PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=40268}

Zbuntowany anioł

Muñeca Brava
7,0 38 801
ocen
7,0 10 1 38801
Zbuntowany anioł
powrót do forum serialu Zbuntowany anioł

1. Nie znasz płci poszukiwanego dziecka? Z góry załóż, że to chłopiec! Nikt nie wie dlaczego, ale przynajmniej zawęzisz krąg poszukiwań.
2. Szukasz wnuka/siostrzeńca? Nie wpadnij na to, żeby szukać blisko. Przecież służąca bez grosza przy duszy do tego w ciąży już następnego dnia po ucieczce może być na drugim końcu świata.
3. Ktoś oszukał cię wcześniej w sprawie wierności twojej dziewczyny. Mimo wszystko uwierz mu.
4. Facet zdradza cię, obraża, poniża i oszukuje? To musi być miłość.
5. Chcesz zarobić pieniądze dla biednych dzieci? Sprzedaj cudze rzeczy nie pytając o zgodę! To wcale nie jest kradzież. WCALE.
6. Ubieraj się jak chłopak i ukrywaj włosy. Bądź zaskoczona, że uważają cię za chłopaka.
7. Kiedy ktoś chce przejechać cię samochodem zamknij oczy i zaciśnij pięści. To na pewno zadziała.
8. Nie ma nic złego w zakładach, których stawką jest spędzenie nocy z mężczyzną. Powiedzenie "nie" jest o wiele gorsze niż deptanie własnej godności.
9. Twoja córka/wnuczka/siostrzenica wygląda dokładnie jak jej matka. Nie rozpoznaj jej mimo wszystko.
10. Planujesz tajny ślub? Opowiadając o tym przyjaciółce wybierz miejsce, w które każdy może przyjść i nie upewnij się, że nikt nie słucha.
11. Uciekłaś z domu szefa w ciąży z jego synem. Po porodzie udaj własną śmierć, skaż dziecko na życie niechcianej sieroty i zostań zakonnicą. Nikt nie wie po co, ale zawsze to jakiś zwrot akcji.

ocenił(a) serial na 9

Zgadzam się z 1, 3, 5, 6, 8, 9, 10.

2 – Angélica wspominała o tym, że wynajmowała detektywów, którzy mieli za zadanie odnaleźć Rosario i jej dziecko. Starsza pani z dobrego domu przechadzająca się po biedniejszych dzielnicach Buenos Aires i pukająca od drzwi do drzwi naraziłaby się wyłącznie na niebezpieczeństwo. A jak wiadomo tylko jej i Bernadro zależało na odnalezieniu wnuczka i jego matki. Można przypuszczać, że dotychczasowi detektywi kończyli tak, jak ten z odcinków 128-141. :)

4 – Nie nazwałabym tego miłością, a zakochaniem. Będąc zakochanym trudno o racjonalne myślenie na temat swojej sytuacji w danej relacji. :)

7 – Tutaj nie chodziło o to, że zamknięcie oczu i zaciśnięcie pięści zatrzyma pędzący w Twoją stronę samochód niczym magiczna różdżka – to wyraża wyłącznie minimalną reakcję obronną organizmu przed spodziewanym doznaniem bólu. Ja zrozumiałam tę scenę w ten sposób, że ona zdaje sobie sprawę, że jest w sytuacji wyboru: albo Pilar zabije ją rozpędzonym w jej stronę autem, albo rozbiją się (mam na myśli Pilar i Ivo) razem. Był dla niej cenniejszy, niż własne życie. :) Wielokrotnie chciała poświęcić swoje szczęście dla jego szczęścia (gdy była przekonana, że Andrea urodzi jego dziecko; gdy Pilar miała uratować rodzinę przed bankructwem biorąc ślub z Ivem itd.)

użytkownik usunięty
Patricia90

2. Pierwsze co powinno przyjść do głowy w takiej sytuacji to szukanie np. w przytułkach. Gdyby tak zrobili szybko znaleźliby Rosario. Detektyw który nie mógł znaleźć ubogiej służącej? Od razu było wiadomo, że ktoś tu mąci, nie trzeba być geniuszem.

4. To jak Ty to nazwiesz nie ma tu nic do rzeczy. Pamiętaj, że to telenowela, w której wystarczą trzy sekundy znajomości, żeby to była wielka miłość na całe życie. W prawdziwym życiu z tak patologicznej znajomości nigdy nie zrodziłoby się wielkie uczucie i o to mi chodziło.

7. A mi chodziło o to, że według serialu zaciśnięcie pięści i oczu sprawi, że nagle ukochany będzie w stanie zmienić kierunek pędzącego samochodu. W tej "zabawie" chodzi o ukazanie absurdów, niedociągnięć i, tak jak w tym przypadku, sytuacji pt "głównej bohaterce nic się nie stanie".

ocenił(a) serial na 9

2.
✔ Nikt nigdy nie wspominał, jak i gdzie szukali, więc nie możemy zakładać, że nie szukali blisko. Można przypuszczać, że któryś z wynajętych detektywów odnalazł Rosario, ale został przekupiony przez Federico tak, jak ten w 132 odcinku. Nigdy nie było mu na rękę odnalezienie tego dziecka – zagrażało to jego rodzinie, karierze itd.
✔ Do tego dochodzi ograniczony czas na znalezienie. Mieli na to co najwyżej 7 miesięcy, bo Milagros była wcześniakiem. Nikt nie wspominał w jakim czasie Rosario uciekła (tylko to, że była wtedy w ciąży) i po jakim czasie pierwszy detektyw został wynajęty. Wiadomo tylko, że siostry znalazły ją żebrząca na ulicy i ją przygarnęły. Prowadzą sierociniec, a nie przytułek dla bezdomnych, więc mogło być tak, że widać po niej było ciążę, a więc taka ciężarna kobieta dość krótko „zagościła” na ulicy. ✔ Dowiadujemy się też, że będąc w ciąży poza matką przełożoną z nikim nie rozmawiała, wspominają o tym, że ciągle milczała, a o. Manuel przyszedł do parafii, gdy Milagros miała już 2 lata. Matka przełożona mogła chronić Rosario już w trakcie jej ciąży.
✔ Po urodzeniu dziecka wstąpiła do klasztoru – nie było opcji, żeby ktokolwiek ją znalazł, prawda o niej była chroniona i wiemy to z ostatniego odcinka, gdy sama dziękuje o. Manuelowi za dochowanie tajemnicy. Właśnie dlatego sądzę, że 11. wątek, który poruszasz nadaje logikę tej historii. Gdyby nie została zakonnicą to byłoby mało wiarygodne, że nie znaleźli biednej kobiety przez kolejne 18 lat.
✔ Po maksymalnie 9 miesiącach detektywi szukali już matki z dzieckiem lub samego dziecka i jak słusznie zauważyłaś bezpodstawnie uznali, że Rosario urodziła syna.

To wszystko świadczy o tym, że jest to logiczny wątek w serialu. :)

użytkownik usunięty
Patricia90

- No właśnie, detektywów. Taki problem samemu ruszyć dupsko i pojeździć po ulicach, przytułkach? Już pisałam, że każdy by się domyślił, że coś jest nie tak z detektywami zwłaszcza że były osoby, którym odnalezienie Rosario i dziecka było nie na rękę.
- Skoro żebrała na ulicy to znaczy, że nie było tak ciężko jej znaleźć. Kobiety w ciąży rzucają się oczy, wystarczyło pobiegać po biedniejszych dzielnicach ze zdjęciem.
- A co tu było do mówienia? Wiedzieli, że Rosario była religijna, więc na pewno będzie pojawiała się w kościele. Wystarczyło pojechać, popytać. Nawet gdyby Matka przełożona zataiła wtedy, że Rosario jest u nich, powinna była coś powiedzieć po porodzie i jej (rzekomej jak się później dowiadujemy) śmierci. Skazywanie dziecka na los niechcianej sieroty podczas gdy wie się, że ma rodzinę, która do tego chciałaby go odnaleźć to chyba najgorsze świństwo jakie można zrobić.
- Prawda o niej, a co z dzieckiem? Niech sobie będzie niechciane przez całe życie, bo matka ma taki kaprys? Poza tym, przez całą ciążę zakonnicą nie była, a Matka przełożona nie była jedyną osobą w klasztorze. Wystarczyłoby, żeby trafili na jakąś inną zakonnicę i wszystko byłoby wiadomo.
- Detektywi zapewne znajdowali, ale jak się dowiadujemy byli przekupywani, żeby siedzieli cicho, więc to żaden argument.

No właśnie dalej to jest nielogiczne. Gdyby to nie był serial to znaleźliby ją jeszcze w ciąży, bo nie oszukujmy się, ale uboga kobieta do tego w ciąży to nie jest igła w stogu siana.

ocenił(a) serial na 9

✔ Nikt poza Angélicą i Bernardem nie chciał jej znaleźć. Nikt poza nimi nie chciał jej w tym domu. Jak już mówiłam wątpię, alby starsza pani z dobrego domu nie bała się „ruszyć dupska” po dzielnicy slumsów. Prędzej dostałaby po głowie, niż ją znalazła, a Bernardo pracując jako lokaj nie miał wystarczająco czasu i pieniędzy, aby samemu szukać lub komuś zaufanemu to zlecić.
✔ No właśnie, żebrząca, ciężarna kobieta szybko rzuciła się w oczy zakonnicom z sierocińca i dlatego szybko z tej ulicy zniknęła, więc poszukiwanie jej na ulicy nie przyniosło skutków.
✔ Czy według Ciebie logicznej byłoby, gdyby urodziła córkę i oddała ją ojcu, który jej nie chciał? Najwidoczniej uznała, że jej dziecko zazna więcej miłości od zakonnic, niż w zakłamanej rodzinie Di Carlo. W dodatku cała córce medalion z inicjałami jej ojca, więc nie chciała za wszelką cenę ukryć kim on jest.
✔ Masz rację, jednak ujęłabym to tak: Gdyby mieli ją znaleźć w ciąży nie byłoby tego serialu. :D

użytkownik usunięty
Patricia90

- Baliby się jej szukać? Przypominam: rozmawiamy o poszukiwaniach kobiety i dziecka. Dla Angelici niedoszłej synowej, którą bardzo kochała i wnuczki, a dla Bernarda siostry i siostrzenicy. Piszesz jakby mieli szukać torebki pasującej do butów. W takich sytuacjach strach nie ma nic do rzeczy! Mój brat ma żonę i córkę, gdyby one zaginęły to przetrząsnęlibyśmy każdą biedną dzielnicę, choćby nas mieli pobić w każdej bramie.
- Twoim zdaniem rzuciła się w oczy tylko zakonnicom? No raczej nie sądzę. Zapewne wiele osób na nią zwróciło uwagę.
- Logiczniej byłoby gdyby oddała córkę babci, która pokochała ją od pierwszej chwili gdy dowiedziała się o jej istnieniu. Wśród tych zakonnic była jednym z wielu dzieci. Poza tym, zamieniłabyś rodzinę na nawet najfajniejsze zakonnice? Nie sądzę. Pójdź do najbliższego sierocińca i popytaj dzieci o czym marzą. Chyba nawet nie musisz bo wiadomo co odpowiedzą. No i każda matka chce dla dziecka jak najlepiej, a Rosario skazała córkę na los niewykształconej służącej. Nie mam nic złego na myśli, moim zdaniem każda uczciwa praca jest potrzebna, a wykonywany zawód nie sprawia, że ktoś jest lepszy czy gorszy, ale nie da się ukryć, że nie każdy ma takie same zdanie jak ja. W samym serialu łatwo zauważyć jak służące były traktowane. Sama została okrutnie potraktowana i skazała Milagros na taki sam los.
- No właśnie o to w tym chodzi: o ukazanie absurdów wykreowanych na potrzeby serialu!

użytkownik usunięty
Patricia90

No i jeszcze jedno: samo przekupowanie detektywów jest mało realistyczne. Przekładając to na prawdziwe życie, zatrudniłabyś detektywa, który nie potrafił znaleźć ciężarnej służącej bez grosza przy duszy? Nie sądzę. Taki detektyw straciłby renomę.

ocenił(a) serial na 9

Poruszyłabym też to, co napisałaś o p. 4., 7. i 11., ale napisałaś, że „To jak Ty to nazwiesz nie ma tu nic do rzeczy”, więc myślę, że rozumiemy te sytuacje inaczej, każda z nas ma do tego prawo i dlatego nie widzę powodu, aby wchodzić w dalszą dyskusję. Miłego oglądania. :D

użytkownik usunięty
Patricia90

To jak Ty to nazwiesz nie ma tu nic do rzeczy, bo to jest telenowela! Wiadomo, że to nie była wielka miłość tylko zauroczenie, tego mi tłumaczyć nie musisz, ale w serialu było powiedziane, że to jest wielka miłość. Nieważne, że on nieraz nazywał ją w różny sposób, ona jego również. Wiadomo, że w normalnym życiu nic by z tego nie było i właśnie dlatego był to jeden z punktów "braku logiki".

''Wiadomo, że w normalnym życiu nic by z tego nie było i właśnie dlatego był to jeden z punktów "braku logiki" . Tego nie byłbym tego taki pewny .

Po drugie to telenowela w takich typu produkcjach, przeważnie logika schodzi na drugi plan .

użytkownik usunięty
buterfly

Są słowa, których nie powinno się usłyszeć od ukochanej osoby. W prawdziwym życiu być może i by sobie wybaczyli, ale gdzieś by to w nich siedziało. Moja przyjaciółka miała dwa związki, w których padały różne słowa, były awantury itd i to nie przetrwało. Osoby, które sprawiają sobie nawzajem tak ogromny ból nie powinny być razem

Dlatego tak ważne, jest w związku wybaczanie .

Głowni bohaterowie to wiedzieli (zawsze potrafi powiedzieć przepraszam - abo ona albo on) , dlatego mimo rożnych przeciwności losu nie mogli żyć bez siebie .

użytkownik usunięty
buterfly

Moim zdaniem oni nieraz przekroczyli granice. W normalnym życiu taki związek albo by nie przetrwał albo byłby tak patologiczny, że prędzej czy później zniszczyliby siebie nawzajem. Wszystko ma swoje granice. Z tego co pamiętam, on ją mnóstwo razy zdradził, nazywał prostytutką, ona też nie zostawała mu dłużna. Patologia nie związek.

Mocno tragizujesz .

Nazywając ten związek patologicznym - Nie związał z nikim z rodziny , więc patologią ten związek nie jest .

Jak sama widzisz ona również nie pozostawiał mu dłużna , jednak chwilę spędzone ze sobą nie postawiały złudzeń ze oboje się kochają .

użytkownik usunięty
buterfly

Tragizuję, bo uważam, że toksycznych związków powinno się unikać?

Czyli tylko związek kazirodczy to patologia? Na jakim Ty świecie żyjesz? Taki związek, w którym para co chwilę sobie nawzajem ubliża, co chwilę są okropne awantury i zdradzanie to też jest patologia.

Dobrze było raz na jakiś czas. Ślub zakończył serial, ale łatwo się domyślić, że w prawdziwym życiu Ivo znowu zacząłby zdradzać. Najpóźniej po pierwszym dziecku.

W normalnym świecie żyje .

Tak uważam że tragizujesz chociażby dlatego że twierdzisz że on ją zdradzał , nie zauważasz jednak że było to głównie w tedy kiedy oni się rozstawali .

Co do ich kłótni -To potrafi sobie wybaczać .

Uważam również że, nie ma związków idealnych .

Był dużo złych chwili w ich życiu , ale było też mnóstwo szczęścia .

Chcę również zauważyć że gdyby ich związek był idealny , to serial nie miałby żadnego realizmu .

A dzięki temu jest odwieciedleniem życia .

użytkownik usunięty
buterfly

Wybacz, ale odniosłam inne wrażenie. Kazirodztwo jest patologią to fakt, ale nie tylko kazirodztwo nią jest.

Nie do końca. Było kilka takich akcji, w których on ukrywał swoje kolejne zdobycze, żeby jeszcze mieć szanse u Milagros.

Można sobie wybaczyć kłótnie, ale nie brak szacunku i wyzwiska.

Nie ma związków idealnych, w każdym zdarzają się jakieś spięcia, ale jeśli się kogoś kocha to nie mówi się do tej osoby np. "ty dziwko" itp. Proste.

Widzę, że okropnie ich wybielasz lub po prostu nie zdajesz sobie sprawy jak powinien wyglądać związek. Skoro ranili się nawzajem do tego stopnia to moim zdaniem taki związek nie powinien istnieć, bo z czasem byłoby tylko jeszcze gorzej.

Ukazanie "wielkiej miłości", w której facet co chwilę zdradza, dziewczyna zachowuje się jak wariatka, a większość odcinków to awantury i wyzwiska to realizm? Dziewczyno, kto Cię tak skrzywdził?

Po pierwsze jestem mężczyzną .

Po drugie nikt mnie nie skrzywdził , mamy po prostu inne zdanie .

'' ukrywał swoje kolejne zdobycze, żeby jeszcze mieć szanse u Milagros.'' - Dobrze ze to dodałaś te słowa -Nie ukrywał jej jednak przed strachem, lecz dlatego że wciąż darzył Milagros uczuciem .

Nikogo nie wybielam lecz staram się, pokaz ich z innej strony .

''Skoro ranili się nawzajem do tego stopnia to moim zdaniem taki związek nie powinien istnieć, bo z czasem byłoby tylko jeszcze gorzej'' - Nie wierz jakby było z czasem ponieważ tego nikt nie wie, a ludzie często się ranią jednak to nie oznacza od razu definitywnej koniec ich miłości .

Tak ja mówiłem widzisz tylko zdrady i ich kłótnie , ale był też chwilę miłości i ich wspólnego szczęścia .

Naprawdę zadziwia mnie że ty, wszystko widzisz tak jednowymiarowo .

użytkownik usunięty
buterfly

Przepraszam za pomyłkę.

Odnoszę wrażenie, że masz zbyt wyidealizowane pojęcie o miłości, która jest w stanie wszystko wybaczyć. Nie powinno się być z kimś kto źle traktuje osobę, którą podobno kocha. Nie wszystko można wybaczyć i prędzej czy później życie z toksyczną osobą zniszczy każdego człowieka. Widziałam to na przykładzie mojej przyjaciółki, która po trzech latach toksycznego związku nie była już sobą. Dosłownie zgasła i potrzebowała pomocy psychologa.

Gdyby darzył Milagros prawdziwym uczuciem to nie byłoby czego ukrywać.

Patrzysz na nich bardzo łagodnie, bo ich zachowanie w pewnych momentach było niewybaczalne albo zwyczajnie chore a Ty piszesz jakby się kłócili o kolor kafelków w łazience.

Nie wiem, ale mogę się domyślać. Człowiek nie zmienia się ot tak po prostu. Dalej byłyby zdrady i awantury. I cały czas byłoby w nich to, co było kiedyś. W każdym związku zdarzają się kłótnie, ale w zdrowych związkach nie kończą się one wyzwiskami czy lataniem za innymi panienkami albo facetami. W zdrowych związkach się rozmawia i tłumaczy nieporozumienia.

Bo te zdrady i kłótnie to większość serialu. Do tego były zbyt toksyczne, żeby w prawdziwym życiu mogło się z tego rozwinąć jakieś trwałe uczucie.

A mnie zadziwia, że Twoim zdaniem toksyczne związki są w porządku. Bycie w takim związku tylko niszczy.

'' Widziałam to na przykładzie mojej przyjaciółki, która po trzech latach toksycznego związku nie była już sobą. Dosłownie zgasła i potrzebowała pomocy psychologa.'' - Zadziwia mnie że porównujesz związki inny ludzi , do przykładu swojej przyjaciółki .

''W zdrowych związkach się rozmawia i tłumaczy nieporozumienia.'' - Rozmawiali ze sobą ale jeżeli wyszukujesz tylko złych chwil między nimi, to nie dziwi mnie że nic innego już nie nie zauważasz .

''Bo te zdrady i kłótnie to większość serialu.'' - Połowa serialu ale na pewno nie większość .

''W zdrowych związkach się rozmawia i tłumaczy nieporozumienia. '' W idealnych związek tak jest , ale prawdziwe życie często jest inne .

buterfly

A i jeszcze jedno .

''Odnoszę wrażenie, że masz zbyt wyidealizowane pojęcie o miłości, która jest w stanie wszystko wybaczyć'' - Wyidealizowane to ty masz pojęcie o życiu , w idealnym życiu owszem nie ma awantur, zdrad itp

Ale idealnych związków nie ma .

użytkownik usunięty
buterfly

To był przykład jak toksyczny związek potrafi zniszczyć. I to nie tylko zdrowie psychiczne, ale również fizyczne. Jeśli ktoś zdradza i sypia z kim popadnie to prędzej czy później może się czymś zarazić. A później zaraża swoją partnerkę. I to nie jest odosobniony przypadek.

Ale co z tego, że rozmawiali po tym jak sobie ubliżali itd? Powtarzam, kłótnie się zdarzają w każdym związku ale jeśli ktoś krzywdzi drugą osobę aż tak, że nazywa ją dziwką albo ona jemu wypomina, że jest bękartem tonem pt "nic ci się nie należy" to jest to chore i toksyczne. Mimo złości trzeba nad sobą panować a nie gadać co ślina na język przyniesie "bo i tak mi wybaczy".

Oj, spora większość z tego co pamiętam.

To nie znaczy, że takie "idealne" jak to nazwałeś związki nie powinny istnieć. Związek właśnie powinien tak wyglądać i do tego trzeba dążyć. Idąc Twoim tokiem rozumowania każdy związek powinien być toksyczny. Powtarzam, kto Cię tak skrzywdził?

No właśnie mam zdrowe pojęcie o życiu. Jeśli ktoś kto powinien mnie uszczęśliwiać zatruwa mi życie to unikam takiej relacji. Kłótnia czy nieporozumienie może się zdarzyć, ale krzywe akcje, zdrady i wyzwiska to coś czego w związku nie powinno być. Szkoda mi Cię, że masz takie podejście do związków, bo prędzej czy później możesz się wpakować w toksyczny związek. A może po prostu sam tworzysz takie relacje i w czasie kłótni mówisz i robisz co popadnie, a te posty to tylko próba usprawiedliwienia się? Wybacz, ale tak można to zinterpretować.

Gdyby oni uważali że jest to związek toksyczny, to zapewne rozstaliby się raz na zawszę .

To oni o tym decydują - Wybaczali sobie nie bez powodu , ale dlatego że nadal się kochali .

''Szkoda mi Cię, że masz takie podejście do związków, bo prędzej czy później możesz się wpakować w toksyczny związek. A może po prostu sam tworzysz takie relacje i w czasie kłótni mówisz i robisz co popadnie, a te posty to tylko próba usprawiedliwienia się? Wybacz, ale tak można to zinterpretować.'' - Twoje interpretacje są bezpodstawne i wyssane z palca, bo nie znasz mnę jako człowieka .

Gdybym szedł twoim tokiem myślenia - Mógłby wywnioskować że w życiu zostałaś bardzo mocno skrzywdzona , i teraz chcesz układa życie innym osobą .

użytkownik usunięty
buterfly

Zazwyczaj osoby zakochane są ostatnimi, które zauważą, że ich związek jest toksyczny.

Wybaczali sobie, bo to tylko serial. W normalnym życiu tak by nie było. Jeśli ktoś jest agresywny czy porywczy to nie przestanie taki być ot tak. Wierz mi, przerabiałam związek z taką osobą. W końcu któreś by pękło i by się rozstali.

Nie do końca bezpodstawne. Są rzeczy, które w związku nie powinny mieć miejsca, ale Ty ciągle się upierasz, że w sumie nie ważne jak się wobec drugiej osoby zachowasz i nie ważne jak bardzo toksyczny jest ten związek, trzeba tej osobie wybaczać i koniec. Więc albo jesteś aż tak uległy albo aż tak porywczy.

Nie uważam, żebym była aż tak skrzywdzona. Po prostu wiem jak związek powinien wyglądać i nikt mi nie będzie mówił, że toksyczne związki są dobre. Ja tylko piszę na forum, nikomu życia nie układam

''Wierz mi, przerabiałam związek z taką osobą'' - Czyli trafiłem w sedno .

Nie upiera się że trzeba sobie wszystko wybaczać , jednak uważam że nie ma związku gdzie nie ma kłótni itp .

''Więc albo jesteś aż tak uległy albo aż tak porywczy.'' - A jedno ani drugie , przykre natomiast jest to że masz taką opinię o mnie .

''Po prostu wiem jak związek powinien wyglądać i nikt mi nie będzie mówił, że toksyczne związki są dobre'' - Tobie nie da się przemówić , nie możesz zrozumieć że każdy związek jest inny i nie można podobnych przypadków generalizować .

użytkownik usunięty
buterfly

No właśnie nie trafiłeś. Skrzywdzona się nie czuję. Bardziej przyjęłam to jako lekcję, że związek tak nie powinien wyglądać i tego się trzymam.

Jest spora różnica między kłótnią a wyzywaniem, obrażaniem, poniżaniem, zdradzaniem itd. Skoro dla Ciebie kłótnia tak wygląda to chyba jednak ja trafiłam w sedno.

Przykro mi, ale sam pokazujesz, że tak jest.

Nie wmówisz mi, że wyzwiska i zdrady to element normalnego związku choćbyś nie wiem jak się starał. To co głęboko rani i niszczy człowieka jest toksyczne, nie ma żadnego "ale"

''No właśnie nie trafiłeś. Skrzywdzona się nie czuję. '' Po takich trudnych doświadczeniach, każda kobieta czuje się skrzywdzona .

Oczywiście można się wypierać , lecz krzywda do drugiego człowieka pozostanie .

Jedyne co pozuje to inne zdanie , na temat związków .

Ty natomiast nie wmówisz mi że można generalizować każdy związek - Twój związek rozpadł się przez takie krzywdy ale nie znaczy to, że inne także się rozpadną i to w tej kwestii nie ma żadnego ale .

użytkownik usunięty
buterfly

A no widzisz, a ja się nie czuję skrzywdzona. Poza tym, dopiero co twierdziłeś, że nie ważne jak bardzo toksyczny jest związek, ale i tak powinno się w nim trwać. Trochę zaprzeczasz sam sobie.

Tak sobie wmawiaj, ale Twoje wypowiedzi mówią co innego.

Wybacz, że to napiszę, ale trochę gadasz głupoty. Nie ma czegoś takiego jak "toksyczność względna". Nie rozumiem Twojego uporu. Twoim zdaniem naprawdę dzikie awantury, wyzwiska, poniżanie itd mogą być uważane za normalne w związku? Serio pytam, bo trochę mi się wierzyć nie chce, że ktokolwiek naprawdę tak uważa

''Poza tym, dopiero co twierdziłeś, że nie ważne jak bardzo toksyczny jest związek, ale i tak powinno się w nim trwać.'' - Nidzie tak nie twierdziłem .

Radzę jeszcze raz precyzyjnie przeczytać moje posty , nigdzie nie użyłem taki słów .

Nie wmawiaj na drugi raz innym słów , których nie wypowiedzieli .

Ja natomiast nie rozumiem twojego uporu - Generalizowanie związków nie jest w prządku , i dobrze o tym wiesz .

użytkownik usunięty
buterfly

Niech Ci będzie, że tak nie mówiłeś, ale taki był sens Twoich słów.

Jak już pisałam, nie ma czegoś takiego jak "toksyczność względna". Nie odpowiedziałeś na moje pytanie

''Niech Ci będzie, że tak nie mówiłeś, ale taki był sens Twoich słów.'' - Mój sens słów zostaw dla mnie .

Co do kolejnego zdania - Kolejne słowa które próbujesz mi wcisnąć jako własne .

użytkownik usunięty
buterfly

Wypowiadając słowa w określony sposób na ogół chce się coś przekazać drugiej osobie. Na tym polega rozmowa. Nie wiem, może się nie znam albo w ogóle jakaś zacofana jestem.

A to ja kogoś kopiuję? Nie zauważyłam

Naprawdę zastanawia mię jednak rzecz .

Czy ty tak wszystkie związki serialowe generalizujesz, i porównujesz do swego nieudanego związku .

Jeżeli tak to naprawdę mi ciebie żal, bo nie czerpiesz żadnej przyjemności z oglądania seriali .

Nigdzie też nie powiedziałem że kogoś kopiujesz , natomiast próbujesz wcisnąć innym słowa których nie wypowiedzieli .

użytkownik usunięty
buterfly

Ja żadnego związku nie porównuję do swojego. Wyobraźnia Cię troszkę ponosi. Po prostu wiem jak związek nie powinien wyglądać.

Rzeczywiście żal, że uważam związek z telenoweli za chory. Nie jestem jedną z tych bezrozumnych panienek, które przyjmują wszystko bez mrugnięcia okiem. Ja wolę analizować.

"Kolejne słowa które próbujesz mi wcisnąć jako własne" można zrozumieć na dwa sposoby. I kto to mówi? Dopiero co stwierdziłeś, że wszystkie związki porównuję do swojego poprzedniego, czego nie robię.

''I kto to mówi? Dopiero co stwierdziłeś, że wszystkie związki porównuję do swojego poprzedniego, czego nie robię.''

Dopiero co sama przyznałaś że taki związek masz za sobą , ponadto podałaś także przypadł swojej znajomej do tematu rozmowy .

I między innymi na tym przykładzie, przytaczałaś swoją argumentacje -To jest właśnie analizowanie .

Rozumem że można analizować , ale w ty przypadku to ciebie wyobraźnia ponosi . - Przytoczone przez ciebie sprawy zobaczysz w niejednym serialu , niektóre się rozpadną inne przetrwają dlatego za bardzo wszystkie związki generalizujesz .

użytkownik usunięty
buterfly

Ale co z tego, że wspomniałam, że mam nie do końca dobry związek za sobą? To nie znaczy, że porównuję do niego każdy związek. Zwyczajnie dopowiadasz sobie rzeczy, których ja nie powiedziałam i nawet o nich nie pomyślałam. Przykład przyjaciółki miał pokazać jak się kończą toksyczne związki.

Człowieku, pomyśl wreszcie. W jakim związku człowiek będzie szczęśliwy? W takim, w którym jest dużo miłości, zrozumienia i szacunku czy w takim, w którym jest dużo wyzwisk i poniżania? Nie trzeba mieć swoich doświadczeń, żeby wiedzieć takie rzeczy.

"Generalizuję" bo mam zdrowy rozsądek i naprawdę nie trzeba daleko idących analiz, żeby widzieć, który związek jest toksyczny a który nie. Przykłady wymienione wcześniej czyli np. poniżanie i obrażanie nie powinno mieć w związku miejsca. Nie rozumiem dlaczego próbujesz to usprawiedliwiać i wciskać kit, że komuś to może mimo wszystko odpowiadać.

Kobieto nadasz nie rozumiałaś pojęcia generalizować .

Generalizujesz ponieważ uważasz że, związki po takim trudnych doświadczeniach zapewne się rozpadną .

Oczywiście że wspaniały jest związek gdzie jest dużo miłości , szacunku i zrozumienia - W prawdziwym życiu często tak jednak nie jest , nawet jeżeli są kłótnie i wyzwiska to nie oznacza końca miłości i ich związku .

To wszystko co mam ci do powiedzenia .

użytkownik usunięty
buterfly

A ja mam Ci do powiedzenia tylko tyle, że bardzo współczuję Tobie albo Twojej partnerce skoro toksyczne zachowania w związkach są dla Ciebie ok.

Ja dopowiem tylko tyle że współczuje tobie, że uważasz generalizowanie związków za słuszną sprawę .

Żegnam .

użytkownik usunięty
buterfly

No przykro mi bardzo, ale szacunek do drugiej osoby to bardzo ważna rzecz i nie zmienisz tego choćbyś i milion razy napisał, że tak nie jest.

Nie zabraniam ci przecież szacunku do drugiej osoby :)

użytkownik usunięty
buterfly

Ale próbujesz mi wcisnąć, że niby wcale nie jest taki ważny

Próbuje ci wytłumaczyć ze generalizujesz związki .

Tylko tyle i aż tyle .

Proponuje zakończyć tą jałową dyskusje - Bo do niczego ona nie prowadzi .

Ty masz swoje racje a ja swoje .

użytkownik usunięty
buterfly

Czyli inaczej mówiąc próbujesz mi wcisnąć, że szacunek w związku nie musi być ważny.

Dyskusja to przede wszystkim wymiana poglądów, w której nie musi chodzić o przekonanie rozmówcy do swojego punktu widzenia. Ty mnie do swojego na pewno nie przekonasz, bo nie mam zamiaru uznawać rzeczy podstawowych w związku za opcjonalne. A Ty najprawdopodobniej któregoś dnia przekonasz się sam

''Czyli inaczej mówiąc próbujesz mi wcisnąć, że szacunek w związku nie musi być ważny.'' - Napisałem ci co próbuje ci wytłumaczyć , nie wiedziałem jednak że masz problem z czytaniem ze zrozumieniem .

Ty również mnie do swojego nie przekonasz , dlatego zamknijmy ta wymianę poglądów .

użytkownik usunięty
buterfly

Przez cały czas twierdzisz, że wyzwiska i poniżanie mogą się w związku zdarzyć i machasz na to ręką jakby to była norma. Więc to najwyraźniej Ty sam gubisz się w tym co piszesz. Są rzeczy, które są w związku podstawą i nie zmienisz tego powtarzaniem kitu, że "generalizuję związki". Ja równie dobrze mogę stwierdzić, że sprzyjasz patologii.

Dobrze, a czy ja Ci każę odpisywać? Jeśli nie chcesz dyskutować to tego nie rób, proste. Śmieszą mnie osoby, które co chwilę piszą, że chcą zakończyć dyskusję, ale mimo wszystko dalej odpisują. Żądasz, żeby Twój post był ostatni czy jak?

Oczywiste że mogą się zdarzyć , powtarzam nie ma związków idealnych .

Nie można jednak twierdzić , że na pewno się przez to związki rozpadną .

Pozdrawiam i nie żądam żeby mój post był ostatni , po prostu nie dojdziemy do żadnej konkluzji .

użytkownik usunięty
buterfly

W zdrowym związku, w którym obie strony się kochają i szanują takie rzeczy się nie powinny zdarzyć. Nie usprawiedliwiaj patologii.

Prędzej czy później się rozpadną, bo jeśli ktoś jest agresywny czy porywczy to z pewnością będzie obrażał i poniżał przy każdej kłótni, a każda cierpliwość kiedyś się kończy.

Nie wcale, już od wczoraj piszesz, że kończysz dyskusję, a cały czas odpisujesz. Jeśli oczekujesz, że zamilknę, bo Ty tego chcesz to będę musiała Cię rozczarować, bo nieco złośliwe ze mnie stworzenie a zwłaszcza w tego typu sytuacjach.

Dobra okej masz swoje zdanie ja swoje - I ich nie zmienimy .

Znudziło mi się już ta dyskusja , ja swoje a ty nadal swoje .

Dlatego nara możesz sobie odpisywać :) .

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones