PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=744228}
8,7 3 287
ocen
8,7 10 1 3287
Dark Souls III
powrót do forum gry Dark Souls III

Wkońcu mogę coś o tej grze powiedzieć z własnego doświadczenia.
Wkońcu ograłem, przeszedłem i mam mieszane uczucia.
Dla mnie cykl Soulsów jest w typowej tendencji spadkowej.
Fenomenalna I,
bardzo dobra II,
i tylko dobra III.
Niestety, ale tylko dobra.
Wiele rzeczy wzgl poprzedniczek mi w niej nie pasowało.
DS I i II było statyczne.
DS III po zachłyśnięciu się Bloodbornem poszedł w dynamizm.
Dla jednych jest to mega dla innych lipa.
Ja raczej skłaniam się w kierunku tych drugich.
Wolałem statyczne Soulsy, niźli tak dynamiczne. Ale to kwestia gustu.

Napewno coś pogmerali nie tak w kwestii parowania.
W DS I opanowałem parowanie tak na ocenę Dobry.
W DS II też w miarę uszło.
Tutaj ? tutaj jest coś nie tak. Nie potrafię kompletnie nikogo sparować.
Z mobkami mam problem, a czarnych rycerzy (gdzie w 1 bez problemu parowałem i srebrnych i czarnych) to już wgl.
Kwestia wprawy ? Wiadomo !
Wprawa wprawą, ale skill z pozostałych zostaje. No ale mniejsza. nie umiem i tyle.
Piromanta..
Jedna z moich ulubionych postaci, która niestety w całym cyklu nie miała łatwego życia.
W DS I była mega koksem.
W DS II ją usunęli z podstawowego wyboru, mogliśmy się na niego wykreować w dalszym etapie.
W DS III piromanta jednak powrócił (ah to niezdecydowanie), tylko że jakiś lekko koślawy. Widzę to pod wzgl czarów.
Coś nie działają tak jak w poprzednich częściach.
Np taka burza ognia. W 1 była mega skuteczna.
W 2 hmm nie pamiętam.
A tutaj ? prawie wgl nie zadaje obrażeń. Jakieś znikome.
Nie , nie mówcie że trzeba ulepszać rękawicę, bo coś tam po dwóch poprzednich cz. odnośnie tej klasy wiem.
Rękawica ulepszona (dziwne że tytanitami) a burza jak znikoma, tak znikoma nadal.
Lockowanie. Gdy walczyłem z Vordtem ,przechodząc przez mgłę mogłem go od razu zalockować mimo iż był na drugim końcu.
Aż się pozytywnie zdziwiłem.
W dalszej cz gry lockowanie jakoś się zdegradowało.
Mobek jest oddalony o parę metrów i nie mogę go zalockować.
A jak już się schowam leciutko za ścianą i mimo wszystko że wróg stoi za winklem, ja tak obróciłem kamerę że go widzę bezproblemowo to i tak postać się na nim nie zalockuje o ile nie stanę vis a vis.
Dziwne.
Zauważyłem, że Mimic dostał niezłego power boosta.
Jak zaje.bie z kopyta to biada.
Ani w 1 ani w 2 nie zauważyłem, by był taki solidny w swoim karate.
NPC też mi nie pasują.
Spisałem sobie jakich npc mogę przyzwać do konkretnych bossów i nie rzadko nie miałem żadnego.
Wiem wiem, kwestie fabularne.
Ok zrozumiałe.
Ale czy w 1 (ssolaire, czy choćby quest sigmeyera), czy w 2 (Lucatiel) mimo iż wypełniało się ich linie fabularne były one raczej trudne do pominiecia (ok z Lucatiel raz można było się zgubić).
Tutaj ?
Gdybym nie wiedział z neta w której studni Siegward siedzi to bym wgl poszedł w piz.du dalej.
Z Łatą nie uruchomila mi się cutscenka w zbroi bo zrobiłem nie tak.
I wielokrotnie były problemy z przyzwaniem npc.
Np ciekawy przykład - Stary Król Demonów , npc Tsorig (po zabiciu jako najeźdźcy).
Zabiłem Tsoriga i du.pa. Nie znalazłem owego znaku...

Mana ? na plus i minus.
Na początku marudziłem, potem się przyzwyczaiłem i jest ok.
Chociaż nadal skłaniam się w kierunku limitów użyć niż many, ale ok.
Mana jest zjadliwa.

Gra ma swoje wady i zalety.
Napewno jest dobra. Wkońcu to kolejne Soulsy.
Ma nadal ciekawie zarysowany świat, niezłych mobków i takich sobie bossów.
Dla mnie nadal nic nie pobije tłuszczy z DS1.

Aktualnie grę przeszedłem i nawet nie chce mi się odpalać NG+ , gdzie w DS1 grałem już na NG+++
I nie. Nie działa tu zasada - no bo to było pierwsze zetknięcie się z grą.
Nie.
Pierwsze Soulsy to DS2. Ograna kilkukrotnie i dopiero kilka lat temu spróbowałem DS1.
I to DS1 rozkochała mnie w sobie. W niej jestem na NG+++, w niej rozpoczynałem przygody z różnymi klasami, w niej biegałem na golasa z tzweihanderem przez większą cz. gry, w niej nauczyłem się parować.
Co dostałem od trójki ? nic. Soulsy 3. Odfajkowane.
Nawet DS 2 coś wniosło w życie ciekawego jak choćby wkur.wienie w postaci opadającego hp i mega radość w postaci naczynia dusz.

Także ostatecznie - jest ok.

ocenił(a) grę na 7
settokaiba

Jedynka jest strasznie drewniana, a o remasterze nie wspomnę bo jest jeszcze gorszy, przynajmniej w moim odczuciu, co to trójki to mam takie same odczucia jak Ty. 1 czy 2 przechodziło sie na ng+++ a co do 3 nawet mi przez myśl nie przeszło zeby zacząć nowa grę, dla wielu najlepsza odsłona dla mnie najsłabsza ;)

ocenił(a) grę na 8
mich145

koniec końców Soulsy jednak dały o sobie poznać i aktualnie trzeci raz przechodzę trójkę, za każdym razem inną klasą.
nadal podtrzymuję że to dobra cz.
ale jak mówiłem tylko dobra.
przynajmniej w moim odczuciu.fajne lore, bo mam kumpla który tak się w 3 zakochał, że jest teraz encyklopedią lore i można go słuchać jak studyjnych wykładów, ale nie ma to jak porządna jedyneczka i cheezowanie kogo popadnie :P :D

ps. a co do jedynki remaster, jeszcze nie grałem, ale widzę iż poprawili system dusz i słyszę że poprawiono system co opa.
z pewnością niegdyś kupię, bo kumpel już ostro tłucze, a pomykać wspólnie zawsze miło.

ocenił(a) grę na 7
settokaiba

Dla mnie trójka ma źle zbilansowany poziom trudności. Po ograniu DS I, II i Bloodborne (z czego to ostatnie najbardziej przypadło mi do gustu) praktycznie połowa gry nie stanowiła większego wyzwania. Umierałem rzadko, bossów pokonywałem za 1-2 podejściem, a nie należę do grona wysmakowanych hardkorowych graczy. Grę skończyłem niedawno, a praktycznie już nic nie pamiętam z jej początku. To, co mogę z całą świadomością powiedzieć, to że nagle gracz dochodzi do Irithyll i już pierwszy przeciwnik w tej lokacji, czyli jakiś jaszczuropotwór jest trudniejszy niż wszystkie bossy w tej grze do tej pory. Randomy też rozwalają mnie po kątach, a jak Pontyfik Sulyvahn wy*ebał mi z magicznego miecza, to odrzuciło mnie do Demon's Soulsów XD

O ile lokacje nie miały jakichś mocno skomplikowanych konstrukcji, to trochę brakowało mi tutaj sprytnie ukrytych przejść między lokacjami jak w Bloodborne. Bardzo zdenerwował mnie też zabieg automatycznego przeniesienia do Tancerki z Mroźnej Doliny zaraz po ubiciu trzech Władców Pogorzelisk, bo oczywiście umarłem i nigdy w życiu nie wpadłbym na pomysł, żeby odnaleźć lokację tego bossa będę musiał cofnąć się praktycznie do samego początku podróży... Questy postaci pobocznych są ukryte aż za bardzo, denerwuje mnie też, że jeżeli nie zrobisz czegoś po kolei, dokładnie w takim porządku w jakim chcieli twórcy, zablokujesz sobie drogę do fajnych cutscenek czy możliwość ich przywołania. Odzyskałem zbroję Siegmeyera, ale po, tym jak po raz pierwszy natknałem się na Yhorma Giganta, więc ten oczywiście nie przyszedł mi na pomoc... Nie wspomnę już o tym, że odnalezienie ukrytego w studni Siegmeyera graniczy z cudem i nadziałem się na niego całkowicie przypadkowo.

