Recenzja filmu

Zamieć (2009)
Dominic Sena
Kate Beckinsale
Gabriel Macht

Biała śmierć

Śnieżne, surowe krajobrazy to znakomita sceneria dla dreszczowców czy horrorów. Budują klaustrofobiczny klimat izolacji. Podkreślają słabość bohatera, wystawiając go na nieludzką próbę. Wszystko
Śnieżne, surowe krajobrazy to znakomita sceneria dla dreszczowców czy horrorów. Budują klaustrofobiczny klimat izolacji. Podkreślają słabość bohatera, wystawiając go na nieludzką próbę. Wszystko to świetnie sprawdziło się w filmie "Coś" - Johna Carpentera. Jak jest z "Zamiecią"? Jest znacznie gorzej.

Do tak ciekawej scenerii przydałby się dobry scenariusz. Niestety ten tutaj ma dziur bez liku. Młoda i atrakcyjna pani policjant trafia do bazy na Antarktydzie, gdzie dochodzi do zbrodni. Bohaterzy filmu w dziwnych okolicznościach odnajdują zamarznięte ciało. Rozpoczyna się pościg za mordercą, który, jak się może z samego początku wydawać, ma nad innymi przewagę. Kolejne tajemnice są serwowane taśmowo, ale żadna z nich nie przykuwa widza na zbyt długo. Kiedy reżyser postanawia wyjść z kamerą w teren, zamyka swoich bohaterów we wraku samolotu, co jest raczej odskocznią od filmowej bazy, aniżeli miałoby służyć popchnięciu akcji dalej, w bardziej dramatyczny sposób.

W tak zamkniętej przestrzeni złoczyńcą może być każdy. Filmowcy zamiast dobrego śledztwa oferują nam niezbyt ciekawą akcję, rodem z filmów slasherowych. Reżyser stara się budować jakieś napięcie, ale szybko go niszczy pozwalając akcji nabrać zbyt szybkiego tempa. Tajemnica w tym filmie jest ulotna. Widz niby nie wie do końca kto, gdzie i dlaczego, ale finał filmu raczej śmieszy niż wbija w fotel.

Od strony technicznej filmowi wiele zarzucić nie można. Antarktyda jest "zabójczo" piękna. Surowe, metaliczno-szare kolory nadają mu ciekawy klimat. Zdjęcia ujmują w całość najważniejsze wydarzenia, choć są sceny w których jakby nie nadążały za akcją. Muzyka gra gdzieś w tle, ale specjalnego napięcia i tajemniczości nie buduje.

"Zamieć" to film podrzędny. Nie jest to kino najwyższych lotów, ale też nie przynosi hańby na X Muzę. Czas spędzony przy tym filmie nie można uznać za stracony, choć po seansie widz dochodzi do wniosku, że mógł wybrać film z lepszą intrygą. Wielu przyciągną krajobrazy Antarktydy (tak jak i mnie), a jeszcze innych piękna Kate Beckinsale (tak jak i mnie). Warsztat aktorski wszystkich aktorów skupia się jedynie na zdziwionych minach, pokrytych szronem.

Obraz Seny nie dorasta dziełu Carpentera do pięt. To nie to samo napięcie, akcja, klimat i groza. Mimo tego plasuję ten film gdzieś w średniej lidze Hollywood. Zrobiony przez sprawnych w swoim fachu rzemieślników przejdzie bez echa.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Warunki pogodowe wspaniale pomagają budować klimat w filmach. Nie jest to nic nowego. Strugi deszczu to... czytaj więcej
Film Dominica Seny, reżysera między innymi "Kalifornii", za którą otrzymał International Film Critics... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones