Tym którym film się nie podobał radzę ogladnąć Krokodyle Dunde lub coś podobnego.
Ten film jest typowym filmem przyrodniczym z wątkiem sensacyjnym, nawet dosyć głupawym.
Zwróćcie uwagę że sceny z krokodylem. pająkiem czy jadowitą żmiją były nagrywane na żywo bez tresowanych zwierząt czy kaskaderów.
Rozumiem że dla niektórych film byłby lepszy jak krokodyl odgryzł by bohaterowi rękę, lub żmija go śmiertelnie ukąsiła.
Nie przypadkowo była scena z małym kangurkiem i jego zabitą przez szmochód matka.
Sposób zachowania państwa Irvin i ich wypowiedzi miało za zadanie uczulenie widzów na bezbronność zwierząt w spotkaniu z człowiekiem.
Ja osobiście byłem pod wrażeniem energi i miłości tych ludzi do zwierząt, tym bardziej że widziałem to małrzeństwo po raz pierwszy.