Relacja

T-MOBILE NOWE HORYZONTY: Terapia szokowa

autor: /
https://www.filmweb.pl/article/T-MOBILE+NOWE+HORYZONTY%3A+Terapia+szokowa-118612
Kolejna relacja i kolejne świetne filmy: dokument "Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham" Pawła Łozińskiego, a także canneńskie hity prezentowane w ramach cyklu Ale Kino+: "W pionie" twórcy "Nieznajomego nad jeziorem", Alaina Guiraudiego, oraz "Nieznajoma dziewczyna" braci Dardenne.  

****


Wspólnota samotnych
(recenzja filmu "Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham", reż. Paweł Łoziński)

W kinie dokumentalnym Pawła Łozińskiego ból bywa często czymś szlachetnym – źródłem siły, impulsem do zmiany, demonem, którego można oswoić i dla którego zawsze znajdzie się w głowie odpowiednia klatka. Bez względu na to, czy reżyser opowiada o pacjentach oddziału chemioterapii, nostalgicznej pańci ze swojej kamienicy czy szukającym prawdy o losach swojej rodziny Henryku Grynbergu, ból wypowiedziany i nazwany jest obietnicą skutecznej terapii. Podglądanie w pracy wybitnego krakowskiego psychologa Bogdana de Barbaro to zatem nie tylko relacja z niedostępnego zazwyczaj dla kamery gabinetu psychoterapeuty. To również autotematyczna opowieść o kinie, które leczy. 


De Barbaro rozmawia z dwiema kobietami: matką i córką. Łoziński stawia przed nimi kamerę i rejestruje cykl pięciu spotkań. Jak w ogóle doszło do tej sytuacji, przy założeniu, że obaj panowie chcieli dalej pracować w zawodzie? Co z etyką zawodową? Powiedzmy enigmatycznie, że psychoterapeuta i dokumentalista znaleźli satysfakcjonujący kompromis, nie przesunęli moralnej granicy, w czym pomógł im fakt, że celem filmu nie jest ekshibicjonizm bohaterek, tylko analiza procesu terapeutycznego. Zakwitłe na gruncie obyczajowych zmian mity o psychoterapii nie są wcale pieśnią przeszłości – przepracowywanie problemów na kozetce wciąż bywa traktowane jako moda i snobizm, albo – w przypadku mężczyzn – jako oznaka słabości. Zwłaszcza w patriarchalnej kulturze, która kategorycznie definiuje pierwiastki męskie i kobiece. 

Cały film i cały kadr wypełniają twarze: skupiony de Barbaro, który wciąga rozmówczynie w kolejne narracje i nagle zmienia ich wektor, oraz jego pacjentki: przyparte do muru, pełne resentymentów, rozdrapujące rany, ale też niepozbawione woli walki i zdeterminowane. 

Całą recenzję można przeczytać TUTAJ

***


Duże złe wilki 
(recenzja filmu "W pionie", reż. Alain Guiraudie)

Mówi się o Cannes jako o żyznej glebie kina artystycznego, więc obecność w konkursowej stawce nowego filmu Alaina Guiraudiego nie powinna wzbudzić kontrowersji. Sam jednak trochę się zapomniałem, chyba przedawkowałem Hollywood. Odzwyczajony od europejskiej awangardy, byłem lekko zszokowany, gdy młody mężczyzna uprawiał seks z upojonym absyntem umierającym staruszkiem. Na oczach noworodka. Przy akompaniamencie rockowej ballady. W statycznym, dwuminutowym ujęciu. Vive La France!   


Leo (Damien Bonnard) jest scenarzystą filmowym w twórczym kryzysie. Poznajemy go, kiedy przemierza z plecakiem francuską prowincję Lozère (znaną z najmniejszego zaludnienia w całym kraju) i spotyka na swojej drodze wypasającą owce Marie (India Hair). Następująca chwilę później naturalistyczna scena seksu rodzi podejrzenie, że coś w tym świecie nie gra – fabularnie, estetycznie, konstrukcyjnie, w każdym możliwym wymiarze. Potem robi się jeszcze dziwniej: Leo wyjeżdża, wraca, Marie rodzi mu dziecko, ale nie chce się nim zająć, więc bohater kontynuuje tułaczkę. Próbuje się oddalić, lecz wciąż orbituje wokół poznanych ludzi. Wikła się w kolejne masochistyczne relacje: z samotnym ojcem Marie, spotkanym na trasie chłopakiem, którego namawia na filmową karierę, oraz podopiecznym tego ostatniego, zniedołężniałym starcem Christianem. Po okolicznych lasach szaleje stado wilków, wataha zagryza owce, nie oszczędza nawet psa pasterskiego. Inne wilki czają się już za rogiem: przedstawiciele biznesu filmowego wpadają na trop Leo, ścigają go łódką; zmuszają go do brodzenia po szyję w wodzie i ukrywania się w szuwarach. Obłęd. 

Całą recenzję można przeczytać TUTAJ

***


Tajemnica lekarska
(recenzja filmu "Nieznajoma dziewczyna", reż. bracia Dardenne)

Jako mieszkaniec kraju, w którym strach chorować, oglądałem "La Fille Inconnue" z zazdrością. Myślę, że każdy chciałby mieć taką lekarkę jak Jenny (Adele Haenel) – ładną, mądrą, empatyczną i całującą w policzek na przywitanie; z poczuciem misji i świadomością finansowych dysproporcji; zakładającą, że następstwem uprzejmości musi być przyjaźń, i generalnie zarobioną u podstaw. Niestety, nawet ten wyjątkowy zestaw cech nie zwalnia bohaterki z egzaminu dojrzałości (czytaj: moralności), który fundują jej bezlitośni bracia Dardenne. Kiedy na placu budowy nieopodal kliniki policja znajduje ciało młodej dziewczyny, Jenny uświadamia sobie, że przyłożyła rękę do jej nieszczęścia. Ucząc praktykanta respektowania godzin pracy oraz psychicznej higieny, zignorowała dzwonek do drzwi. Teraz, gnębiona wyrzutami sumienia, rozpoczyna własne śledztwo. Próbuje odkryć tożsamość dziewczyny i zapewnić jej godny pochówek. 


Nietrudno się domyślić, że sama zagadka oraz jej rozwiązanie nie spędzają reżyserom snu z powiek. W filmie znajdzie się wprawdzie miejsce dla kilku podejrzanych typów, faceta wymachującego łomem, nie zabraknie też scen wyciągania informacji z przypadkowych świadków. Ale sednem jest raczej portret środowiska, w którym obraca się bohaterka. Twórcy wybierają dla niej nieprzypadkową profesję, nakazują przestrzegać tajemnicy lekarskiej i umieszczają akcję na stosunkowo niewielkiej przestrzeni (w zasadzie wszyscy pracują i mieszkają niedaleko trasy szybkiego ruchu, przy której mieści się klinika). Bez trudu tworzą mikroświat, Belgię w pigułce. 

Całą recenzję można przeczytać TUTAJ

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones