Obejrzałam przypadkiem parę odcinków, bo jakoś nie mogę spać w nocy, a wtedy nic lepszego nie leci. Oglądając zauważyłam jedno, a mianowicie to, że główna bohaterka jest nieznośna, taka tam rozpuszczona, bogata nastolatka, co prawdziwych problemów nie widziała i której się zdaje, że świat kręci się wokół niej i jej "problemów" miłosnych. I dlatego wszyscy mają wszystko rzucać i zajmować się nią i jej pierwszym pocałunkiem. No serio straszne. Panna, co nigdy w życiu nic w domu nie zrobiła, bo przecież w domu ma służącą, co nie chodzi do szkoły bo ma prywatną nauczycielkę, co całe życie spędziła pod skrzydłami nadopiekuńczego tatusia. No serio? Tak teraz wygląda idolka małolat? Znaczy ok... dziewczynki lubią księżniczki, a Viola to taka tam księżniczka. Tylko czy to jest wzór dla dzieci? Jeszcze im się w główkach przewróci.
Wiem kiedy ta dyskusja była. Umiem czytać moja droga. Poza tym, co ma do tego data? Mam prawo wyrazić swoje zdanie bez względu na to, w którym roku to było.
Bardzo "mondry" komentarz , panie Dougu Walkarze. Skoro ludzie mają inną opinie muszą nie rozmawiać z nikim i nie dzielić się z nią. Na kilka lat przed Leninem , carzy kazali wojsku strzelać w ludzi , którzy protestowali przed pałacem. Mógłbyś być takim carem :P
Adstyuiopbvcsewr567yuhjbnvcxdsewertryuhjknbcv dfertyukjbvcxdfersatyujdnmfsandkuydslfkjdbhdsiktdgrcfsedzjf. X.X
Nie, wcale się nie rozpisałem. I nie, wcale mi się ta wiadomość nie usunęła. Wcale.
Jeżeli uważasz, że jeżeli człowiek posiada pieniądze, to powinien skakać ze szczęścia i na nic nie narzekać, to raczej nie ma o czym dyskutować. :)
Ona akurat nie ma na co, to wymyśla sobie problemy. Ot i ta akcja chyba z pierwszego sezonu jak wkurzyła się na Angie, bo tamta akurat nie miała czasu, żeby rozmawiać o jej kłopotach sercowych. No typowa rozpuszczona panienka.
A ty co myślisz że jak ma się pieniądze to trzeba skakać z radości i inne rzeczy nawet bogaci ludzie
Mogą sobie marudzić bo jak jest w jednym z przysłowiów pieniadze szczęścia nie dają więc nie musi skakać ze szczęścia. Każdy ma prawo mieć sprawy sercowe bo ty ma pewno miałaś albo dopiero będziesz mieć i może wtedy ją zrozumiesz.
PS.mam problem z klawiaturą
Ależ. Ja rozimiem. I widzę doskolale, że jej problemy w tym te sercowr wynikają z zupełnego nieprzysyosowania do życia i nieznajomości prawdziwych problemów. Nie mówiąc już o tym, że, sama sobie komplikuje życie bo ma za łatwo i przewraca się jej w główce. Ta jasnebiedne dziewcze bo chłopak ją rzucił i dlatego musi tym subskrybować wszystkich, bo Ludmiła zajęła łazienkę i biadactwo nie może iść do innej nie mówiąc już, że udawanie kogoś innrgo _ swoją drogą jakim cudem nikt jej w tej peruce nie poznał to bez sensu i logiki_ było skrajnie głupie.
Chyba problem z glowa, a nie klawiatura. Moze bys tak cos samemu wymyslil/a, a nie powtarzasz po poprzedniku.
Typowy idiota, ogarnij troche ten owczy ped.
Specjalnie założyłam konto, żeby dodać ten komentarz. Czytając powyższe komentarze kilkakrotnie nie mogłam się powstrzymać od ataków śmiechu. Brak odpowiedniej składni, interpunkcji i jeszcze te bezsensowne bronienie serialu. Naprawdę? Nie można już wyrazić swojego zdania? Co zrobicie, gdy otrzymacie pracę, przedstawicie jakiś projekt/swoje zdanie, a reszta pracowników nie będzie się z tym zgadzać? Naskoczycie na nich? Zamiast tego będziecie się starać na spokojnie przekonać ich do swoich podglądów, no ludzie. Chociaż po co ja to piszę. Mój komentarz i tak w większości przeczytają hot 11 aka fanki Violetty. Zanim zaczniecie się wypowiadać na forum publicznym przeczytajcie to co napisaliście milion razy, wklejcie to do Worda czy chociażby notatnika i poprawcie błędy, bo to naprawdę razi. Pamiętajcie "Jak cię widzą, tak cię piszą". Po niektórych komentarzach mogę spokojnie stwierdzić, że jesteście w... 4 klasie podstawówki? Już nie chcę was urazić, ale pewnie gdybym miała gorszy dzień wystukałabym nieco gorsze porównanie :)
W tym momencie mogę spokojnie stwierdzić, że to ty nie masz nic ciekawego do powiedzenia, a z uporem maniaka, próbujesz mnie zrównać z ziemią. Trollów nie karmię.
You've come through the test ;)
Czasami jak mi sie nudzi to poruszam kontrowersyjne tematy i czekam na reakcje.
A moją reakcją na twoje puste wypociny jest autentyczny facepalm i zażenowanie ;)
On to robi celowo bponieważ myśli że jest śmieszny, a tak naprawdę reprezentuje swoją ułomność. Nie współczuję mu.
Ktoś ci powiedział że jesteś śmieszny - mylił się ;) Żałosny komentarz poniżej poziomu.
Nie za bardzo, po prostu chciales sie dowartosciowac w internecie, ale niech ci bedzie.
Oho, jak to miło że opisałeś przyczynę swoich marnych prowokacji, nieudolnie próbując ją zwalić na mnie. Doprawdy, koń by się uśmiał :D
Bo widzisz, głupotę trzeba tępić. Szkoda że nie stać cię na prowokowanie na większym poziomie intelektualnym, ale na co ja liczę, skoro ogłupiły cię gry komputerowe? Tak więc to będzie cud, jeśli sklecisz poprawnie chociaż trzy zdania. Oczywiście takie sensowne, gwoli ścisłości :)
Ty chyba nie rozumiesz, ze ludzie czasami lubia sie powyglupiac, a teraz pokazales mi jaki jestes madry i powazny, wiec wyjdz i nie wracaj.
Ty napisales za to 3 zdania - 3 zdania obelg i udawania madrego, tylko dlatego, ze ktos napisal jakies bezsensowne pierd()ly.
"Panna, co nigdy w życiu nic w domu nie zrobiła, bo przecież w domu ma służącą (...)"
NOOOO WIEEESZ COOO? Przecież próbowała coś pichcić z Diego. To nic, że cała się obsmarowała mąką i jego też. Próbowała! XD
A tak serio, to mało kto tu lubi główną bohaterkę. Ja np. jej nie znoszę.
PS. Ale tu pusto... jest tu ktoś? O.o
Ja właśnie przeczytałam tę rozmowę i tak jak moja poprzedniczka nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Ale moim celem nie jest ocena czyjejś pisowni, nie jestem polonistką. Kiedyś oglądałam Violettę, to był pierwszy sezon, i już wtedy główna bohaterka działała mi na nerwy. Oglądałam to dla innych postaci, a szczególnie dla Angie. Teraz nadal bardzo ją lubię ale na innych nie mogę patrzeć. Nieważne, to też nie jest temat mojej wypowiedzi.
Przede wszystkim chodzi mi o tytułową Violettę. Na początek... nigdy nie zastanowiło Was( mówię o fankach tego mhmmmm serialu?) że Violetta jest taka niewinna, taka dziewczęca a spódniczki nosi do połowy uda? Jej makijaż przypomina już powoli beton. To tak na marginesie. Główna bohaterka, podobno nastolatka, nie robi nic oprócz śpiewania, narzekania i skupiania uwagi wszystkich wokół na swoje problemy miłosne. Ja rozumiem że zawód serca, że cierpienia, ok! Ale ONA CIĄGLE O TYM NAWIJA! Ludzie naokoło niej mają swoje problemy chociażby Angie: jej miłość życia praktycznie żeni się z inną. A czy ona przychodzi zaryczana na lekcje i opowiada uczniom jaka to jest nieszczęśliwa? Wydaje mi się że nie. Poza tym Violetta każdemu potrafi dać życiową poradę! Ja nie chcę nic mówić ale ona ma 17 lat. Żadna ( albo nieliczne) siedemnastolatka nie miała ażtyle cierpienia w życiu, żeby znać się na wszystkim. Pomijam to, że Violetta w domu nawet nie posprząta po śniadaniu. Wszyscy się przed nią płaszczą, a jej najlepsze przyjaciółki, tak mi się wydaje, również chciałyby podzielić się z nią swoimi problemami. Przecież od tego jest przyjaźń.
Do wszystkich V- lovers czy jak to się tam nazywa. Zastanówcie się zanim coś napiszecie, bo wy widzicie ,,piękną utalentowaną" nastolatkę, a ja rozpieszczoną, rozwydrzoną i niezwykle irytującą księżniczkę, która nigdy nie zaznała i raczej nie zazna prawdziwych problemów.
Może to, że była wtedy malutka i nie może tego pamiętać? A przynajmniej nie może pamiętać za wiele. Zresztą... brutalnie mówiąc po tylu latach to już raczej nie ma większego znaczenia i nie stanowi już żadnego powodu do litowania się nad Violettą, bo to już nie jest mała dziewczynka, a prawie że dorosła panna (bądź, co bądź w wieku15-16 lat ma się już jednak trochę bliżej do dorosłości niż do lalek)
Ja tylko odniosłam się do wypowiedzi Pozytywna__. " Żadna ( albo nieliczne) siedemnastolatka nie miała ażtyle cierpienia w życiu, żeby znać się na wszystkim".
Uważam, że śmierć bliskiej Ci osoby to dosyć traumatyczne przeżycie. Co z tego, że była młoda? To nie ma nic do rzeczy. Ja pamiętam rzeczy, które wydarzyły się kilkanaście lat temu (mówię tu o tych bardziej traumatycznych itp.) Może to nie wpływa na jej miłosne roztrerki, ale wpływa na zachowanie. A jeśli już nie na jej zachowanie, to na pewno wpłynęło na zachowanie jej ojca. A zachowanie jej ojca wpływa na Violettę. Więc nawet po tylu latach ma to znaczenie. A mówiąc, że nie ma, obniżamy rolę i znaczenie mamy w życiu dziecka.
Wiesz, wiele dzieci wychowuje się bez jednego, albo dwojga rodziców, ale to jeszcze nie powód, aby w wieku dorosłym, albo prawie dorosłym (starszym nastoletnim) obchodzić się z nimi jak z jajkiem. 'Laijh iz brutal ant ful zasadzkaz' (pisownia zamierzona). Zresztą ona miała wtedy jakiś rok, czy dwa, więc jasne, że pamiętać tego nie może, zwyczajnie była za mała, bo tak się składa, że pierwszych lat życia jakimś dziwnym trafem nie pamięta się wcale, albo prawie wcale, a takich zjawisk jak śmierć się najzwyczajniej w świecie nie rozumie. Jak miałam trzy lata umarł mój dziadek (z którym mieszkałam) i teoretycznie powinnam być z nim jakoś zżyta. Prawie nic z tego nie pamiętam. Może jakiś wyrwany z kontekstu obrazek zabawy, ale nic więcej. I w sumie dla mnie jest trochę tak, jakby dziadek nie żył od zawsze. Violetta powinno czuć to samo w stosunku do matki, jakby ona od zawsze nie żyła, a ona miała tylko ojca. Stąd to nie może być dla niej jakieś traumatyczne przeżycie. Gdyby miała parę lat więcej... te tak ze trzy, albo cztery, to wtedy można by to brać pod uwagę, ale nie w tym przypadku. Poza tym czas leczy rany o i raczej niczego jej nie brakowało, bo tatuś kochał ją jak szalony. I Tak, to on zrobił z niej rozwydrzoną, nieprzystosowaną księżniczkę czym strasznie ją skrzywdził i co mu słusznie wygarnęła. Tak czy tak... Viola zachowuje się nie jak nieszczęśliwe dziecko, co nie ma mamy, ale jak rozkapryszona księżniczka, to raz. Dwa, to, że straciła jedno z rodziców, nie znaczy, że nabrała doświadczenia życiowego w innych sprawach i że się na wszystkim zna. Powiedziałabym nawet, że przez to, że jej ojciec trzymał ją pod kloszem ma go nawet mniej niż przeciętna dziewczyna w jej wieku.
Matka Violetty zginęła, gdy VIola miała 5 lat. To nie jest już tak mało, prawda? I nie chodzzi mi o to, że Violetta zna się na wszystkim, bo jej mama umarła. Tylko chodziło mi oto, że śmierć matki to dosyć duże cierpienie. Swoją drogą Violetta wcale nie zna się na wszystkim. Stwierdzenia typu "Nie można kłamać" "Słuchaj swojego serca" to raczej nie są jakieś wielkie odkrycia. Mogła je nawet cytować z jakiejś książki.
Tych stwierdzeń, a przynajmniej jednego z nich sama nieposłuchała :-). Więc jest ostatnią osobą, która może takie rady dawać.
Jeśli miała pięć lat, to może coś pamiętać, ale raczej niezbyt wyraźnie, a i pięciolatki (czasem nawet siedmiolatki) też raczej jeszcze nie rozumieją śmierci, to zbyt duża abstrakcja.
No to chyba BARDZO niemądre pięcio, siedmio-latki.
Z tego co mi się wydaję, Violetta nie jest aż tak nie mądra. Zna się na paru rzeczach (muzyka itd.). Nawet już mogę się zgodzić, że samej śmierci może nie zrozumieć, ale brak ukochanej osoby odczuje każdy.
A co do stwierdzeń, to może nie powinna cytować tego o kłamstwach, jednak czasem każdy popełnia błąd. A może zacytowała to już po tym jak nauczyła się,że kłamstwo może kogoś skrzywdzić.
Najnormalniejsze w świecie pięciolatki, to zupełnie naturalne, że w tym wieku się tego nie rozumie. Proszę, pierwszy lepszy artykuł jaki udało mi się znaleźć.
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20120523/MAGAZYNDOMOWY/1205298 55
(dotyczy dzieci do lat pięciu)
Dzieci zaczynają rozumieć to pojęcie w wieku ok. siedmiu - dziewięciu lat, przy czym jest to proces i u jednych może się zacząć troszkę później, u jednych troszkę wcześniej, ale raczej powinno się to zmieścić w tych widełkach.
'Malec nie jest w stanie zrozumieć, czym jest śmierć. Nie wie, co to znaczy "na zawsze”, "nigdy”. "Umrzeć” dla kilkulatka znaczy tyle samo, co "zasnąć” czy "wyjechać”. Musimy, więc uważać na metafory dotyczące śmierci. Dziecko rozumie wszystko dosłownie, a nie symbolicznie.'
Nie rozumieją, bo to pojęcia abstrakcyjne, a dzieci nie operują abstrakcją.
Strata boli, ale jak pisałam, nie upoważnia do samolubnego zachowania i jęczenia jakim to się jest nieszczęśliwym, tym bardziej, że przecież ona nie jęczy przez śmierć matki, a przez to, że chłopak jej nie chce.
Każdy popełnia błędy, tak, ale trudno mi nazwać błędem rozmyśle działanie i okłamywanie wszytskich do okola. (inna sprawa, że tak na logikę to się nie miało prawa udać, ale scenariusz chciał inaczej).
Ja uważam inaczej, Ty uważasz inaczej. To jest moja opinia, a to Twoja. Ja nie przekonam Ciebie, a Ty nie przekonasz mnie. Mam poważniejsze problemy w życiu i nie będę już więcej tracić czasu. Koniec naszej dyskusji.
Na co może umrzeć piosenkarka ? Ojciec V mówi , że to przez śpiew. Zobacz osoby , które umarły z przedawkowania , jednocześnie mając karierę muzyczną.
Dokładnie. Dziękuję bardzo za wsparcie. Jak patrzę na Violettę która myśli że ma problemy a później rozglądam się dookoła i widzę ludzi którzy naprawdę je mają to nie wiem czy mam się z niej śmiać czy płakać
Nie jestem dzieckiem i kocham Violettę.Ja wcale nie widzę rozpuszczonej dziewczyny, sama mam w domu sprzątaczkę co wcale nie znaczy że nic nie robię.Rozumiem każdy ma swoje zdanie, ale moim zdaniem Violetta jest wspaniała.Mówisz o ,,prawdziwych problemach" tylko że jakich? Może takich że wychowujesz się bez matki, tata chce byś nie nawiązywała kontaktu ze swoją rodziną od strony mamy,twoja macocha planuje jak się ciebie pozbyć, a dziewczyna z którą chodzisz do szkoły ciągle oskarża cię o najgorsze rzeczy i do tego wszystkiego dochodzą jeszcze problemy sercowe? Może nie widziałaś wszystkich odcinków i dlatego masz o niej takie zdanie? Nie chcę cię urazić ale też nie lubię kiedy ktoś ocenia serial nie oglądając przynajmniej połowy odcinków.
Oceniam bohaterkę: pustą, jęczącą lalę, w dodatku rozpieszczoną, chociaż to ostatnie nie jest jej winą, wiadomo. Ja tam nie wiem co Ty w domu robisz, a czego nie robisz, ale wiem, że Violetta nie robi niczego poza strojeniem fochów i pokazywaniem jaka to ona nieszczęśliwa. Ok wychowuje się bez matki, ale nie ona jedna, zresztą ma ojca co ma jawnego bzika na jej punkcie, co nieumniejszana starty, ale z pewnością łagodzi, dwa- no facet wyraźnie ma problem, a trzeci problem to taki 'szkolny' standard. Ot, jedna dziewczyna jej nie lubi i oczywiście trzeba ten fakt wyolbrzymić, żeby po raz kolejny zrobić z Violli męczennicę, a z Ludmiły wiedźmę (i to mało inteligentną wiedźmę). Nie, ja tam dalej widzę bachora, co się mu zdaje, że ma problemy.