kerem idzie do sypialni i się kładzie. Również Szeherezada, się kładzie jednak nie zasypie, bo ciągle pilnuje, czy Kerem na pewno śpi.

Rano, korzystając z okazji, że Kerem jeszcze nie wstał dzwoni do Jamana. Prosi by przyjechał. Zgadza sie. Ale Bennu też chce jechać. Dzwoni do Burhana i Nadide by zabrali chłopca do siebie.

Kilkadziesiąt minut później Jaman i Bennu są już pod domem Kerema.

Bennu: Co się stało? Czemu nie wróciłaś na noc?

Szeherezada: Spałam tutaj.

Bennu: Co?

Szeherezada: Musiałam. To chyba dotyczy również ciebie Jaman.

Jaman: Co się stało?

Szeherezada: Kerem chciał zastrzelić Onura.

Jaman i Bennu są w szoku. I nie wierzą.

Jaman: Szefa? Dla czego?

Szeherezada: Kerem twierdzi, że Onur zabił jego żonę.

Jaman: Co!?

Szherezada: Tak. Kiedy tu przyszłam chciał już wychodzić i jechać do niego. Ale przekonałam go by tego nie robił. Oddał mi broń i wyrzuciłam ją do ścieków. Jest w kiepskim stanie. Nie może być teraz sam. Dla tego zadzwoniłam po ciebie.

Jaman: Ale on nie chce się ze mną widzieć. Ty idź do niego.

Szeherezada: Ja?

Jaman: Tak. Skoro przekonałaś go by nie zabijał Onura, to znaczy, że bardzo liczy się z twoim zdaniem. Więc przekonaj go, żeby nas wpuścił.

W tej chwili na zewnątrz wychodzi Kerem.

Kerem: Co on tutaj robi? To woja sprawka? Ty go tutaj ściągnęłaś!?

Zły Kerem wchodzi do środka. Szeherezada wbiega za nim, nim zdąża zamknąć drzwi na klucz.

Szeherezada: Ejjj! Stop! Niech pan zaczeka!

Kerem: Czego ty ode mnie chcesz? Po co go tu ściągnęłaś.

Szeherezada: Martwię się o pana.

Kerem: Nie potrzebnie. Dam sobie radę, bez was.

Szeherezada: Na prawdę? Tak samo, jak wczoraj wieczorem? To wszystko zaczyna pana przerastać. Nie poradzi pan sobie sam. Chcemy dla pana, jak najlepiej. A Jaman martwił się o pana. I cały czas w pana wierzył, chociaż wszyscy łącznie ze mną mówili mu, że jest pan skończoną kanalią.

Kerem: Na prawdę?

Szeherezada: Tak.

Kerem: Czego ode mnie oczekujesz?

Szeherezada: Niech pan pozwoli sobie pomóc! To jak? Jaman może wejść?

Kerem: Tak. Zawołaj go.

Szeherezada wychodzi. I tłumaczy całą sytuację.

Szeherezada: Zgodził się. Możesz wejść. Staraj się być dla niego delikatny. Rozumiesz, że strata dwóch najbliższych osób to ciężkie przeżycie.

Jaman: Jak to dwóch?

Szeherezada: To ty nic nie wiesz? Twoja siostra była w ciąży kiedy zginęła.

Jaman słysząc to czym prędzej idzie porozmawiać ze szwagrem. Szeherezada i Bennu idą za nim. Jaman wchodzi do środka i podchodzi do siedzącego na fotelu Kerema.

Jaman: Dlaczego nie powiedziałeś że Jansel była w ciąży?

Kerem: Myślałem, że nic was to nie obchodzi.

Jaman: Czy ty oszalałeś!? Jak mogłeś w ogóle wpaść na taki durny pomysł? I jeszcze to, że się od nas odwróciłeś.

Kerem: Nie wiem. Po umorzeniu śledztwa, tak szybko wróciliście do normalnego życia. Tak łatwo pogodziliście się z tym, że zabójca Jansel uniknie kary. Myślałem że była dla was nikim.

Jaman siada na oparciu fotela, pochyla się i zasłania dłońmi twarz.

Jaman: Boże Kerem, skąd ci to w ogóle przyszło do głowy? Szeherezada mówiła co chciałeś zrobić. Na prawdę miałeś szczęście, że wczoraj do ciebie przyszła. Co ci w ogóle strzeliło do głowy?

Kerem: To wszystko przez niego. Nie mogłem pozwolić mu by, uszło mu to płazem. Nie może się wywinąć!

Jaman wstaje, podchodzi do Kerema i przytula go.

Jaman: Nie wywinie się. Obiecuje ci, nie dopuścimy do tego.

Szeherezada i Bennu wychodzą na zewnątrz. Szeherezada wzdycha. I widać, że jest przygnębiona.

Bennu: Co się stało?

Szeherezada: Chodzi o Kerema. Teraz nie wiem co o nim myśleć. Z jednej strony napsuł mi tyle krwi a z drugiej sama wiem jak to jest jak się traci bliskich. Najpierw rodzice, potem Ahmet. Myślałam, że zwariuje. No i.

Bennu: Co?

Szeherezada: Nic. Nie ważne.

Koniec części 14.

Dzisiaj nieco słabsza część. Miałam mało czasu.

ocenił(a) serial na 6
HotChocolate90

Część 15.

Popołudnie. Jaman zamierza odwiedzić Kerema i sprawdzić jak się ma. Ale ten pomysł nie podoba się Bennu.

Bennu: Na prawdę, musisz do niego jechać?

Jaman: Muszę. Potrzebuje mnie teraz.

Bennu: Przestań. Mówisz tak jak by miał 5 lat i potrzebował niańki.

Jaman: Słyszałaś co mówiła Szeherezada? Byłaś z nami u niego. Widziałaś w jakim jest stanie. Ktoś powinien go pilnować.

Bennu: To niech pilnuje go ktoś inny!

Jaman siada obok niej i zaczyna wypytywać ją o co jej chodzi.

Jaman: O co ci chodzi?

Bennu: Jeszcze się pytasz! Zamiast robić za opiekunkę Kerema, mógł byś zostać np. ze mną.

Jaman: Jesteś o niego zazdrosna?

Bennu: Nie, ale nie chcę żebyś tam jechał.

Jaman: To jedź ze mną.

Bennu: Nie ma mowy! Ostatnia rzecz o której marzę, to spędzenie całego wieczoru w towarzystwie tego typa. Nie mam ochoty na niego patrzeć!

Jaman: Ja wiem, że za nim nie przepadasz.

Bennu: Szybko to zauważyłeś!

Jaman: Ale zrozum, to mój szwagier. On jest sam. Nie ma nikogo. Żadnej rodziny, ani krewnych. Tracąc Jansel stracił wszystko. Muszę mu pomóc, chodź by ze względu na siostrę.

Bennu: No dobra jedź do niego jak musisz.

Jaman po kilkunastu minutach jest już u Kerema.

Jaman: Jak się czujesz?

Kerem: Lepiej niż ostatnio. Ale ty? Nie powinieneś być teraz z Bennu?

Jaman: Nie chciała przyjechać.

Kerem: Nie miała ochoty się ze mną widzieć.

Jaman: A dziwisz jej się? Sam sobie zapracowałeś na tę antypatię.

Kerem: Wiem.

Jaman: A propos tego co mi mówiłeś. Ten chłopak Ali. Znalazłem jego siostrę. Rozmawiałem z nią.

Kerem: I co z tego?

Jaman: Kerem. Ten chłopak nie żyje.

Kerem: Co!?

Jaman: Jakiś czas temu znaleźli go martwego. Z raną kłutą pleców.

Kerem chwilę rozmyśla.

Kerem: A więc jednak dopadł go.

Jaman: Kto?

Kerem: Aksal. Wykończyło go. Jeśli nie sam, to wynajął kogoś, kto zrobił to za niego.

Jaman: Tylko co on miał wspólnego z tą całą sprawą?

Kerem: Był na miejscu wypadku. Na pewno wszystko widział. Mówiłem ci o tych pieniądzach jakie dostawał? Na pewno miał coś na Aksala. Szantażował go i dla tego dostawał od niego kasę. Zamiast iść z tym na policję wolał na tym zarobić.

Jaman: Tak, tylko że poza tym, że ten chłopak powiedział ci, że to sprawka Aksala nic nie mamy.

Kerem: Właśnie. I nie wiem, jak udowodnić, że to on. Na policję nie ma co liczyć. Umorzyli śledztwo. Żałuję, że go wtedy nie zabiłem. Nie powinienem jej wtedy słuchać, tylko zamknąć ją w na klucz w łazience i pojechać zatłuc tego gnoja.

Jaman: Nie zaczynaj znowu. Powinieneś jej podziękować. Uratowała cię, przed popełnieniem największego błędu w życiu.

Kerem: Lepiej pomyśl jak udowodnić, że to on zabił Jansel!?

Jaman milczy, nie ma żadnego pomysłu.

Tymczasem w Binyapi Onur i Szeherezada omawiają nowy projekt. Szeherezadzie wciąż krążą po głowie ostatnie wydarzenia, związane z Keremem. Wciąż zastanawia się, czy to możliwe by Onur mógł być odpowiedzialny, za śmierć żony Kerema.

Szeherezada: Onur?

Onur: Tak?

Szeherezada: Chciałam cię o coś zapytać.

Onur: O co?

Szeherezada: Ostatnio powiedziałeś mi że miałeś kiedyś wypadek samochodowy.

Onur: Ja ci tak powiedziałem?

Szeherezada: Po imprezie, jak wracaliśmy taksówką. Mówiłeś, że przejechałeś jakąś kobietę.

Onur: Co!? To nie możliwe. Ja ci na pewno nic takiego nie powiedziałem .

Szehrezada: Na pewno. Dobrze pamiętam. O co chodziło?

Onur: O nic.

Szeherezada: Na pewno?

Onur: Na pewno! Od kiedy tak się przejmujesz tym co ktoś mówi po pijaku!? Po alkoholu mówi się różne rzeczy!

Szeherezada: Dobrze przepraszam.

Dla Szeherezady to dziwne, że Onur tak nerwowo zareagował na jej pytania. Tym czasem Onur na chwilę wychodzi z gabinetu. Kiedy Szeherezada jest tam sama, słyszy dzwonek w telefonie Onura. Ktoś do niego dzwoni. Potem drugi raz. Potem trzeci. Za czwartym razem Szeherezada bierze komórkę do ręki i widzi, że wyświetla się numer z napisem "Jasemin". Telefon milknie. A po chwili przychodzi sms. Szeherezada jest ciekawa co to za wiadomość. Rozgląda się czy aby na pewno nikt nie wejdzie, bierze telefon i czyta wiadomość. Jest ona od Jasemin i brzmi ona tak "Spotkaj się ze mną, albo pójdę na policję i powiem, wiesz o czym!"

Koniec części 15.

ocenił(a) serial na 6
HotChocolate90

Część 16.

Południe. W pewnym domu, młoda dziewczyna wiesza pranie na strychu. Kiedy przesuwa się w bok, traci równowagę i upada. Okazuje się, że nastąpiła na obluzowaną deskę. Kiedy dziewczyna się podnosi i chce ją poprawić, zauważa, że w środku coś jest. Wyjmuje to. Okazuje się że to płyta. Zabiera ją idzie do pokoju w wkłada do DVD. I zaczyna oglądać znajdujący się na niej film. Je zaszokowana tym co zobaczyła. Wyjmuje płytę, ubiera się i wychodzi z domu.

Tym czasem w Eskishehir Kerem rozmawia w swoim biurze z Zaferem.

Zafer: Jak było na urlopie? Lepiej się już czujesz?

Kerem: Trochę. Dzisiaj idę na policję.

Zafer: Co się stało?

Kerem: Idę wypytać o moją sprawę. Może w końcu coś się ruszy. Jestem już zmęczony czekaniem. Powoli tracę nadzieję, że człowiek który zabił Jansel zostanie złapany.

Zafer: Oby go znaleźli. Może dzięki temu odzyskasz spokój i będzie jak kiedyś.

Kerem: To chyba nie możliwe.

Zafe: Mam do ciebie jeszcze dwie sprawy.

Kerem: Jaki?

Zafer: Po pierwsze wyjasnij mi, co się dzieje z Bennu? Pokłóciliście się? Widzę, że się unikacie. Chciałem obsadzić was wspólnie, przy nowym projekcie, ale teraz nie jestem pewny, czy sobie poradzicie? Załatw to!

Kerem: Dobrze.

Zafer: A druga sprawa, to nowy pracownik. Mamy nową sekretarkę. Zaraz powinna do nas przyjść.

Kerem: Tylko szybko, bo się spiesze.

Kiedy Kerem już się zbiera, do gabinetu wchodzi nowa sekretarka.

Zafer: Proszę Kerem. Przedstawiam ci naszą nową sekretarkę. To pani Seval.

Kerem podaje jej rękę, pyta jak jej się podoba w firmie, ale ona nie mówi nic.

Kerem: Wszystko w porządku?

Seval: Tak proszę pana. Po prostu, to mój pierwszy dzień o trochę się denerwuję.

Kerem: Nie ma potrzeby. Wychodzę, proszę zabrać te dokumenty i odnieść je do archiwum.

Kerem z Zaferem wychodzą a Seval zamiast zrobić to o co prosił ją Kerem siada na krześle i zaczyna oglądać dłoń, którą przywitała się z Keremem.

Z kolei w Binyapi Szeherezada chce porozmawiać z Onurem o tym czego się ostatnio dowiedziała, ale nie bardzo wie jak się do tego zabrać. Nie wiem jaki moment wybrać, by zacząć rozmowę. Postanawia pójść do jego gabinetu. Kiedy staje pod drzwiami słyszy, że Onur z kimś się kłoci. Po głosie poznaje, że jest Jasemin. Postanawia wejść. Otwiera drzwi. Onur i Jasemin sa tak pochłonięci sprzeczaniem się, że nawet nie zauważyli jak weszła do środka. Trafia akurat na najciekawszy moment ich rozmowy.

Onur: Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?

Jasemin: Tego co ostatnio. Ciebie.

Onur: Nie ma mowy. Obiecałaś, że jak się z tobą prześpię, to będziesz cicho. Zrobiłem to i teraz daj mi spokój!

Szeherezada: Że co ty zrobiłeś!?

Onur: Jak tu weszłaś?

Szeherezada: Przez drzwi. Ale, może lepiej sobie pójdę. Nie chcę wam przeszkadzać.

Onur: Zaczekaj!

Szeherezada: Daj mi spokój!

Onur: Daj mi wyjaśnić!

Szeherezada: Nie ma czego! Baw się dobrze z Jasemin!

Szeherezada zbiega na dół i chowa się w łazience. Obmywa twarz wodą i zaczyna płakać. W między czasie Onur ma niespodziewanych gości. Odwiedzają go trzej policjanci. Onur jest zaskoczony. Policjanci chca porozmawiać z nim na osobności. We trójkę wchodzą do biura.

Tymczasem w domu Bennu kończy gotować obiad, który ma zamiar zjeść, z nikim innym, niż z Jamanem. Ale przerywa jej dzwonek do drzwi. Kiedy Bennu otwiera widzi w progu podekscytowanego Kerema.

Bennu: Co pan tutaj robi?

Kerem: Jest u ciebie Jaman?

Bennu: No tak.

Kerem: To go zawołaj.

Bennu: Ale my.

Kerem: No wołaj go!!!

Jaman wychodzi.

Jaman: Co się stało?

Kerem: Byłem na policji. Nie uwierzysz co się stało.

Jaman: Co takiego?

Kerem zaczyna się śmiać.

Kerem: Mają go! Rozumiesz!? W końcu go dorwali!

W Binyapi Szeherezada trochę się uspokoiła. Chce iść do Onura i zamierza z nim skończyć. Jednak nie zdąża. Kiedy dochodzi do jego gabinetu. Onur z niego wychodzi. Zakuty w kajdanki w towarzystwie policjantów.

Szeherezada: Co się dzieje?

Onur: Nie mam pojęcia to pomyłka!

Dwaj policjanci odprowadzają Onura. W firmie wybucha zamieszanie. Trzeci policjant zostaje zatrzymany przez Szeherezadę, która wypytuje go o powód zatrzymania Onura.

Szeherezada: Dla czego go zatrzymaliście?

Policja: Pan Aksal nie został zatrzymany, tylko aresztowany. Pod zarzutem, spowodowania wypadku drogowego, ze skutkiem śmiertelnym.

Szeherezada: Co!?

Policjant: Tak proszę pani. Teraz przepraszam, ale muszę jechać z kolegami na komisariat. Musimy przesłuchać pana Aksala i skonfrontować go ze zgromadzonymi dowodami. Pani wybaczy.

Szeherezada jest w szoku. Z wrażenia opiera się o parapet. Teraz zdaje już sobie sprawę z tego, że Kerem nie kłamał. Onur na prawdę zabił jego żonę.

Koniec części 16.

ocenił(a) serial na 6
HotChocolate90

Część 17.

Minęły dwa miesiące od aresztowania Onura. Ta wiadomość rozeszła się lotem błyskawicy. Szybko podłapała ją prasa brukowa. Rozpisując się o tym, jak właściciel wielkiego holdingu zabił dwoje ludzi. Binyapi jest praktycznie skończona. Przez całą aferę, wszyscy najwieksi inwestorzy wycofują się, ze współpracy. Tym czasem Onur siedzi w areszcie i czeka na proces. Wielokrotnie prosił Szeherezadę o odwiedziny, tym razem jednak postanowiła go odwiedzić.

Onur siada naprzeciwko niej.

Onur: Cieszę się, że przyszłaś. Już myślałem, że cię nie zobaczę. Posłuchaj.

Szeherezada: Daj spokój. Nie przyszłam tutaj słuchać, twoich mętnych wyjaśnień. Chcę cię spytać o kilka spraw.

Onur: Jakich?

Szeherezada: Spałeś z Jasemin. Dla czego?

Onur: Wiedziała o wszystkim. Zagroziła, że jeśli tego nie zrobię, to pójdzie na policję. Trafił bym do więzienia. Firma by padła. Nie mogłem na to pozwolić.

Szeherezada: Oczywiście, ty jesteś najważniejszy. A pomyślałeś o innych? Ta kobieta, którą zabiłeś miała rodzinę. Razem z mężem spodziewali się dziecka. Nie pomyślałeś o tym, że np. mogłeś zrujnować komuś życie?

Onur milczy.

Szeherezada: Dobrze że tak się stało. Że ta historia wydała się teraz a nie za kilka lat, kiedy mogło nas łączyć coś więcej. Np. byli byśmy małżeństwem i mieli dzieci. Nie mogę być z kimś takim. Mówisz, że mnie kochasz, ale nie masz oporów by pójść do łóżka z inną.

Szeherezada nie ma ochoty dalej rozmawiać z Onurem i chce wyjść.

Onur: Proszę cię zostań!

Szeherezada zatrzymuje się, odwraca do niego i wygłasza swego rodzaju kazanie na koniec.

Szeherezada: Jutro jest rozprawa. Na sali będzie siostra tamtego chłopaka. Będzie też mąż, kobiety którą zabiłeś. Bądź mężczyzną i chociaż raz w życiu zachowaj się przyzwoicie. Żegnaj!

Następnego dnia odbywa się proces. Na sali są wszyscy zainteresowani. W pierwszym rzędzie siedzi siostra zabitego Alego, Jaman oraz Kerem.. Za nimi siedzą Bennu i Szeherezada. Widać, że Kerem strasznie się denerwuje. Co chwilę zerka na ławę oskarżonych, gdzie siedzi Onur, Uderza dłonią w swoje kolano. Rozpoczyna się rozprawa. Sąd prezentuje dowód w postaci nagrania z chwili śmierci żony Kerema. Widać na nim, jak Onur i Szeherezada stoją nad ciałem kobiety i zamiast wezwać pomoc zastanawiają się, co zrobić by nie odpowiadać za to co się stało. Kerem nie wytrzymuje, zrywa się z ławki, zaczyna wyzywać Onura. A potem błaga sędziego, by pozwolił mu wyjść, bo nie da rady obejrzeć całości nagrania. Sędzia się zgadza a Kerem wychodzi. W tym samym czasie, zaczyna zeznawać Jasemin. Opowiada o okolicznościach wypadku a także o tym, jak doszło do zabójstwa Alego. Rozprawa dobiega końca. Prokurator i obrońca wygłosili mowy końcowe. Na koniec pyta Onura, czy chciał by powiedzieć coś na koniec.

Onur: Ja chciałem tylko przeprosić rodzinę Jansel Inceoglu i Alego Cengiza za to co się stało.

Sędzia: To wszystko?

Onur: Tak.

Onur siada a sędziowie udają się na naradę., Po pół godzinie wracają na ogłoszenie wyroku. Onur dostaje 25 lat. Jest w szoku. Zwiesza głowę i opiera się o ławkę. Siada, kładzie, łokcie na ławce i zakrywa twarz dłońmi. Strażnik zakuwa go w kajdanki i wyprowadza z sali. Po drodze mija Szeherezadę, która odwraca od niego wzrok. Mija również Kerema, który patrzy Onurowi głęboko w oczy, spojrzeniem, mówiącym "Gdybyśmy byli tutaj sami, to już byś nie żył!".

Po rozprawie Kerem wychodzi przed sąd i siada na ławce w alejce wśród drzew. Jest ciepła wiosenna pogoda, Kerem wzdycha, i zaczyna patrzyć na szeleszczące na wietrze liście. Mija kilka minut. Przysiada się do niego Jaman.

Jaman: Widzisz!? Mówiłem ci! Teraz prędko nie wyjdzie. Sprawiedliwości stało się zadość.

Kerem: Nom.

Jaman: Co się dzieje? Nie cieszysz się?

Kerem: Tak. Człowiek, przez którego straciłem dwie najbliższe osoby spędzi wiele lat za kratami. Wyjaśnij mi tylko, dla czego nie czuję się lepiej!?

Jaman: Nie wiem. Chyba po prostu, potrzebujesz trochę więcej czasu. Ale nie martw się poprawię ci humor. Pojedziemy do mnie. Rodzice chcieli się z tobą spotkać. Dawno cię nie widzieli, poza tym chcę im przedstawić Bennu.

Kerem: A jednak. Ty i ona razem. Heh. Dziękuję, to miłe z twojej strony, ale nie dam rady. Mam kilka spraw do załatwienia.

Jaman: Jakich?

Kerem: Nie ważne.

Po rozprawie Kerem wraca do domu. Wyobraźmy sobie, że w tel słychać tę smutną piosenkę, która leciała kiedy Bennu straciła dziecko a Szeherezada i Melek chowały jego rzeczy. Kerem patrzy na zdjęcie swoje, razem z żoną i wychodzi. Jakiś czas później zjawia się na cmentarzu . Podchodzi do jednej z mogił. To grób jego żony. Siada na ławeczce obok niego. Kładzie na nim kwiaty. Opiera się ręką na płycie i uśmiecha. Potem wstaje i przykuca obok. Bierze do ręki ogrodniczą łopatkę do kopania i zaczyna wykopywać dołek obok grobu żony. Potem bierze stojące na ławce pudełko w którym trzyma zdjęcia USG. Otwiera je. Patrzy przez chwilę, na znajdujące się w środku zdjęcia. Wzdycha, po jego policzku zaczyna spływać łza. I mówi:

Kerem: Żegnaj kochanie. Nigdy o tobie nie zapomnę.

Zamyka pudełko, wkłada je do dołka i przysypuje ziemią. Po czym odchodzi.

Szeherezada w domu kończy gotować obiad dla Kaana. Przerywa jej dzwonek do drzwi. Otwiera i widzi stojącego w progu Kerema.

Kerem: Mogę wejść?

Szeherezada: Tak proszę.

Kerem wchodzi do środka i od razu wręcza jej torbę.

Szeherezada: Co to jest?

Kerem: Prezent dla Kaana. Mam też coś dla ciebie.

Wręcza jej bukiet kwiatów, jaki chował za plecami.

Szeherezada: O rety! Jakie piękne! Nie trzeba było.

Kerem: Przeciwnie, trzeba było. Chciałem ci za wszystko podziękować. I cię przeprosić. Uratowałaś mi życie, uchroniłaś przed popełnieniem największego błędu w życiu. Gdyby nie ty, pewnie siedział bym teraz w więzieniu. I jest jeszcze to drugie. Wiem że oboje was bardzo skrzywdziłem. Wiem że zabawka, kwiatek i słowo przepraszam nic nie zmienią. Ale jeśli tylko mi na to pozwolisz, obiecuję, że wam to wszystko wynagrodzę. To moja wizytówka. Jeśli będziecie czegoś potrzebować. Zadzwoń a ja na pewno wam pomogę. Tym razem, bez żadnych haczyków i zobowiązań wobec mnie. Firma Aksala jest w zasadzie skończona. Rozmawiałem z Zaferem. Jeśli tylko chcesz będziesz mogła w każdej chwili wrócić do pracy w Eskishehir. Nawet jutro. To w zasadzie wszystko co chciałem ci powiedzieć. Do widzenia.

Kerem ma już wychodzić, ale Szeherezada po chwili namysłu nie pozwala mu na to.

Szeherezada: Niech pan poczeka! Może zostanie pan na kawę?

Kerem zostaje. Szeherezada parzy kawę. Częstuje go ciastem. I zaczyna wypytywać.

Szeherezada: Jak pan się czuje po procesie?

Kerem: Od jakiegoś czasu chodzę to psychologa, to trochę pomaga.

Szeherezada: Posłuchał pan mojej rady i pozwala by inni panu pomogli. Mam jeszcze jedno pytanie. Chciała bym wiedzieć dla czego pan to wszystko robił? Mi i Kaanowi. Przecież doskonale wie pan, jak to jest kiedy traci się kogoś, kogo kocha się ponad wszystko.

Kerem: Szczerze? Nie obchodziło mnie to. Wszystko zmieniło się, kiedy zobaczyłem jak sanitariusze wynoszą go z twojego mieszkania. Poczułem się jak świnia. Wiesz? Ja po śmierci Jansel straciłem sens życia. Zostałem sam, trochę na własne życzenie. Odciąłem się od rodziny żony i znajomych. Postanowienie odnalezienia jej zabójcy, nadało mojemu życiu jakiś cel. Pod porządkowałem temu, ostatnie 4 lata. To była jedyna rzecz, która sprawiała, że miałem siłe podnieść się rano z łóżka i pójść do pracy. Ta nadzieja, że kiedyś go dorwę i zabiję, albo zaciągnę na policję i powiem że to on. Myślałem, że cel uświęca środki, że śmierć Jansel usprawiedliwia wszystko co robię. Dopiero wtedy zrozumiałem, że to nie prawda. Nie myśl sobie, ze próbuje się teraz przed tobą jakoś wybielić, czy usprawiedliwiać. Chcę tylko żebyś zrozumiała, dla czego taki byłem. Czułem, że muszę to robić, że dopóki on jest wolny, to ja nie będę mógł nigdy, zacząć normalnie żyć. Mam tylko nadzieję, że kiedyś może mi to wybaczysz.

Szeherezada: Poczynił pan już pewne kroki ku temu. Ale musi się jeszcze trochę postarać.

Szeherezada przerywa. Zerka w kierunku pokoju Kaana.

Szeherezada: Może pobawi się pan z Kaanem i pokaże mu jak się bawić tą zabawką?

Kerem: Ja?

Szeherezada: Tak. Chciała bym, żeby Kaan poznał człowieka, który uratował mu życie. Proszę! Śmiało niech pan idzie.

Kerem nieśmiało wstaje, bierze zabawkę jaką mu kupił i idzie do pokoju chłopca. Siada obok niego na dywanie.

Kerem: Cześć. Jestem Kerem. A ty?

Kaan: Kaan

Kerem: Chciał bys się pobawić tą zabawką?

Kaan: A jak to działa?

Kerem: Nie wiesz?

Kaan: Nie.

Kerem: Pokazać ci?

Kaan: Tak.

Kerem i Kaan zaczynają się razem bawić na dywanie w jego pokoju. Wszystko obserwuje oparta o ścianę Szeherezada. Im dłużej obserwuje tę dwójkę, tym większy uśmiech pojawia się na jej twarzy. W końcu idzie sobie do kuchni, zostawiając ich samych.

Koniec części 17.

ocenił(a) serial na 6
HotChocolate90

Część 18.

Jest poranek w firmie Eskishehir. Kerem siedzi w swoim gabinecie i tak samo jaki kiedyś, nie może skupić się na pracy. Wspomina wydarzenia sprzed kliku dni, zwłaszcza wizytę w domu Szeherezady. Najbardziej czas jaki spędził bawiąc się z Kaanem. Przypomina mu się, jak razem się bawili, ja później dołączyła do nich Szeherezada i to jak zasiedział się tam, niemal że do 22. I to, jak bardzo chłopiec był smutny, kiedy wychodził i prosił go by jeszcze kiedyś przyszedł. Wspominając tamte chwile, Kerem bawi się długopisem a na jego twarzy zaczyna zarysowywać się coraz większy uśmiech. W pewnej chwili zakrywa twarz dłońmi, bierze głęboki oddech i mówi sam do siebie.

Kerem: Daj spokój! Przestań o tym myśleć wariacie!

W tej chwili do gabinetu wchodzi Seval.

Seval: Panie Inceoglu!

Kerem: Co się stało?

Seval: Pan Zafer prosi pana do siebie. Chce aby był pan obecny przy podpisywaniu umowy z nowym architektem.

Kerem idzie do gabinetu szefa. Wchodzi i nie wierzy własnym oczom. Nowym pracownikiem firmy, ma zostać Szeherezada.

Zafer: Kerem. Proszę poznaj naszą nową, "starą" panią architekt. Pani Szeherezada Evryaoglu.

Kerem jest zaskoczony, od jego wizyty u niej minęło już trochę czasu i sądził, że kobieta nie przyjmie jego propozycji. Ku jego radości, okazuje się, że jest inaczej. Szeroko uśmiecha się, nie kryjąc zaskoczenia.

Kerem: Szeherezada!? Nie spodziewałem się, że to będziesz ty! Myślałem, że się rozmyśliłaś i nie przyjmiesz naszej propozycji.

Zafer: Jakiej naszej? To był twój pomysł, by zaproponować jej powrót. Nie ukrywam, że pomysł, pod którym podpisałem się obiema rękoma i nogami :)

Szeherezada: Po bankructwie Binyapi, potrzebowałam pracy a tutaj pracują ludzie których dobrze znam <zerka na Kerema>. No i z którymi świetnie mi się współpracowało. <znów zerka na Keram, tym razem uśmiechając się do niego>.

Kerem z jednej strony traktuje to jak komplement. Z drugiej pamięta co się wydarzyło, między nim a Szeherezadą i nie potrafi ukryć skrępowania i wstydu jaki mu towarzyszy.

Kerem: To miło z twojej strony. Przeproszę was, ale mam jeszcze trochę zaległej pracy. Jeszcze raz, cieszę się że będziesz tutaj pracować.

Kerem żegna się z Zaferem i Szeherezadą i idzie do siebie. Zaczyna uzupełniać dokumenty. Po kwadransie słyszy pukanie do drzwi. A po chwili się otwierają. To gość, którego się nie spodziewał.

Szeherezada: Mogę wejść?

Kerem: Oczywiście! Proszę siadaj!

Szeherezada: Chciałam z panem porozmawiać.

Kerem: O czym? Jeśli chodzi o to co się stało wcześniej. To jeśli chcesz to powiem Zaferowi o wszystkim. Dlaczego odeszłaś.

Szeherezada: Nie musi pan tego robić. Chcę rozmawiać o czymś innym.

Kerem: O czym?

Szeherezada: Będziemy razem pracować, więc myślę że nasze relację powinny wyglądać normalnie. Proponuję, żebyśmy zaczęli wszystko od nowa.

Kerem: Jak to? Co proponujesz? Mamy zrobić restart i udawać, że nic się nie stało?

Szeherezada: Nie do końca. Doceniam to co pan zrobił dla mojego syna. I wybaczyłam panu, to co zrobił wcześniej. Dla tego chciała bym, żeby nasze relacje były bardziej koleżeńskie.

Szeherezada wstaje, kładzie swoją torebkę na biurku. Wyjmuje z niej buteleczkę jakiegoś alkoholu i dwa kieliszki i nalewa.

Kerem: Co ty robisz!?

Szeherezada bierze oba kieliszki i podchodzi do niego.

Szeherezada: Niemcy mówią na to "bruderschafft". Dwie osoby biorą kieliszki, splatają ręce tak by wypić alkohol z własnych kieliszków a potem wymieniają swoje imiona i podają sobie dłonie. Od tego momentu te osoby są hmmmm - przyjaciółmi. Więc jak będzie?

Kerem nieśmiało bierze kieliszek, oboje przekładają ręce i wypijają zawartość kieliszków, patrząc sobie głęboko w oczy. Szeherezada uśmiecha się i wyciąga do niego rękę.

Szeherezada: Szeherezada, miło mi cię poznać.

Kerem: Mi również.

Oboje trzymają się za ręce i stojąc tak przez chwilę śmieją się do siebie.

Kerem: Hehe. I co teraz? Będziemy tak stali do wieczora?

Szeherezada: Nie, zwyczajnie zaczniemy pracować. Aha Kaan pytał o ciebie.

Kerem: Na prawdę!?

Szeherezada: Tak. Pytał kiedy wujek przyjdzie bo fajnie mu się z tobą bawiło. Na prawdę nie krępuj się. Jeśli chcesz, możesz odwiedzać Kaana. W końcu przez ten przeszczep coś was łączy ze sobą.

Kerem kwituje to uśmiechem.

Mija kilka tygodni. Cała piątka Szeherezada, Kaan, Kerem, Jaman i Bennu w weekend spotykają się za miastem na ognisku by trochę odpocząć. Jaman i Bennu mają ważne wieści do ogłoszenia.

Jaman:W sumie to dobrze, że jesteśmy tutaj w czwórkę.

Bennu: Dokładnie, mamy wam coś do powiedzenia. W zasadzie to trzy rzeczy.

Jaman: Po pierwsze, oświadczyłem się Bennu i zgodziła się za mnie wyjść. Po drugie Kerem, chciał bym abyś był moim świadkiem na ślubie.

Bennu: A ja chciała bym, by Szeherezada była moim.

Kerem: To fantastycznie! Gratuluję wam!

Szeherezada: Dużo szczęścia wam życzę.

Bennu: Ale to nie koniec. Byłam u lekarza i ja i Jaman spodziewamy się dziecka!!!

Bennu i Szeherezada w euforii przytulają się. Kerem gratuluje im obojgu. Tuląc Bennu Szeherezada zauważa, że entuzjazm Kerema jest marny. Uśmiech szybko zastępuje zasępiona mina. Kerem wstaje i przeprasza wszystkich i odchodzi. Idzie na bok i siada na ławce, plecami do wszystkich. Widząc to Szeherezada idzie za nim. A Jaman z Bennu zachodzą w głowę o co chodzi. Szeherezada siada obok niego i zaczyna wypytywać.

Szeherezada: O co chodzi?

Kerem: O nic.

Szeherezada: Przecież widzę, że coś cię gryzie.

Kerem: Chyba pojadę do domu, źle się czuję, wrócicie z Jamanem i Bennu. Tak będzie lepiej. Nie będę im psuć nastroju.

Szeherezada: Aha. Rozumiem. Chodzi o to, że Bennu jest w ciąży tak?

Kerem: No tak. Proszę nie pomyśl źle, że nie ciesze się ich szczęściem. Ale. Nie wiem jak to powiedzieć.

Szeherezada: Nadal myślisz o waszym dziecku? Twoim i Jansel?

Kerem: Tak. To takie nie sprawiedliwe. Nie miało nawet szansy przyjść na świat. Nie mogę się tym pogodzić. Próbuję jakoś zostawić to za sobą, zacząć wszystko od nowa. Myślałem, że to będzie prostsze.

Szeherezada: Nie denerwuj się. Po prostu potrzebujesz jeszcze trochę czasu. Porozmawiaj z Jamanem. Powiedz mu jak się czujesz. Nie bój się! Na pewno cię zrozumie. A teraz głowa do góry. No dalej uśmiechnij się!

Kerem zerka na nią i uśmiecha się. A Szeherezada kładzie dłoń na jego policzku całuje go w niego. Odchodzi a Kerem jest tym wyraźnie zaskoczony. Odwraca się i kładzie dłoń na miejscu w które pocałowała go Szeherezada.

Szeherezada prosi by Jaman chwilę porozmawiał ze szwagrem a sama siada z Bennu.

Bennu: Co się dzieje?

Szeherezada: A chodzi o Kerema?

Bennu: Tak? A co? Ma focha i potrzebuje, by ktoś poklepał go po główce?

Szeherezada: Przestań!

Bennu: Niby czemu?

Szeherezada: Bennu. Kerem wciąż bardzo cierpi, po stracie żony i dziecka. Potrzebuje teraz spokoju. Wiem, że po tym jak się wobec ciebie zachował, nie darzysz go sympatią, ale proszę cię. Odpuść mu na jakiś czas. Bądź dla niego milsza. Zrobisz to dla mnie?

Bennu: Ehhh no dobra! Skoro prosisz. Ale nie rozumiem, czemu ty się nad nim tak litujesz?

Szeherezada: Bo uważam, że zasługuje na to, by dać mu szansę.

Jednocześnie zastanawia się jak pomóc Keremowi. Wpada na pewien szalony? A może głupi pomysł? Mający związek z odbywającą się wkrótce imprezą.

Mijają dwa dni. Kerem idzie korytarzem w firmie. Kiedy zaczepia go jedna z pracownic. Zeyneb/

Zeyneb: Hej! Poczekaj!

Kerem: Co się stało.

Zeyneb całuje go w policzek.

Zeyneb: Jesteś uroczy. Ale skoro chciałeś pójść ze mną to mogłeś poprosić osobiście. A nie wyręczać się koleżanką. Ale mimo wszystko zaplusowałeś. Nie wiedziałam, że jesteś taki nieśmiały. To było słodkie. Zapunktowałeś u mnie. To do zobaczenia w środę na imprezie.

Kerem zastanawia się co się dzieje? Chwilę myśli i już wie, kto za tym stoi.

Kerem wchodzi gabinetu, gdzie pracuje Szeherezada.

Szeherezada: O cześć Kerem.

Kerem: Taaa. Chciała byś mi coś powiedzieć, zanim zginiesz!?

Szeherezada: Ale co?

Kerem: Nie udawaj idiotki! Co to za numer z Zeyneb? Umawiasz mnie na randki, za moim plecami!? Chcesz mnie wyswatać!?

Szeherezada: To nie tak. Pamiętasz jak mówiłeś, że jest ci ciężko zacząć od nowa. Pomagam ci w tym. Jesteśmy przyjaciółmi i nie chcę żebyś był samotny.

Kerem: A może ja właśnie chcę być sam!!!??? Nie przyszło ci to do głowy!!!??? Kto ci dał prawo mieszać się w moje życie!!!???

Szeherezada: Ale co ci szkodzi? Zeyneb jest młoda, ładna, podobasz jej się. Może ona spodoba się również tobie?

Kerem: Nie ma mowy. Nie pójde z nią. Sama się z nią umów!

Szeherezada: Ale ona mnie nie interesuje.

Kerem: To zostań lesbijką!!! Nie pójdę z nią.

Szeherezada zaczyna się dziwnie na niego patrzeć.

Kerem: I nie patrz tak na mnie! Nie mowy! Nie pójdę z nią! Nie! Słyszysz! Za cholerę nie pójdę!!!

Środa. Kerem jednak poszedł na imprezę z Zeyneb. Na pozór wszystko wygląda normalnie. Kerem bawi się ze swoją partnerką. Tańczy z nią, ale jego wzrok przykuwa Szeherezada. Kerem ciągle na nią zerka. Po imprezie Kerem odwozi Zeyneb do jej domu. Wchodzi do jej mieszkania. A Zeyneb zaczyna dostawiać się do niego.

Zeyneb: Wiesz. Zawsze mi się podobałeś.

Zaczyna go całować i po chwili oboje się obściskują. Kerem bierze ją na ręce i kładzie na kanapie. Rozpina jej sukienkę. zdejmuje stanik, zdejmuje swoją koszulę. Całują się coraz bardziej namiętnie. W pewnej chwili Kerem przestaje.

Kerem: Stop! Przestań!

Zeyneb: Ale co się dzieje? Nie podobam ci się?

Kerem: To nie o to chodzi.

Zeyneb: Więc o co?

Kerem: Nie ważne. Ale nie mogę tego zrobić. Przepraszam. Pójdę już.

Kerem ubiera koszulę, marynarkę i wychodzi.

Zeyneb jest wściekła, że nie udało jej się przespać z Keremem. Stwierdza, że jest kretynem. I rzuca o podłogę leżącym na kanapie stanikiem.

Koniec części 18.

ocenił(a) serial na 6
HotChocolate90

Część 19.

Ranek w Eskishehir. Kerem przychodzi do pracy. Dostrzega jednak że coś jest nie tak. Ludzie nie odpowiadają na jego "dzień dobry", tylko dziwnie się na niego patrzą. Po drodze mija Bennu.

Kerem: Wiesz już coś o tym opóźnieniu na budowie? Jak będzie coś wiadomo daj mi znać.

Bennu: Sam się dowiaduj łajzo!

Bennu odchodzi bez słowa. Kerem nie rozumie co się dzieje.

Kerem: Co ja takiego zrobiłem? Czy wszyscy powariowali!?

Podchodzi do niego Seval.

Seval: Prosze pana, czy mogli byśmy porozmawiać na osobności.

Kerem: A o co chodzi?

Seval myśli chwilę i szybko wycofuje się z tego co powiedziała.

Seval: W zasadzie to już o nic. Ale zapomniałam. Szef chce z panem rozmawiać.

Kerem idzie do biura Zafera. Kiedy wchodzi do środka widzi, że na jednym z krzeseł siedzi Zeynep.

Zafer: Siadaj. Wyjaśnij mi co się dzieje!?

Kerem: Nie rozumiem o co chodzi?

Zafer: Zeynep złożyła na ciebie skargę.

Kerem: Skargę!?

Zafer: Twierdzi, że chciałeś wymusić na niej seks.

Kerem: Że co!!!???

Zeynep: Nie udawaj. Po imprezie mówił, że mu się podobam szefie. Chciał żebyśmy pojechali do niego. A jak się nie zgodziłam, to powiedział, że albo zostane jego kochanką, albo urządzi mnie tak, że wylecę z pracy.

Kerem: Co? Upadłaś na głowę? Niezła bajeczka, bo ja pamiętam coś innego.

Zeynep: Niby czemu mam kłamać?

Kerem: Z zemsty. Bo nie dałem ci się zaciągnąć do łóżka.

Zeynep: Mówiłam! Mówiłam szefie, że tak będzie! Wszystkiego się wyparł.

Kerem: Niczego się nie wypieram, bo nic takiego się nie stało! Zafer, znasz mnie tyle lat. Komu wierzysz? Mnie? Czy tej szmacie?

Zafer: Kerem!

Kerem: Dobra widze co jest grane. Idę do siebie.

Kerem siada za biurkiem i bierze głeboki oddech, ale jego spokój nie trwa długo. Do gabinetu wpada Szeherezada.

Szeherezada: Możesz mi wyjaśnić, co się dzieje?

Kerem: Nie mam pojęcia!

Szeherezada: A Zeynep kłamie?

Kerem: Tak!

Szeherezada: To czemu to robi?

Kerem: Bo nie dałem się jej poderwać.

Szeherezada: Miałeś z nią romans?

Kerem: Nie.

Szeherezada: Spałeś z nią?

Kerem: eeee prawie.

Szeherezada: Jak to prawie?

Kerem: Zaczynało do czegoś dochodzić, ale ostatecznie nie doszło. Powiedziałem "stop", ubrałem się i wyszedłem. Chwila! Co to w ogóle za pytania!? Czemu ja ci się z tego tłumaczę!?

Szeherezada: Chcę po prostu wiedzieć, jak było.

Kerem: Było tak, jak mówię. Błagam cię uwierz mi! A ty dokąd idziesz?

Szeherezada: Porozmawiać sobie z nią.

Szeherezada idzie do Zeynep.

Szeherezada: Słyszałam co się stało.

Zeynep: Szkoda gadać.

Szeherezada: Jesteś pewna, że on chciał cię zmusić do, sama wiesz czego?

Zeynep: Masz jakieś wątpliwości?

Szeherezada: Szczerze? Tak.

Zeynep: A ty czemu go tak bronisz? Kim ty jesteś? Jego niańką? Matką? A może jesteś zazdrosna? Chciała byś być na moim miejscu?

Szeherezada: Nie bądź bezczelna! Pamiętaj, że jeśli kłamiesz to ja i tak się dowiem a zaraz po mnie dowie się szef. Jeśli to bujda, lepiej to odwołaj, póki nie jest za późno.

Zeynep: Daruj sobie.

Szeherezada widzi, że nic od niej nie wyciągnie. Wpada na pewien pomysł. Wysyła Keremowi bardzo długiego smsa. A potem idzie porozmawiać z szefem.

Zeynep ma już wyjść do domu, kiedy na korytarzu łapie ją Kerem. Zaciąga ją do jej biura.

Kerem: Co ty wyprawiasz? Odwołaj wszystko!

Zeynep: Nie mam takiego zamiaru.

Kerem: Wszyscy mają mnie za bydlaka, który wykorzystuje kobiety!

Zeynep: Bo to prawda.

Kerem: Prawda? Bo nie chciałem się z tobą przespać!?

Zeynep: Odrzuciłes mnie. Najpierw tego chciałes a potem jakby nic uciekłeś jak poparzony. Mnie się tak nie traktuje. Wiesz jak się wtedy poczułam?

Kerem: Aha a jak zostałabyś panienką na jedną noc, to poczuła byś się lepiej?

Zeynep: Nie wiem. Ale wiem, że ty na pewno poczuł byś się lepiej. Nie wiesz na co mnie stać. Żałuj, że wtedy uciekłeś.

Kerem: Szczerze, jakoś nie żałuje. To jak? Odwołasz to?

Zeynep: Nie mam takiego zamiaru.

W tej chwili do środka wchodzi Zafer. Zeynep próbuje ściemniać, że Kerem próbował ją zastraszyć. Ale szef wszystko słyszał.

Zafer: Daruj sobie. Wszystko słyszałem. Nie wstyd ci dziewczyno? Zapraszam cię do siebie. Mamy do porozmawiania.

Oboje wychodzą, Kerem zostaje sam. Siada na krześle opiera się o biurko. Łapie się za głowę i wzdycha. Przychodzi do niego Szeherezada.

Szeherezada: I jak wszystko się wyjaśniło?

Kerem: Na szczęście tak. Miałaś dobry pomysł, żeby ja podpuścić. Dzięki Bogu, ta cała afera wyjaśniła się w jeden dzień. Myślałem, że po zamknięciu Aksala moje problemy się skończyły. Najwyraźniej to nie prawda. Czy ja kiedykolwiek będę miał święty spokój!? O niczym innym nie marzę.

Szeherezada podchodzi do niego i łapie go za ramię.

Szeherezada: Spokojnie. Zafer da jej popalić, pewnie długo tu nie popracuje. A ludzie dowiedzą się jak było na prawdę.

Kerem: Dziękuję.

Szeherezada: Nie ma za co.

Kerem: Jest. Nie zwątpiłaś we mnie, nawet Zafer miał wątpliwości a ty nie. Wiszę ci przysługę.

Szeherezada: Nie trzeba. Wiesz co? Chodźmy na kawę, ja stawiam. Poza tym mamy do pogadania. W sobotę Jaman i Bennu się pobierają a my, jak pewnie pamiętasz jesteśmy świadkami.

Kerem: Dobrze. Daj mi pół godziny. Musze jeszcze przejrzeć parę dokumentów.

Tymczasem Seval siada przy swoim biurku. Wyjmuje z torebki zdjęcie i patrzy na nie.

Seval: Jak to dobrze, że wszystko się wyjaśniło. Już myślałam, że jesteś taki jak on.

Całuje zdjęcie i spogląda na nie. Ale nie zauważa, że Szeherezada to zauważyła. I zauważyła, że na tym zdjęciu jest Kerem.

Szeherezada: Pani Seval, co to ma znaczyć?

Seval: Ja. Ja pani wszystko wyjaśnię, tylko prosze niech to zostanie między nami. Błagam panią.

Szeherezada się zgadza. Seval wszystko jej wyjaśnia. 25 minut później obie wychodzą przed firmę. Widać, że Seval płakała.

Szeherezada: Jeśli to co pani mówi, to prawda, to powinna mu pani powiedzieć prawdę. Dla czego nie zrobiła pani tego wcześniej?

Seval: Widziałam w jakim stanie był, podczas procesu zabójcy jego żony. Nie mogłam mu wtedy powiedzieć prawdy. To by go zniszczyło. A teraz, może lepiej, niech trochę ochłonie po tej całej historii z Zeynep.

Szeherezada: Może tak. Ale odwlekanie tego nic nie zmieni.

W tej chwili wychodzi Kerem. Seval szybko się żegna i idzie do domu. A oboje jadą na umówione wcześniej spotkanie.

Sobota, trwa ślub Jamana i Bennu. Po przysiędze i podpisaniu dokumentów wszyscy ida na wesele. Wszystkie niezamężne kobiety gromadzą się wokół Bennu, która będzie rzucac bukietem. Bennu bierze zamach rzuca kwiaty a bukiet wpada wprost w ręce Kerema! Zmieszany mężczyzna nie wie co ma z nim zrobić, rozgląda się dookoła i daje go pierwszej kobiecie która stoi obok, Szeherezadzie. Kiedy już ma odejść. Prowadzący zabawę wodzierej. Powstrzymuje go.

Wodzirej: Hallo prosze pana! Niech pan wraca i weźmie kwiaty! Tak do pani też mówię, wiem że bukiecik jest śliczny, ale to tamten pan go złapał. Prosze go oddać!

Szeherezada oddaje je Keremowi.

W związku z tym co się stało. Wszyscy decydują, że to panie będą łapać krawat pana młodego. I jak już pewnie się domyślacie złapała go Szeherezada. W nagrodzę za to. Oboje muszą zatańczyć na środku parkietu. Oczywiście puszczona zostaje tzw. pościelówa.

Szeherezada: Czemu jesteś taki spięty? Tańcz.

Kerem: Wszyscy się na nas gapią. Do tego jeszcze puścili ten kawałek.

Szeherezada: Nie zwracaj na nich uwagi. Po prostu tańcz.

Oboje skupiają się na tańcu. Zaczynają patrzeć sobie coraz głębiej w oczy. W pewnej chwili piosenka się kończy, a goście oczekują, że para się pocałuje. Kerem nie wie co zrobić, aż w końcu podchodzi do niej i szybko całuje ją w policzek. Nie uszło to uwadze pary młodej.

Bennu: Biedna Szeherezada.

Jaman: Biedna? Nie wyglądała na smutną. Wiesz? Nawet pasują do siebie.

Bennu: Nie żartuj. <zerka na minę Jaman> Boże! Ty nie żartujesz! Chcesz ich ze sobą wyswatać?

Jaman: Wydaje mi się, że nie będę musiał.

Mijają kolejne godziny. Kerem i Szeherezada świetnie się bawią. Tańczą niemal wyłącznie ze sobą. Kerem decyduje, że nie będzie pić. W razie czego, będzie mógł odwieść przyjaciółkę do domu. Szeherezada jak to bywa na weselach upiła się. Kerem zabiera ją z końcówki wesela i odwozi do domu. Oboje wchodzą do środka. Pijana Szeherezada siada. I próbuje nie usnąć. Kerem klęka przed nią i zdejmuje jej buty. A potem podnosi. Widzi, że nie da rady dojść do łóżka sama, więc bierze ją na ręce. Kładzie ją na łóżku, przykrywa kocem i obserwuje jak śpi. Przysuwa się bliżej i pochyla nad nią. Odgarnia jej włosy i z uśmiechem obserwuje jak śpi. Po chwili pochyla się jeszcze bardziej. I czule całuje ją w usta. Gładzi po policzku i mówi:

Kerem: Dobranoc, słodkich snów moja królewno.

Wychodzi z pokoju. Zostawia na stole kartkę, że zabiera klucze i odda je jej następnego dnia. Wychodzi i zamyka drzwi mieszkania Szeherezady na klucz.

Koniec części 19.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones