Taki właśnie stosunek do widza mają twórcy. Owszem, serial jest wciągający, ale ilość fantasy w tej produkcji i styl prowadzenia fabuły mocno łączy go z telenowelą. Pierwszy odcinek: personel więzienia zauważa na nagraniu jak główna bohaterka ukrywa kartę, której użyto przy morderstwie w zakładzie i wątek znika, ani jednej sceny z tym związanej. Rozeszło się po kościach, nie ma sprawy. Wątki często są po prostu urywane. Ewentualnie jakiś telefon, który połączy wątki i nara. Niech się widz domyśli co się zadziało.
Gdy Maca oddaje pigułkę "po" Anabel, ta po chwili "załatwia" jej widzenie intymne. Mi się wydaje, że to bardziej skomplikowany proces.
Na koniec 3 serii Zulema ma być przeniesiona do więzienia o zaostrzonym rygorze. W 4 znowu widzimy ją w tej samej placówce. W między czasie uciekła z więzienia, zamordowała agentkę, próbowała porwać samolot, do tego strzelaniny z policją, próba zabicia koleżanki w ciąży. Co tam, przecież to pikuś ;) Absurdów nie idzie spamiętać
Postacie często bywają niespójne charakterologicznie. W pewnym momencie postępują tak, że w ogóle to do nich nie pasuje. Chyba, że chodzi o to, że kobieta zmienną jest ;)
Po co pokazywać na początku odcinka co będzie na końcu. Odzierasz widza z elementu zaskoczenia. Można się domyślić o co chodzi i jak się skończy odcinek.
Na plus kilka postaci, świetna muzyka, relacje międzyludzkie, miłosne, humor i bajera więźniarek ;)