Wiadomo, że chcieli zmieścić wszystkich największych piratów ich złotej ery i udało to się, ale
przez to ciężko w tej grze z kimkolwiek się zżyć. Każdy dostaje swoje 5 minut i odchodzi.
Spodziewałem się dużo więcej po Czarnobrodym, śmierć Mary powinna być wzruszająca jak
cholera, ale jak się wzruszyć, skoro zamieniliśmy z nią parę słów i nagle scena w więzieniu...
Calico Jack to już kompletna porażka, taka postać a dostaliśmy kilka scen, gdzie zrobili z niego
łajzę i pijaka, a takie wydarzenie jak bunt na statku Vane'a ograniczyło się do kilku sekundowej
cutscenki. Anne również kompletnie bez wyrazu, najsłynniejsza piratka w dziejach, a jej
temperamentu nie da się za bardzo uświadczyć.

Dobrze wypadli Roberts i Vane.

Do tego gra okropnie zabugowana, nigdy w serii coś takiego się nie zdarzało... Po
najnowszych patchach wiele razy musiałem restartować dany fragment, bo a to cel zniknął z
mapy, a to postać którą miałem śledzić utknęła i nie była w stanie iść dalej, a to znikał mi
statek, dopełnieniem tego było to, że nie dało się zabić Torresa na samym końcu w żaden
sposób, musiałem go powalić i dopiero się odblokował...

No ale poza tym gra boska, 10/10, stawiam na równi z trójką, choć fabuła trójki bardziej mi sie
podobała. No ale piracki klimat, muzyka, grywalność, fajne poprowadzenie współczesnego wątku, to było coś fenomenalnego.