Mnie najbardziej wkurzała matka Darmodyego, typowa puszczalska lafirynda, bawidamek i jeszcze wyruchała własnego syna! Dobrze że do wariatkowa trafiła a syn Jamesa trafi w odpowiednie ręce :3
Jimmy Darmondy - ta ostatnia scena jak umiera i jest retrospekcja na okopy I wojny - niesamowicie przykre. Fajnie ktoś napisał że tamten Jimmy ten normalny chłopak z przyszłością został tam w okopach. Do domu wrócił zniszczony psychicznie człowiek - pusta skorupa...
Richard Harrow - OSCAR! Chryste! Dawno nie widziałem tak świetnej postaci w serialu! Przed serialem wiedziałem że byli tacy weterani z maskami ale tutaj jest świetnie pokazane życie takiego człowieka. No i scena jego śmierci - ja prawie 30 letni facet prawie się popłakałem... albo jak nie potrafił zabić umierającego psa. To nie jest tak że Richard i Jimmy byli psychopatami - wojna ich takimi uczyniła... widzieli takie rzeczy że kompletnie zwątpili w wartość życia. To jest pewnie racja - jak zabijesz jednego człowieka to przechodzisz tą cienką granice po której nie ma powrotu, zmieniasz się po prostu bezpowrotnie.
Gyp Rosetti - total poyeb. Naprawdę nie wiadomo o co gościowi chodziło XD. Najlepszy był ten jego wzrok, jak patrzył się dłuuugo na kogoś i już WIADOMO było co się stanie - ten człowiek zaraz albo za chwilę umrze. Uwielbiał sobie lecieć w uja z ludźmi i te sceny seksu z podduszaniem. Chryste! Co za poyeb XD. Dobra była też scena w kościele jak na chwilę zrzuca z siebie tą "osobowość twardego gangstera" i ze łzami i wściekłością lży bogu... Jego śmierć była wiadoma bo był to po prostu wieśniak nieokrzesany, nie pasował do takich nowoczesnych mafiozów jak Lanski i Luciano. To był gość impulsywny, nie wiadomo było czy mu od tak nie odwali. Emocje nie służą interesom... Był dinozaurem.