jestem w 4 sezonie i tak koszmarnie mnie ten serial zmeczyl, ze juz sie poddaje. Czekam na jakies boom od okolo 80 odcinkow ale jest coraz wiekszy bajzel....
Kurcze, dotrwalam do konca i gdyby nie to że zrobiłam na drutach dwa swetry i wiosenne porządki w mieszkaniu to byłby to bardzo stracony czas. W 5-tym sezonie trochę nabrało tempa ale zakończenie przekonało mnie że scenarzyści jednak nigdy nie mieli planu i po prostu chcieli tą żenade zakończyć po 121 odcinkach bez żadnej spójnej fabuły.
Serial jest kręcony typowym stylem lat 90tych szczególnie 1 i 2 sezon, czyli mini historie w jakimś wymyślonym uniwersum. Potem to się trochę zmienia, pojawia się coraz więcej wątków kompletnie z d**y (co najmniej jeden duży skręt na sezon), żeby tylko historia szła do przodu ale też wyłania się jakaś zawiła historia, która kompletnie nie ma sensu.
Nie lubię "dzieł", które mają piąte i dziesiąte dno, o których istnieniu wiedza tylko scenarzysci i paru zaślepionych fanów.
Jest tyle dobrych seriali, ze szkoda oczu na Lost. Nie polecam.
Ja właśnie skończyłem oglądanie, sam się trochę dziwię że tyle odcinków przerzuciłem w kilka tygodni. Pierwszy sezon to był właśnie był dla mnie taki tasiemiec dopiero pod sam koniec coś zaczęło się dziać. Drugi sezon to oczywiście klawisz, trzeci Inni i w tych sezonach tajemnice wyspy zaczynają się odsłaniać a retrospekcje łączyć w jakieś całości. W drugim i trzecim sezonie tak na prawdę wkręciłem się w ten serial. Potem jest już z górki bo sezony są krótsze. 4 trochę na początku nieskładny ale potem się rozkręca, piąty to chyba mój ulubiony, trochę zalatuje Darkiem który to okazuje się nie być wcale tak oryginalny. No i finałowy sezon to jednak lot w dół. Fakt że kilka rzeczy wyjaśniono ale generalnie sama akcja to bzdury, historie z przyszłości nudy a sceny odkrywania przez bohaterów swojej obecności na wyspie wręcz zalatują żenadą w wielu przypadkach.
Dla mnie serial mógłby się zakończyć na 5 sezonie + dodano by tą historię Jacoba jeśli w ogóle jest to potrzebne bo ja bardziej kupiłbym wersję w której Jacob był wymyślony.
Ja cieszę się że nadrobiłem ten serial, w sumie jest ciekawy, ale ilość odcinków może odstraszać, dziś już takich seriali się nie kręci.
Też nie potrafię pojąć zachwytów i komentarzy ,,najlepszy serial w historii" xD przecież to jest tak nudne i niedorzeczne, że głowa pęka od tych absurdów xD
Nie jest na pewno najlepszym serialem w historii (bo "oczywiście" :-) jest nim X Files) . Wciągniesz się albo i nie, mnie nie wciągnęło na początku, też wydawał mi się nudny, dopiero późniejsze wątki to zmieniły.
no cóż... ja mam wręcz odwrotne odczucia. Mnie pierwszy sezon koszmarnie zmęczył, że przestałem na 3 lata oglądać serial i dopiero później przez przypadek cierpiąc na bezsenność obejrzałem kilka odcinków 3 sezonu. Wciągnęło mnie to do tego stopnia, że wróciłem i przebrnąłem przez 1 sezon, obejrzałem 2 i dalej już poszło... czekałem z niecierpliwością na premierę każdego odcinku w USA. Rano nastawiałem budzik z nadzieją, że gdzieś już udostępniono odcinek do obejrzenia. Największym szokiem był odcinek gdy pierwszy raz ujrzeliśmy Jacoba... "cholera, czy to na pewno dobry serial ściągnąłem? o co tu chodzi?"
Na początku 1 sezon wydaje się być najnudniejszym, ale z każdym rewatchem zaczynasz go doceniać i staje się najlepszym na równi z drugim sezonem
Trzeba mieć na uwadze że to serial zrobiony dla telewizji i dlatego jego tasiemcowaty charakter. Gdzieś nawet było że twórcy mieli zrobić określoną liczbę odcinków i dlatego było tyle 'przeciągaczy' serial można było ogarnąć w 3-4 sezony po 20-25 odc. co i tak byłoby dużo jak na obecne standardy