Recenzja filmu

Miasto ślepców (2008)
Fernando Meirelles
Julianne Moore
Mark Ruffalo

Dar niewidzenia

Samuraj Zatoichi ("Zatoichi"), spytany dlaczego udawał ślepca, powiedział: z zamkniętymi oczami człowiek widzi o wiele więcej. W tym metaforycznym zdaniu zawarty jest cały sens "Miasta
Samuraj Zatoichi ("Zatoichi"), spytany dlaczego udawał ślepca, powiedział: z zamkniętymi oczami człowiek widzi o wiele więcej. W tym metaforycznym zdaniu zawarty jest cały sens "Miasta ślepców".  Niewidomi ludzie doznają olśnienia, ślepota jest dla nich szansą odkrycia ich prawdziwej natury. Pierwszą ofiarą tajemniczej epidemii jest młody Azjata. W czasie badań okulista zwraca się do niego żartobliwie: więc ktoś wyłączył panu wszystkie światła? - na co pacjent odpowiada - wręcz przeciwnie, jest tak, jakby ktoś zapalił je wszystkie naraz. Tracąc widoczność, tracimy także poczucie bezpieczeństwa. Co innego gdy człowiek urodził się niewidomy i nigdy nie mógł skorzystać z daru widzenia, a co innego gdy traci go nagle, przyzwyczajony do widoków świata. Obraz otoczenia, malowany przez naszą świadomość przez długie lata, podziwiany przez wielu za dobór barw i subtelność pędzla znika sprzed naszych oczu. Kto ukradł to dzieło sztuki i dlaczego to zrobił? Zmysł widzenia okazuje się być podstawą w budowaniu relacji międzyludzkich. Powiedziałbym, że wzrok jest fundamentem ufności, bo jaki kto jest, każdy widzi. Ale czy na pewno? Czym jest cywilizacja? To klatka, w której przetrzymujemy wszystkie nasze potworki. Od wieków kultura zmaga się z barbarzyńskimi instynktami naszych przodków, przykrywając płachtą moralności niskie popędy nami targające. Ale one i tak spod niej wyzierają, czekając na odpowiedni moment, by się ujawnić. Wszystkie te uprzejmości, uszanowania i miłostki naszego gatunku to tylko przykrywka dla wykalkulowanego planu działania. Kieruje nami zwykła chuć materialistyczna, zero głębi co prawda, ale za to w aurze grzeczności. Ktoś zerwał kłódkę, drzwi do klatki uchyliły się i bestia przetrwania wydostała się na wolność. Płachta moralności została zrzucona – witaj prawdo. Wraz ze wzrokiem ludzie stracili godność. Zdrowe osobniki odizolowały te chore, nie pozwalając im się do siebie zbliżać, w obawie przed zarażeniem. Ślepi usiłujący przekroczyć granicę bezpieczeństwa byli rozstrzeliwani, jak przestępcy próbujący uciec z więzienia. Podrzucano im co prawda jedzenie, ale na tym człowieczeństwo się kończyło. W obozie skażonych (jak w większości społeczeństw) doszło do konfliktu o władzę. Prawem dżungli – należała ona do silniejszego. Jeden z niewidomych miał rewolwer i to on okrzyknął się królem ślepców. Wraz z grupką podległych mu ludzi przejął zapasy żywności, prowadząc nieludzki (a może ludzki?) interes. Jedzenie dostawali tylko ci, którzy mieli czym za nie zapłacić. Zdesperowani ludzie oddawali wszystkie cenne przedmioty – pieniądze, biżuterię, zegarki. Nie liczyły się już dla nich błyskotki, w cenie było przetrwanie. Gdy skończyły się rzeczy wartościowe, monopoliści zażądali kobiet. Matki, córki i mężatki oddawały swoje ciała za pudełko jedzenia. Nie bójcie się dziewczyny, będziemy was kochać – mówili napaleńcy. Jednak zwierzęce orgie nie miały z miłością nic wspólnego. Kobiety, które nie spełniały seksualnych oczekiwań mężczyzny, ginęły z jego ręki. "O-bi, o-ba: Koniec cywilizacji" – powiedziałby Piotr Szulkin. Takie jest prawo ślepców. Poddani tak ciężkiej próbie ludzie łączą się w grupki i zawierają związki, które w normalnych warunkach nie miałyby szansy zaistnieć. Jednym z niewidomych bohaterów jest podstarzały, czarnoskóry, bezdomny mężczyzna. Nawiązuje romans z młodą, białą kobietą, usytuowaną społecznie znacznie wyżej od niego. Ale tu, w obliczu tragedii, status nie odgrywa żadnej roli, to sytuacja zbliża do siebie ludzi. Mężczyzna jest szczęśliwy. Wie, że gdyby nie ślepota nie miałby szansy na miłość. Szansę tę odbierała mu powierzchowność i segregacja pozornego porządku świata. Gdy człowiek nie widzi, dostrzega wnętrze. On został dostrzeżony, dlatego nadal chce trwać w niewidzeniu. Plaga jest dla niego błogosławieństwem. Żyjemy na planecie ślepców. Wydarzenia opisane w filmie nie są sci-fi, to się dzieje na co dzień i to od dawna. No bo ilu z nas dba o coś więcej niż samych siebie i ewentualnie grupę, z którą się utożsamia? Tyrania – zjawisko jak najbardziej powszechne. Zawsze znajdą się ludzie bez skrupułów stawiający zysk wyżej niż życie człowieka. Zawsze znajdą się ludzie gotowi zrobić wszystko dla przetrwania. "Miasto ślepców" jest zwierciadłem życia. Nieco krzywym i wyolbrzymionym co prawda, ale my ludzie potrzebujemy patosu, bo zwykły obraz do nas nie dociera. Po obejrzeniu tego filmu warto zadać sobie pytanie: czy ja przypadkiem nie jestem jednym z bohaterów tej historii? Nie jestem aktorem, statystą nawet nie jestem. Nie było mnie na zdjęciach, a w filmie zagrałem. To nie była dobra rola - w sensie moralnym. Nie, to jakaś bzdura - wielu z was zbagatelizuje sprawę. A ja się pytam: wiecie co widać gołym okiem? Właściwy respons - to, że mamy klapki na oczach. Na koniec - życzę wam czystości spojrzenia, braciszkowie i siostrzyczki. Nie dajcie się oślepić, słuchajcie Salabinów.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Czy zdarzyło wam się czekać z niecierpliwością na film, stworzony na podstawie przeczytanej przez was... czytaj więcej
Po takich wyczynach Fernando Meirellesa jak "Miasto Boga" czy "Wierny ogrodnik" można było spodziewać... czytaj więcej
Co by było, gdyby coś wywróciło nasz uporządkowany świat do góry nogami? Jak zachowaliby się ludzie w... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones