Recenzja filmu

Sala samobójców (2011)
Jan Komasa
Jakub Gierszał
Roma Gąsiorowska

Wieczny śmierci krąg

"Najpierw matura, studia, a potem wziuuu…" – tak przyszłość Dominika widzą jego rodzice. Bardzo dbają o karierę syna, zapewniają mu wszystko. Nieważne, czy tego potrzebuje, czy nie. Jedyne, czego
"Najpierw matura, studia, a potem wziuuu…" – tak przyszłość Dominika widzą jego rodzice. Bardzo dbają o karierę syna, zapewniają mu wszystko. Nieważne, czy tego potrzebuje, czy nie. Jedyne, czego nie są w stanie dać Dominikowi, to czas i zrozumienie. Dlatego nie zauważają, że ich jedyny syn nie radzi sobie z prześladowaniem, jakie spotyka go ze strony szkolnych kolegów, i nie rozumieją, gdy chłopak zamyka się w pokoju, pogrążając się w wirtualnej rzeczywistości. Nie radząc sobie w realnym świecie, Dominik zaczyna żyć w sieci, internetowy wizerunek staje się jego jedyną twarzą, rodzinę zastępują mu inni internauci. Wśród swoich nowych przyjaciół, których nigdy naprawdę nie widział, nastoletni chłopak wydaje się być szczęśliwy. Tylko co z jego prawdziwym życiem, prawdziwymi problemami? Dominik ucieka od nich tak daleko, że powrót z czasem staje się niemożliwy...

Szli tędy ludzie biedni, prości –
Bez przeznaczenia, bez przyszłości.
Widziałem ich słyszałem ich!...

Szli niepotrzebni, nieprzytomni –
Kto ich zobaczy – ten zapomni.
Widziałem ich, słyszałem ich!...

Jednym z takich ludzi, których opisuje podmiot liryczny w przytoczonym przeze mnie wierszu Bolesława Leśmiana, jest Dominik. Zwykły chłopak, któremu brak rodzicielskiego wsparcia i zrozumienia. Nie wie, czego chce, kim jest. Chociaż inni oczekują od niego, że będzie niezmordowanie rozwijał swoją karierę pnąc się na szczyt, to on nie widzi dla siebie przyszłości, czuje się nieakceptowany i ośmieszony wśród rówieśników. Dlatego przenosi się do innego, lepszego, jego zdaniem świata, gdzie może wszystko, gdzie liczą się z jego zdaniem, gdzie nie dręczą go koszmary dnia codziennego. Ja mógłbym zamknąć się w orzechowej łupinie i uważać się za króla nieskończonych przestrzeni, bylem tylko snów złych nie miewał. – to słowa Hamleta, które wydają się doskonale opisywać, co dzieje się z Dominikiem, zamkniętym w czterech ścianach swojego pokoju, odciętym od wszystkiego, co prawdziwe. Jednak mimo wszystko chłopak nie jest w stanie pozbyć się swoich "złych snów". Dręczy go ciągłe cierpienie, co w końcu prowadzi go do obsesji i szaleństwa. Jan Komasa, reżyser "Sali Samobójców" często odwołuje się do Shakespeare'owskiego "Hamleta", chcąc podkreślić podobieństwo głównego bohatera filmu do postaci duńskiego księcia przejawiające się przede wszystkim w buncie i niezgodzie na rzeczywistość oraz wrażliwością.

Reżyser podjął się trudnego zadania zilustrowania świata nastolatków. W tym temacie łatwo o przesadę i przekłamania, w końcu sporo się zmieniło od czasu, kiedy sam Komasa chodził do liceum. Jednakże rzeczywistość ukazana w "Sali Samobójców" jest jak najbardziej realna. Piszę to, sama będąc częścią tego pokolenia, które zostało ukazane w filmie, więc mogę z ręką na sercu potwierdzić: to prawda, że ślady wszystkiego, co robisz i kim jesteś można znaleźć w Internecie. To prawda, że ludzie oceniają innych na podstawie informacji na portalach społecznościowych. To prawda, że licealne imprezy nie mają nic wspólnego z naiwnym wyobrażeniem rodziców, przekonanych, że ich dzieci bawią się kulturalnie na bezalkoholowych prywatkach. Świat młodych bywa brutalny i bezkompromisowy. Komasa doskonale to zilustrował pokazując jak niszcząco potrafi to wpłynąć na ludzi wrażliwych, takich jak Dominik. Reżyser krytykuje także rodziców, którzy zaniedbują swoje dzieci dla pieniędzy. Ani ojciec, ani matka Dominika nic o nim nie wiedzą, nie wiedzą też jak mu pomóc. Nie ma wątpliwości, że kochają swojego syna, ale tak naprawdę nie próbują nawet go zrozumieć.

"Szli ubogiego brzegiem cienia –
Nikt nie stwierdził ich istnienia.
Widziałem ich, słyszałem ich!...

Śpiewali skargę byle jaką
I umierali jako tako…
Widziałem ich, słyszałem ich!...."

Dominik w swoim alternatywnym życiu trafia na ludzi, którzy tak jak on cierpią, których problemy nie są zauważane przez ich najbliższych. Żyją na uboczu, odtrąciwszy wszystko, co ich otacza, przekonani, że nikt nie jest w stanie ich zrozumieć. Szczycą się swoją odmiennością, gardząc innymi ludźmi. Te wszystkie założenia są fundamentem współczesnej subkultury emo. Komasa wyraźnie do niej nawiązuje i to nie tylko doktrynalnie, ale też bardziej dosłownie, poprzez charakterystyczny dla tej subkultury, mroczny ubiór i makijaż Dominika. Jest to kolejna, udana próba ukazania współczesności. Dzięki temu film ten jest tak realny. Jego bohaterów możemy spotkać wszędzie, bo to, co obserwujemy w "Sali Samobójców" dzieje się właśnie teraz, w Polsce.

Sama idea cierpienia, którą kierują się emo jest bardzo ciekawie pokazana w filmie. Dominik mówi do matki: "Masz cierpieć, tak jak jeszcze nigdy nie cierpiałaś." Myślę, że wielu młodych ludzi szuka cierpienia jako bodźca do przeżywania wyższych uczuć, jako czegoś, co pomogłoby im się stać cichymi męczennikami wśród swoich najdroższych gadżetów, otoczeni wszystkim, co mogłoby być potrzebne do szczęścia. Dominik i jego internetowi przyjaciele bardzo interesują się śmiercią, co potem przeradza się w chorą fascynację. Najpierw oglądają filmy, na których ludzie się okaleczają, potem patrzą, jak ktoś popełnia samobójstwo… sami dają się wciągnąć w tę machinę śmierci nie rozumiejąc, że finalnie i oni mogą stać się jej częścią. Wszechobecne kamery nagrywają każdą ich łzę, każdą krople krwi, które potem stają się bodźcem dla innych w poszukiwaniu cierpienia.

Już ich nie widzę i nie słyszę –
Lubię trwającą po nich ciszę.
Widziałem ją, słyszałem ją!...

20 minut filmu to komputerowa animacja, alternatywny świat Dominika. Choć na początku byłam nastawiona dość sceptycznie do pomysłu, by akcja toczyła się w dwóch rzeczywistościach, to jednak po obejrzeniu filmu nie można sobie wyobrazić "Sali Samobójców" bez tych komputerowych wstawek. Pozwalają one poczuć na własnej skórze to, czego Dominik doświadcza, przebywając w sieci, a ponadto dodaje całemu filmowi świeżości i oryginalności. Wraz z głównym bohaterem podróżujemy w wirtualnej rzeczywistości przez oceany, spacerujemy po gotyckich budowlach, przypominających nieco tę z filmu "Katedra". To naprawdę wciąga i Dominika, i widza.

Na koniec wspomnę jeszcze o znakomitym wręcz Jakubie Gierszale, odtwórcy głównej roli, która musiała być dla niego sporym wyzwaniem. Jego bohater jest bardzo emocjonalny, jednak dzięki temu młodemu aktorowi, Dominik ani razu nie wydał mi się sztuczny czy przesadzony. Gierszał udowodnił, że młode pokolenie polskich aktorów ma ogromny potencjał. Z kolei Komasa pokazał, że w naszym kraju kręci się nie tylko nudne komedie romantyczne, ale też filmy poważne, które są nam o tyle bliższe, że opisują naszą, polską rzeczywistość.

"Sala Samobójców" to film, który pokazuje zagubienie ludzi i to nie tylko tych młodych. To film, który wykrzykuje wręcz do nas swoje dobitne przesłanie sprawiając, że na długo pozostaje ono w pamięci. Ja to widziałam, ja to słyszałam. Ty też powinieneś.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na ilu polskich filmach byłam w kinie w zeszłym roku? Na jednym, "Kołysance" Machulskiego. Dlaczego? Bo... czytaj więcej
Dominik jest wrażliwym osiemnastolatkiem, którego czeka matura. Ma wiecznie zajętych rodziców, którzy... czytaj więcej
Dominik (Jakub Gierszał) pada ofiarą szykan ze strony szkolnych rówieśników, którzy wyśmiewają go na... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones