Ostatnio znalazłam go na keskoweczki.pl wraz z 4 sezonem i obejrzałam wszystkie odcinki.
Najlepsza kreskówka jaką oglądałam.Niesamowicie mnie wciągnęła. Pamiętam jak
nagrywałam sobie odcinki na video, kiedy serial leciał na CN. Innymi słowy, to jest jedna z
kreskówek, odpowiedzialna za moje dzieciństwo:)) Podoba mi się pomysł odmłodzenia
bohaterów i pokazanie ich w zupełnie innym świetle. Po ponownym obejrzeniu
"Ewolucji"znalazłam tu pewien morał i naukę(nie będę jednak spoilerować o co dokładnie mi
chodzi ), co jeszcze korzystniej wpływa na opinię całej serii. Zaskoczył mnie wyjątkowo udany
dubbing! głosy polskich aktorów znakomicie pasują do postaci(szczególnie Wolverine' a i
Magneto ;D).
Z całego serca polecam ;)
Też pamiętam czasy, gdy serial leciał na CN, a ja jako nastoletni fan komiksów starałem się nie przegapić ani jednego odcinka, nawet jeśli znałem jego treść na pamięć. Zdecydowanie wolałem tą wersję od wzorowanego na oryg. komiksach serialu z Jetixa, przede wszystkich odmłodzono bohaterów robiąc z nich nastolatków ze wszystkimi problemami tego okresu, łącznie z problemami sercowymi czy buntem wobec starszych, a przede wszystkim wyraźnie pokazano problem nietolerancji i akceptacji wynikających z kaprysu Matki Natury. Minęło tyle lat, a ja nadal tęsknie za tym okresem mojego życia, gdy w internecie, aż roiło się od stron oraz blogów poświęconych serialowi. Za kilka lat będę się starał zaszczepić miłość do tej produkcji mojemu malutkiemu chrześniakowi...
Lepiej bym tego nie ujęła :) Napisałeś wszystko co tkwi w mojej głowie, głównie co do sentymentu do serialu, morału i codziennych problemów nastoletnich mutantów. Każdy z nich jest inny. Nieważne czy jest to odpowiedzialny, zbyt dojrzały jak na swój wiek, Scott, problematyczny Evan w najbardziej burzliwym okresie dojrzewania, nieśmiała, urocza i ambitna Kitty czy choćby zamknięta w sobie Ruda lub reszta X menów, to każdy z nas może się z kimś utożsamić i zgłębiać się w przeszłość, kontakty, problemy, radości i smutki danej postaci. Fabuła jest tu tak rozwinięta a postacie tak wspaniale ukazane, że trudno nie polubić przygód X menów w serii "Ewolucja" :) Mimo,że oglądałam ten serial, czytałam blogi o postaciach już setki razy, to cały czas mam ochotę rozsiąść się wygodnie w fotelu z laptopem na kolanach i oglądać tę wspaniałą kreskówkę oraz chociaż na moment poczuć się jedną z wychowanek Charlesa i przekroczyć próg Instytutu...
To w dużej mierze zasługa niejakiego Stana Lee, który w latach 60-tych ub. wieku stworzył szereg standardowych komiksów z kuźni Marvela jak wspomniani X-Men, Spiderman, Daredevil czy Fantastic Four... Lee tworząc nowe postacie chciał bardziej urealnić świat komiksu i przenieść problemy rzeczywistego świata na strony komiksu, a przy tym stworzyć postacie, z które nie są bez wad, często oprócz wygranej zaznają smaku porażki, z powodu obranej drogi mają problemy z życiem osobistym, a przede wszystkim ich działalność nie zawsze idzie w parze z akceptacją społeczeństwa. Wiesz, powróciłem niedawno do oglądania tego serialu i nadal smakuje tak samo świeżo jak ponad dekadę temu, szukałem też czegoś w internecie, ale wieje pustką jak w skarbcu państwa.
P.S. Skoro tak lubisz perypetie mutantów to czy miałaś okazję zetknąć się z filmami fabularnymi o tej tematyce?
Tak to prawda. Stan'a Lee (jak i paru innych twórców)można śmiało uznać za "Ojca Marvela". Uważam, że porażki, wady ,codzienne problemy, nietolerancja z którą stykają się nie tylko X meni, ale i inni bohaterowie Marvela, to coś co wyróżnia ich wszystkich od postaci DC Comics. Tam mamy styczność z ludźmi niemalże doskonałymi. To prawda, oglądając np. Ligę Sprawiedliwych, pamiętam że każdy z superbohaterów, miał jakieś własne indywidualne problemy, jednakże nie rzucały się w oczy tak jak u Marvela, co też mi się bardzo podoba np. właśnie u X menów. Porównując postacie DC Comics i Marvel Comics, rzeczą która według mnie najbardziej wyróżnia tych drugich od tych pierwszych, to to że są oni niezwykle ludzcy.Tak jak to określiłeś, cytuję: " [...]często oprócz wygranej zaznają smaku porażki, z powodu obranej drogi mają problemy z życiem osobistym, a przede wszystkim ich działalność nie zawsze idzie w parze z akceptacją społeczeństwa." To właśnie to, sprawia, że są dla mnie tacy przekonujący i rzeczywiści.
Co do Twojego pytania na końcu wypowiedzi...
Cóż... miałam z nimi tak naprawdę niezbyt dużą styczność. Po powrocie do "X men: Ewolucja", zapragnęłam obejrzeć serię filmową o zmaganiach mutantów, a następnie osobne filmy o Wolverinie. Później przyszedł czas na Iron Mana. W porównaniu do X menów, jest to film czysto rozrywkowy, jednakże nie oznacza to, że robi papkę z mózgu. Wręcz przeciwnie! Tytułowy Iron Man czyli Tony Stark jako genialny wynalazca, miliarder i geniusz ma tak naprawdę wszystko i nic.... Co mam na myśli? Widać, że w głębi duszy czuję się bardzo samotny. Nie ma taty, mamy czy chociażby rodzeństwa. Cierpi w samotności i nie lubi okazywać swych uczuć. Spotyka się z wieloma kobietami a mimo wszystko szuka kogoś dla kogo czułby się naprawdę potrzebny, bratniej duszy i prawdziwej miłości, a to jest coś czego za pieniądze nie kupi...
Jedyny wyjątek w kwestii konkurencyjnego DC Comics jest komiks " Strażnicy" z lat 80-tych, wymyślony przez Alana Moore'a oraz przeniesiony na karty komiksu przez Dave'a Gibbonsa. Jeśli bohaterowie z kuźni Marvela mieli problemy osobiste i emocjonalne to tytułowi " Strażnicy" byli jeszcze bardziej ludzcy od X-Men czy Iron Mana. To zbieranina obrońców prawa, których trudno byłoby nam wskazywać dzieciom jako dobry wzór do naśladowania: brutale, ukryci za maską sadyści lub niezrównoważeni psychicznie osobnicy nie wahający się przed torturowaniem, próbą gwałtu na koleżance z drużyny czy posłaniu kogoś do szpitala,a w najgorszym przypadku szpitalnej kostnicy... wizja spostrzegania dobra i za, a także zażegnania konfliktu pomiędzy USA, a ZSRR też jest daleka od ideału pierwszych komiksowych bohaterów z lat 30-tych ub. wieku.
Pierwszy film Bryana Singera z serii X-Men był wyznacznikiem wysokiej jakości jeśli chodzi o ekranizację komiksów, w przeciwieństwie do ostatniej dekady ub. stulecia, gdy powstało sporo kiczowatych projektów jak chociażby " Spawn", " Nick Fury", " Batman Forever" czy nieszczęsny " Batman i Robin"... to wszystko sprawiło, że producenci zaczęli wątpić w opłacalność inwestycji w ekranizacje " kolorowych zeszytów", a fani spodziewali się w najgorszym wypadku kolejnej szmiry, na którą nie warto wydawać pieniędzy. Jedynka " X-Menów" pokazała, że można zrobić dobry film na podst. komiksu, a przy tym udowodniono, że wielbiciele pragną oprócz akcji większego skoncentrowania się na samym bohaterach i ich problemach. Potem przyszłą trylogia Nolana i poprzeczka została jeszcze bardziej podniesiona...
I właśnie za to min: lubię Tony'ego Starka, niby milioner, szanowany wynalazca, a przy tym samotnik, który nie jest w stanie normalnie funkcjonować bez zdobyczy techniki, a w komiksach dochodzi jego zniewolenie przez butelkę whisky. Pieniądze po prostu szczęścia nie dają...