jednak dobre komedie robią tylko Anglicy (w anglo-amerykańskiej grupie kulturowej); w tym serialiku jest świetny brytyjski humor, lekko absurdalny, lekko cyniczny, znakomite postacie - w tym samym stopniu śmieszne co tragiczne, a fabuła na szczęście nie skręca w kierunku natrętnego dydaktyzmu, co na pewno miałoby miejsce w produkcji amerykańskiej. Trochę się obawiałam, że twórcy ulegną pokusie zafundowania nam radosnego zakończenia, z bohaterami padającymi sobie w ramiona (w parach), ale na szczęście nie; w dwóch przypadkach trochę za bardzo, moim zdaniem, popłynęli w kierunku nawrócenia (nie będę spoilerować), ale to i tak niezły wynik, jak na sporą liczbę dramatis personae. Ogląda się z przyjemnością do ostatniej sceny.