Powstaje dobry serial i od razu narzekania? A akurat w Hollywood od blisko 100 lat wiedzą jak kręcić filmy.

No właśnie po 100 latach oglądania tego samego pewne schematy robią się oklepane, zwłaszcza w przypadku mało trafionej implementacji. Poza tym film, powiedziałem, jest dobry. Duża część mojej wypowiedzi jest zresztą dygresją do samej powodzi, tylko na marginesie filmu. Przy okazji zrobiłem badania, jak to było z Czechami i okazało się, że akurat byli w trakcie napełniania nowego zbiornika Slezka Harta, który siłą rzeczy był pusty i przejął całą falę powodziową. Nie przepuścił nic. Całkowita odwrotność polskiej głupiej plotki o "potajemnym spuszczaniu wody w celu zaatakowania Polski". Oprócz tego było kilka zbiorników mniejszych, które też zadziałały zgodnie z instrukcją, ale były akurat w miejscach z największym natężeniem opadów. Ogólnie Czesi zrobili więcej, niż mogli i zredukowali falę z około 3000 do 2500 m3/s (w przekroju Bohumina). No i w Czechach zginęło 50 osób, u nas 56, chyba nie będziemy się licytowali w takiej sprawie, Czesi ginęli pierwsi. Umówmy się, że jesteśmy po napisach i w tym miejscu odjeżdżam kamerą poza Wrocław. Oprócz Wrocławia była Polska i Europa Wschodnia. Zwykle dla pokazania szerszego kontekstu tak się na koniec filmu robi i tego mi brakło.

Jak dla mnie minusem było to, że akcja fajnie rozkręcała się przez kilka odcinków, aż nagle została wyhamowana i zdziwiłem się, że to już ostatni odcinek. Przed seansem nie sprawdzałem ile ich nakręcili.