Niestety w kolejnych pomysły się kończą, serial staje się nudnawym romansem. Do tego ilość durnot i absurdów zaczyna porażać. W pewnym momencie już tylko cieć w recepcji biurowca nie wie, że Mick nie skończył Harvardu a mimo to gość dalej udaje prawnika. Szczytem absurdu jest przyjęcie Micka Rossa do palestry mimo, że nie ukończył prawa i wylądował w więzieniu za udawanie prawnika. Dalej już nie dałem rady zmęczyć kolejnych odcinków nawet oglądają je w tle robiąc przy okazji coś innego.
Fabuła to jedno, bardziej działają relacje pomiędzy postaciami. Oglądając serial drugi raz dostrzegam pewną ewolucję Spectera od totalnego egocentryka nastawionego tylko na wygrywanie spraw do gościa,który potrafi czasem być i empatyczny i lojalny. Zresztą w serialu chyba najbardziej działa ta lojalna nic między Harveyem a Nikiem. Jeszcze ten trochę dziwnie poprowadzony wątek mięty pomiędzy Specterem a Scotty