Wielka woda
powrót do forum 1 sezonu

Powódź to tylko tło dla banalnej obyczajowej historyjski rodem z telenoweli "W labiryncie". Prawdziwą grozę żywiołu czuć tylko na przełomie czwartego i piątego odcinka, przede wszystkim zaginięcie dziewczyny wywołało naprawdę duże emocje (skutecznie skasowane później żenującym "cudownym odnalezieniem"). Wcześniej i później serial to tylko snujące się po ekranie postacie, najczęściej nudne, czasami groteskowe i stereotypowe. Najciekawszą postacią wydaje się matka bohaterki, grana przez Annę Dymną, choć oczywiście jej postać jest niemal żywcem skopiowana z filmu "Co Gryzie Gilberta Grape'a". Wisienką na torcie jest pokazanie mieszkańców Kętów jako bandy podpitych prymitywów z widłami, którzy są bezpośrednio winni zalania Wrocławia. Zupełny brak tutaj zrozumienia ich sytuacji, w końcu też bronili oni swojego życia i majątku.

użytkownik usunięty
iroquaiz

Bo nie jest pan, drogi panie, od tego, żeby po swojemu oceniać, co jest dobre, a co złe. Dobra jest główna bohaterka, źli są wszyscy inni, zwłaszcza te zapijaczone. uzbrojone w widły i cepy prymitywy rodzaju męskiego, które pewnie pierwsze ustawiały się w kolejce do papieża. A mówiąc serio: nie szukajmy wytonowania w serialu zrobionym podług Netflixowego szablonu, bez zrozumienia dla problemów i mentalności polskiej wsi w latach 90. (A wystarczyło obejrzeć Pieniądze to nie wszystko, żeby załapać, o co chodzi...). Motyw z cudownym odnalezieniem z kolei był tym miejscem, kiedy zdałem sobie sprawę, że scenarzyści mają ludzi za kretynów. Bo jakie jest prawdopodobieństwo, że w powodzi zginęły dwie osoby w identycznym wieku, identycznym kolorze włosów i identycznie ubrane? Ale że nie było innego pomysłu na cliffhanger, to trzeba było uciec się do tego wyświechtanego motywu, który mimo wszystko na ogół wykorzystywany jest znacznie lepiej, tzn. bez brutalnego gwałtu na zasadzie prawdopodobieństwa. Ogólnie scenariusz leży, kwiczy i prosi, żeby zrobić coś poza schematem. No ale to Netflix, więc ma się sprzedać w każdym kraju. Stąd zapewne brak zniuansowania, oddania polskiej specyfiki czy choćby obdarzonej większą głębią postaci. Wydmuszka o głębokości - nomen omen - kałuży. Sama powódź ładna, ale nieudolne CGI (sarna, szczury, wybuch) wypala oczy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones