dodałbym jeszcze że fabuła sama w sobie tradycyjna: jest zaraza globalna zamieniająca ludzi w coś i jest lek... tutaj ona i założę się że teraz będą podróżować przez pół ameryki do rządowych jednostek, a Doktorek (która zastanie przemieniona w człowieka) będzie po drodze w laboratoriach robić surowicę z jej krwi ... Last ship vampire ;)

Widziałem trailer, straszna kicha przypomina ten kicz co Wynonna Earp, Revolution, Dead Of Summer czy Z Nation. Mogli nie tykać oryginalnej historii, tak jak napisał @Przemo185.

Panowie, to robi się nudne. Raz mamy TWD, za chwilę 12 małp, później Z nation, później Kwarantanna, później coś i coś i coś...ile można chol*ra oglądać seriale post apokaliptyczne o zarazie? Jaki idiota nazwał "Van Helsing" serial o dupowatej laseczce walczącej z zarazą. Niech sobie ją nazwą Doktor Quinn bo bardziej to w tę stronę zmierza niż w stronę walki z nadprzyrodzonymi potworami z mitologii słowiańskiej.

Jak najbardziej się z panem zgodzę.
Nie rozumiem jaki związek ma Van Helsing z tym, z tym... z tym czymś!
To po prostu kradzież tytułu, nic poza tym.
Nie rozumiem jak można upaść tak nisko. Zero szacunku dla legendy!

Seriously?! Jakoś nie sądzę, by to "wejście z feminizmem w gatunek" stanowiło problem tego serialu.

Problemem tego serialu jest to, że powstał. A siłowe wciskanie kobiet w tego typu produkcje się nie sprawdza.
Ot chociażby najlepszy przykład.

Zgodzę się tylko z pierwszym zdaniem - Największym problemem jest to, że powstał.
Nie bardzo potrafię się odnieść do wciskania kobiet na siłę, bo w tym serialu wszystko jest zrobione na siłę, jednak tworzenie dobrych produkcji z kobietą w roli głównych bohaterek jest dokładnie tym samym, co obsadzanie w głównej roli mężczyzny. Skąd ten seksizm? Jednak niech na obronę mojego zdania przemówią dobre tytuły, jak "Resident Evil", "UnderWorld", czy "V".

Zgodzę się, że powyższe przykładowe produkcje były genialne, kreacja głównych bohaterek też, jednakże są to FILMY, a wydaje mi się że na filmy idzie trochę więcej kasy, co za tym idzie - lepsze efekty specjalne i lepsi aktorzy, nie na wszystkie rzecz jasna. Każdy ma prawo do własnej wizji tytułowego bohatera i świata. Nic z tym nie zrobimy. Pomysł sam w sobie nie jest zły(Van Helsing mógłby być przodkiem głównej bohaterki, kto wie być może coś takiego wprowadzą), ale wykonanie gorzej ni chu.... i to myślę, że najbardziej boli nas wszystkich.
Skoro Linlcoln mógł polować na wampiry to czemu nie dać szansy kobiecie ;-P , ale fakt to że jej krew jest lekarstwem jest lekkim przegięciem. Nie wiedzą, w którą stronę iść - zabijanie wampirów czy ich leczenie...

"V" jest serialem. Bądźmy szczerzy, nie ma wielu seriali w tym gatunku, których głównymi bohaterkami są kobiety lub ja widziałam ich za mało. Niemniej udowadnia to tyle, że płeć nie ma znaczenia, bo liczy się pomysł i wykonanie. Tu wszystko poszło nie tak.

Ale tu nie o seksizm chodzi. Tylko historia kobiet superbohaterów jest oparta własnie na tym, że "kurcze powstał superman to musi być supergirl"!
I tak tutaj, postać literacka Abraham Van Helsing została przeniesiona do serialu, który niszczy zupełnie to nazwisko.
Jeśli chodzi o role kobiece to nie ma tu żadnego problemu. Bo faktycznie potrafią być świetne, ale nie ukobiecajmy czegoś co było stworzone jako facet. Nie można zrobić czegoś nowego tylko z uporem maniaka cisnąć temat "był facet to udowodnimy, że może być kobieta"?

ten "feminizm" to nie problem. Czy głównym "bohaterem" byłaby kobieta, gej, lesbijka, Azjata, aseksualny, transwestyta, kosmita, supermaczo, czy sam Chuck Norris serial byłby tak samo kiepski.

no własnie, a jakby powstał DOBRY SERIAL o Van Helsingu kobiecie to by nawet była przyjemna odmiana i wreszcie jakaś odmienna interpretacja

Abraham Van Helsing nie był kobietą i dlaczego mamy go tak nazywać? Za chwilę powstanie "Blade- babka z mieczem"

w dużej mierze głównym bohaterem (do czasu) jest żołnierzyk i on jest jeszcze bardziej bezsensu niż panna van Helsing - jego działania są alogiczne. Ona przynajmniej, jak każda stereotypowa kobieta (wyłączając Susan, ale to na inną dyskusję), która jest matką opętana jest wizją ratowania dziecka (która, aż obrzydliwie oczywiste, wiadomo jak kończy). On ma jakieś poczucie misji z tyłka.