by the way - przygodę warto rozpocząć od pilota - Wilq Negocjator - tak na próbę, jako iż dobrze oddaje klimat całości.. takie może nic, ale przyjemne nic, ot i zwała, trochę beka, jak nie beka to szyderka, pulpa, nasza, rodzima, słowiańska, którą sobie cenię i od lat śledzę wespół w zespół z czterdziestoma i czterema twarzami pewnego jeża, którego imię niechaj będzie Jerzy.. może i głupia, ale świadomie się tą głupizną posługująca, kpiarska, celna, szybkostrzelna, uroczo sobie dworująca, nadto jedna z najciekawszych propozycji pod względem dekonstrukcji mitu superbohatera jaką widziałem od lat wielu, wielu.. no i jakośtam w klimat wciąż się wbija, goni, dogania, nadąża, oddaje ducha obecnych zmodernizowanych prasłowiańskich czasów dookolnie panujących na skrawku tego najpiękniejszego ze światów, na którym wszyscyśmy są zmuszeni chwilowo pomieszkiwać.. tego potwora, cudaka ciemnego, co nam się wiecznie odradza i wiecznie zdycha a zdechnąć nie może, któremu na imię: polska!

Jak na topowy produkt Produktu, komiku co swoje dobre czasy maił dwie dekady temu, robienie serialu animowanego i to przez polsatowy Ipla w 2014 jest pomysłem z dupy oraz jak widać po braku reakcji na forum do dupy, co potwierdzam po 2 odcinkach, gdyż tego nie da się przełożyć, inaczej wychodzi Jeż Jerzy dla dorosłych :)

no co, mi się podobało akurat. dobra, rodzima, sowizdrzalska brechtówa uważam, a i klimat komiksu udało się oddać, i Wilqowi i wspomnianemu przez ciebie Jeżykowi też. a że brak reakcji ze strony sfantomatyzowanej publiczności, zero tematów na forach społecznościowych? przecież to nie świadczy o jakości, jedynie obnaża marność kampanii reklamowych polwsadowskich telewizji paszportowych..

Serial nie udźwigał oryginału i to głównie nie przez dubbing tylko animację, serio z czego znasz studio TFP?

powtarzam, jak przy sporym fandomie topowego polskiego wielotomowego komiksu ze swoimi inside joke zmiksować w 10-minutowe 13 odcinkowy serial zrealizowany przez nieznane studio, które odpowiadające za animację zjebało, plus dubbing, znasz osiągnięcia TFP?

szczerze mówiąc nie, ale wyglądu animacji trochę bym pobronił. ot, celowa amebizacja kreski i prymitywizacja języka, oszczędna i skrótowa. świadomie uskromniona. z komiksu bezpośrednio przeszczepiona, w granicach rzuconego czaru, zgodnie z zasadą radosnego minimaksu: minimum formy, maksimum przekazu.

ok, załóżmy, że wziąłby się za to natfliks.. albo inne studio.. no i jakby to miało niby wyglądać?

ładniej, bo te studio odpowiadało za wygląd, a fajną treść warto zapakować w spoko opakowanie, a nie tani papier do podcierania, sorry ale w kwestii animacje jestem wyczulony, szczególnie polskiej, chyba że odpowiada ci wygląd fleshówkowych animacja ala Kapitan Bomba, imo przynajmniej jakieś postaranko

kiedy to jest właśnie - że pociągne twoje obrazowe porównanie - na papierze toaletowym w oryginale narysowane! rodzaj surowizny takiej, wypłowiałej, szarawej. ładniej w tym wypadku oznaczałoby właśnie sprzeniewierzyć się oryginałowi.

dla przykładu: zalegający na neksie Kajko Und Kokosz jest tak odpicony i wycyzelowany, iż zatraca on w efekcie i porowatość kreski i atmosferyczność oryginału..

To jeśli miało być budżetowe to powinni zaanimować ala La Linea, ale to nie w samej kresce i scenografii jest problem animacyjne, bo w samym oszczędnej animowanej wizualnej fizyce przestrzeni

ale zdajesz sobie sprawę, że za wygląd tej serii odpowiedzialni są ci sami ludzie, którzy odpowiedzialni są za wygląd serii komiksowej?

tylko to studio TFP finalnie odpowiedzialne jest za wygląd i animację, co pogrąża bardziej niż dubbing

no o to to by chyba należało reżysera zapytać..

Reżyser też wybitny, szczególnie jego filmoteka

reżyser równie zawodowy

da minkiewicz brothers na myśli miałem..

Minkiewicz jest rysownikiem, o reżyserii animacji nie ma pojęcia, był tylko dla utrzymania autentyczności dzieła, niestety animację traktują jak większość profesury w ASP i Filmówkach

coraz więcej widzę spekulacji w twoich sądach, tam czynisz z reżysera bezwolną marionetkę na sznureczkach studia, tu twierdzisz, że minkiewicz to tylko tak, dla nazwiska, na pokaz, jeszcze gdzie indziej, że tak jak ty chcesz winni byli animatorzy rzecz uanimacyjniać.. rozumiem, że może ci się nie podobać, ale czy nie podginasz cokolwiek matriksa pod własną teorię tak by się zgadzała, nie zapędzasz ty się aby ździebeńko za daleko w swoich domniemaniach?

żadne domniemania, bo serio najbardziej mnie boli trend wskrzeszania kultowych produkcji oficjalnie pod fanów/nieoficjalnie pod hajs, które niestety niepodnoszą ciężaru dziedzictwa w legacy sequelach, tak jak adekwatna sytuacja - finalnie wolę wrócić do tytułu przez komiks, niż serial, a tak nie powinno być!

spoko, ale bulwers o trend to jedno, a mniemania o rzeczach spod kotary to co innego. ja na przykład nie wiem jak się rozkładał procentowy układ sił na linii studio-reżyser-autorzy serii komiksowej i myślę, że ty też tego nie wiesz.

Wiem co widzę, inaczej czy dostrzegasz flow komiksu w tym serialu?

no jasne. powstał uważam naprawdę spoko serial, radocha dla znających komiks, a dla nieznających - zaproszenie do poznania go. świeży, szybkostrzelny, niepoprawny, zabawny. bez napuszania się, bez napinki, bez pompy. ze śmiechem nieraz pustym, nieraz ocierającym się o groteskę. nie za krótki - żeby zdążyć się wyśmiać. nie za długi - żeby się nie wynudzić. pełen luzik. swojska zalewajka. świeżość, humor, tradycja. starych znawców nie rozczaruje (dobra, poza tobą), a i nowych przysporzyć może. z powodzeniem zaś posłużyć jako wprowadzenie do świata serii komiksowej.

podsumowując, co jest największą siłą tego serialu, inaczej co serialowego (autorstwa produkcji serialu) podoba się w "adaptacji" komiksu "poza mną" (tylko bez banałów o humorze, bo oparty na komiksie) tobie i pr-owcą Hoop Coli?

podsumowywać pomieszczonych powyżej podsumowań już mnie się powiem szczerze nie chce. powiem może tak:

ten serial podoba mi się też dlatego, bo nie patrzę na niego wąskotorowo, tj. wyłącznie w kontekście komiksu, ale - patrząc na ziemię z perspektywy kosmosu - wpisuję go w pewną szerszą rodzimą tradycję tak zwanego wszechobecnego poczucia realności absurdu. swoistą kontynuację takich programów jak za chwilę dalszy ciąg programu, komiczny odcinek cykliczny, słów cięcie gięcie, brulion tiwi, brzóska szoł czy dzyndzylyndzy, porykiwania szarpidrutów, grupy szczepana, nagłego ataku spawacza, łyżki czyli chili, wreszcie (z góry przepraszam wszystkich mieszkańców zadupia dolnego i okolic) włatcy móch czy wspomnianego przez ciebie kapitana bomby. na najwyższym diapazonie zaś: sławetnej wymiany przedpośmiertnej korespondencji pomiędzy julianem tuwimem a antonim słonimskim..

w oparach absurdu toniemy ogólnie, wybeku po piwie zacnej marki zgon, konserwowym ogórku, hoop coli i kiszonej kapuście - i to poczucie realności absurdu się twórcom pochwycić udaje. to jest naprawdę aż nadto, i tych zalet, wybuchów śmiechu i skojarzeń jakieś drobne niedoróbstwa mi nie przysłaniają.

ok starczy, nie produkuj się chłopie :)

just cleaning, just cleaning - jak mawiają nasi sąsiedzi zza wschodniej granicy..