Nie szkodzi, że największych kozaków grają kobiety. Problem w tym, że nie potrafią być w tym wiarygodne, jak chociażby kiedyś Sigourney Weaver w serii o Obcym. Poza tym zwyczajnie ciężko się z kimś tutaj utożsamiać, komuś kibicować. Większość bohaterów jest zupełnie bezpłciowa i nie posiada charyzmy. Oni są jak klony na Europie.
Wątek rasizmu ma sens i ciągnie fabułę do przodu, ale np. po co wstawki gejowskiego seksu? Przecież to było zupełnie, że się tak wyrażę -z tyłka. :D
Nie czuć klimatu zagrożenia, strachu. Niby są pokazane jakieś spotkania ludków ze stresem pourazowym, ale ogólnie nie ma w żadnym odcinku momentów przeszywającego dreszczu ani niepokoju.
Czego mi jeszcze zabrakło? Hmm... zdecydowanie czarnego humoru. Ten serial jest robiony zbyt poważnie, a przez to na tej powadze traci.
Co jak co, ale zarzut poważności jest akurat śmieszny. Ozymandiasz pierdzący do Lacrimosy, na procesie sądowym? Pokaż mi inną produkcje z takim humorem :)