Okres II wojny światowej bardzo mnie interesuje, dużo na ten temat czytałem i oglądałem. Filmy, seriale fabularne i dokumentalne więc mam z czy ten serial porównywać. Czas, miejsce i fabuła serialu są nietypowe i były naprawdę dobrym materiałem na dobry serial. Były i zostały zmarnowane. Na początek plusy. Scenografia, plenery (np. uliczki Gdańska) i rekwizyty - np. samochody (duży plus dla rekwizytora) w miarę dobrze oddają klimat epoki . Fabuła prawdopodobnie nie jest oparta na prawdziwych wydarzeniach, kino tworzy własną rzeczywistość, dobrze aby zbytnio nie odbiegała od prawdziwych realiów. Siatka szpiegowska działa w Trójmieście prawie bez konspiracji a i tak samotny oficer SD nie może je rozpracować. Inny samotnik to główny bohater, oficer Abwery, nie ma przełożonych ani podwładnych i tak naprawdę to nie wiadomo co oficjalnie robi, poza kiepskim szpiegowaniem (ciągle ma wpadki) i miłostkami. Dowódca portu Gotenhafen też jest samotnikiem, oprócz sekretarki (siostrzenica) pląta się koło niego kilku oficerków niewiadomego przeznaczenia. Wątek o torpedzie akustycznej to totalna klapa. Broń którą Niemcy chcą wygrać wojnę tworzy jeden inżynierek do spółki z polskim więźniem a ochrania ich samotnik z SD. A nasz główny bohater chodzi z więźniem (który jest jego ojcem) na spacerki po plaży i nikogo te pogawędki nie dziwią. Próba z torpedą akustyczną która miała być wielkim wydarzeniem, skończyła się tragicznie (dla Niemców i nie tylko). Torpeda, która robi kółko i trafia w okręt z którego została wystrzelona to totalna bzdura, nie ta epoka. Takich kwiatuszków w całym serialu jest więcej, nie będę ich wymieniał. Na całość filmu miał na pewno wpływ niski budżet, ale to nie tłumaczy momentami kiepskiej (infantylnej) gry aktorów czy takiego pokazania scen jakby to była inscenizacja podwórkowa. Przykładem jak można zrobić film małym nakładem środków jest polska super produkcja "Stawka...".