Wytłumaczy mi ktoś, dlaczego tak uporczywie próbował podnieść wykałaczkę w sytuacji gdy cała łazienka zbroczona krwią, w wannie trup, a w kiblu COŚ???Wybaczcie,ale uważam, że wykałaczka jest mało istotna w przedstawionej sytuacji.
"Te wykałaczki kiedyś cię wykończą" - ostrzegała Beavera matka. Beaver byl po części idiotą, skoro tak bardzo jej potrzebował, balansując na granicy śmierci, jednakowoż w filmie trzeba było to pokazać, bo to jeden z ważniejszych momentów, istotnych dla fabuły. Do twórców filmu nie należy mieć zatem w tej kwestii pretensji. Choć szkoda, że film ten wyszedł spod ręki Kasdana.
Do kogo można mieć o to pretensję, jeśli nie do twórców, którzy zamiast przedstawić ksiażkowy wątek w całości lub w ogóle go pominąć, pozostawili samą kulminację, czyniąc bohatera faktycznie idiotą. Zupełnie zrozumiałe jest to, że ktoś, kto nie czytał książki, jak bzyna19, nie miał pojęcia, skąd taka determinacja w szukaniu wykałaczki. Twórcy o tym zapomnieli i jest to być może najgorsza wtopa, jaką zaliczyli przy tym filmie. Wiele innych scen mniej lub bardziej zgrabnie przerobili, usunęli lub okroili wielu ważnych w książce bohaterów bez straty dla filmowej wersji fabuły. Ten kawałek wyraźnie przegapili :/
Polecam wszystkim książkę. Warto przeczytać mimo oglądania filmu. Kończy się inaczej i w ogóle różni się na kilku płaszczyznach.
Film ujdzie w tłoku, ale jako ekranizacja jest toporny, a zakończenie, które wymyślili sami twórcy filmu, pasuje do misternej kingowskiej fabuły jak wielki brokatowy pompon do rzeźby Michała Anioła.
Sięgnął po wykałaczkę, ponieważ znalazł się w stresogennej sytuacji, a to był jego nałóg, niektórzy palą papierosy, inni piją, a on nie mógł wytrzymać bez wykałaczki.
Właśnie, właśnie. Nie dziwię się twórcy tematu - film nie ukazywał tego przed sceną kibelkową jako uzależnienia/formy rozładowania stresu - dla mnie też to było dziwne, bo książki nie czytałem ale dobrze, że tutaj znalazłem odpowiedź
Takie bawienie się wykałaczką traktować można również jako hobby czy inne przyzwyczajenie.Dla czego sięgał po nią w chwili zagrożenia?
A dla czego w podobnych filmach bohater otwiera drzwi by sprawdzić co tam jest jak przed chwila coś do nich waliło.
Takie sceny nie są rzadkością i raczej nie tworzone by nad nimi debatować.
Może źle to zaakcentowałem - nie debatujemy nad sceną - raczej nad tym, że filmowcy nie zaznaczyli w filmie uzależnienia bohatera od wykałaczek, a jak czytamy w książce było. tyle w temacie
Trudno jest wsadzić do filmu wszystkie fragmenty z książki.
Nie czytałem więc nie porównuje ale domyślam się, że na bank jest więcej takich ciekawych fragmentów.
Tak, tylko przez brak tego odniesienia gościu na klapie wyglądał na niespełna rozumu, wyciągając rękę po wykałaczkę i w konsekwencji przez to zginął. Minus dla twórców - jakby nie patrzeć to jedna z 4 postaci przyjaciół. To tak jakby ten ziomek co pił, wyciągał rękę po browar a nie byłoby przez cały film nawet wspomniane, że ma problemy z alkoholem. Zwykłe niedbalstwo twórców filmu
No tak, bo przecież wszyscy jesteśmy takimi genialnymi jasnowidzami jak Ty;) No i przecież uzależnienie od wykałaczek jest tak powszechne...A jak się wsadza coś tak irracjonalnego, to trzeba zadbać o wsadzenie czegoś innego co to "odirracjonalni"-to się nazywa konsekwencja. Ale w sumie przy tej boskiej całości to i tak nie ma znaczenia...
czy ja jestem jasnowidzem.
Widzę że niektórych te wydarzenie mocno zapodało w pamięć i męczy nie dając spokoju a chodzi o małą wykałaczkę.
Skoro twierdzisz, że takich rzeczy jak ta można się domyślić...No więc skoro Ich męczy, to chyba mają prawo pytać i sobie nad tym debatować? Jak Ty nie chcesz, to nie odp. proste.
Chyba kogoś uraziłem.
Przecież niczego nie zabraniam.Każdy ma prawo do wypowiedzi nawet do ssania i wykałaczki i sięgania po nią w najmniej odpowiedniej chwili czy sytuacji.
Chyba nie jest to jedyny film gdzie bohater trzyma w ustach wykałaczkę. W każdym mieli by to tłumaczyć.
No to skąd wypowiedzi w stylu: "Takie sceny nie są rzadkością i raczej nie tworzone by nad nimi debatować." lub ironiczne: "Wiesz, można się jeszcze domyślić." No nie wydaje Ci się to wyrażać Twoje zniechęcenie do ludzi, którzy pytają o takie rzeczy i zażenowanie, że nie domyślili się jaka jest odp.? Tak ja to odebrałam. Walczę o wolność słowa, bo każdy ma do niej prawo szczególnie, że mamy do czynienia z irracjonalną sytuacją i to dobrze, że ktoś przejawia chęć zgłębienia różnym, nawet potencjalnie banalnych tematów nie uważasz? Szczególnie, że tego wcale się nie dało domyślić po samym filmie. No tak, ale ssie ją w różnych sytuacjach, a ta była bardzo specyficzna, zresztą jak cały film. Nie chciałam Cię urazić, po prostu denerwuje mnie taki stosunek do innych.
Cieszę się, że istnieją tu jeszcze kulturalni ludzie, umiejący komuś przyznać rację. W taki razie miło mi, że doszliśmy do porozumienia i pozdrawiam:)
Wierz mi, że tutaj ze sporą ilością się nie da dogadać bez kłócenia;) Niestety. Na szczęście to nie jest 100%.
Wiem jak tu jest.
Często przez zwykłe nieporozumienie można nabawić sobie wrogów.Dziwimy się politykom i wytykamy im błędy, że nie potrafią się dogadać a sami często zachowujemy się podobnie.Chyba takie zachowanie jest w jakiś sposób mocno zakorzenione w nas samych.Wybuchamy w najmniej odpowiednim momencie nie patrząc często na skutki.
Coś jak z tą wykałaczką;)
Wiesz, nieporozumienia są po to, żeby je rozwiązywać, tylko niestety spora grupa ludzi tutaj woli sztuczne trollowskie zabawy w robienie z kogoś idioty. Stąd pewnie moje przewrażliwienie. Ale z normalnym człowiekiem nieporozumienia się szybko wyjaśniają. Wiesz, podobno są 2 rodzaje ludzi, jeśli chodzi o ten temat i wzięcie pod uwagę ludzi z tą cechą-tacy, którzy tak jak mówisz są hipokrytami i Ich reakcja jest zawsze gwałtowna i natychmiastowa. Ta druga grupa to skryci do czasu i działają na zasadzie bomby zegarowej-tłumią emocję, aż w końcu "wybuchają w najmniej odpowiednim momencie". A na skutki po prostu nie zdążą najczęściej spojrzeć. Ale to na szczęście nie dotyczy Nas:) Nie wiem dlaczego tak zareagowałeś, ale już wiem że nie miałeś złych zamiarów:)
niespełna rozumu, to jest ten co nie pojmuje tej sytuacji. dla każdego z lekka ogarniętego jest to oczywiste, ze to nałóg.
Nie podniósłbym żadnej wykałaczki w tym kiblu, nawet gdybym miał najsilniejszy nałóg żucia wykałaczek na świecie ;-)
Tak. Motyw był niezły w tym filmie. Kibel bardziej ochydny niż ten z filmu "Desperado" przez który przechodził Quentin Tarantino ;-)
...faktycznie... w każdej scenie z Beaverem główną rolę gra wykałaczka... to nie uzależnienie, tylko powiedzmy... przypadek. Bardziej można było to już tylko zaakcentować sceną rodem z kina klasy "B" gdzie bohater dziesiątoplanowy zagaja "Ojej... jesteś uzależniony od żucia wykałaczki?" :p