PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=734}

Łowca androidów

Blade Runner
7,7 210 706
ocen
7,7 10 1 210706
8,7 46
ocen krytyków
Łowca androidów
powrót do forum filmu Łowca androidów

Cóż, zablokowane powinno być raczej kilkanaście postów różnych innych użytkowników - wielkich fanów "Blade
runnera", z których dowiedziałem się, że jestem - między innymi - plebsem, hołotą i debilem. Aż wreszcie zapewne
jakiś jaśnie wielmożny pan arystokrata gustu filmowego i elytarny znawca kina uznał, że to się nie godzi, żeby jakiś
idiota ośmielał się nie lubić filmu, który ON uważa za wybitny i zgłosił cały temat do usunięcia.

A ja mam kopię więc wklejam z powrotem. Rozwinięcia głównej myśli, które napisałem tu w toku dyskusji z
kulturalnymi fanami "ŁA" (bo takich też nie brakowało) też później, jeśli ktoś będzie zainteresowany, wkleję. Ale nikt
mnie nie będzie na tym portalu cenzurował bez powodu! Proszę:

"Jeden z moich osobistych największych filmowych zawodów! Strasznie nierówny, miejscami żenująco dziurawy film!

(Mogę tu nieco pospoilerować!) Najpierw pomyślałem, że to może to kwestia wersji filmu? Podobno jest kilka, ja
zgarnąłem bodajże final cut z 1997 roku. Tyle, że ta wersja jest opisywana przez filmwebowiczów jako najlepsza.
Więc nie, to nie to. Potem stwierdziłem, ze ten film mi się sypie w oczach bo nie przeczytałem opowiadania Dicka, na
którym jest oparty. Słyszałem tylko o nim, że jest kawałkiem literatury mocno wkręcającym w egzystencjalne
rozważania o granice człowieczeństwa. No ale zaraz, zaraz, tak się bawić nie będziemy! Adaptacja czy nie adaptacja,
jeśli film jest dobry to ma wybronić sam siebie bez podpierania się dziełem literackim, na bazie którego powstał.

Nie wybronił się! To jest bardzo nierówny, dziwaczny a momentami katastrofalnie zły film! Z całej filozoficzno-
egzystencjalnej, najbardziej interesującej, otoczki literackiego oryginału nie widzę w "Łowcy..." Scotta praktycznie nic!
Pris mówiąca "myślę więc jestem", kwestia wszczepiania wspomnień Rachael, wkręcający motyw ze snem
Deckarda i fenomenalna (tu wielkie brawa i gratulacje) wręcz jakby z innego filmu wstawiona, sekwencja
"emerytowania" Roy'a Batty. Ale poza tym mamy kino sensacyjne klasy b! Miałkie, banalne, prowadzone jak po
sznurku pseudo śledztwo, kompletny brak jakichkolwiek zwrotów akcji, całkowicie niezrozumiałe wygibasy
replikantów, drewniane aktorstwo większości obsady i całą masę dziwacznych ujęć.

Kilka przykładów o co mi chodzi, żeby nie było, że jestem gołosłowny:

1) sam początek filmu: jakieś zupełnie niezrozumiałe pseudo aresztowanie Deckarda po to by doprowadzić (bo sam
by nie chciał przyjść) go do jakiegoś neurotycznego policyjnego komisarzyny, który zleca mu wielką misję. Deckard
odmawia bo już, jak sam mówi, nie jest policjantem(!!) Na to komisarzyna rzuca z głupa "jak nie jesteś gliną to jesteś
nikim" i nagle Deckard dochodzi do wniosku "że nie ma wyboru" i się misji jednak podejmuje. Na czym polega ten
jego "brak wyboru?" Gdzie jest ta przystawiona mu do głowy spluwa? Dlaczego już nie jest policjantem? Dlaczego
cała policja w tym filmie wygląda jak ciamajdy? I dlaczego w ogóle, ni z gruszki, ni z pietruszki, powierza się taką
"ważną" sprawę cywilowi? Bo jest, a raczej kiedyś był, najlepszy?

2) Oj szczerze mówiąc, nie wygląda na takiego. Deckard powinien zginąć w tym filmie co najmniej 2 razy. Z rąk Leona
a potem Pris. Rozumiem czemu nie ubił go od ręki Roy Batty oraz czemu go potem uratował- bo już czuł swoj koniec i
chciał sobie pofilozofować, sprawić by przeciwnik ślizgał się na krawędzi śmierci tak jak on sam- i to był najlepszy
motyw w całym filmie. Na chama przeboleję wielką celebrę jaką przed zadaniem ostatecznego ciosu odstawia Leon.
Ale Pris? Ma Deckarda na widelcu, zaskoczyła go. Jednym ruchem może skręcić mu kark i biedny glina nawet by nie
wiedział co go trafiło! Ale zamiast tego bawi się z nim w jakieś mizianie udami, przekręcanie głowy, czochranie
fryzury, wsadzanie paluchów do nosa, a potem odbiega po to by zacząć fikać koziołki dzięki czemu Deckard ma
mnóstwo czasu żeby ją odstrzelić. Żenująca scena, no przepraszam bardzo! Poza tym... czy w mrocznym mieście
przyszłości replikanci nie mogli kupić jakiejś lewej broni? Czy muszą walczyć wyłącznie wręcz? Leon na początku
filmu ma gnata; co z nim potem robi? Dlaczego go nie używa tylko postanawia zbić Deckarda na kwaśne jabłko? I w
ogóle skoro replikanci są tak silni fizycznie, o wiele sprawniejsi od ludzi to czy nie jest debilizmem, żeby czwórkę tych
skubańców tropił jeden słaby człowieczek uzbrojony w jedną spluwę? Czy to nie są środki wybitnie nieadekwatne do
możliwości przeciwnika?

3) Cała dziwaczna postać J.F. Sebastiana. Wielki geniusz i konstruktor, mieszkający w opustoszałej ruderze i za
szybko się starzejący. Pris stwierdza, ze to z powodu choroby został na ziemi: o co tu chodzi? Czy całą populację jego
budynku wytypowano do zasiedlenia jakiejś kolonii i dlatego ten moloch jest pusty? Dlaczego właściwie genialni
konstruktorzy w "Łowcy Androidów" mieszkają i tworzą w jakichś ruderach i spelunach? A tak jest i z Sebastianem i z
Chińczykiem od oczu. Czy nie powinni być obrzydliwie bogatymi wielkimi naukowcami otoczonymi toną gadżetów? W
końcu współtworzyli istoty szybko stające się doskonalszymi od ludzi. To chyba jest godne milionowej pensji? W
końcu współpracują z gigantyczną korporacją!! Z kolei sam najjaśniejszy główny geniusz Tyrell mieszka w jakiejś
ogromnej, absurdalnej, piramidzie egipskiej XXI wieku, która kompletnie przytłacza swoią gargantuiczną sylwetką
resztę miasta. Nie znalazłby się w niej kącik dla jego głównych współpracowników? I na co mu taka wielka chałupa,
na co mu być stwórcą maszyn niezwykle- jak wynika z początkowej planszy z tekstem- istotnych dla kosmicznej
ekspansji ludzkości skoro byle kto z ulicy może wyłuskać Sebastiana ze slumsów i za jego pomocą wejść do sypialni
Tyrella i bez kłopotów go ukatrupić. A potem, jak zrobił Batty opuścić bez przeszkód budynek!!!! Czy takiego
kluczowego dla ludzkości geniusza nie należałoby jakoś pilnować? Postawić mu pod drzwiami choćby dwóch
emerytowanych, brzuchatych justusów dorabiających do renty? Ano, wg twórców filmu nie! A tak w ogóle to czy do
2019 USA zostało podbite przez Chińczyków? Większość mieszkańców i niemal całość wystroju Los Angeles
przyszłości jest orientalna. No chyba że Deckard i replikanci szczególnie ukochali sobie dzielnicę Chinatown, to w
porządku - nie ma okazji by pokazać "białą" część metropolii

I tak dalej i tym podobne. Ok, jeżeli wszystko co wypunktowałem jest własnie takie w opowiadaniu Dicka to nie mam
pretensji do Ridley'a Scotta, może tylko taką, że wybrał sobie na film gówniany materiał literacki bo Dick postanowił
zrobić fabularną otoczkę dla swoich rozważań nad człowieczeństwem totalnie na odwal się! Nie wiem, powtarzam że
nie czytałem, ale do takiego wniosku dochodzę po seansie "Łowcy androidów!" Albo Dick albo Scott - jeden z nich
jest tu fabularnym partaczem! I nie kupuję argumentu, że chodzi o klimat, o filozofię i bla bla bla. Rusztowanie, na
którym trzyma się historia nie może mieć takich absurdalnych dziur by byc uznanym za dobre, bez względu na to jak
kapitalny klimat albo przesłanie się na tym rusztowaniu rozwiesi. Koniec kropka.

Na plus: znakomite zdjęcia, interesujące efekty specjalne, świetna scenografia, fantastyczna gra Rutgera Hauera w
finałowej scenie (bo miał też chwile, że jak na mój prywatny gust, zbytnio szarżował), fakt, że przez te dwie godziny
egzystencjalne rozważania na temat człowieczeństwa nieśmiało próbowały się chwilami przebić na pierwszy plan i
zachwycająco seksowna od momentu rozpuszczenia włosów Sean Young jako mała wisienka na torcie-zakalcu. Ale
dla mnie osobiście to wszystko wystarczyło jedynie na ocenę 3. Pozdrawiam. (92 odpowiedzi)"



To było tyle. I na koniec pytanie: w którym miejscu tej wypowiedzi złamałem regulamin? Bardzo chętnie się dowiem!

Pozdrawiam.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 9

O żesz! Moderator dał ostro ciała!
Fakt, że kilka osób robiło w Twoim temacie niezłe bagienko (tutaj @AtoManek też już zaczął działać...), nie uprawniał go do usuwania całości. Ktoś powinien dać mu reprymendę, albo ograniczyć uprawnienia!

użytkownik usunięty
Khaosth

Też się zdziwiłem.

ocenił(a) film na 10
Khaosth

Podpisuję się. Trochę się naprodukowałem w tym temacie i wszystko poszło do śmieci. Wielkie dzięki. Nikt jakoś nie blokuje dziesiątek trollich tematów w stylu "ten film jest gópi bo nódny".

Przyznam, że Twoje spostrzeżenia są (chyba) dość trafne. "Chyba", bo film oglądałam jakiś czas temu i nie pamiętam tak dokładnie. Następnym razem zwrócę na Twoje zarzuty uwagę. Choć oceną filmu się różnimy, też nie pojmuję, czemu usunięto Twoją wypowiedź. Jak dla mnie, nie ma tam niczego, co uzasadniałoby złamanie regulaminu. Inna sprawa, że za dużą wagę poświęcasz paru błędom, a za mało ogólnej ocenie filmu - kilka zdań na koniec to za mało. Dla mnie Twój wpis nie jest recenzją w czystym słowa tego znaczeniu, tylko głosem w dyskusji na forum. Ale i tak nie wiem, gdzie to naruszenie regulaminu. FW dał ciała:(

ocenił(a) film na 10

Cytat z Ciebie: "znakomite zdjęcia, interesujące efekty specjalne, świetna scenografia, fantastyczna gra Rutgera Hauera w
finałowej scenie" i tylko 3 gwiazdki . Zapomniałeś jeszcze dodać świetną, klimatyczną muzykę i świetną grę Forda
od początku do końca i parę innych świetnych rzeczy.
Czytam te 3 punkt po kilka razy i jedyne co mi przychodzi do głowy, to myśl: Jakieś to wydumane i na siłę.
Kolego, podejrzewam, że po prostu kontrowersyjną wypowiedzią i oceną chcesz zwrócić na siebie uwagę. Dlatego zabolało ocenzurowanie i dlatego ten dopisek (92 odpowiedzi). Napisz jeszcze, że masz 1200 znajomych na Facebooku :)
Moja ocena (wklejka z innego miejsca):
Jeden z najlepszych filmów SF w historii kina i jeden z najlepszych filmów w ogóle. Jest dość trudny w odbiorze i czasami nawet entuzjaści SF nie od razu go doceniają. Trzeba poczuć przesyt filmów typu Gwiezdne wojny (IMHO bardzo dobry film ), Avatary (również bdb.) i Terminatory żeby rozsmakować się w Łowcy androidów. Książka dobra i sławna, ale ani nie najlepsza w twórczości Dicka, ani jakaś wybitna (przepraszam miłośników Dicka). Film IMHO to arcydzieło. Wspaniałe aktorstwo, wspaniałe zdjęcia,wspaniałą muzyka, wspaniały klimat i wszystko co najlepsze z książki. Polecam w jesienny deszczowy wieczór, w ciemnym pokoju, w samotności, na dobrym telewizorze lub projektorze z dość mocno rozkręconym dźwiękiem. Dorosłym polecam jeszcze setkę czystej przed i mocnego papierosa pod ręką. (jest taki moment w którym trzeba zapalić) Mimo że jestem mało trunkowy i zupełnie niepalący, dla tego filmu robię wyjątek. Arcydzieła wymagają specjalnej oprawy.
10/10

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem

" I w ogóle skoro replikanci są tak silni fizycznie, o wiele sprawniejsi od ludzi to czy nie jest debilizmem, żeby czwórkę tych skubańców tropił jeden słaby człowieczek uzbrojony w jedną spluwę?"

Naprawdę oceniłbyś film wyżej, gdyby bohaterami był oddział ślepo wykonujących rozkazy komandosów? To byłoby teoretycznie sensowniejsze i bardziej prawdopodobne. Na pewno film wiele by zyskał na takim rozwiązaniu. I byłoby lepiej, gdyby J.F. Sebastian był bohaterem, śpiącym na forsie, którego strzeże mała armia zamiast wynalazcą-dziwakiem - to by dodało "Łowcy androidów" uroku.

Oglądając "Wejście smoka", dam głowę, dziwiłeś się czemu Bruce'a nie zastrzelił żaden strzelec wyborowy, schowany w krzakach... Jasne, że w wielu filmach takie nie ścisłości potrafią doprowadzić mnie do pasji, jednak akurat w tym przypadku kupuję tłumaczenie, że chodzi o "że chodzi o klimat, o filozofię i bla bla bla". To nie jest obraz o o "glinie, ścigającym zbuntowane roboty" - gdyby tak było miałbyś stuprocentową rację. Clou "Łowcy..." stanowi jednak zupełnie co innego.

1) Tam było coś jeszcze w stylu "znasz zasady" być może chodziło o to że albo się słucha albo poniesie poważne konsekwencje odmowy.

2) Pris była stworzona jako panienka do towarzystwa więc zwyczajnie nie umiała zabijać. Leon chciał się dowiedzieć ile zostało mu życia dlatego nie użył gnata.

3) Taki po prostu mroczny klimat tego filmu. Naukowcy to często eskcentrycy którzy nie przywiązują wagi do jakiś świecidełek albo gadżetów-pieniadze mogli oddawać rodzinie. Tyrel nie miał ochroniarzy bo mógł wychodzić z założenia że nie ma żadnych wrogów a gdyby się nawet jakiś znalazł to mógłby go przekupić.

użytkownik usunięty
regal20

3) A ja odniosłem wrażenie, że ta piramida Tyrell'a to Fort Knox i że Roy by się tam nie dostał, gdyby nie fortel z Sebastianem. Inna sprawa, że powinna być kamera w windzie.

ocenił(a) film na 5

Ja akurat czytałam powieść Dicka, którą nosi nazwę "Czy androidy śnią (marzą - zależy od wydania) o elektrycznych owcach?"
I powiem Ci tyle... tego filmu nie można nazwać ekranizacją, bo nie ma z książką praktycznie NIC wspólnego - oprócz dokładnie 6 nazwisk, ogólnego uniwersum i tego, że faktycznie jest łowca i są androidy.
Natomiast cała reszta - wydźwięk ogólny, charaktery postaci, ich sytuacje życiowe, praktycznie wszystkie zdarzenia, aż po ilość zbiegłych replikantów i tę nieszczęsną owcę - wszystko jest zmienione.

Co do J.F. Sebastiana - kogoś takiego w ogóle nie ma w książce. Jest za to John Isidore, postać o wiele ciekawsza, w książce to tzw. "ptasi móżdżek", czyli po prostu człowiek lekko upośledzony umysłowo - konstruktorem nie był, pracował jako kierowca u "weterynarza" od elektrycznych zwierząt.

Jak widać po samym tytule, w filmie pominięto cały ogromny motyw dotyczący zwierząt i niesamowitej chęci posiadania ich w świecie, w którym praktycznie wymarły. Właśnie tej tytułowej elektrycznej owcy brakowało najbardziej.
Dalej, Rick miał żonę, na dachu trzymał owcę, wcale nie odszedł z pracy zanim dostał zlecenie na androidy, Rachel była postacią w 100% negatywną, brakowało też innego łowcy - świetnej książkowej postaci, brakowało kozy, ropuchy... i mnóstwa, mnóstwa innych rzeczy.
Nie wiem za to, skąd w filmie wzięło się Chinatown - nie miało to żadnego sensu.
Nie wiem też, skąd wzięła się teoria, że w filmie postać Ricka także jest androidem. Jeśli Scott tak to sobie wymyślił, to kiepsko mu to wyszło.
Potwierdzam - z głębi i przesłania książki w filmie nie można znaleźć praktycznie niczego. Nie jest ani dobrym kinem akcji, ani dobrym kinem psychologicznym. Jak dla mnie najbardziej ratuje go Rutger Hauer.

Ale muszę zaznaczyć, nie jestem z tych, co jak mantrę powtarzają "najpierw książka, potem film". Bzdura.
Napisałam to tylko, żebyś miał do czego się odnieść.
Jak sam doskonale zauważyłeś, film na podstawie książki czy czegokolwiek innego, ma się bronić SAM i każdy widz powinien go zrozumieć bez znajomości oryginału. Ja oceniłam go jako średni i także byłam rozczarowana, nie dlatego, że jest gorszy od książki - bo jak może być gorszy, skoro niewiele ma z nią wspólnego - a jako filmem samym w sobie.
Filmy o androidach/cyborgach mają w sobie ogromny potencjał i mogłyby być bardzo głębokie, ale ten taki nie był. Drażni mnie też motyw wykształcania uczuć przez maszyny - to nie było i nie jest możliwe, i możemy tylko zgadywać, czy kiedykolwiek będzie. Jak to naukowcy sami twierdzą, w ludzkim myśleniu jest coś, czego nie da zapisać w postaci matematycznego kodu i zaprogramować robotowi - teorie, że maszyny kiedyś się zbuntują, są bezpodstawne, dopóki ktoś nie wymyśli "cudownej" metody zapisania uczuć w postaci kodu.
I ten głupiutki motyw też pojawia się tylko w filmie - w książce androidy są zimnymi maszynami - inteligentnymi, ale bez empatii.
I owszem, także zużywają się po 4 latach, ale nie dlatego, że mają wbudowany "bezpiecznik", żeby nie wykształciły emocji, a tylko dlatego, że są zbudowane z żywych tkanek, ale nikt nikt wymyślił, jakim sposobem sprawić, by te tkanki się odnawiały jak u człowieka - skutkiem czego po prostu się zużywają i przestają działać, nic więcej.

Gdybyś miał jakieś pytanie odnośnie książki i ewentualnych podobieństw/różnic względem filmu, to chętnie pomogę.
Swoją drogą książkę polecam.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
karkata

Właśnie skończyłem oglądać i zgadzam się z Tobą w 100%.
Daje 5+ 1 za Vangelisa.

użytkownik usunięty
karkata

"Drażni mnie też motyw wykształcania uczuć przez maszyny"
"Jak dla mnie najbardziej ratuje go Rutger Hauer."

Bardzo ciekawy tok rozumowania, bardzo. Słyszałeś kiedyś o czymś takim jak ciąg przyczynowo-skutkowy?

ocenił(a) film na 5

Albo ja nie rozumiem tego co chcesz przekazać, albo Ty nie rozumiesz mojej wypowiedzi.
Oczywiście, że słyszałAM o ciągu przyczynowo-skutkowym, ale nie jestem pewna, w jakim sensie używasz tutaj tego sformułowania.
Pomiędzy obydwoma cytatami takiego ciągu nie ma, dotyczą dwóch różnych spraw, oddzielonych zresztą akapitem. Hauer ratuje film - oczywiście w moim odczuciu i nikt nie musi się zgadzać. Podobało mi się jak zagrał. Postać tego replikanta w filmie była bardzo ciekawa. I to dotyczy kwestii samego filmu.
Natomiast motyw emocjonalnych maszyn mnie drażni w każdym filmie/serialu/książce, bo ludzie lubią na ten temat fantazjować, i ten motyw jest do bólu wyświechtany. I może mnie drażnić, mogę go nie lubić, mogę o tym wspomnieć, bo mam do tego prawo.
I o co Ci w sumie chodzi? Jak chcesz z kimś dyskutować, wyrażaj się jaśniej.
Koniec końców, nie tyle chciałam się wypowiedzieć w kwestii samego filmu, ale opowiedzieć nieco o książce autorowi tego tematu i wszystkim, których to interesuje.

użytkownik usunięty
karkata

Gdyby Roy Batty nie miał uczuć, to Rutger Hauer nie miałby czego grać i można by go było zastąpić manekinem. Nie rozumiem, co w tym niezrozumiałego.

ocenił(a) film na 5

Tego się spodziewałam, a jednak pomyślałam, że to byłaby kompletna bzdura.
To nie Hauer wymyślił taką a nie inną postać Roya. To nie on stwierdził, że doda mu uczucia - on miał to tylko zagrać. I zagrał bardzo dobrze. Fakt, że nie lubię emocjonalnych robotów nie ma się NIJAK do tego, że Hauer świetnie odegrał swoją rolę. On i Hannah zresztą. Konwencja mi się nie podoba, ale dobry aktor to dobry aktor i aż miło na niego patrzeć, tyle. Tak ciężko to zrozumieć? Czy to nielogiczne?
Naprawdę myślałam, że chodzi Ci o coś innego. Jak można przyczepić się czegoś takiego.
Na przyszłość polecam porządnie przemyśleć pewne kwestie, zanim człowiek zdecyduje się na komentarz.

Plus, "Rutger Hauer nie miałby czego grać i można by go było zastąpić manekinem."
Tak uważasz? Że nie trzeba aktora, żeby zagrać maszynę bez uczuć? Serio?...
Pominę nawet fakt, że mimo iż książkowe androidy faktycznie nie wykształcały uczuć, to emocje imitowały doskonale, miały normalną mimikę, naśladowały ludzkie zachowania - i w filmie przecież też - gdyby ich role mogły odegrać manekiny, to po co łowcy stosowali by ten skomplikowany test na odróżnienie człowieka od replikanta? Czy uczucia miały czy nie, nikt bez specjalistycznego sprzętu i odpowiednich pytań nie potrafił ich odróżnić od ludzi, więc nawet, gdyby wątek o uczuciach się nie pojawił, Hauer miałby równie dużo do odegrania.

Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
karkata

"Fakt, że nie lubię emocjonalnych robotów nie ma się NIJAK do tego, że Hauer świetnie odegrał swoją rolę."

Fakt, że nie lubisz emocjonalnych robotów ma się nijak do tego, że najmocniejszym punktem filmu był emocjonalny robot. Mocne.

"On i Hannah zresztą."

Young jeszcze lepiej niż Hannah.

"nie trzeba aktora, żeby zagrać maszynę bez uczuć? Serio?"

Pewnie, że nie trzeba aktora. Wystarczy Schwarzenegger.

ocenił(a) film na 5

I widzisz, znowu nie rozumiesz. Emocjonalność tego robota można było zobaczyć w paru momentach (śmierć Pris, wyznanie przed własną śmiercią), poza tym był normalnym replikantem, który reagował jak człowiek bo tak był zaprogramowany. I w sumie jest tu nawet nielogiczność, bo te uczucia miały się nie wykształcać przed upływem tych 4 lat, a tu proszę. Pomijając Roya, nawet Rachel była jakimś dziwnym czującym androidem, a miała... dwa lata? Czy jakoś tak.
I tego nie lubię, a nie aktorów.

I TAK, to nadal ma się NIJAK jedno do drugiego. Kompletnie nic nie zrozumiałeś.
Najmocniejszym punktem filmu NIE był emocjonalny robot, tylko HAUER grający emocjonalnego ( chociaż nie do końca) robota. Dobitniej tego nie napiszę.
A to, czyja rola bardziej się komuś podobała, to już kwestia gustu.
Jeszcze coś wyjaśnić czy możemy już skończyć tę jałową dyskusję?

No, a to o Schwarzeneggerze bardzo zabawne, bardzo. I to powinno Ci dać do myślenia. Ja bym jednak chciała zobaczyć jakiegoś naprawdę pozbawionego emocji robota, którego gra człowiek, bo może to zrobić, wbrew pozorom, tylko dobry aktor. A świadczy o tym chociażby znikoma ilość dobrych filmów poruszających podobną tematykę.
Można tu nawet zahaczyć o aktorstwo brechtowskie - może w filmach w których grano tą metodą aktorów też powinny zastąpić manekiny?

użytkownik usunięty
karkata

"poza tym był normalnym replikantem, który reagował jak człowiek bo tak był zaprogramowany"

Interesujące. Zwłaszcza na bunt i podjudzanie kumpli do buntu był zaprogramowany. Model kosmiczny Spartakus.

"Rachel była jakimś dziwnym czującym androidem, a miała... dwa lata?"

Rachael nie miała zielonego pojęcia o tym, że nie jest człowiekiem, ale przy Twoim toku rozumowania to pewnie mało istotny szczegół był.

Emocjonalnie reagowal nawet Leon, bo od razu się wściekał socjopata jakiś. Poza tym torturowanie innych sprawiało mu radochę.

użytkownik usunięty
karkata

"Ja bym jednak chciała zobaczyć jakiegoś naprawdę pozbawionego emocji robota, którego gra człowiek, bo może to zrobić, wbrew pozorom, tylko dobry aktor."

Kristanna Loken zrobiła to doskonale w T3, a wcześniej o niej nie słyszałem.

ocenił(a) film na 5

Zaczyna mnie to męczyć. Wszystko dlatego, że film ma wiele braków, które ludzie interpretują każdy po swojemu, tymczasem wszystko jest wytłumaczone w książce. Dlatego też, jako osobny twór, ten film broni się średnio. Niby jest zupełnie inny niż książka, a jednak bez książki ma sporo niedopowiedzeń.
Androidy typu Nexus-6 były CO NAJMNIEJ tak inteligentne, jak przeciętnie inteligentny człowiek, nie posiadały empatii, ale, żeby nie skłamać, cytuję książkę: "moduł mózgowy Nexus-6 może dokonać wyboru spośród dwóch trylionów składowych albo dziesięciu trylionów odrębnych połączeń nerwowych." Nazwano je nawet "supersprytnymi".
Czyli miały wolną wolę - chciały uciec, to uciekały, chciały zabić - zabijały. Mówiąc wprost, były zbyt inteligentne, żeby tylko reagować na komendy i nie chcieć własnej wygody. Fascynowało je wyrywanie nóg pająkowi, podczas gdy żaden człowiek nie mógłby się na to zdobyć.
Czyli tak, Roy pośrednio był zaprogramowany także na bunt - skoro mógł wybierać z tak wielu opcji zachowań, to równie dobrze mógł stwierdzić, że nie chce życia jako niewolnik. W końcu do tego sprowadzała się rola androidów.
Więc się nie popisuj swoją wątpliwą zdolnością dedukcji, bo masz na to za mało informacji.

I tak, Rachael nie miała o tym pojęcia i niby miała uczucia - ale tylko w filmie. Dlatego napisałam, że jest to spora nieścisłość. Oczywiście każdy android do pewnego stopnia orientował się w ludzkich uczuciach. Androidy potrafiły też kłamać. Dlatego w przeprowadzanym teście nie tyle zwracano uwagę na treść odpowiedzi, co mierzono czas reakcji źrenicy.
I znowu błąd. To, że nie wiedziała, że jest replikantem, to istotnie niewielki szczegół. To nie miało nic do rzeczy w sprawie wykształcania uczuć. Zwłaszcza, że przecież dość szybko została wyprowadzona z błędu. A wszczepienie sztucznej pamięci nie jest równoznaczne ze wszczepieniem uczuć. Mogła mieć co najwyżej zaburzone postrzeganie własnych, "replikanckich emocji" - możemy więc po prostu przyjąć, że była pod tym względem wyjątkowa. To by jeszcze miało sens.

Tak, Leon lubił torturować, i to się zgadza z tym, że androidy nie posiadały empatii. Powtórzę, w książce fascynowało je torturowanie pająka. I nie mieli najmniejszych problemów, żeby robić to samo ludziom - przecież jak zostało powiedziane, żeby uciec z kolonii, musieli zabić wielu ludzi.
I to Twój tok rozumowania się sypie i to już u podstaw.

A to, że akurat Ty nie znałeś jakiejś aktorki, to nie znaczy, że babeczka nie jest dobra.
Nie wiem czy jest czy nie jest, chcę tylko powiedzieć, że to żaden argument.
Na słowo też Ci nie uwierzę, bo mamy zbyt odmienne gusta i postrzeganie co jest fajne, a co nie.

I daj już sobie spokój, albo, jak chcesz dalej dyskutować, przeczytaj książkę.
Wolałabym już jednak zakończyć tę dyskusję.
Nie na Twój post odpowiadałam, a ta wymiana zdań z każdym komentarzem obniża poziom i sprowadza się do tłumaczenia coraz to banalniejszych rzeczy, które powinny wynikać z filmu, a nie wynikają, bo jest tworem lekko niekompletnym.

ocenił(a) film na 5
karkata

I jeszcze co do Leona i jego emocjonalnych reakcji - androidy przecież potrafiły reagować emocjonalnie. Po to właśnie miały tyle tych modułów, żeby były jak najbardziej realistyczne w swoich zachowaniach.
A kolejnym na to dowodem jest to, że przecież źrenica androidów także reagowała na pewne pytania w czasie testu - ale tu liczył się czas tej reakcji, a ten był nieco dłuższy, niż u człowieka. Właśnie dlatego, że to nie działo się u nich mimowolnie, tylko ich mózg musiał szybko wybrać jedną z opcji.

I tak jeszcze tylko dodam, ale już odnośnie książki - reagować potrafiły, ale to nie znaczy, że żywiły jakieś uczucia. Androidy bez oporu wydałyby towarzysza policji, byle ratować siebie.

użytkownik usunięty
karkata

Ta dyskusja faktycznie nie ma jakiegokolwiek sensu, skoro książki nie odróżniasz od filmu, a te dwa dzieła są zupełnie o czymś innym. Książka nie jest żadnym uzupełnieniem filmu, gdyż film jest w 100% kompletny, a książka to jest zupełnie inna bajka.

"I tak jeszcze tylko dodam, ale już odnośnie książki - reagować potrafiły, ale to nie znaczy, że żywiły jakieś uczucia. Androidy bez oporu wydałyby towarzysza policji, byle ratować siebie."

Skoro zrobiłyby wszystko aby ratować siebie, to znaczy, że nieobce było im uczucie strachu. Gdyby nie miały tego uczucia, to miałyby w dupie to czy zginą, czy nie, nieprawdaż? Czy może zamierzasz wyjechać mi z tekstem że strach nie zalicza się do uczuć?

Słyszałem wiele opinii, że film bije na głowę książkę, ale skoro książka podaje takie argumenty, to wcale się nie dziwię.

Dobrej nocy życzę.

użytkownik usunięty
karkata

"To, że nie wiedziała, że jest replikantem, to istotnie niewielki szczegół"

Bardzo niewielki. Poza tym, że każdy bez wyjątku mógł sie nagle dowiedzieć, że nie jest człowiekiem, co było głównym przeslaniem tego filmu. Obok tego, że zabawa w Boga jest niemoralna oczywiście. Oczywiście książka tak ambitna nie była.

ocenił(a) film na 5

Niedobrze mi się robi od tych bzdur. Przecież sama napisałam, że książka jest kompletnie inna, ale pewne zasady są takie same - i te zasady pominięto w filmie, i stąd ta bezowocna dyskusja.

Od kiedy trzeba czuć strach, żeby nie chcieć śmierci? Można przecież się jej nie bać, a mimo to nie chcieć zginąć. Każda myśląca istota, sztuczna czy nie, nie dąży przecież do autodestrukcji. Nie po to chyba uciekały, żeby dać się zabić? Gdyby były posłusznymi maszynami, to fabuła byłaby zupełnie inna.
Ale tak, faktycznie czuły strach - zakładając, że był tej samej jakości co ludzki - to jednak tylko w stosunku do własnego istnienia. Reszta ich nie obchodziła. Był to więc egoistyczny strach, który nie ma nic wspólnego ani z empatią, ani z jakimikolwiek głębszymi uczuciami.
I raz jeszcze powtórzę, bo nie dociera - skoro źrenice androidów reagowały, to miały cały komplet emocji do odczuwania, do wyboru do koloru - oprócz empatii, miłości i poczucia przywiązania. A to tylko sprawiało, że były niebezpieczne, bo mogły czuć tę złość czy strach - ale nic, żadne pozytywne uczucia nie hamowały ich w działaniach.
Twoje argumenty oparte na Twojej logice powalają na kolana.
Nie krytykuj czegoś, czego nadal nie zrozumiałeś.
I nie myl emocji, którymi sterują hormony, z głębokimi uczuciami.

O co chodzi w filmie - tutaj zdania są podzielone. Motyw o zabawie z Boga, owszem. Nie przesadzaj jednak z tym, że każdy mógł się dowiedzieć o Rachael, bo mógł to zrobić tylko ktoś posługujący się testem i znający dokładny czas reakcji źrenicy - łowca. I jeśli to Twoim zdaniem jest główny sens filmu, to chyba powinnam obniżyć mu ocenę.
A już szczytem głupoty jest wypowiadać się na temat przesłania i głębi książki, które nie tknęło się nawet małym palcem. Milcz, na litość.

Zaczęło się od doczepienia się do jednej sprawy, a potem po każdym moim komentarzu znajdujesz sobie nowe zdania do przyczepienia się do nich jak rzep. Udowadniaj swoją inteligencję gdzie indziej, błagam. Napisz sobie swój temat i przysięgam, że nawet na niego nie spojrzę.

I jednak radzę przeczytać książkę i przekonać się samemu.
Chociażby z szacunku dla filmu, który uznajesz za tak wybitny, a który jednak był inspirowany tą książką i na niej bazował. Bez książki tego filmu NIE MA.
Może w ogóle poczytaj jakieś książki, to znajdziesz sobie inne zdanie, które mógłbyś z takim zapałem cytować, zamiast czepiać się mnie.
Szkoda mi na Ciebie mojego cennego czasu.
Żegnam ozięble.

użytkownik usunięty
karkata

"Przecież sama napisałam, że książka jest kompletnie inna, ale pewne zasady są takie same - i te zasady pominięto w filmie"

To jedno zdanie jest sprzeczne samo ze sobą. To suchy fakt, a nie ocena Ciebie.Chcesz jeszcze podyskutować o mojej zdolności dedukcji? Zakładam, że jesteś osobą inteligentną i sama wychwycisz błąd logiczny we własnej wypowiedzi.

"i stąd ta bezowocna dyskusja"

Bezwocna dyskusja jest stąd, że uzanałaś film za odrębny twór, a następnie wyjeżdżasz z tekstem, że cośtam w filmie jest nielogiczne, bo w książce było inaczej, mimo, że piernik nie ma nic wspólnego z wiatrakiem.

„Od kiedy trzeba czuć strach, żeby nie chcieć śmierci? Można przecież się jej nie bać, a mimo to nie chcieć zginąć”

Że jak?

„Każda myśląca istota, sztuczna czy nie, nie dąży przecież do autodestrukcji.”

Co mają istoty do maszyn?

„Ale tak, faktycznie czuły strach - zakładając, że był tej samej jakości co ludzki - to jednak tylko w stosunku do własnego istnienia. Reszta ich nie obchodziła. Był to więc egoistyczny strach, który nie ma nic wspólnego ani z empatią, ani z jakimikolwiek głębszymi uczuciami.”

Chyba w książce.

„I raz jeszcze powtórzę, bo nie dociera - skoro źrenice androidów reagowały, to miały cały komplet emocji do odczuwania, do wyboru do koloru - oprócz empatii, miłości i poczucia przywiązania.”

Modele starsze od Nexusów 6 też? Chyba w książce. Poza tym chyba komplet zaprogramowanych odruchów a nie emocji. Emocje=adrenalina.

„A to tylko sprawiało, że były niebezpieczne, bo mogły czuć tę złość czy strach - ale nic, żadne pozytywne uczucia nie hamowały ich w działaniach.”

Zwłaszcza Roya. Więc chyba znowu w książce.

„Twoje argumenty oparte na Twojej logice powalają na kolana.”

Moje argumenty dotyczą filmu, a nie książki.

„Nie krytykuj czegoś, czego nadal nie zrozumiałeś.”

Nie zrozumiałem książki, bo jej nie czytałem.

„I nie myl emocji, którymi sterują hormony, z głębokimi uczuciami.”

Nie przypominam sobie, żebyśmy rozmawiali o głębokich uczuciach.

„Nie przesadzaj jednak z tym, że każdy mógł się dowiedzieć o Rachael”

Tu mnie zaskoczyłaś, taka interpretacja mojej wypowiedzi nie zawiera błędu logicznego, chociaż chodziło mi o to, że każdy mógł się okazać androidem nie będąc wcześniej tego świadom. W końcu Rachael była normalną pracownicą Tyrella.

„A już szczytem głupoty jest wypowiadać się na temat przesłania i głębi książki, które nie tknęło się nawet małym palcem. Milcz, na litość.”

Czytałem fragmenty streszczenia książki Twojego pióra i jakoś wiele sensu w nich nie było. Tym niemniej przy Twojej dedukcji książka może nie mieć nic wspólnego z Twoim jej streszczeniem, więc może warto będzie po nia sięgnąć.

„Szkoda mi na Ciebie mojego cennego czasu.”

Popieram. Obrona własnego zdania to strata czasu jest.
Zarzucasz filmowi brak spójności logicznej argumentacją dziurawą jak ser szwajcarski i jeszcze strzelasz focha.

„Żegnam ozięble.”

Pozdrawiam serdecznie :)

ocenił(a) film na 5

Film jest osobnym tworem, tak - ale mimo to bez książki ma dziury. Przecież to napisałam już wcześniej. Chodzi o to, że średnio się sam broni. Scott wymyślił dziwne rzeczy, niby bazując na tych samych prawach co w książce, ale to co dodał w efekcie nie trzyma się kupy.
Żadnej sprzeczności tu nie ma. Zasady panujące w uniwersum są te same, bo to jedno uniwersum, a w filmie zrobiono coś, co nie powinno mieć miejsca wg. tych zasad.

Jeśli nie rozumiesz tego o śmierci, to pomyśl nad tym troszkę. Nie każdy przecież boi się śmierci. I to nie jest jednoznaczne z tym, że chce umrzeć. Jak się czegoś nie chce, to nie znaczy, że trzeba się tego bać.

Na resztę nie chce mi się już odpisywać, bo pobiłeś swój rekord cytowania mnie i wymyślania coraz bardziej wyimaginowanych "problemów", których nie ma.
I tak, z tym strachem pisałam to wg. książki, bo przecież właśnie od tego zaczął się ten wątek. Że w książce odczuwały egoistyczny strach, a filmie łączyły ich jakieś realne więzi i jeśli się bały, to może nie tylko o siebie, bo niby miały wykształcać uczucia. (Ciekawe gdzie. W obwodach? Dlatego nie lubię tematu uczuciowych maszyn.)
Tak długo wałkujemy jeden temat, że potem nie wiadomo, skąd się wziął.

Już lepiej było skłamać że się nie czytało, niż opierać się na streszczeniu.
I powiem Ci na koniec jeszcze coś. Książka bardziej dotyka problemu bycia człowiekiem. Pojawia się idea męczennika. Załamania psychicznego. Niezdolność do zabijania androidów z powodu odczuwanej do nich empatii. To nie androidy mają problemy, tylko Deckard. I wszyscy ludzie, często żyjący samotnie, w niewielkich skupiskach. A wszystko się starzeje, rozpada, cała Ziemia zalega pod warstwą chłamu. Pustka, samotność, nieunikniony rozpad.
Jeśli chcesz to skonfrontować z wepchniętym do filmu przeludnionym i tętniącym życiem Chinatown, to jednak musisz przeczytać książkę.

Nie odpisuj mi już, błagam.
Również pozdrawiam.

użytkownik usunięty
karkata

"Jeśli nie rozumiesz tego o śmierci, to pomyśl nad tym troszkę. Nie każdy przecież boi się śmierci. I to nie jest jednoznaczne z tym, że chce umrzeć. Jak się czegoś nie chce, to nie znaczy, że trzeba się tego bać."

Chyba tylko głęboko wierzący i w 100% spełniony w życiu człowiek mógłby nie bać się śmierci. Samobójcy boją się śmierci, tyle że w ich przypadku nienawiść do życia jest silniejsza niz strach przed śmiercią. Ok, na tym zakończę, bo kłótnia dla kłótni nie ma sensu.

Dodam jeszcze tylko, że podobno według książki androidy są mechaniczne, a w przypadku filmu można wysnuć hipotezę, że to zmodyfikowane genetycznie klony. To by wiele zmieniało, ale dyskutowanie o szczegółach technicznych nieistniejących tworów zakrawa na kretynizm, więc też jestem za skończeniem wątku.

Pozdrawiam.

karkata

Idz oglądaj mangi dalej.

ocenił(a) film na 5
kondi143

Miało mnie to zdenerwować czy coś? Nie masz ciekawszych rzeczy do roboty?

użytkownik usunięty
kondi143

Akurat wypominanie komuś oglądania japońskich animacji w temacie na forum "Łowcy Androidów" jest jak strzał w kolano. ;)
Japoński cyberpunk animowany bije na głowę wszystkie zachodnie produkcje aktorskie o tej tematyce (za wyjątkiem "Łowcy..").

Jesteś zbyt wrażliwy chłopie wiesz, niech Ci babcia zaparzy ziółek i zapal sobie trawy morskiej z jej materaca jeśli tylko pozwoli, po co te nerwy. Na filmie Blade Runner zasypiam bo nie daję rady go oglądać i jakoś nikt moich komentarzy czasami dla jaj nie krytykuje, mimo że film bardzo mi się podoba. "Słowacki dobrym poetą był" i tak musicie myśleć pisał Gombrowicz, wrzuć na luz w swoim samochodzie bądź motorowerze. Tutaj jest dobre miejsce do dyskusji ale nie kłótni i oburzenia. Bez powodu się nie blokuje ludzi, ja myślę że tylko tych co nie mają nic do powiedzenia i pieprzą bez sensu.

Chciałem wszystkich przeprosić za moje zachowanie na tym forum. Źle wypowiadałem się na temat Prometeusz. Postanowiłem zmienić ocenę na prawidłową. Jak wiecie gustuje w filmach o różowych lalkach Barbie. Ostatnio na widok lalki Barbie, których w domu mam całą kolekcję spuściłem się w majtki;) z racji że nie widziałem żadnej lalki Barbie 2 tygodnie, a ja byłem że tak powiem niedysponowany (nie potrafił mi się postawić członek, a co gorsza ma tylko 2 centymetry długości), wiec ją tylko po cyckach całowałem; z pół godziny, w końcu rozebrałem ją z tych różowych ciuszków żeby, ona mi pokazała te różowe plastikowe piersi..zacząłem je całować i strzeliłem w spodnie. Lubię także masturbować się na widok pustych, gumowych, różowych lal Barbie. Łapię wtedy siebie za napletek i ruszam nim to do przodu a to do tyłu i żołądź to wychodzi a to się chowa!

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 10

3 za Łowcę androidów?Porąbało Cie? dziwne że Cie stad jeszcze nie wykopali : )

użytkownik usunięty
misseri

Heh.

Moje zdanie i mi wolno. A wykopywać to się powinno raczej "Wielkich Wyznawców", którzy robią krwawą krucjatę każdemu, kto ośmielił się nie dać dychy ich ukochanemu filmowi zionąc przy tym wściekłością jakby to było naprawdę coś ważnego w ich życiu, "jakbym krzywdził ich matkę". Albo takich co to walą 10 co drugiemu filmowi a drugiej połowie dają 1. To jest dopiero "porąbanie!"

I w żadnym z tych przypadków nie piłem teraz do Ciebie. Po prostu mnóstwo takich Mietków od pługa tutaj spotykam.

ocenił(a) film na 10

Przecież żartowałam : p też uważam że każdy ma prawo do swojego zdania.. zabawne że Twoją wypowiedz zablokowali :*****

użytkownik usunięty

Epilog:

Obejrzałem "Łowcę androidów" drugi raz i podnoszę ocenę o 2 oczka. Jedno za znakomita muzykę (którą dostrzegłem już poprzednio ale jakoś pominąłem przy ocenie) i drugie za to, że podczas drugiego seansu złapałem taki specyficzny klimat tego filmu, który zapewne wielu z was zachwyca i hipnotyzuje, a który za pierwszym razem nie dał mi o sobie znać. Zapewne dlatego, że byłem ciężko zirytowany tym jak prowadzona jest akcja bo wszelkie moje negatywne komentarze na temat tego że "Blade Runner" jest filmem z kiepskim scenariuszem, mnóstwem scen, które można było zrobić lepiej/jaśniej/mniej koślawo i drewnianym aktorstwem, w dodatku kompletnie spartolonym przez reżysera, nadal absolutnie i kategorycznie podtrzymuję! Oglądało mi się za drugim razem przyjemniej tylko i wyłącznie dlatego, że w dziesiątkach komentarzy do tego tematu (i jego poprzedniego wcielenia) naczytałem się mnóstwa mniej lub bardziej kulturalnych i konstruktywnych wyjaśnień moich, nazwijmy to, wątpliwości. I wszystko spoko, wszystko gra. Ale ja mam to wszystko zobaczyć na ekranie a nie dopowiedzieć sobie z offu "aha, to tutaj jest tak dlatego, że (...) dokładnie tak jak to pisał X"! Nie zobaczyłem. Scott spieprzył film! I za tę fuszerę więcej jak 5 nie dostanie nigdy w życiu!

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 1

A mi ten film wydaje się obślizgły. Też uważam to za jakieś mdłe i obślizgłe. Jakoś mi się mdło robiło po seansie, że musiałem Rapaholin zażyć. Tu ktoś dłubie w nosie, tam ktoś je palcami, tam ktoś kupuje pieczonego psa w chińskiej restauracji w której panuje brud i jest nażygane, chińczyk drapie się po zadku i daje ci żarcie, tam podchodzi jakiś chuderlawy staruch z koszulą w muszce z wąsikiem który się świeci jak by go ktoś olejkiem wysmarował, tam znowu przedstawiona jakaś gejsza, tam zaś ktoś produkuje ludzi w laboratorium jakby to była jakąś orientalna knajpa rodem z Wietnamu i ze strasznym brudem, jakaś goła świecąca laska w klubie porno z wielkimi cycami, inna laska smaruje gębę na biało, oczy na czarno i ma idiotyczną fryzurę, genetycznie modyfikowane organizmy wyglądają jak małe zabawki, facet chory na Progerię. Po prostu jest mdło.

ocenił(a) film na 8

To jakie filmy Twoim zdaniem, są kultowe i dobre w kategorii SF? chyba nie Transformers?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones