Ja to odebrałam z kolei tak, że była tylko jedna prawdziwa kobieta, a ta druga to było jej alter ego. Hannah wspominała wciąż o lustrze, o odbiciu w nim itd. No i sam fakt, że właśnie miały zsynchronizowane takie fizjologiczne sprawy jak okres sprawia, że jeszcze bardziej wierzę w tę teorię. Właściwie nie brałam innej myśli do siebie jak to, że Hannah miała rozdwojenie jaźni, ale i tak zaskoczyło mnie to, że graliśmy jako jej córka. Sądziłam, że to po prostu jakiś detektyw, który wraca do sprawy sprzed lat i przegląda jej akta.

No tak, ale co z siniakiem, który Eve i Hannah mają na różnych policzkach i tatuażem? Nawet jeśli to make up, to zostaje jeszcze sprawa alibi - są ślady, że ktoś był w Glasgow, no i ślady Eve w hotelu w Oxfordzie, po co miałaby tam za nim wyjeżdżać? Wszystko to wskazuje, że były to bliźniaczki.
Właśnie były identyczne pod względem fizycznym, fizjologicznym, ale kompletnie różniły się podejściem do życia. No i Eve jakby z satysfakcją opowiada, że Hanny nigdy nie złapią, oczywiście można to interpretować na różne sposoby ale bardziej kupy trzyma się ten, że jedna z nich uciekła.

Pracują już nad drugą częścią, ponoć ma być zupełnie niezwiązana z historią Hanny i Eve.

Patrz, nie przypatrzyłam się siniakom, mimo że odkryłam filmiki z tym związane. Kiepski ze mnie detektyw ;)

a) Dziewczyny były oczywiście dwie i obie były przesłuchiwane. Nie ma tu co interpretować.
b) "ostatecznie nie wkopała bliźniaczki" - powiedziała detektywom, że to Hannah zabiła Simon'a, a sama pomogła jej to ukryć. (oczywiście nie musimy wierzyć Eve, ale raczej powinniśmy. Prawdziwe pytanie to czy zabiła swoją siostrę.)
c) "rodzice ją wyrzucili" - Trudno wyrzucić kogoś o czyim istnieniu się nie wie.

Chociaż faktycznie istnieje interpretacja, że była to jedna osoba, która po prostu udawała dwie.