Pewnie to niepopularna opinia, ale jak dla mnie Dark Souls 3 wygląda trochę jak zlepek odrzutów z genialnego Bloodborne które powstawało w tym samym czasie. Niektóre lokacje zdają się wykorzystywać assety z Bloodborne, również niektórzy bossowie są jak żywcem wyjęci z Chalice Dungeons i klimatem bardziej pasują do BB. Nie zostałem wielkim fanem trójki, najmilej będę wspominał walkę z Yhormem a najgorzej z Aldrichem, wrzód na tyłku :D

ocenił(a) grę na 8
Fass_

No co prawda to prawda.
Nawet gdzieś czytałem kiedyś w jakim artykule, że pierwsza połowa bossów z DS3 jest uważana za łatwą.
Co do questlinów npc - tu masz zdecydowaną rację. Trzeba korzystać z neta bo można ich pogubić.
Ja do dzisiaj połowy npc nie miałem do przyzwania do bossów mimo iż zrobiłem jak net opisuje.
Najb rozwalił mnie opisywany gdzieś u góry typ do przyzwania do króla demonów.
Typa ubiłem jako najeźdźcę , ale ni cholery nie znalazłem znaku przyzwania. co za cyc...
Studnia i siegmeyer święte słowa.
Też ją przegapiłem, dopiero znalazłem po filmiku z ytb.
A Patchesa w zbroi Siegmeyera widziałem tylko na streamie. nigdy u siebie mimo iż gram już trzeci raz.
To nie te quest liny co w 1 czy 2.
Tam wszystko było po drodze i miało ręce i nogi.
Ale zdania są podzielone. Jedni uwielbiają, inni negują.
Mnie się podoba.
Co do samego lore, prawdopodobnie jest świetną łączącą cz. poprzedniczek z najlepszymi zakończeniami i lorem postaci.
Ja zbytnio nie zagłębiam się w sam lore, ale mam kumpla który ostro go chłonie.
Ostatnio wyjawił mi, że Aldritch to tak naprawdę niby nie jest ten ogon od Gwindyliona, ale cała sala w której walczymy.
Bo Aldritch to śluz, który ją pokrył.
Ciekawe.

ocenił(a) grę na 8
settokaiba

Wkońcu ! po czterokrotnym przejściu DS3 postanowiłem pierwszy raz rozegrać NG+. A co mi tam.
I to był kur* błąd !
NG+ w trójeczce jest jakieś - jakby to ująć w dobre słowa - zje.bane ...
Nie wiem co tu się wgl dzieje.
Gram sobie piromantą. Zaje.bioza. Fajnie się gra, chociaż niektóre czary piromanckie są - jak to się mówi ? - znerfione , wzgl poprzednich odsłon.
Np taka burza ognista, tutaj prawie nic nie robi, gdzie w DS1 ten czar ze wspomagaczami potrafił na hita bossa zabić.
No ale mniejsza, przeszedłem grę piromantą. Super się grało.
NG+ ?
jakaś katorga.
Mój wymaksowany piromanta zużywa 2 wielkie zapłony, czy też 2 wielkie kule ognia na podstawowego hollow.
Że kur.wa coooo ???
Co tu się w NG+ porobiło ?
Wszystko urosło tak w statystyki że szok.
DS1 jak rozpocząłem NG+ piromantką to wsysałem nosem wszystko.
A pierwszą postacią gościem w zbroi Smauga z halabardą czarnego rycerza napie.przyłem NG+++ przez które przechodziłem jak nóż w masło.
Mój gruby halabardnik zdziabał każdego bossa że hoo. Zwykłe mobki już na NG+ nie miały szans.
Ale to nie był wyjątek.
W DS2 także rozpocząłem NG+ chyba dwoma postaciami i także grało się dobrze.
DS2 wgl wnosił nowe rozwiązania w NG ale to swoją drogą.
I chyba po dwóch poprzednich odsłonach panowie z FS postanowili uje.bać NG+.
Dać tam taki wyśrubowany poziom postaci że hejżeha .
Ten piromanta jest tam nikim.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones