Co wywołało u was największy strach i jaka cześć gry była najtrudniejsza? Sceny w których prześladuje nas Hunter (ten regenerujący się gnojek) są dość emocjonujące ;) Nie wiem czy można nazwać to strachem ale serducho przyspieszyło. A u was?
ja przez dłuższą chwilę nie mogłem wpaść na pomysł jak go zabić przy tym statku którym mieliśmy odlecieć
poza tym masz rację, momenty w których nas prześladował podnosiły ciśnienie na dłuższą chwilę
inny upierdliwy moment to z ulokowaniem nadajników na tym meteorze który był obrabiany przez te półkola rzeźbiące w skale
ogólnie całą gra jest bogata w straszne momenty, np walka z tym monstrum na mostku kapitańskim i wiele innych bo na dobrą sprawę wszystko było nowością w grach i człowiek nie wiedział czego się spodziewać
Numer z asteroidą też był niezły, ale w tym momencie gra mogłaby być nieco bardziej intuicyjna. Były tam takie 4 urządzenia które chyba miały asteroidę trzymać na miejscu czy co i trzeba było je rozwalić. Długo kombinowałem jak to zrobić, to, że je trzeba spowolnić to jeszcze wykombinowałem ale potem myślałem że trzeba je uszkodzić czymś mocniejszym a nie tylko w środek strzelić oi szukałem jakiś wybuchowych kanistrów :) A te półkola na pewno były do rzeźbienia? Bo też szczerze mówiąc zastanawiałem się do czego to służy.
no jakoś tę asteroidę rzeźbiły chyba :D
zresztą, nie miało to większego znaczenia do czego służyły
trudno było się połapać o co chodzi w tej misji
Zabawne było moje pierwsze przejście tej gry, are razy zginąłem, jednak nigdy z ręki nekrosiów, chociaż 2 razy prawie im się udało :D 2 razy wlazłem w uszkodzony panel grawitacyjny, w wyniku czego rozklapciałem się na suficie, 2 razy kopnął mnie prąd z cewki w rozdziale 6 w zerowej grawicacji, raz właśnie przepołowił mnie jeden z tych 2 półokręgów no i były jeszcze ze 2 mniej zapadające w pamięć przypadki.
ja tam przez nekromorfy więcej razy aniżeli z własnego powodu :D
chyba czas odświeżyć sobie pierwszą część :P
Te urządzenia raczej nie rzeźbiły asteroidy a utrzymywały ją, coś na zasadzie lin grawitacyjnych podtrzymujących skałę wydobytą z planety :)
Najbardziej przeraziła mnie kostnica w klinice. Wydawało mi się, że z każdego "tunelu" wyjdą nekromorfy. Ogólnie cała klinika była ciężka dla mojej psychiki. A i jeszcze jak raz z wagonika potworek wyskoczył.
Właśnie przechodzę gierę ponownie, w całej produkcji panuje ciężki i nieprzyjemny klimat - prawdopodobnie to zasługa ciasnych pomieszczeń. W dwójce i trójce postawiono na ilość i zrobiło się mniej klimatycznie.
W mechanizmy łańcuchów trzymające asteroidę można strzelać z shotguna - bez stazy. Jeden strzał i po sprawie.
A walka z Matką Roju? Szczególnie wtedy, kiedy nasz bohater nie zdążył ustrzelić jej wszystkich oczów (czułków?)... Mnie zapadł ten moment głęboko w pamięci.
Cały pokład medyczny z tymi martwymi płodami w laboratoriach i kostnicą na czele.