Taktyczne strategie turowe to moj ulubiony gatunek gier. Gralem we wszystkie czesci "Jagged Alliance" od samego poczatku, a kultowa Dwojke z wieloma modami co najmniej 5x.
Po wielu nieudanych kontynuacjach Dwojki wreszcie ktos sie wzial za Trojke na powaznie. Tworcy dostali wytyczne, zeby tego "nie spartolic". I udalo im sie! Szkoda, ze tak pozno...
Pomimo tego, ze gra zawiera wiekszosc sprawdzonych elementow z Dwojki - ma tez elementy irytujace i braki.
Na przyklad nie znosze w grach tego typu "zabawe w operatora kamery". Poki nie odwrocisz widoku nie klikniesz w widoczny element do zabrania. W Dwojce nie bylo obracania, a wszystko bylo bardziej przejrzyste niz tu. A to takze dzieki taktycznej siatce terenu, ktorej tutaj brak. W Dwojce amunicje i leki mozna bylo zamowic jako dostawe do wybranego punktu. Tutaj tego nie ma. Non stop czegos brak i nie mozna ruszyc dalej na misje. Nie ma podanego prawdopodobienstwa trafienia przy celowaniu. Na szczescie pojawil sie blyskawicznie mod, ktory to poprawil - do pobrania z warsztatu Steam. Inne przydatne mody: aktywna pauza, niewyczerpane zloza diamentow, wiecej przedmiotow do zebrania po walce.
Ja też uwielbiałem turówki taktyczne, od czasów Laser Squad na ZX Spectrum - ta gra była tak naprawdę twórcą całego gatunku i określiła jego ramy i kanony. Jej autorem był Julian Gollop, ten sam, który maczał palce w stworzeniu oryginalnego UFO: Enemy Unknown z 1994 roku. Laser Squad to pierwsza gra, która zdefiniowała ostateczne kryteria gatunku, ale Gollop rozwijał koncept powoli, najpierw tworząc Rebelstar w 1986 roku. Na Amidze też pojawił się Laser Squad, ale wyglądał bardziej na parodię. Zupełnie nieudana rzecz. Sęk w tym, że wiele osób kojarzy właśnie tę nieudaną wersję na Amigę, a nie wcześniejsze na ZX Spectrum i Commodore 64. Mam przyjemność posiadać emulator Spektrusia i muszę powiedzieć, że Laser Squad wciąż jest grywalny. Wolę go niż komputerowe pasjansy - w wolnych chwilach. Obecnie gatunek jest wkomponowany w gry fabularne. Gier skupiających się na stronie taktycznej jest niewiele. Jeszcze w latach 90. powstał zapomniany już Wages of War, który składał się z zestawu kilkunastu misji. Taka koncepcja bardzo mi odpowiadała, bo jeśli chodzi o gry fabularne, to są strasznymi zjadaczami czasu, a mnie jest ciężko przysiąść do kompa jednorazowo na kilka godzin, by popchnąć jakąś fabułę do przodu. Co prawda gram w Baldur's Gate 3, jestem już w trzecim akcie (dzięki samozaparciu), ale nie mam zielonego pojęcia, kiedy dobrnę do końca. Jagged Alliance 3 skończyłem, ale czy do tej gry wrócę? Wracałbym do gier typu Laser Squad czy Wages of War, które nie miały fabuły jako takiej, miały po prostu konkretne misje. Zamiast pasjansa w przerwie na kawę, takie coś byłoby idealne.