PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=611395}
8,0 9 316
ocen
8,0 10 1 9316
Max Payne 3
powrót do forum gry Max Payne 3

Serii Max Payne nie darzę jakimś szczególnym sentymentem. Po raz pierwszy "jedynkę" i "dwójkę" przeszedłem kilkanaście lat po ich premierze, jakieś 8 lat temu. Miały swój specyficzny klimat, choć druga część przypadła mi do gustu dużo bardziej od "jedynki". Głównie za sprawą gameplayu, który był przyjemniejszy i bullet-time naprawdę sprawiał frajdę dając możliwość czyszczenia pomieszczeń z przeciwników. Ale i historia w klimacie melodramatu dawała radę. Generalnie Max Payne uważam za grę jednej sztuczki dlatego też nie miałem parcia by jak najszybciej ograć trzecią odsłonę. Trafiła się akurat promocja na Steam i po graniu głównie w erpegi miałem ochotę na tego typu niezobowiązującą strzelankę.

O fabule nie ma się tutaj za bardzo co rozpisywać. Typowa powieść sensacyjna rodem ze "Szklanej pułapki", która daje głównemu bohaterowi pretekst do rozwalenia ponad tysiąca przeciwników. Podobał mi się natomiast sposób narracji. Opowieść w dwóch pierwszych częściach była przedstawiona w formie komiksu, który pojawiał się między etapami. Tutaj mamy przerywniki filmowe próbujące oddać ten komiksowy charakter. Ekran dzielony jest na kilka części, na ekranie pojawiają się kluczowe słowa. Obecne są również efekty, które miały oddać stan głównego bohatera, który niemal ciągle był pod wpływem alkoholu albo na kacu. Nie każdemu te przejaskrawienia, rozwarstwienia ekranu będą się podobać, kwestia gustu. Oczywiście w trakcie przerywników słyszymy też narrację głównego bohatera co również jest nieodłącznym elementem serii. Akcja z Nowego Jorku przenosi się do słonecznego São Paulo, choć w ramach retrospekcji odwiedzimy również zimowy NY co jest miłym smaczkiem dla miłośników pierwowzoru.

W kwestii gameplayu to jeśli ktoś grał w późniejsze gry Rockstara: GTA V czy RDR 2 poczuje się jak w domu, gdyż model strzelania jest niemal identyczny, co wiąże się również z kilkoma wadami. Pierwsza jest taka, że wśród tej szczegółowości lokacji ciężko jest nieraz dostrzec przeciwników choćby w trakcie etapu w klubie, ale w kilku innych miejscach również. Druga związana jest z perspektywą trzecioosobową. Wiele jest tutaj takich sytuacji gdy komputerowi przeciwnicy widzą nas nim my ich zauważymy np. gdy wchodzimy po schodach albo gdy różne obiekty ustawione są pod niekorzystnym dla nas kątem. Często i gęsto wpadałem na przeciwników którzy stali za rogiem. Ciężko więc zrealizować to co było najprzyjemniejsze w poprzedniczkach (a zwłaszcza drugiej części): wpaść do pomieszczenia na bullet-time i wyczyścić je z przeciwników. Fajnie, że wrogowie zachowują się inteligentnie, chowają się za osłonami, często przyjmują agresywny styl prąc do przodu, jednak przez to zamiast bawić się zdejmowaniem przeciwników włączając bullet-time zmuszeni jesteśmy do chowania się za osłonami niczym w zwykłej strzelance. Niby głupio jest narzekać na dobre AI w Max Payne 3 (zwłaszcza, że AI jest piętą achillesową wielu, wielu gier), ale co zrobię, że kłóci się to z głównymi założeniami serii? W końcu Max Payne = bullet-time, bez tego pozostaje zwykłą strzelanką TPP.

Często wpadając do jakiegoś pomieszczenia okazywało się, iż jest tam 3-4 przeciwników więcej niż sądziłem tak byli schowani. Nawet na średnim poziomie trudności zdarzało mi się często ginąć w niektórych miejscach. Z jednej strony jest to ok, bo gra ma staroszkolny poziom trudności, ale często spowodowane to było wcześniej wymienionymi wadami. Częste zgony na szczęście nie irytują tak bardzo, bo checkpoiny rozsiane są dość gęsto i nie trzeba powtarzać długich sekwencji. Bullet-time mógłby być nieco wolniejszy skoro w niektórych miejscach mamy naprawdę sporą ilość przeciwników i nie ma szans by ich wszystkich za jednym zamachem skosić. Czasami zwyczajnie brakowało mi amunicji, tylu było przeciwników. Max jako postać jest dość kruchy, po skoku też dość wolno gramoli się z ziemi, zaś oponenci nawet po strzale w głowę mogą się podnieść i dalej do nas strzelać. Znów miałem podobne wrażenia jak wtedy gdy grałem w GTA V. Nie warto się tutaj leczyć, bo dysponujemy strzałem ostatniej szansy i jeśli zabijemy przeciwnika, który nas powalił to gra automatycznie przywraca nam zdrowie wykorzystując środki przeciwbólowe które mieliśmy na stanie.

Od strony graficznej MP3 wciąż trzyma się zacnie. Podobała mi się zwłaszcza fizyka, zachowania przeciwników po ostrzale, częściowa destrukcja otoczenia. Znów są to zalety zbieżne z tymi z GTA IV, GTA V i RDR 2, wszak to ten sam silnik. Uważam, że skoro część akcji dzieje się w Brazylii to gra mogłaby mieć bardziej nasycone i żywe kolory, a tak przez większość czasu jest dość ponuro. Podobała mi się też ambientowa muzyka, która często nam towarzyszy w trakcie akcji. Jedna z piosenek które przewijały się przez grę, obecna była również podczas napisów końcowych, kojarzyła mi się nawet z indie rockiem rodem z Life is Strange. Głosy postaci jak i dialogi są bardzo dobre, jak to u Rockstara bywa.

Jak pisałem na początku nigdy zagorzałym fanem serii nie byłem i od MP3 oczekiwałem wyłącznie bym spędził miło przy nim te kilka wieczorów. I to dostałem. Już wówczas, gdy grałem w poprzednie odsłony te 8 lat temu dostrzegałem pewną prostotę opierającą się na jednej sztuczce. Ta prostota została obnażona w trzeciej części, który zabija bullet-time bogactwem lokacji, bardzo dobrym AI przeciwników. Zawsze gdy wykonywałem słynny skok Max'a Payne'a to większość przeciwników chowała się za osłonami a tych nie osłoniętych często osłaniały liczne obiekty rozsiane w danej lokacji. Myślę, że trzecia odsłona dogłębnie pokazała, że ta formuła wyczerpała się już dawno. Mimo to te 9 godzin było całkiem dobrze spędzonym czasem. W dobie sandboksów brakuje trochę tego typu gier z solidną kampanią na te 8-10 godzin.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones